Skocz do zawartości

Mass Effect (seria)


RoZy

Polecane posty

Hm. Ja w ogóle nie zauważyłem różnicy w oświetleniu Normandii. Takie szczegóły podpadają chyba pod czepianie się na siłę drobnostek :P

Jeżeli chodzi o uproszczenia - BioWare po prostu zrezygnowało z upgrade'owania ekwipunku, bo ludzie marudzili, że opcji za mało, że za ubogo, i "to ma być RPG?". Więc z RPG zostawili tylko warstwę dialogowo-moralno-fabularną. Poza tym nie nazwałbym tego uproszczeniem, bo "uproszczenie" sugeruje, że te upgrade'y w jedynce były czymś skomplikowanym i zaawansowanym, a np. ja się nimi praktycznie nie przejmowałem, klikałem co dawało najlepsze statystyki i już. 12-latki na pewno by sobie z tym poradziły :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, że jest tu ktoś patrzący na grę trzeźwo bo rozmawiając na forum GOL-a miałem wrażenie, że wszyscy są zindoktrynowani przez BioWare choć teraz powoli widzę postepy i nawet Ci zatwardziali po długotrwałych dyskusjach przecierają oczy.

Tak, tak, wszyscy są zindoktrynowani i tylko Ty masz rację. Samotny bojownik o wiarę. ; <

co do Broni piszesz, że to nie skomplikowane bo te znalezione póxniej są lepsze? A co jeśli kupie sobie DLC z pakiem broni czy pancerzey? Mogę kupić na początku gry lub na końcu i co wtedy? Skąd będę wiedział czy te znalezione w trakcie rozgrywki są lepsze lub gorsze? Dlaczego pozbawiono graczy ELEMENTARNEGO elementu cRPG - czyli porównania itemków!!

W poprzednim poście o tym pisałem. Przetestuj. To, czym Ci się gra skuteczniej, jest lepsze (przynajmniej dla Ciebie). Tak działa to w shooterach od czasu Wolfenstein 3D i nie rozumiem, dlaczego akurat w Mass Effect 2 miałoby się nie sprawdzać.

Armory, jeśli dobrze pamiętam, miały opisane współczynniki, bo tam są faktycznie bardziej przydatne. Jak z DLC nie wiem, nie korzystałem z nich w większości, ale DLC nie są częścią podstawowej gry, więc nie powinny wpływać na jej ocenę.

z tym "np" przy kastrowaniu Cytadeli napisałem dlatego, że nie wiem czy w trakcie rozgrywki nie będzie jeszcze czegoś z ME1 jak wspomniałem jestem w trakcie przechodzenia gry (jakies 70-80%)

Nie, nie ma. Jest jedna lokacja, która została przystosowana do potrzeb gry. Jakby przenieśli całą lokację z jedynki z lekkim redesignem też by był flame, że sami się kopiują. Cytadela jest mniejsza, bo pełni mniejszą rolę. Zamiast tego jest Omega, Ilos i Tuchanka. W ME1 z miejskich lokacji była Cytadela i część Noverii (wielkości - góra - najmniejszej w ME2 Tuchanki).

z tym 12-13 latkami to nie chodziło tylko o romanse tylko właśnie o uproszczenia. Mozna tu dawać linki? To znajdę i Ci zapodam.

Podrzuć. Śledzę wieści o serii Mass Effect bardzo uważnie, i jedyne, co sobie przypominam, to tłumaczenia o 12-13 latkach przy wyrzucaniu homoromansów. BioWare tak się bronił w odpowiedzi na akcję na socialu "Fight For The Love".

Nie rozumię też twojego zawodu co do prowadzenia MAKO. IMHO sprawdzał się świetnie i nic do niego nie mam.

To nie jest tylko moje widzimisię. Mako, windy i zadania poboczne to trzy najczęściej wymieniane w recenzjach wady pierwszego Mass Effect. Mówiło o tym samo BioWare.

Darkmen napisał coś bardzo0 ważnego odnosnie klimatu. Stara Normandia miała ten półmrok, rzeczywiście to jest to czego brakuje w tej nowej. A co mi osobiście bardzo doskwiera - to brak tego wychodzenia i wchodzenia na statek. p[rocesu dekontaminacji i komunikatu "oficer dowodzący na statku, oficer wykonawczy Presly zostaje zluzowany" - Człowiek czuł się jak prawdziwy dówódca statku a tu? Sru tramwaj z Cytadeli i już na mostku. ŻAL !!!

Teraz jeszcze powiedz, że wywalenie wind było błędem, a wzejdziesz na wyżyny fanbojstwa ME1. ; ) To skandal, że wyrzucono z gry dłużyzny!

Jeśli idzie o sam klimat - pierwsza Normandia była podejrzanie obskurna, ciemna i pusta jak na najnowocześniejszy statek we flocie Przymierza. Wchodząc na nową Normandię widać, że to bardzo nowoczesny kawałek sprzętu, do tego znacznie większy i z większą załogą.

Aha - daj sobie spokój z pomstowaniem na Allora, bo żeby dać ocenę rzędu 10/10 trzeba poparcia jeszcze dwóch innych redaktorów. Części pierwszej Allor też chciał wystawić dychę, ale poparcia nie uzyskał. Część druga podbiła, jeśli dobrze pamiętam, również serca MacAbry i CormaCa.

Na koniec przejdę do ofensywy - pięć powodów, dla których Mass Effect 2 jest grą lepszą od poprzedniczki. Dodam, że celowo pomijam takie subiektywne kwestie (w których IMO ME2 też góruje) jak projekt poziomów, scenariusz, reżyseria cut-scenek (diabelnie ważna w tej serii), dynamika rozgrywki, fabularna głębia, intuicyjność, literacka wartość dialogów czy psychologia postaci.

- Misje poboczne - największa bolączka części pierwszej stała się jednym z mocniejszych atutów części drugiej. Misje lojalnościowe drużyny są właściwie równorzędne z wątkiem głównym i wypełnione po brzegi scenariuszem; pomniejsze anomaly questy mają z reguły własne, wyjątkowe lokacje. Ogromny postęp względem części pierwszej, gdzie planety różniły się teksturą podłoża i modelem bazy (jeden z... TRZECH, a questów było kilka razy więcej), w której toczył się quest.

- Zróżnicowane środowisko - w ME1 mniej więcej przez pół gry zwiedzamy mniej lub bardziej bure kompleksy budynków. Oczywiście są tu lśniące perełki - Cytadela, Ilos, Virmir na początku czy Noveria we fragmencie z Mako. Dwójka jednak wynosi to na znacznie wyższy poziom. Postnuklearna Tuchanka, dekadencka Omega, malownicza aglomeracja Ilos, ponure korytarze więziennego Purgatory, wrak Żniwiarza, statek-miasteczko quarian, czy wreszcie art-designerski obłęd w postaci niesamowitej bazy Collectorów... ME2 niesamowicie "wypełniło" pustawą dotychczas Galaktykę. Teraz jest w niej tyle pięknych, wyjątkowych miejsc, że naprawdę chce się ją ratować!

- Struktura suicide mission - genialny finał. Świadomość, że zależnie od Twoich decyzji każdy, KAŻDY towarzysz może zginąć czyni z niego jeden z najbardziej zapadających w pamięć momentów w grach komputerowych.

- Wielkość - ME2 jest po prostu większą grą od ME1. To się tyczy liczby NPC, liczby towarzyszy, liczby miejscówek, które odwiedzimy, liczby wyborów moralnych, czy czasu, jaki jest potrzebny na ukończenie gry w pełni. Pod każdym względem wygrywa część druga.

- Zrównoważona ekonomia gry - w ME1 po dość krótkim czasie miałem tyle kasy, że mogłem sobie kupić cokolwiek - za bardzo jednak nie było czego. W ME2 dopiero przy drugim ukończeniu, z bonusem za przejście gry mogłem sobie pozwolić na wszystko. ;)

Jeżeli chodzi o uproszczenia - BioWare po prostu zrezygnowało z upgrade'owania ekwipunku, bo ludzie marudzili, że opcji za mało, że za ubogo, i "to ma być RPG?". Więc z RPG zostawili tylko warstwę dialogowo-moralno-fabularną. Poza tym nie nazwałbym tego uproszczeniem, bo "uproszczenie" sugeruje, że te upgrade'y w jedynce były czymś skomplikowanym i zaawansowanym, a np. ja się nimi praktycznie nie przejmowałem, klikałem co dawało najlepsze statystyki i już. 12-latki na pewno by sobie z tym poradziły :P

Dokładnie. Sugerowanie, że w pierwszej części Mass Effect warstwa RPG była jakaś bogata jest daleko idącą manipulacją, półprawdą, a w sumie po prostu kłamstwem. Chcecie złożonego RPG, współczynników, skomplikowanego rozwoju postaci? Odpalcie Fallouta. W Mass Effectach nie o to chodzi i nigdy nie chodziło.

