Skocz do zawartości

Krytyk

Forumowicze
  • Zawartość

    32
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wpisy blogu napisane przez Krytyk

  1. Krytyk
    Witam



    Długo bardzo mnie tu nie było, lecz mądrzejszy o kolejne doświadczenia życiowe postanowiłem wrócić. Powodem mojego powrotu była chęć wykrzyczenia jak bardzo jestem oburzony. Chodzi mianowicie o X-Box live w Polsce. Jakiś kwartał temu zakupiłem rzeczoną konsolę i jako jedyny wśród osób, które znam postanowiłem być "oryginalny", nie przerabiać konsoli i cieszyć się z zalet konta GOLD.
    X-Box Live w Polsce - 10 Listopada 2010 roku usługa ta została oficjalnie uruchomiona w Polsce. To znaczy, że polski gracz od 20 miesięcy ma możliwość stąpania po elektronicznych salonach ramię w ramię z graczami z zachodu. Ale czy naprawdę? Tutaj dochodzimy do meritum tego co mnie osobiście doprowadza do skrajnego wkur... zdenerwowania.
    X-Box Live w swojej wersji płatnej oferuje nam:
    * Możliwość gry przez internet
    * Chat Video poprzez kinect
    * Wcześniejszy dostęp do dem, trailerów itp.
    * Dostęp do Facebook`a i Twittera poprzez TV




