Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

bielik42

"Przygody barona Munchausena" (1988) Terry Gilliam

Polecane posty

7473684.3.jpg?l=1341717111000

Oparty na autentycznej bajce film twórcy kultowego "Brazil" ponownie obnaża zwykłe życie każdego człowieka. Tym razem za pomocą bajki reżyser przedstawia nam swe przemyślenia na temat starości i czekania na śmierć.

Główne założenia okryte są niesamowitą opowieścią o przygodach tytułowego barona. Film zaczyna się w oblężonym przez turków mieście podczas trwania przedstawienia w którym występuje aktor przebrany za barona Munchausena. W trakcie sztuki na salę wbiega staruszek wykrzykujący swe zniesmaczenie dla przedstawianej sztuki. Okazuje się, ze jest on prawdziwym Baronem Munchausenem( John Neville), co wprawia w zakłopotanie aktorów. Baron postanawia opowiedzieć o swych przygodach i wyjaśnić publiczności dlaczego trwa wojna w której giną ich bliscy. Razem z córką jednego z aktorów - Sally wyrusza on na poszukiwanie swych przyjaciół, aby uratować miasto od wrogów.

W ten sposób reżyser miesza wątek realistyczny z bajkowym przeprowadzając widzów płynnie między dwoma światami. Film niesamowicie wciąga, dzięki czemu spodoba się dzieciom, a dorośli mogą wypatrzeć w nim kilka ważnych przesłań.

Jednym z nich jest żal na coraz bardziej naukowy i logiczny świat, w którym nie ma już miejsca na bajki i wyobraźnię. Bohater filmu czuje się niepotrzebny, lecz odnajduje oparcie w dziewczynce, która chce poznać jego przygody.

Kolejnym wątkiem jest śmierć, która zawsze kroczy za człowiekiem. W tym filmie przedstawiona jest bardzo dosadnie, jako wstrętna kostucha spowita pajęczynami i czarnymi szmatami. Baron widzi ją kilkakrotnie, ale niemal zawsze ratuje go właśnie dziewczynka, która również dostrzega zjawę.

Prosto byłoby określić ten film jako Mickiewiczowski konflikt "szkiełko i oko kontra dusza". Nadmierna logika i wyrachowanie jest tu pokazane w odpychający sposób dzięki roli Zarządcy Zwyczajnego Horatio Jacksona (Jonathan Pryce).

Film ponadczasowy i warty zobaczenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za przypomnienie mi tego filmu :D Niezwykła przygoda, jako dziecko widziałem go dziesiątki razy i zawsze bawił mnie równie dobrze, choć byłem jeszcze za młody na rozszyfrowanie jej przesłania. Najbardziej zapamiętałem scenę, w której mogli zabrać tyle złota ile zdoła unieść jeden z kompanów. Kto oglądał wie o co chodzi :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...