Edytowano przez Fristron
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz jeszcze powiedz, że wywalenie wind było błędem, a wzejdziesz na wyżyny fanbojstwa ME1. ; ) To skandal, że wyrzucono z gry dłużyzny!

Jeśli idzie o sam klimat - pierwsza Normandia była podejrzanie obskurna, ciemna i pusta jak na najnowocześniejszy statek we flocie Przymierza. Wchodząc na nową Normandię widać, że to bardzo nowoczesny kawałek sprzętu, do tego znacznie większy i z większą załogą.

Serio? Ja wolałem windy lubiłem słuchać w nich wiadomości i rozmów naszych bohaterów a teraz co mamy? Najpaskudniejsze w historii gier ekrany ładowania. Nie mówię, że windy były dobre bo strasznie przedłużały grę ale i tak były lepsze niż te ekrany ładowania z dwójki.

Ty już wszedłeś na szczyt fanbojstwa ME2 :rolleyes: Właśnie pierwsza Normandia wyglądała jak najnowocześniejszy statek przymierza, ten mrok idealnie pasował no i była ładnie oświetlona przez co i wyglądała od środka ładniej. Wchodząc na Normandię 2 poczułem się jak w jakimś bunkrze, paskudna jak diabli i w dodatku nie czuć, że jesteśmy w statku. Znacznie większy to on jest (z ME2) i przez co łażenie po nim to męka, zjedź windą w dół, pójdź pogadaj z swoimi ziomkami dowiedz się, że muszą pracować/przeczyszczać silniki czy co tam jeszcze robią i każą nam przyjść później, zjedź windą dalej w dół (przy okazji oglądając paskudne loadingi) idź pogadać z innymi członkami i dowiedzieć się, że porozmawiają z nami później bo teraz nie mają czasu. W starej Normandii wystarczyło tylko parę kroków i jeden zjazd windą by sobie pogawędzić (tak też czasem nie mieli niczego ciekawego do powiedzenia ale na pewno częściej z nami rozmawiali) a tu musimy łazić po okręcie i oglądać ekrany wczytywania.

A co do Mako- też nie wiem co ludzie piszą, że się nim źle kierowało ja tam nim śmigałem, że hej i problemów nie miałem.

Dokładnie. Sugerowanie, że w pierwszej części Mass Effect warstwa RPG była jakaś bogata jest daleko idącą manipulacją, półprawdą, a w sumie po prostu kłamstwem. Chcecie złożonego RPG, współczynników, skomplikowanego rozwoju postaci?

Kłamstwem? :D To w ME2 całe rozbudowywanie postaci jest kłamstwem bo liczy się tylko 4 rozszerzenie, poziomy 2 i 3 nic nie dają. W ME1 ładując punkty talentów było czuć, że mamy nowe ulepszenie postaci w ME2 tego nie widać.

To nie jest tylko moje widzimisię. Mako, windy i zadania poboczne to trzy najczęściej wymieniane w recenzjach wady pierwszego Mass Effect. Mówiło o tym samo BioWare.

No może nie były to zalety ME1 ale też nie duże wady. Ale jak już dopisują o wadach to niech grubymi literami napiszą:

Największa wada-Mass Effect 2 i Mac Walters :)

A co do wind- wolałem je niż powolne snucie się tym zapchlonym stateczkiem po układach, halo Bioware pobudka! To miało dać nam frajdę? Jak bym chciał sobie polatać stateczkiem to kupił bym sobie inną grę. Tak samo misja Jokera, wsadzona na siłę bo nagle wszyscy się na prom wpakowali (no popatrz, wyjątkowo), wprawdzie już wcześniej zerwali moją "więź" z Shepardem ale tu osiągnęli szczyt. Jak ja mam się wczuć w rolę zbawcy galaktyki jak się nagle przerzucam na inną postać, przecież w prawdziwym życiu nigdy bym tego nie zrobił (no chyba, że bym miał zdolności paranormalne ale takich w grze póki co brak). W Mass Effect do tej pory wcielaliśmy się wyłącznie w Sheparda którego sobie stworzyliśmy i od początku łączy go z nami pewna "więź", że to tak jak by my tylko w wirtualnym świecie, to fakt, że mojego Sheparda się już "wyparłem" w ME2 gdy tylko zaczął strzelać ten głupi uśmiech (kontrola Bioware, ja chcę kontroli nad swoją postacią) i gadać sam przez co wybieramy dialogi jeszcze bardziej na ślepo bo nie wiemy co bohater powie po wypowiedzeniu zdania swojego rozmówcy.

No dobra, takie głupoty mogą być w grze akcji a ME2 nią w końcu jest (bo nie można ją nazwać action-RPG a tym bardziej RPG), nawet jest obowiązkowa walka z helikopterem w grach z gatunku akcji.

Edytowano przez Darkmen
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Serio? Ja wolałem windy lubiłem słuchać w nich wiadomości i rozmów naszych bohaterów a teraz co mamy? Najpaskudniejsze w historii gier ekrany ładowania.

Wiadomości i dialogi były w zasadzie tylko na Cytadeli, gdzie indziej pojawiały się rzadziej niż sporadycznie. Nie wiem, czy to są najpaskudniejsze loadingi, mi się całkiem podobają, ale podstawową ich zaletą jest to, że są dużo krótsze od wind w ME1. A z odpowiednim modem już całkiem króciutko trwają.

Ty już wszedłeś na szczyt fanbojstwa ME2 :rolleyes:

...a nie, bo Ty jedynki!!!

Sorry, na takim poziomie to ja dyskutować nie będę.

Właśnie pierwsza Normandia wyglądała jak najnowocześniejszy statek przymierza, ten mrok idealnie pasował

Wpisz sobie w google "nowoczesny design" i zerknij, ile tam mrocznych miejscówek. OK, przez 150 z górką lat estetyka mogła się zmienić, ale reszta gry na to wydaje się nie wskazywać. Poza tym gra kierowana jest do dzisiejszego odbiorcy - a dla dzisiejszego odbiorcy nowoczesne jest to, co przestrzenne i jasne. Nie ja to wymyślam, takie są trendy.

Kłamstwem?To w ME2 całe rozbudowywanie postaci jest kłamstwem bo liczy się tylko 4 rozszerzenie, poziomy 2 i 3 nic nie dają. W ME1 ładując punkty talentów było czuć, że mamy nowe ulepszenie postaci w ME2 tego nie widać.

Zagraj w jakieś klasyczne RPG, to zrozumiesz, o czym mówię. Trzy współczynniki dla broni i mała grupka parametrów do rozwijania postaci do kompletna bieda w porównaniu do Falloutów czy gier opartych na D&D takich jak Baldur's Gate czy Icewind Dale. W NWN2 więcej było czarów na jednym poziomie magii niż wszystkich skilli w ME1. Mi to nie przeszkadza, rozwój postaci nie jest wg mnie szczególnie istotnym elementem, dlatego zaakceptowałem zarówno ogromne uproszczenie tego elementu w ME1, jak i idące jeszcze nieco dalej w ME2.

A co do wind- wolałem je niż powolne snucie się tym zapchlonym stateczkiem po układach, halo Bioware pobudka!

Tak, porównuj sunące majestatycznie nawet kilka minut (z Prezydium do Wieży Cytadeli) windy do pięciosekundowego lotu z krańca układu do planety. Coraz cięższe działa wytaczasz, nie ma co. ^^'

Reszty mi się nie chce już komentować - opisujesz swoje subiektywne odczucia; nie wiem, kogo chcesz tym przekonać. Osobiście grałem w wiele RPGów i bardzo mało było takich, w którym utożsamiłbym się z postacią tak mocno, jak z Shepardem w ME2.

I ustosunkuj się do pięciu punktów, które wypisałem, dotyczących wyższości ME2 nad ME1. Celowo wybrałem takie, które w niewielkim stopniu zależą od odczuć i mogą służyć za (w miarę) obiektywne. Domyślam się, że w takim układzie łatwiej je ignorować niż z nimi dyskutować. Jeśli fakty nie pasują do tezy, to tym gorzej dla faktów?

Edytowano przez Fristron
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Huh... Dark widzę że na prawdę przeszedłeś do grupy ortodoksyjnych fanów i przeciwników całego świata.

Zacznę od końca. Walka z helikopterem pojawiła się pewnie dlatego że to gra ACTION-RPG (role-playing game) z dużym naciskiem na action ! Z resztą walka z helikopterem pojawią się teraz nawet w Splinter Cell przez to casualowanie gier, które jest główną przyczyną tych uproszczeń i nie ma w tym nic niezwykłego. System rozwoju postaci w ''jedynce'' jest bardzo podobny, bo do momentu dodania określonej liczby punktów (najczęściej do odblokowania jakiejś umiejętności itd) też nie widzisz różnicy (chyba że przeliczasz % na utratę cm z paska życia wroga).