    Pierwsza rzecz jaka rzuciła mi się w oczy to pomysł by klient płacił za możliwość pobrania dema gry. Do tej pory myślałem, że to producentowi powinno zależeć by demo się rozeszło celem promowania gry. Jeśli chodzi o dema to trzeba zauważyć, że większość potrafi się pojawić dopiero kilka miesięcy po premierze gry (Przykład Batman: Arkham City - od niedawna jako nowość wśród dem) albo wcale (FIFA 12 od niedawna dostępna w sekcji demo lecz bez możliwości pobrania). Przypominam, że płacąc za konto gold uzyskujemy wcześniejszy dostęp do dem i innych materiałów. A płacimy niemało bo koszt waha się od 29 do 19 zł miesięcznie w zależności na jaki okres czasu takie konto wykupujemy. Pozostając w kwestii gier... bardzo ciekaw jestem gdzie kształcili się ekonomiści M$, którzy wyliczyli, że gry w dystrybucji elektronicznej powinny być droższe niż w tradycyjnej. Ja do tej pory naiwnie myślałem, że jeśli ominiemy koszta wypalenia pły, zapakowania ich do pudełek, transportu, sprzedaży detalicznej i co za tym idzie marży na każdym z tych etapów to uda nam się uzyskać produkt, który będzie mógł być sprzedawany znacznie taniej. Pamiętam zresztą, że gdy e-dystrybucja rozwijała skrzydła to wszędzie zapowiadano jak przyczyni się to do spadku cen zwiększając zarazem wygodę zakupów bez wychodzenia z domu. Jak jednak widać Microsoft wyszedł z założenia, że jeśli drogi graczu jest Ci wygodnie to musisz dopłacić. I tak przykładowo Mortal Kombat kosztował 200 zł podczas gdy w empiku bez żadnej promocji można było dokonać zakupu za ok 160 zł. PARANOJA.
    Na tym jednak nie koniec absurdów panujących w marketplace. Pomimo, iż usługa oficjalnie jest dostępna od długiego czasu w Polsce to M$ doszedł do wniosku, że nie musi wszystkiego tłumaczyć polskiemu odbiorcy. I tak większość opisów gier w marketplace jest opisanych po angielsku, po łebkach lub opisu w ogóle brakuje. Uważam, iż opis gry w stylu: "Gra dostępna w 3 wersjach językowych. Łap za broń i pokonaj terrorystów" to jest jakaś kpina z klienta. To już aplikacje na androida potrafią mieć kilkadziesiąt razy dokładniejsze opisy. Jak widać M$ doszedł do wniosku, że polskim tubylcom nie będą niczego tłumaczyć bo prymitywy powinny już dawno wyjść z jaskiń i umieć język angielski w myśl zasady: "Chcesz wieśniaku wejść na salony to naucz się kultury". Kolejnym policzkiem dla polskich graczy jest niejednokrotnie brak polskiej wersji językowej gier dostępnych w markecie pomimo istnienia takiej w wersjach pudełkowych. Czy to naprawdę jest taki spory problem czy to tylko kolejny gest lekceważenia polskiego gracza? Z FIFA 12 poszli w ogóle o krok dalej i tak zakupując tą grę możemy pograć tylko w dwóch wersjach językowych tj. rosyjskiej i czeskiej. Pozdrawiam każdego gracza, który teraz wyciągnie 200 zł z portfela by móc grać w tą grę w wersji czeskiej podczas gdy za 160 zł w empiku znajdzie wersję PL.
    O innych "zaletach" posiadania konta gold nie będę się już rozpisywał bo w dobie gdy coraz więcej osób posiada smartfona i nie musi być przy kompie by skorzystać z Facebook`a lub Twitter`a korzystanie z tych usług na TV to już rozwiązanie chyba tylko dla masochistów. O tym, że 3/4 usług dostępnych dla zachodniego gracza w ogóle do nas nie trafiło pominę już tylko milczeniem.
    Sumując te wszystkie zarzuty... osobiście czuje się jak frajer nabity w butelkę i zazdroszczę ludziom, którzy konsole przerobili. Ja niestety zostałem przez Microsoft wydymany. Stosunek z usługą X-Box live nie był czymś po czym ma się ochotę zapalić papierosa a raczej usiąść w kącie i rozpłakać się mając nadzieje, że nikt się nie dowie jak się dałem wykorzystać. Mam nadzieje, że M$ właśnie takie emocje chce w klientach wywoływać. Traktowanie nas jak ludzi trzeciej kategorii - prymitywy - którym wystarczy rzucić porcję [beeep] posypaną brokatem by wszyscy skakali z radości. Mam nadzieje, że gracze się obudzą z letargu i ponownie zrobią szum by dać komuś z M$ do myślenia.
    A wy drodzy gracze? Jakie są wasze odczucia odnośnie tej usługi? Macie z nią problemy, może jesteście zadowoleni?
    Pozdrawiam
  2. Krytyk
    Wczorajszego dnia miałem okazję podróżować do Krakowa. Stanąłem jednak przed dylematem... udać się dumą polskiej myśli drogowej czyli autostradą A4 czy może drogą krajową 94 przez Olkusz. Dylemat był o tyle poważny, że dotyczył wyobru między autostradą "wiecznego remontu" a drogą krajową, a te potrafią być różnej jakości. Stwierdziłem jednak, że postawie na tradycje i wieloletnie doświadczenie polskich budowniczych i pojadę 94-ką zamiast napychać sakwe tym podłym kapitalistycznym hienom z zarządu A4 (Ta "autostrada" to jest w ogóle materiał na kilka obszernych wpisów). Do Olkusza całkiem przyjemna droga... problem zaczyna się na odcinku Olkusz - Kraków. Pozwolę Sobie w tym miejscu na dygresję... wydawało mi się do tej pory, że na całym świecie wraz ze zwiększaniem się ilości samochodów na drogach drogi się poszerza, dodaje nowe pasy czy też w inny sposób zwiększa przepustowość tych dróg. Więc w tym miejscu pytam...
    KTO DO @#$@# WPADŁ NA POMYSŁ BY DROGĘ NA CAŁEJ DŁUGOŚCI ZWĘŻAĆ????
    Kiedyś, z tego co pamiętam były miejsca gdzie jadąc do Krakowa były dwa pasy i jeden w stronę przeciwną by po jakimś czasie odwróciła się sytuacja i to kierowcy z Krakowa mieli dwa pasy w przeciwną stronę był jeden. Teraz na całym tym odcinku doliczyłem się jednego momentu gdzie są dwa pasy i gdzie można bezpiecznie pokusić się o wyprzedzenie. Teraz zamiast tego pozostawiono po jednym pasie w każdą stronę za to na środku między tymi pasami położono chodnik szerokości ok. jednego pasa upstrzony dodatkowo jeszcze wysepkami miejscami co ok. 100 metrów. .