Drugą sprawą jest termin RPG którym tak ładnie operujesz twierdząc że ME2 nie ma z nim nic wspólnego. Otóż ma dlatego że RPG to gra w odgrywanie postaci, a nie statystyk broni Sheparda. W ME2 odgrywasz role komandora Sheparda (to na wypadek jakbyś zapomniał przez Liare) więc wszystko się zgadza i nie rozumiem o co tutaj się spierać. Chwilowe odegranie roli Jokera miało pokazać co się działo na statku w trochę fajniejszy sposób niż cutscenka lub jej brak, do tego taki zabieg miał budzić emocje, a to że wszyscy wsiedli do promu to może i błąd fabularny czy też logiczny, ale to chyba jedyny tego typu.

Windy były kompletnym absurdem w ME1, bo zajmowały znacznie więcej czasu niż te twoje ''brzydkie'' ekrany ładowania. Dialogi w windach też nie były szczególnie wysokich lotów, ani to zabawne, ani potrzebne. Bio po prostu chciało wtrącić gdzieś na siłę interakcje między innymi postaciami z drużyny, a nie tylko Shepardem i danym członkiem.

Mako to kwestia gustu, mi osobiście nie podobało się ani trochę 10 minutowe podjeżdżanie pod pionową ścianę tylko po to aby dowiedzieć się że to nie ta małpka ukradła moduł. Misje dodatkowe w ME1 są na podobnym poziomie co te w ME2 tyle że te w dwójce są znacznie mniej schematyczne i nie sprowadzają się do przejażdżki, kilu strzałów i powrotu, które na dodatek odbywają się w niemal takich samych obszarach.

Nowa Normandia również jest kwestią gustu, a czepianie się do oświetlenia jak napisał mój przedmówca jest śmieszne i pokazuje jak bardzo się wysilacie, aby znaleźć jakiś błąd. Nie twierdzę że ME2 nie ma błędów, bo je ma, ale żeby zjechać gre na czym świat stoi za to że Normandia ma za dużo światełek, a tyłek Mirandy jest ładniejszy od Ashley ... litości.

Edytowano przez Abyss
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Abyss-to, że wszyscy wsiedli do promu nie było błędem fabularnym. Gdyby na Normandy został ktoś kto umie posługiwać się bronią(czego raczej nie można powiedzieć o załodze)/technologią/biotyką to zbieracze nie mogliby zrobić czystki i totalnej masakry. Klimat tej fatalnej sytuacji trafiłby szlag.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodzi o co innego - oficjalne wytłumaczenie tego, że Shepard na każdą misję zabiera 2 osoby, a nie całą drużynę (co rozwaliłoby gameplay) jest takie, że więcej się do promu nie zmieści. Tłumaczenie kulawe i w sumie niepotrzebne. Jest to jeden punkt, w którym rozgrywki z fabułą pogodzić się nie da - chyba że pakując do gry tylko dwójkę towarzyszy, co jest z oczywistych przyczyn wykluczone.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fristron--> Zacznijmy od poczatku. Więc co do broni:

Piszesz abym przetestował jak w shooterach ale ME to nie są typowe shootery. To głownie gra cRPG, w której porównywanie ekwipunku jest rzeczą normalną, podstawową i obowiązkową. Brak tego elementu daje do myślenia, że coś jest nie tak a ty mi tu z porównaniami do Wolfensteina wyskakujesz - To inna bajka.

Co do kwestii wiekowej -->Link do info redaktora gdzie opisuje skrótowo swoje wrażenia i podaje dalej link do recenzji, z którą też możeasz się zapoznać:

http://gamecorner.pl/gamecorner/1,86013,77...azjalistow.html

Co do MAKO jak wspomniałem nie rozumie z czym ludzie mogli mieć problemy. Naprawdę mimo zachodzenia w głowę nie wiem. Windy--> W windach można było posłuchać lokalnego radia i posłuchać komentarzy naszych współtowarzyszy a i można było spokojnie iść zrobić siusiu jadąc z SOC do Doku bo w innych przypadkach były lokalne tramwaje i nikt na siłę nie musiał jeździć windą. Była tzw. wolna wola a nie jak teraz musisz skakać jak Ci zagrali.

Sam się wkurzyłeś jak Darkmen wytknął Ci "fanbojstwo" ME2. Nie może mi się coś podobać? tak lubiłem te windy choć wcale nie jeździłem nimi non stop. jak wspomniałem wyżej z SOC do doku a reszta zależy czy miałem kaprys. A lubię mieć wybór!

Co do starej i nowej Normandii można to uznać za subiektywne odczucia. Ja wolę starą ty nową i nie ma tematu.

Co do Allora to jest jego kolejna wpadka dlatego zwróciłem na to taką uwagę. tylko nie każ mi teraz się przekopywać w poszukiwaniu ale jeśli naprawdę będziesz zdesperowany - poświęce się. Zresztą redaktorzy sami mówią, że on ciągle chce dawać dychy i wcale ich to nie zdziwiło. Wolę jak ktoś zaniży ocenę niż pod wpływem chorych emocji zawyża.

A teraz odpowiem na twoją ofensywę zaczynając od tego co pominąłeś jako twoje subiektywne pewniaki co do wyższości ME2 nad 1.

- projekt poziomów - owszem są ładne ale tak liniowe, że aż zęby bolą. Nie każdy lubi być tak prowadzony za rączkę.

- scenariusz - ooo ho ho. Tu bym się grubo zastanowił. Scenariusz w ME1 był lepszy i to jest opinia nie tylko moja ale szerokiego gremia ludzi. Zmienił się główny scenarzysta co widać na gorsze więc zły przykład.

-reżyseria cut-scenek. owszem ładne ale to tylko filmiki. W ME1 też nie były złe ale ok jeśli na tym tak bardzo Ci zależy masz plusik.

- dynamika rozgrywki - w ME1 również była dynamika rozgrywki. Nie widzę szczególnej różnicy poza tym, że muszę się martwić o amunicję co mnie irytuje bo się bardzo szybko kończy. Wolałem rozwiązanie z ME1, czułem większy spokój psychiczny. Jeśli ten zabieg ma wpływać na większą dynamikę to bardzo dziękuję. irytacja: czuję zażenowanie.

- fabularna głębia - no i wracamy do kwestii scenariusza. Niestety w ME2 nie ma tej głębi co w ME1 - nie tylko moje zdanie.

- intuicyjność - w czym jest lepsza od ME1? Bo nie wiem.

- literacka wartość dialogów i psychologia postaci - czy różnią się tak od tych z ME1? ja różnicy szczerze mówiąc nie widzę. A co do postaci te z ME1 były równie wyraziste jak nie bardziej więc dziwne te argumenty.

Co do wypunktowanych atutów ME2:

1. Misje poboczne - Owszem tu są bardziej rozbudowane choć ta liniowość jest bardzo doskwierająca jedak masz rację co do ich wartości.

2. Zróżnicowane środowisko - Przede wszystkim w ME1 było to większe. Noveria - najpier na stacji potem podróż MAKO do bazy. Ferros również na swój sposób był ciekawy a sama Cytadela jest większa niz wszystkie te miasteczka z ME2. Po drugie te planety na których mozna było pooglądać widoki 2 słońc czy choćby ta Asteroida X57 czy nasz ziemski księżyc. Wiele było takich ciekawych planet, że zachowałem saves po to aby pojeździć kiedyś i na nie popatrzeć za to w ME2 jak zrboisz misje to już 2 raz tam nie pojedziesz. To jest takie fajne??

3. Piszesz o genialnym finale, którego jeszcze nie doświadczyłem ale jestem blisko wiem jednak, że ten z ME1 był także genialny. Atak Suwerena i Gethów na Cytadele. Czuć było epickość tego wydarzenia. Jeśli ME2 ma coś dobrego to chwała za to ale nie ma co umniejszać finału ME1.

4. co do wielkości to powiem tak - Liczy się jakość nie ilość ale z tego co widzę nie ma drastycznej różnicy. Aby poznać w pełni ME1 też potrzeba na to sporo czasu.

5. Co do ekonomii owszem też byłem mega kasiasty i ten element jest tu drastyczniejszy ale jest to spowodowane tym, że nie lootujesz mobków. Kase ma się tylko z zadań i co znajdziesz. W ME1 ekonomia jednak była jako taka, że mogłeś coś sprzedać a tu co sprzedasz? Ekonomia jednostronna - czy to takie fajne rozwiązanie? Na pewno nie uniwersalne.

A teraz powiedz mi czy to, że drużyna w ME2 ma swoje pancerzyki domyślne to jest fajne? jak ta Jack biega w szmatkach dosłownie i zbiera na klate tyle strzałów i stoi? i Miranda ciągle w tych samym stroju. To je ma chronić? A do tego z amunicji korzysta tylko Shepard a reszta ma to a dupie bo mają amunicji do bólu. I czy te elementy wpływają na pozytywny wizerunek? jak dla mnie to idiotyczne.

Edytowano przez Ziemas
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drugą sprawą jest termin RPG którym tak ładnie operujesz twierdząc że ME2 nie ma z nim nic wspólnego. Otóż ma dlatego że RPG to gra w odgrywanie postaci, a nie statystyk broni Sheparda. W ME2 odgrywasz role komandora Sheparda (to na wypadek jakbyś zapomniał przez Liare) więc wszystko się zgadza i nie rozumiem o co tutaj się spierać. Chwilowe odegranie roli Jokera miało pokazać co się działo na statku w trochę fajniejszy sposób niż cutscenka lub jej brak, do tego taki zabieg miał budzić emocje, a to że wszyscy wsiedli do promu to może i błąd fabularny czy też logiczny, ale to chyba jedyny tego typu.

Windy były kompletnym absurdem w ME1, bo zajmowały znacznie więcej czasu niż te twoje ''brzydkie'' ekrany ładowania. Dialogi w windach też nie były szczególnie wysokich lotów, ani to zabawne, ani potrzebne. Bio po prostu chciało wtrącić gdzieś na siłę interakcje między innymi postaciami z drużyny, a nie tylko Shepardem i danym członkiem.

No i teraz przeczytaj to gdzie napisałem, że w ME2 nie przyznaję się do głównego bohatera :) Więc tym bardziej nie jest to RPG. W takim razie powiedz mi jakim cudem producenci mogą określić gatunek RPG, jeśli wychodzi na to, że RPG to nie są tabelki to jakim cudem twórcy chwalą się, że stworzą RPG, nie każdy będzie chciał być tym bohaterem jakiego oni stworzą :)

I nie rozumiem czego "miał bym zapomnieć przez Liarę"? No to moim zdaniem nie był to za fajny sposób, tym bardziej, że Joker powtarzał podczas tej wycieczki tylko "cholera" + parę dialogów z EDI :) (ciekawe tylko jak oni się do tego promu wszyscy zapakowali bo przed misją lojalki z Jack widzimy, że prom nie jest za duży.

No nie wiem czy tak więcej czasu, tylko na cytadeli zresztą tą długą windę można było ominąć. Jedynie trzeba było jechać windą w SOC i na Normandii. Akurat dialogi w windach były super :)

I bardzo zabawne (ale to zależy od miksu postaci) :)

...a nie, bo Ty jedynki!!!

Sorry, na takim poziomie to ja dyskutować nie będę.

Acha, to ty możesz na taki sposób pisać ale ktoś inny już nie :rolleyes:

A co do postaci te z ME1 były równie wyraziste jak nie bardziej więc dziwne te argumenty.

Były wyraziste i można było z nimi pogadać jakoś sensownie a nie tylko 2/3 dialogi na krzyż z każdym, plusem było to, że nie trzeba było wdać się w romans by usłyszeć większosć dialogów :)

A teraz powiedz mi czy to, że drużyna w ME2 ma swoje pancerzyki domyślne to jest fajne? jak ta Jack biega w szmatkach dosłownie i zbiera na klate tyle strzałów i stoi? i Miranda ciągle w tych samym stroju. To je ma chronić? A do tego z amunicji korzysta tylko Shepard a reszta ma to a dupie bo mają amunicji do bólu. I czy te elementy wpływają na pozytywny wizerunek? jak dla mnie to idiotyczne.
dodam, że "hełmy" (a raczej maski) tych postaci są zajeśmieszne, po prostu bajeczka na komputerze leci :D

- literacka wartość dialogów i psychologia postaci - czy różnią się tak od tych z ME1? ja różnicy szczerze mówiąc nie widzę. A co do postaci te z ME1 były równie wyraziste jak nie bardziej więc dziwne te argumenty.
- podpisuję się pod tym :)

2. Zróżnicowane środowisko - Przede wszystkim w ME1 było to większe. Noveria - najpier na stacji potem podróż MAKO do bazy. Ferros również na swój sposób był ciekawy a sama Cytadela jest większa niz wszystkie te miasteczka z ME2. Po drugie te planety na których mozna było pooglądać widoki 2 słońc czy choćby ta Asteroida X57 czy nasz ziemski księżyc. Wiele było takich ciekawych planet, że zachowałem saves po to aby pojeździć kiedyś i na nie popatrzeć za to w ME2 jak zrboisz misje to już 2 raz tam nie pojedziesz. To jest takie fajne??

3. Piszesz o genialnym finale, którego jeszcze nie doświadczyłem ale jestem blisko wiem jednak, że ten z ME1 był także genialny. Atak Suwerena i Gethów na Cytadele. Czuć było epickość tego wydarzenia. Jeśli ME2 ma coś dobrego to chwała za to ale nie ma co umniejszać finału ME1.

No po cytadeli z ME1 to mi się przyjemnie chodzi, fajniutka miejscóweczka, w dodatku piękna :)

Też lubiłem jeździć po niektórych planetach, te widoki sprawiały nie raz, że sobie jeździłem i szukałem minerałów dla przyjemności (choć misje tą już miałem wykonaną).

3.- no finał ME2 jest genialny ale...za łatwy i za krótki jak na misję samobójczą. Ciekawi mnie też, że do drużyny ogniowej idzie... tylko jedna osoba :D To ma być DRUŻYNA? Ale ta misja jest świetna i nic nie mam do zarzucenia. Ale marsz w kierunku Suwerena po cytadeli też był świetny, zgodzę się z tym, że czuć było epickość tego wydarzenia (podobnie jak misja samobójcza w ME2). Finałem obydwie gry stoją na tym samym poziomie, misja w ME1 może i jest mniej dynamiczna, za to dłuższa i z lepszą "oprawą" (tzn. miejscówką) za to w ME2 jest dynamiczna, ale krótka i ta baza zbieraczy zbytnio atrakcyjna nie jest ale i nie mówię tu o piękności (bo wiadomo, że nie miała być piękna) ale jakoś taka... no nijaka, nie czułem, że jestem w bazie głównych złych.

Co do kwestii wiekowej -->Link do info redaktora gdzie opisuje skrótowo swoje wrażenia i podaje dalej link do recenzji, z którą też możeasz się zapoznać:

http://gamecorner.pl/gamecorner/1,86013,77...azjalistow.html

No popatrz, muszę reckę Mass Effect 2 tego gościa przeczytać :) Ciekawe czy się z nim zgodzę czy może przeciwnie.

I jeszcze to:

Huh... Dark widzę że na prawdę przeszedłeś do grupy ortodoksyjnych fanów i przeciwników całego świata.

:huh: no widać dla jednych Mass Effect 2 jest całym światem :rolleyes:

Edytowano przez Darkmen
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fristron--> Zacznijmy od poczatku. Więc co do broni:

Piszesz abym przetestował jak w shooterach ale ME to nie są typowe shootery. To głownie gra cRPG, w której porównywanie ekwipunku jest rzeczą normalną, podstawową i obowiązkową. Brak tego elementu daje do myślenia, że coś jest nie tak a ty mi tu z porównaniami do Wolfensteina wyskakujesz - To inna bajka.

Nie "głównie gra cRPG". BioWare zrobiło ogromny błąd przy promocji pierwszego Mass Effecta, reklamując go jako RPG - i przez wielu, szczególnie po premierze pecetowej zostało za to równo zjechane. To zawsze był, jest i będzie RPG przede wszystkim pod względem kontrolowania dialogów i obecności drużyny, w rozgrywce shooterowy jak się da. Ekwipunek i rozwój postaci miał w ME1 znaczenie marginalne, szczególnie, jeśli porównać do klasyki RPG.

Co do kwestii wiekowej -->Link do info redaktora gdzie opisuje skrótowo swoje wrażenia i podaje dalej link do recenzji, z którą też możeasz się zapoznać:

No przecież to jest dokładnie to, o czym od paru postów mówię... Brak homoromansów pokrętnie tłumaczono ugrzecznieniem gry pod dzieci. Osobiście obstawiam, że EA po prostu nie chciało powtórki z seksafery z ME1, ale dobra.

Anyway, gra niby dla dzieci, a niekiedy porusza problemy poważniejsze niż Wiedźmin i Dragon Age razem wzięte.

Lekturę recenzji sobie podaruję, przeczytawszy notkę, stwierdzam, że autor nieziemskim polotem czy choćby dobrym warsztatem raczej nie grzeszy i jego twórczością jestem niezainteresowany. Grałem i wyrobiłem sobie własną opinię na temat produkcji jeszcze zanim wyskoczyły hurraoptymistyczne recenzje, bo dostałem ją na kilka dni przed premierą (kocham gram.pl).