    Wygląda to mniej więcej tak z tym, że zdjęcie jest jeszcze z czasów remontu
    Urzędnicy po remoncie hurra-optymistycznie stwierdzili, że dzięki temu jeździ sie przyjemniej i bezpieczniej (ciekawi mnie jak wpływają na bezpieczeństwo jazdy samochody zaparkowane na tymże chodniku. Oczywiście miejscami do tego wszystkiego są dołożone fotoradary (2 spalone), które jednak w obecnej sytuacji nie mają za wiele do roboty. Pytam się w takim razie po raz kolejny co za debil na pomysł takiej modernizacji drogi? W Niemczech robi się wszystko by skracać czas dojazdu od punktu A do punktu B, niestety u nas działa to odwrotnie. Zastanawia mnie również jak radzą Sobie kierowcy w sytuacji gdy na takim wzniesieniu zimą drogę zatamuje TIR bądź zdarzy się wypadek? Jak ominąć takie sytuacje gdy co chwila są wysepki? Wspomnę dodatkowo o tym, że miejscami w ogóle brak pobocza.
    Inną kwestią o której muszę napisać są idioci. Idioci wyjeżdżają nagminnie na tą drogę by wlec się 40-50 km/h cały czas nerwowo wciskając hamulec, by przypadkiem z takim pędem nie wpaść w zakręt Oczywiście taki debil nie wpadnie na pomysł by tam gdzie jest to możliwe delikatnie zjechać dwoma kołami na asfaltowe pobocze i pozwolić się bezpiecznie wyprzedzić... jedzie Sobie kretyn i w dupie ma że za nim ciągnie się cały wianek aut. Dodatkowo wlekąc się niemiłosiernie koło fotoradaru i tak jeżcze wciśnie hamulec schodząc do prędkości ok 30km/h by przypadkiem mu nie błysło. Niestety gdy dojdzie do wypadku to taki - po raz kolejny użyje tego słowa - debil jest w statystykach święty i czysty i nieważne że w kolizji zgineli ludzie, którzy byli zmuszeni wyprzedzać go w sposób mniej bezpieczny. Pomyślałeś, że nikt ich do wyprzedzania nie zmuszał to ja Ci powiem, że każdy normalny kierowca powinien jeździć z maksymalną przewidzianą dla danej drogi prędkością a w Polsce i tak ogromnie się zaniża dozwolone prędkości co chwila wstawiając znaki o ograniczeniu lub fotoradary. Z tą drogą wiąże się również dziwny paradoks, który zauważyłem wracając z Krakowa. Całą drogę byłem zmuszony pokonywać z predkością 40-50 km/h aż do Olkusza. Zauważyłem tam ciekawy przypadek, że zaraz gdy zaczeły się 2 pasy większość kierowców w tym i ja jechaliśmy z prędkością 120 km/h. To w takim razie czy to nie jest śmieszne, że po wsiach i wioskach trzeba się ciągnać kilkadziesiąt km/h a po wjechaniu do miasta pędzi się nieraz zdrowo ponad setkę? Co na to fachowcy od bezpieczeństwa?
    Jako, że w tytule pojawiają się również niepełnosprawni to napisze jeszcze o jednej rzeczy, która mnie zaskoczyła już w samym Krakowie. Trafiłem na ładne osiedle, z ładnym placem, ładnymi chodnikami, ładnymi ławkami i ładnymi drzewami. Dosłownie wszystko było tam ładne. Wejście do klatki z podjazdem dla wózku chronione zamkiem elektronicznym, winda świeżo po remoncie. Elegancka, monitorowana z dużym lustrem. Wyobraźcie Sobie moje zaskoczenia gdy wysiadłem z windy i zobaczyłem ścianę a po obu stronach windy schodzy i nic więcej. Okazało się, że winda ma przystanki na półpiętrach [sic!] Czyli niepełnosprawny na 8 piętro Sobie dojedzie ale na ostatnie pół piętra musi mieć wózek wyczynowy który pozwoli mu pokonać schody... PARANOJA.
    Ps. Postanowiłem ten wpis zakończyć konkursem... Wyboraźcie Sobie osobę od urodzenia głucho-niemą.... jej jedynymi sprawnymi zmysłami jest dotyk, węch, smak i wzrok. Konkurs wygra osoba, która mi wytłumaczy w jaki sposób taka osoba, która nigdy nie słyszała czyjejś mowy ani języka myśli. Chodzi mi mianowicie o to że osoba pełnosprawna gdy o czymś myśli to zazwyczaj wygląda to jak własny, wewnętrzny monolog, który prowadzi w swoim ojczystym języku. Bo przecież gdy pomyślicie Sobie o słoniu to chcąc nie chcąc w myślach powiecie słowo "Słoń". A taka osoba, która od urodzenia była głucho-niema? Żeby wyraźniej przedstawić jeszcze o co mi chodzi to załóżmy, żę taka osoba również nie posiada wzroku. Dla zwycięzcy konkursu jest przewidziany mój dożywotni szacunek
    Tym optymistycznym akcentem kończę dzisiejszy wpis

  3. Krytyk
    Wyjątkowo drugi wpis tego dnia. Do stworzenia tej notki zainspirowała mnie nasza-klasa, a właściwie to jej główni bohaterowie czyli użytkownicy. Jak dobrze wszyscy wiemy portal nk jako największy portal społecznościowy w Polsce daje nam najlepszy przekrój społeczny naszych rodaków. Obraz stworzony przez ten portal jest o tyle wiarygodny że tworzony właśnie przez samych klasowiczów, którzy wręcz z zadziwiającą ochotą dzielą się z nami swoim życiem poprzez zamieszczane fotki. Z obrazu tego można wyłonić kilka prawidłowości, prawd życiowych a nawet zagłębić się w cudze życie niczym w kolumbijskiej telenoweli...
    Pierwszą ważną nauką jakiej doświadczamy przeglądając wyżej wymieniony portal jest znaczenie lustra... o ileż uboższe by były galerie klasowiczów gdyby nie lustra...

    Wydawać by się mogło, że głównym powodem wynalezienia luster przed aparatami fotograficznymi był brak zastosowania dla aparatu dla osoby nie posiadającej lustra...

    Każdy domorosły fotograf wie jak ważne jest podkreślenie obecności lustra poprzez odpowiednie zaakcentowanie światła flesza...

    Potrzeba zaznaczenia swojego statusu społecznego poprzez pokazanie faktu posiadania lustra jest w klasowiczach tak silna, że wręcz wydają się nie zauważać fotografa...

    Niestety z powodu lustra wynika również przykry podział wśród społeczności. Mianowicie na osoby posiadające lustra i na resztę która tychże luster nie posiada. Pocieszające jest to, że klasowicze którzy nie mają w swym dorobku lustra nie dali się zepchnąć na margines społeczny wynajdując technikę wyciągniętej ręki. Technika ta zaś wygląda następująco...

    Myliłby się ten, kto gotów byłby pomyśleć, iż brak posiadania lustra i znajomość techniki wyciągniętej ręki jest tylko domeną pań...

    Spostrzeżenia, których dokonałem zainspirowały mnie do tego by zobaczyć jak sprawa wygląda na innych tego typu portalach. W ten sposób dotarłem do portalu fotka.pl. Okazało się że użytkownicy tego portalu również znają technikę wyciągniętej ręki...

    Posiadają lustra...

    To jeszcze dodatkowo połączyli technikę lustra z techniką wyciągniętej dłoni...

    To na razie tyle z moich obserwacji. Postanowiłem jednak dokonać dokładniejszych badań nad tematem społeczności naszoklasowo-fotkowej. Na pewno wszystkie wyniki niezwłocznie tutaj zamieszczę.
    Teraz żegnam się z wami wprost z placu boju...