Windy--> W windach można było posłuchać lokalnego radia i posłuchać komentarzy naszych współtowarzyszy a i można było spokojnie iść zrobić siusiu jadąc z SOC do Doku bo w innych przypadkach były lokalne tramwaje i nikt na siłę nie musiał jeździć windą.

Przypomnę, że windy obecne były nie tylko na Cytadeli, gdzie komunikatów i dialogów było sporo (chociaż i tak jak się robiło wszystkie side questy, to przy pierwszym pobycie się wyczerpywały). A usłyszeć coś w windzie na Noverii to było święto. Omijać windy dało się tylko na Cytadeli, i to nie wszystkie.

A teraz odpowiem na twoją ofensywę zaczynając od tego co pominąłeś jako twoje subiektywne pewniaki co do wyższości ME2 nad 1.

To nie są żadne "pewniaki". To są MOJE, subiektywne odczucia (i miej to proszę na uwadze przy lekturze następnych akapitów). A obecność tych staram się w dyskutowanych przedmiotach ograniczać, bo to do niczego nie prowadzi, że ja powiem, że "a mi się podobało". Dlatego nie omawiałem ich szerzej, nie dlatego, że uważam je za pewniaki.

Skoro jednak zdecydowałeś się podnieść te kwestie...

- projekt poziomów - owszem są ładne ale tak liniowe, że aż zęby bolą. Nie każdy lubi być tak prowadzony za rączkę.

Agree co do liniowości (ME1 też cudowny pod tym względem nie był, wybija się tylko Noveria, która zresztą w ogóle wybija się w ME1), miałem na myśli raczej projektowanie ich pod kątem interesującego strzelania. Świetnym przykładem jest tu Purgatory, ze wszystkimi tymi pomostami, blokami i bocznymi przejściami; co trudniejsze bitwy (a tych tu trochę było, jedna z trudniejszych misji, na insanity się napociłem) dawały spore pole do popisu jeśli idzie o kombinowanie. Takich fajnie zrobionych pod walkę lokacji jest w ME2 naprawdę sporo. Jeśli idzie o ME1, to w pamięć wbiła mi się właściwie tylko świetna lokacja do walki z Benezją i jej obstawą.

- scenariusz - ooo ho ho. Tu bym się grubo zastanowił. Scenariusz w ME1 był lepszy i to jest opinia nie tylko moja ale szerokiego gremia ludzi. Zmienił się główny scenarzysta co widać na gorsze więc zły przykład.

Mass Effect jest serią mocno opartą na scenariuszu, logiczne zatem, że mocno od niego zależą oceny - szerokie gremium redaktorów z mniej i bardziej poważanych serwisów z całego świata wystawiło części drugiej w obu wersjach oceny średnio - wg metacritics - o 5% wyższe (PC: ME1 - 89%; ME2 - 94%; X360: ME1 - 91%; ME2 - 96%). Więc to też nie jest tylko moja opinia.

Już o tym pisałem parę stron wcześniej, więc krótko (i tyczy się to również fabularnej głębi): wątki towarzyszy Sheparda dotykają wielu problemów etycznie trudnych, poruszenia których Bioware, znając ich dotychczasowe dokonania, bym nie posądzał. Mamy tu eugenikę (problem genofagium w lojalce Mordina), mamy granicę między świadomym AI a istotami organicznymi (lojalka Legiona - ile osób, uznając ogólnie gethy za istoty świadome, zdecydowało się na pranie mózgów, hm?), fascynujący problem Ardat-Yakshi (jednostka, która rodzi się nieprzystosowana do życia społecznego i musi albo skazać się na życie w odosobnieniu, albo być ściganą przez prawo - mniam, szkoda, że potencjału Morinth nie wykorzystano do końca) i parę innych perełek.

A główny wątek? Główny wątek w obu częściach to wciągająca i pozbawiona ambicji space opera. Tylko że w ME1 tematy poważniejsze w zasadzie nie były obecne.

-reżyseria cut-scenek. owszem ładne ale to tylko filmiki. W ME1 też nie były złe ale ok jeśli na tym tak bardzo Ci zależy masz plusik.

W Mass Effect to nie są "tylko filmiki". Cut-scenki nadają tej serii flow kosmicznego filmu akcji; do klasyki tego gatunku BioWare się zresztą odwoływał wielokrotnie, mówiąc o Mass Effectach.

- dynamika rozgrywki - w ME1 również była dynamika rozgrywki. Nie widzę szczególnej różnicy poza tym, że muszę się martwić o amunicję co mnie irytuje bo się bardzo szybko kończy. Wolałem rozwiązanie z ME1, czułem większy spokój psychiczny. Jeśli ten zabieg ma wpływać na większą dynamikę to bardzo dziękuję. irytacja: czuję zażenowanie.

- intuicyjność - w czym jest lepsza od ME1? Bo nie wiem.

Obie te rzeczy przejawiają się choćby w wyeliminowaniu niepotrzebnego ekwipunku (tak - ekwipunek w ME1 był niepotrzebny, bo dawał niewielkie pole do manewru), czyli odciągacza uwagi od akcji gry. ;)

Poza tym, to moje odczucia - w ME2 miałem wrażenie dużo większego skoncentrowania rozgrywki, tzn. misje były znacznie krótsze, a przez to bardziej skoncentrowane (a na złe ich krótkość grze nie wychodziła, bo było ich znacznie więcej). Przydawały się nowe ruchy (...tylko czemu CIĄGLE nie ma przeskakiwania między osłonami? Ech... :/ ), nie wspominając już o odjazdach pokroju Szarży Vanguarda (właśnie, specjalne skille profesji w ME2 to świetny patent, dający każdej dużo więcej "charakteru" niż proste przemieszanie skilli dwóch klas dla klas pośrednich z ME1).

- literacka wartość dialogów i psychologia postaci - czy różnią się tak od tych z ME1? ja różnicy szczerze mówiąc nie widzę. A co do postaci te z ME1 były równie wyraziste jak nie bardziej więc dziwne te argumenty.

Ech, tu by się trzeba bardzo wdawać w szczegóły + to ekstremalnie subiektywny element... Więc tylko zacytuję znajomego, komentującego Sheparda w ME2 - "wreszcie Idealista ma jaja, a Renegat przestał być gburem".

I nie rozwijajmy tego wątku. To naprawdę nie będzie produktywne.

Ok, przejdźmy wreszcie do tego, co istotne...:

2. Zróżnicowane środowisko - Przede wszystkim w ME1 było to większe. Noveria - najpier na stacji potem podróż MAKO do bazy. Ferros również na swój sposób był ciekawy a sama Cytadela jest większa niz wszystkie te miasteczka z ME2. Po drugie te planety na których mozna było pooglądać widoki 2 słońc czy choćby ta Asteroida X57 czy nasz ziemski księżyc. Wiele było takich ciekawych planet, że zachowałem saves po to aby pojeździć kiedyś i na nie popatrzeć za to w ME2 jak zrboisz misje to już 2 raz tam nie pojedziesz. To jest takie fajne??

Czy ja wiem, czy większe? Ilos ma spory (jak na ME) teren miejski + rozgrywają się tam 2 misje z kompletowaniem drużyny + misja Mirandy. Wydaje mi się, że to największa lokacja obu częściach ME. Poza tym piszesz nie na temat, punkt był o zróżnicowaniu lokacji, a mówisz o wielkości.

Co do planet pobocznych w ME1, to są w zasadzie antytezą zróżnicowanego środowiska. Różnią się teksturą i tym, że generator inaczej górki poustawiał. Wow. Wysokie wymagania muszą spełnić lokacje, żebyś je nazwał ciekawymi, nie ma co. : )

Co do wracania, to jakbyś mi nie powiedział, to pewnie bym nawet nie zauważył - jak już zrobiłem na danej planecie wszystko, co trzeba, to nie odczuwam potrzeby powrotu. Nie wiem, czy to jest fajne, mówiąc dosadnie, mam to gdzieś. Jak tak się gdzieś spodobał widoczek, to zrób save, skoro w ME1 mimo możliwości powrotu też to robiłeś...

3. Piszesz o genialnym finale, którego jeszcze nie doświadczyłem ale jestem blisko wiem jednak, że ten z ME1 był także genialny. Atak Suwerena i Gethów na Cytadele. Czuć było epickość tego wydarzenia. Jeśli ME2 ma coś dobrego to chwała za to ale nie ma co umniejszać finału ME1.

Tak, w ME1 jest świetny, powodujący opad szczęki widowiskowymi cut-scenkami finał.

W ME2 jest to samo, tylko podniesione do potęgi n-tej ze względu na świetny patent z dobieraniem postaci do zadań (chociaż mogłoby tego więcej być, żeby przetrwanie było trudniejsze) + ogromne zróżnicowanie rozgrywki. Tam w zasadzie nie ma "zwykłego" strzelania bez jakichś urozmaiceń. Zresztą, zagrasz, zobaczysz. Skoro nawet Darkmen pisze o tym ciepło, mimo iż znajduje się w ME2, to oznacza, że etap jest naprawdę genialny. ; )

4. co do wielkości to powiem tak - Liczy się jakość nie ilość ale z tego co widzę nie ma drastycznej różnicy. Aby poznać w pełni ME1 też potrzeba na to sporo czasu.

W liczbie lokacji - nie licząc planet pobocznych w ME1, bo one są dziełem generatora i BioWare powinno się wstydzić tak chorego pomysłu (kocham niemożliwie tę serię, ale nigdy się nie przemogłem, żeby ME1 w 100% zrobić - robienie side questów to katorga) - ME2 bije poprzedniczkę na głowę, łeb i szyję, drastyczną różnicą.

A jakość jest subiektywna. Mi, również pod tym względem ME2 bardziej się podoba. Żadna lokacja w ME1 nie wywołała u mnie takiego opadu szczęki jak Afterlife czy krajobrazy Ilos.

5. Co do ekonomii owszem też byłem mega kasiasty i ten element jest tu drastyczniejszy ale jest to spowodowane tym, że nie lootujesz mobków. Kase ma się tylko z zadań i co znajdziesz. W ME1 ekonomia jednak była jako taka, że mogłeś coś sprzedać a tu co sprzedasz? Ekonomia jednostronna - czy to takie fajne rozwiązanie? Na pewno nie uniwersalne.

Znowu piszesz nie na temat. O walory i wady nieobecności ekwipunku w ME2 sprzeczamy się gdzie indziej. A faktem jest, że ekonomia w ME2 dzięki ścisłej i mocno ułatwionej kontroli jest doskonale zbalansowana. Tak, że do końca gry spoglądamy z uwagą w podsumowaniu misji na kasę, jaką dostajemy.

A teraz powiedz mi czy to, że drużyna w ME2 ma swoje pancerzyki domyślne to jest fajne? jak ta Jack biega w szmatkach dosłownie i zbiera na klate tyle strzałów i stoi? i Miranda ciągle w tych samym stroju. To je ma chronić? A do tego z amunicji korzysta tylko Shepard a reszta ma to a dupie bo mają amunicji do bólu. I czy te elementy wpływają na pozytywny wizerunek? jak dla mnie to idiotyczne.

Nie wiem czy jest fajne i czy wpływa na pozytywny wizerunek, myślę, że to kolejne kompletne pierdoły.

Jak tak bardzo się zastanawiasz nad realizmem, to może rozważ, gdzie w ME1 Shepard chował 150 sztuk broni, armorów i innych pierdół. Przepastne kieszenie miał, nie ma co. Czy to Twoim zdaniem wpływa na pozytywny wizerunek, hęę?

...to jest GRA, na miłość boską, nie wszystkie elementy rozgrywki muszą tu być fabularnie wytłumaczone...

@Darkmen... ech... :)

Były wyraziste i można było z nimi pogadać jakoś sensownie a nie tylko 2/3 dialogi na krzyż z każdym, plusem było to, że nie trzeba było wdać się w romans by usłyszeć większosć dialogów

Ile miał Kaidan/Ashley/Liara bez romansów dialogów? Też nie była to zachwycająca liczba.

Ogółem górna granica jest bardzo podobna. W ME2 to trudniej zliczyć, bo dało się gadać nie tylko po głównych misjach - w ME1 było to tylko wtedy (stąd też wrażenie większej liczby rozmów - toczyło się je przez całą grę z prawie każdym, ale znacznie rzadziej niż w ME2), czyli w przypadku Ash i Kaidana 6 albo 7 (włącznie z romansowymi): po Eden Prime, po Cytadeli, po Feros, po Therum, po Noverii, po Virmirze i nie jestem pewien, ale chyba po powrocie do Cytadeli też. Misja z BdtS też odpalała następny dialog, ale nie dodawała żadnego, więc z DLC po którejś misji po prostu postać dalej nie miała nic do powiedzenia. Anyway, jestem pewien, że z taką Mirandą było więcej rozmów niż z kimkolwiek w ME1.

Dołóż do tego jeszcze znacznie większą liczbę postaci. Gadania z towarzyszami w ME2 jest zdecydowanie więcej niż w ME1. A że wszystkiego nie da się zobaczyć za pierwszym razem? To na pewno wada? IMO wręcz przeciwnie i byłbym rad, gdyby w ME3 więcej było contentu opcjonalnego.

Ciekawi mnie też, że do drużyny ogniowej idzie... tylko jedna osoba. To ma być DRUŻYNA?

Wychodzi Twoje czytanie ze zrozumieniem - wybierasz dowódcę drużyny ogniowej, do której idą wszyscy, którzy nie zostali wybrani...

Edytowano przez Fristron
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mass Effect jest serią mocno opartą na scenariuszu, logiczne zatem, że mocno od niego zależą oceny - szerokie gremium redaktorów z mniej i bardziej poważanych serwisów z całego świata wystawiło części drugiej w obu wersjach oceny średnio - wg metacritics - o 5% wyższe (PC: ME1 - 89%; ME2 - 94%; X360: ME1 - 91%; ME2 - 96%).

Tu napiszę, że miałem kiedyś bardzo ciekawą rozmowę z innym użytkownikiem na ten temat (inne forum) i doszliśmy do jednego wniosku "EA jest potężne"- więcej nie trzeba. I no właśnie, zauważ, że większość zapatruje się na te największe serwisy, idealny cel. Co mam na myśli to na pewno zrozumiecie. Ciekawi mnie tylko, że nikt z tych recenzji nie napisał czego ta fabuła jest świetna, ona jest i tyle, co potwierdza dodatkowo moją teorię.

Lekturę recenzji sobie podaruję, przeczytawszy notkę, stwierdzam, że autor nieziemskim polotem czy choćby dobrym warsztatem raczej nie grzeszy i jego twórczością jestem niezainteresowany.

Gościu prawdę pisze wiec jest be i w ogóle, ponarzekał na jedna z twoich ulubionych gier więc nieziemskim polotem nie grzeszy. Ja za to go podziwiam, gościu na prawdę zna się na robocie, i to nie dla tego, że się z nim zgadzam ale po prostu bardzo mądrze, trzeźwo i fajnie jest to napisane. Na razie najlepszy opis ME2 jaki udało mi się przeczytać, widać, że grał dokładnie poznał tę grę.

A usłyszeć coś w windzie na Noverii to było święto. Omijać windy dało się tylko na Cytadeli, i to nie wszystkie.

Nie dało się ominąć tylko tą w SOC, resztę łatwo pominąć :)

A na Noveri za długo nie jedziesz :)

Świetnym przykładem jest tu Purgatory, ze wszystkimi tymi pomostami, blokami i bocznymi przejściami; co trudniejsze bitwy (a tych tu trochę było, jedna z trudniejszych misji, na insanity się napociłem) dawały spore pole do popisu jeśli idzie o kombinowanie. Takich fajnie zrobionych pod walkę lokacji jest w ME2 naprawdę sporo. Jeśli idzie o ME1, to w pamięć wbiła mi się właściwie tylko świetna lokacja do walki z Benezją i jej obstawą.

Purgatory, nie pamiętam tej misji :/ Nie pamiętam też, żebym się jakoś specjalnie gdzieś napocił grając na szaleńcu ( w ogóle jak dla mnie to gra jest za łatwa). No fajnie zrobionych pod walkę lokacji jest naprawdę sporo, tyle, że ich nie pamiętam. Przeszedłem gierkę z 3 razy i nie pamiętam absolutnie żadnej lokacji (no może oprócz cytadeli i Illium), jak dla mnie wieje nudą na kilometr, nie ma co oglądać. A z ME1 to po 2 ukończeniach gry zapamiętałem wszystkie lokacje. Cytadela, Noveria, Feros a szczególnie przepiękny Virmir (plus planety na których lądowałem) to lokacje które zapadli mi na długo w pamięci.

A główny wątek? Główny wątek w obu częściach to wciągająca i pozbawiona ambicji space opera. Tylko że w ME1 tematy poważniejsze w zasadzie nie były obecne.

No jeśli ME1 to pozbawiona ambicji space opera to sorry koleś :icon_rolleyes: W ME1 tematy poważniejsze nie były obecne? Przecież tam cały czas jest poważnie (w przeciwieństwie do ME2 gdzie gra może mieć śmiało metryczkę Akcja-Komedia a raczej parodia).

fascynujący problem Ardat-Yakshi

Ależ to było fascynująco.... nudne. Akurat nie szkoda mi było tych Asari a ta babka co ja ubiliśmy zasługiwała na śmierć. Zresztą nawet zabawna ta scena była :)

(i tyczy się to również fabularnej głębi)

Ja tam żadnej fabularnej głębi nie znalazłem, wiele prostych strzelanek (budżetówek) ma podobną fabułę tyle, że bez możliwości wyboru.