    Wasz oddany krytyk...
  4. Krytyk
    Jak obiecałem tak robię... We wcześniejszej notce wspominałem o tym że na naszej klasie można zgłębiać czyjeś życie jak kolumbijską telenowelę. Teraz mam zamiar wam to udowodnić. Zwiedzając odmęty naszej-klasy natrafiłem na bardzo osobistą i ogromnie wzruszającą historię pewnej kobiety. Nazwijmy ją w tym miejscu pieszczotliwie Lola. Życie Loli przedstawione na naszej-klasie jest pełne momentów wzruszających, przykrych i radosnych. Nie brakuje oczywiście też nagłego zwrotu akcji, jak i dramatyzmu i napięcia które nam towarzyszy przez cały czas gdy ściskamy kciuki za to by Lola była szczęśliwa. A więc teraz tą opowieścią podzielę się z wami...
    Historia Loli nie jest początkowo usłana różami. Lola mieszka w miejscu chłodnym, wyalienowanym poruszając się samotnie między pustymi ścianami. Części garderoby rozwieszone za plecami głównej bohaterki tylko podkreślają oczywiste skojarzenia z motywem kopciuszka...

    W jak ciężkiej sytuacji znajduje się Lola widzimy już na drugim zdjęciu gdzie zmuszona jest korzystać z techniki wyciągniętej ręki gdyż nie posiada lustra (O podziale społeczności klasowej na posiadaczy luster i tych co ich nie mają pisałem w poprzedniej notce). Patrząc na jej twarz zadajcie Sobie pytanie czy mógł się na niej malować większy smutek?

    Jednak w życiu Loli nagle coś się zmienia obwieszczając nam, że czeka nas akcja pełna tajemnic, którą będziemy dalej śledzić z zapartym tchem. Mianowicie pojawia się kominek...

    Zapewne tak samo jak początkowo Ja zastanawiacie się skąd Lola ma kominek skoro nie posiadała nawet lustra. Zagadkę dodatkowo komplikuje tajemnicze znalezisko jakiego dokonuje Lola w swoim mieszkaniu...

    Czyżby to tajemniczy wielbiciel stał za tajemnicą kominka? Akcja w tym miejscu najwyraźniej nabiera tempa. Nasza Lola, której historię tak pilnie śledzimy jest zasypywana wręcz prezentami, gdyż po niedługim czasie do kominka dołącza nowy prezent w postaci telewizora i mini-zestawu kina domowego. Jednak Lola nie jest dziewczyną, której dobra doczesne mogłyby zastąpić prawdziwą miłość co zresztą podkreśla w swym własnym komentarzu...

    Tajemniczy wielbiciel skądinąd nazywany misiem widząc, że Lola nie jest "łatwą" dziewczyną oraz, że popełnił błąd próbując zdobyć jej serce przedmiotami użytku domowego postanawia się zrehabilitować kupując większy telewizor, okazując tym samym że jego serce jest równie bogate jak portfel....

    Jak widać tym razem tejmniczy wielbiciel ujął serce Loli tym szarmanckim gestem. "Jeśli nie chcesz mojej zguby, przyjedź wreszczie po mnie luby." - zdaje się myśleć Lola. Czy odnajdzie Ona Swojego księcią? Kim okaże sie wielbiciel, sprawca wszystkich prezentów?

    Jako, że życzenia lubią się spełniać, Loli wreszcie dane było poznać swego księcia. Wielbieciel jak rasowy książę, który jednak nie jest konserwatystą i uważa, że miejscem koni jest stajnia a nie powóz, podjechał swą czarną, wystawną karetą do której zaprzągnięte były konie mechaniczne i porwał Lole do Swego zamku wyczarowując wcześniej bajkową suknię. Lola nie mogąc opanować radości ze spotkania ze swym wyśnionym wielbicielem okazała nam swe szczęście w komentarzu po czym rzuciła mu się w ramiona by okazać swą wdzięczność...

    Lola początkowo - jako, że jest prostą dziewczyną - jest onieśmielona bogactwem i przepychem jaki ją spotyka w pałacu Księcia Tyskiego. Jednak szybko chowa się w ramionach ukochanego gdzie czuje się najbezpieczniej. Baśń najwyraźniej dobiega końca i chciałoby się powiedzieć, żyli długo i szczęśliwie, pomijając fakt że Loli zdarzyło się zgubić na tych schodach niejednokrotnie pantofelek (ponowne nawiązanie do motywu kopciuszka)...

    Każda baśń w tym miejscu się kończy i ta nie jest wyjątkiem. Jednak udało nam się zajrzeć jeszcze na momencik za opoadającą kurtyne by spojrzeć ostatni raz na Lole...