Obie te rzeczy przejawiają się choćby w wyeliminowaniu niepotrzebnego ekwipunku (tak - ekwipunek w ME1 był niepotrzebny, bo dawał niewielkie pole do manewru), czyli odciągacza uwagi od akcji gry.

Niewielkie pole manewru? Oprócz zmiany ekwipunku mnie i towarzyszom, możliwości ulepszenia ich broni, danie nowej podczas misji, możliwości ulepszenia pancerzy oraz ubioru ich w lepszy pancerz który na misji znaleźliśmy to nic nie daje, ABSOLUTNIE DO NICZEGO NIE PRZYDATNY :D Akurat ekwipunek był bardzo przydatny i często do niego zaglądałem.

Mnie tam nie odciągał od akcji gry a dodawał grze dodatkowego smaczku :)

Szarży Vanguarda

Ach tak, ogólnie fajny efekt ona daje bo już dawno nie widziałem by mój kumpel tak klną przed kompem ;). Szarża fajnie wygląda, ale często jest zawodna bo Shepard mówi "Nie mogę teraz zaatakować" albo "Nie widzę celu" i jeszcze "Cel jest za daleko" (po mimo ustawienia na fulla umiejętności szarży) oraz "Nie trafię w cel". O tak, szarża służy do przybliżenia się do przeciwnika pod warunkiem, że nie stoi on za daleko :D A na szaleńcu w ogóle nie przydatna, bo po co się pakować w przeciwników skoro i tak nie ma możliwości ich załatwienia, lepiej ich zdejmować z daleka.

O wiele lepsza jest moc Żołnierza czyli spowalnianie czasu, klasyka a wciąż nie pokonana. Ulepszasz na maksa karabin maszynowy (a raczej bierzesz do łap ten na statku Zbieraczy) i włączasz spowolnienie czasu i hajda na wroga :D Nie mają szans :D

w ME2 miałem wrażenie dużo większego skoncentrowania rozgrywki, tzn. misje były znacznie krótsze, a przez to bardziej skoncentrowane

Krótsze i skoncentrowane? No tak ale tylko na jednym- ostrym naparzaniu w wrogów i niczym więcej.

niż proste przemieszanie skilli dwóch klas dla klas pośrednich z ME1).

No tu trochę też żalu miałem do Bioware, że tak zrobili. Ale nie przeszkadzało mi to w trakcie gry bo dzięki temu mogłem podnosić i rzucać przeciwnikami ile wlezie, uwielbiam poczuć się od czasu do czasu potężny, grając w ME1 czułem się jak bym grał w rozwiniętego (i trochę słabszego względem mocy) Psi Opsa, i to mi się podoba :)

Ogólnie to Bioware mogło by sobie zapożyczyć z tej gierki parę mocy (Telekineza, Kontroli umysłów), ach wtedy by się działo :D Ale problem by był ten, że Shepard był by za silny :)

"wreszcie Idealista ma jaja, a Renegat przestał być gburem".

Za to idealista jest teraz idiotą a renegat chce zgrywać największego twardziela i słabo mu to wychodzi. Akurat podział Idealista-Renegat był lepszy w ME1, tam było czuć, ze gramy postacią dobrą-złą. Ale tu Bioware zawsze zawala, praktycznie podczas gry w obie części i Jade Empire nie zależało mi którą drogą pójdę, robiłem wszystko tak jak chciałem. Szkoda, bo np. w The Suffering (to gra Akcji) czuć jaką drogą podążamy ( i przez to musimy pod koniec podjąć konsekwencje swoich czynów). Tego mi brakuje w świecie Mass Effect.

Ilos ma spory (jak na ME) teren miejski + rozgrywają się tam 2 misje z kompletowaniem drużyny + misja Mirandy.

Ilos? misja Mirandy? Gdzie to jest, Ilos pamiętam ale w ME2 chyba nie było na nim misji (ale ja mogę nie kojarzyć). Może chodzi ci o planetę Asari? Illium (chyba).

Skoro nawet Darkmen pisze o tym ciepło, mimo iż znajduje się w ME2, to oznacza, że etap jest naprawdę genialny. ; )

Misja samobójcza była do kitu ;) Nie no żart :D Była bardzo fajna i najlepsza w całym ME2 :)

Nie widzę tylko wad ME2 bo całkiem dużo plusów ma, ale to właśnie minusów więcej zauważyłem.

W liczbie lokacji - nie licząc planet pobocznych w ME1, bo one są dziełem generatora i BioWare powinno się wstydzić tak chorego pomysłu (kocham niemożliwie tę serię, ale nigdy się nie przemogłem, żeby ME1 w 100% zrobić - robienie side questów to katorga) - ME2 bije poprzedniczkę na głowę, łeb i szyję, drastyczną różnicą.

No ja tam 4 razy pierwszego ME1 ukończyłem na 100% :) Dla mnie robienie questów to wcale żadna katorga a nawet miła odskocznia od części głównej. Ale fakt faktem, mogli się bardziej postarać. Z tym, ze ME2 bije poprzedniczkę na głowę itp. To nie do końca się zgodzę, racja, że teraz questy są troszkę lepsze ale ja tam lubiłem wyskoczyć w Mako i dojechać sobie do bazy, zrobić rozwałkę i wrócić. Ale w ME2 misje dodatkowe są trochę bardziej rozwinięte.

krajobrazy Ilos.

No i dalej Ilos w ME2 :/ Gdzie to jest? Dziwne, że zapamiętałeś tą nazwę a napisałeś, że z ME1 pamiętasz tylko lokacje do walki z Benezją :D

A faktem jest, że ekonomia w ME2 dzięki ścisłej i mocno ułatwionej kontroli jest doskonale zbalansowana. Tak, że do końca gry spoglądamy z uwagą w podsumowaniu misji na kasę, jaką dostajemy.

Ekonomia była o wiele lepsza w ME1, w ME2 ogranicza się tylko do kupna przedmiotów wiec nie widzę tu zbalansowania doskonałego. No i kasę trzeba tracić na te głupie sondy zamiast po prostu wyskoczyć w Młocie i je szybciej pozbierać. Ja tam wolałem jednak handel w ME1.

Przy okazji, najwięcej na planetach jest palladu którego się praktycznie nie używa a natomiast najmniej platyny która nam służy do wyrobu wielu rzeczy.

@Darkmen... ech...

???????????

Ile miał Kaidan/Ashley/Liara bez romansów dialogów?

Bez romansów też dialogów trochę było.

W ME2 to trudniej zliczyć, bo dało się gadać nie tylko po głównych misjach

Dało się gadać nie tylko po głównych misjach ale pod warunkiem, że później tych dialogów już nie będzie. Po większości misji słyszymy tylko "Mam dużo pracy Shepard, porozmawiamy później"-Miranda.

stąd też wrażenie większej liczby rozmów - toczyło się je przez całą grę z prawie każdym, ale znacznie rzadziej niż w ME2

Oj tu już piszesz bzdety, każda postać po misji miała coś do powiedzenia, za to w ME2 tylko po werbunku jeden dialog, po misji dodatkowej/głównej 1/2 dialogi oraz przed i po lojalce i tyle.

Do romansu dochodzi jeszcze 1/2 dialogi dla każdej z postaci. A w ME1 też niektórzy rozmawiali z nami po misjach dodatkowych :) Widać nie latałeś do nich za często bo ja po każdej misji obchód robiłem :)

Anyway, jestem pewien, że z taką Mirandą było więcej rozmów niż z kimkolwiek w ME1.

Na pewno nie, Miranda rzadko się do nas odzywa bo jest wiecznie zapracowana. Chyba długo już w ME1 nie grałeś.

Gadania z towarzyszami w ME2 jest zdecydowanie więcej niż w ME1. A że wszystkiego nie da się zobaczyć za pierwszym razem? To na pewno wada?

O wiele mniej jest rozmów z towarzyszami. No nie chodzi mi o to, że to wada ale na miłość boską, czemu w ME2 jest coś w stylu (jak mój kumpel określa) "Nie kochasz mnie? To spi******* nie gadam z tobą".

Wychodzi Twoje czytanie ze zrozumieniem - wybierasz dowódcę drużyny ogniowej, do której idą wszyscy, którzy nie zostali wybrani...

Czytanie? A może słuchanie :) Ale jak Shepard wychodzi z statku to obraca głowę i tam widzimy członków którzy idą na tą misję, ten który ma wejść do tunelu i dowódce grupy ogniowej a gdzie reszta? Co asekuruje dowódcę od tyłu a ten kosi Zbieraczy sam?