    Czy Lola odnajdzie szczęście u boku swego księcia? Czy spełni się w pałacowej kuchni? Wszystko wskazuje na to, że tak bo czym by była baśń bez happy endu. Pozostaje nam tylko życzyć Loli wszystkiego najlepszego i podziękować za to, że pozwoliła nam poznać jej historię...
  5. Krytyk
    No to jak inauguracyjny to powinno być odświętnie, inauguracyjnie i wyjątkowo, więc wyjątkowo napisze o czym ma być ten blog i właściwie po co.
    Zawsze od cudów takich jak blogi, twitter, fotka, mixer, facebook i innych tego typu dupereli trzymałem się z daleka (Uprzedzając głupie pytania: Tak, mam konto na klasie wszystkich polaków) bo uważałem, że to czysta głupota i strata czasu, który można by przeznaczyć choćby na patrzenie w sufit. Dlaczego w kwestii blogów coś się zmieniło? Właściwie nie wiem ale skoro mi to nie przeszkadza to Tobie też nie powinno. Ten Blog będzie o wszystkim i o niczym. Głównie jednak o tym co mi się nie podoba, co mnie drażni i czego nie rozumiem. Może jak będę w dobrym humorze to napisze o czymś co mnie rozbawiło albo zainteresowało a może po prostu będę pisał o dupie-marynie. Mam zamiar jednak głównie piętnować i KRYTYKOWAĆ ludzką głupotę (Tak, Twoją także). Zastanawiasz się po co? Żeby pokazać jak bardzo masz zamknięty umysł, jak ogromne w okół nas jest morze głupoty i jak bardzo siedzenie przed komputerem ryje Ci łeb a przede wszystkim jak bardzo nie jestem w stanie tego stolerować.
    Kilka zasad, które jeszcze w skrócie zamieszczę w INFO dla tych, którzy żeby zrozumieć muszą ciągle mieć przypominane.
    1.Ten Blog jest mój i jest robiony dla mnie a nie dla Ciebie.
    2. Twierdzisz, że jestem plagiatem kogoś lub czegoś to przeczytaj pkt 1 z dopiskiem "... [beeep] Ci do tego".
    3. Piszę o tym o czym Ja chcę pisać a nie o tym o czym Ty chcesz czytać. Jak Ci się nie podoba to wypad.
    4. Prezentuje tutaj Swoje zdanie z czego wynikają dwie rzeczy:
    4a. Skoro to moje zdanie to zawsze mam rację.
    4b. Nie obchodzi mnie czy się ze mną zgadzasz czy nie.
    5. Jeśli jesteś jednym z tych analfabetów, dla których napisanie zdania poprawnie jest zbyt dużym wysiłkiem intelektualnym to spadaj do szkoły zamiast siedzieć i czytać tego durnego bloga. Tu się niczego nie nauczysz.
    6. Punkt piąty tyczy się również tych wszystkich "słitaśnych :*", PoKeMoNoWyCh i "Emo luDKoof". Rodzice Cię zaniedbali a ja nie mam zamiaru się z Tobą użerać.
    7. Nie interesuje mnie kim jesteś, ile zarabiasz, jakiego jesteś wyznania, jaką jesteś krejzolką ani co robiłeś dzisiaj. Nie obchodzi mnie, że dzisiaj był niedobry obiad, że prałeś skarpetki ani, że zdechł twój pies a tak go loffciałaś. Mam to głęboko w poważaniu.
    8. Jeśli poczułeś się urażony, którymś wpisem lub jakąkolwiek moją wypowiedzią, koniecznie mnie o tym powiadom bym mógł się z Tobą poużalać nad Twoim nieszczęściem. Wszystkie skargi i sugestie wysyłajcie na Kontakt.
    Jeśli dotrwałeś/aś (niepotrzebne skreślić więc właściwie powinno to wyglądać tak dotrwałeś/aś) do tego punktu to zapraszam Cię do czytania dalszych wpisów a w nagrodę zobaczysz oficjalne zaproszenie od najmłodszego czytelnika.

    Welcome
×
×
  • Utwórz nowe...