Mam pytanie do osób grających w ME1 w Polskiej wersji kinowej. Jakie patche instalowaliście by ten DLC był też tylko z polskimi napisami bo nie wiem czy instalować patcha pod wersję ANG czy PL.

Hmm nie pamiętam już dokładnie ale ja grałem w wersji kinowej raz i miałem normalnego patcha tego co zawsze (z gram.pl tego na polski język).

I widzicie coś cie narobili, dalej mi się zachciało przechodzić ME :) A niech was, a już miałem w to nie grać do końca wakacji bo dużo tytułów czeka (i następne idą ) na ukończenie a tu dalej będę grał w starego ME ;)

Edytowano przez Darkmen
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na jakie forum bym nie wszedł, to się wszyscy o wszystko kłócą. Nikt nie potrafi zrozumieć, że ktoś może mieć odmienne zdanie w jakiejś sprawie :/. (Bo przecież ja mam rację, koniec i kropka.)

Chcę tylko powiedzieć, że zgadzam się z Fristrom'em co do tego, że Bioware popełniło błąd promując ME jako RPG.

Seria ta nie jest i nie będzie czystej "krwi" RPG. Jest ona tylko i wyłącznie shooterem z elementami RPG (sposób prowadzenia fabuły, wybory moralne, mocno uproszczony rozwój postaci).

Chcecie grać w RPGa z bronią palną to grajcie w Fallout'a albo Borderlands.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up: Borderlands akurat z RPG ma niewiele wspólnego, jak już to z hack'n'slashami.

A fora dyskusyjne służą do tego, by dyskutować, by wymieniać poglądy... Jeno sęk w tym, by to była dyskusja sensowna, na argumenty, a nie na pryskającą ślinę i spam.

@Darkmen: będzie krótko. Twój sposób dyskusji polega na zacytowaniu samej tezy, wycięciu całej argumentacji i postawieniu niepopartej żadnymi argumentami antytezy. Spójrz jak wygląda Twoja odpowiedź na akapit o scenariuszu i głębi fabularnej - podałem kilka dojrzałych problemów, które porusza ME2. Kompletnie to zignorowałeś, wyciąłeś samą tezę, że scenariusz w ME2 jest głębszy (tak, żeby wyglądało, że też wcale tego nie argumentowałem) i skomentowałeś, że "a właśnie, że nie, bo nie". Kiedy nie wiesz już, co napisać, zaczynasz pisać nie na temat (punkt o designie lokacji do walk czy ekonomii gry). Już wcześniej pisałem - na takim poziomie dyskutować nie mam zamiaru. To nie są argumenty, to jest regularny flame.

I tylko notka o szarży Vanguarda - akurat miałem przyjemność skończyć tą klasą ME2 na Insanity, i zapewniam Cię, że Szarża mi niejeden raz uratowała tyłek. Oczywiście ma garść ograniczeń, więc trzeba się jej nauczyć używać, ale sprawnie zastosowana jest umiejętnością przydatną.

Aha - szło mi naturalnie o Illium, nie o Ilos. Oba na "Il-", parę miesięcy już minęło, pokićkały mi się.

Czekam na odpowiedź Ziemasa, te są z reguły bardziej treściwe i zawierają więcej sensu.

Edytowano przez Fristron
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu napiszę, że miałem kiedyś bardzo ciekawą rozmowę z innym użytkownikiem na ten temat (inne forum) i doszliśmy do jednego wniosku "EA jest potężne"- więcej nie trzeba. I no właśnie, zauważ, że większość zapatruje się na te największe serwisy, idealny cel. Co mam na myśli to na pewno zrozumiecie. Ciekawi mnie tylko, że nikt z tych recenzji nie napisał czego ta fabuła jest świetna, ona jest i tyle, co potwierdza dodatkowo moją teorię.

Gdy ktoś lub coś nie zgadza się z twoją jedną i nieomylną opinią to już od razu jest spisek na skale światową. EA raczej nie kupuje recenzentów na całym świecie (a jeśli kupuje to CDA powinno nam dać lepsze pełniaki :laugh:) nie potrafisz przyjąć do wiadomości że ktoś się z tobą nie zgadza :rolleyes: na dodatek twoje wnioski nie są poparte żadnymi argumentami ani dowodami (no bo jak oni mogli dać ME2 tak wysoką note ?! To spisek !) . Opinie i oceny na stronach internetowych nie zależą tylko od recenzentów, ale według ciebie i tak już pewnie EA kupiło mnie, Fristona i pół internetu. W końcu oni są potężni, a ty walczysz o sprawiedliwość.

Skończmy tą wymianę flejmu na argumenty, bo jedna strona nie przekona drugiej i dalej będziemy się spierać o wyższości jednej części serii nad drugą. Obie części są świetnymi grami, accept or die

Edytowano przez Abyss
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja mam dylemat odnośnie zakupu Mass Effect 2. Jak wiadomo, teraz EA znowu okazało miłosierdzie (za co mu chwała) i po raz kolejny zorganizowało akcję "2 za 1". No i mam nielichy dylemat pomiędzy ME2 a Dragon Age (drugą grą będzie L4D 2). Która gra jest lepsza? Wiem, że jest to pytanie z kategorii retorycznych, ale być może ludzie, którzy grali w oba tytuły będą w stanie odpowiedzieć na nie... :wink: Jako, że nie posiadam jeszcze pierwszej części jestem skazany również na zakup w niedalekiej przyszłości również tej części. Prawdopodobnie i tak samą grę odpalę dopiero w następne wakacje, gdyż z racji natłoku innych rzeczy, nie widzę szansy na szybsze się z nią zapoznanie. Obie gry trafiają w moje gusta, ale nie jestem do końca przekonany, którą ostatecznie wybrać... :dry: Dlatego jestem otwarty na jakiekolwiek porady i z góry za nie dziękuje. :happy:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grałeś w klasyki typu Baldur's Gate, Planescape: Torment, Neverwinter Nights czy Icewind Dale? Jeśli Ci się podobały, to bardzo prawdopodobne, że Dragon Age też ci przypadnie do gustu - rozgrywka toczy się w bardzo podobny sposób.

Na niekorzyść ME2 przemawia tu również fakt, że nie grałeś w część pierwszą. Po pierwsze, nie ma gwarancji w takim układzie, że gra Ci się spodoba (seria jest specyficzna, to połączenie shootera z RPG, co do niektórych niestety nie dociera). Po drugie, kontekst jest b. ważny w ME2. Owszem, dwójeczka opowiada pewną odrębną historię, ale jest to zdecydowanie część większej całości.

Natomiast jeśli chodzi o samą jakość - obie części Mass Effect uważam za gry genialne (jedynce wystawiłbym 9+/10, ucinając pół punkta za beznadziejne zadania poboczne; dwójce bez wahania pełne 10/10), Dragon Age: Origins i dodatek do niego są "tylko" bardzo dobre (8/10).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie, czy gdy wykonamy misję w której musimy pozyskać moduł IFF Reapera i rekrutujemy Legiona, włącza się automatycznie licznik misji, które możemy wykonać zanim statek zostanie zaatakowany przez Collectorów? Bo chciałbym pozyskać Legiona wcześniej i wrócić z Suicide Mission z pełnym składem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie tak jest. Nie pamiętam tylko, ile misji po zdobyciu Reaper IFF nas atakują. Obstawiałbym dwa lądowania, do trzeciego właśnie pakują się wszyscy i surprise.

Natomiast jeszcze po

porwaniu załogi

nie trzeba od razu tam lecieć, żeby ocalić wszystkich. Możesz wykonać dwie misje (jako misja liczy się chyba każde lądowanie na dowolnej planecie), polecieć przez Omega - 4 i jeszcze nikogo nie zamienią w czerwoną papkę.

Edytowano przez Fristron
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nabyłem dziś Mass Effect'a 2 w tej nowej promocji EA - 2 za 1. I tak się zastanawiam czy można w to grać bez przejścia części pierwszej? Chodzi mi o to czy nie będzie jakichś niezrozumiałych, zawiłych dla mnie momentów w fabule? Czy raczej powinienem się wstrzymać z przejściem ME2 do czasu nabycia pierwszej części?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na twoim miejscu powstrzymałbym się, nie ma oczywiście takich rzeczy, które byłyby dla nowego niezrozumiałe (wszystko wyjdzie w praniu), niestety kanon jest strasznie ubogi i nie doświadczysz tego uśmiechu kiedy znajdziesz w dwójce jakieś odniesienie do twoich akcji z jedynki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W fabule się będziesz łapał bez problemu, ale spora liczba scen nie będzie zawierała takiego ładunku emocjonalnego, jak powinna, bo nie będziesz znał kontekstu. Na Twoim miejscu sięgnąłbym najpierw po jedynkę, nie jest szczególnie droga... gry BioWare w ogóle niesamowicie szybko tanieją.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...