Skocz do zawartości

Smok12345

Forumowicze
  • Zawartość

    66
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wpisy blogu napisane przez Smok12345

  1. Smok12345
    Część 1- Dziwny sen
    Kelvan wrócił do domu. Był zmęczony do granic możliwości. Przywiązał konia do pompy, przebrał się i poszedł spać. Zasną szybko, ale nie był to dobry sen. Miał koszmar. Znów był w ruinach, ale tym razem potwora tam nie było. Było za to słychać głos, chociaż nikogo więcej tam nie było.
    -Zbezcześciłeś nasze święte miejsce. Teraz musisz odpokutować.- Mówił głos. W ty m momencie napadło go stado wilków i rozerwało na strzępy. Kelvan obudził się zlany potem. Było już kilka godzin po świcie. Czas wstawać. Łowca ubrał się w spodnie z delikatnej skóry, białą tunikę i wysoki buty. Jego długie, czarne włosy wcześniej skryte pod kapturem opadły na plecy. Sięgały odrobinę za łopatki.
    Część 2- Wyjście w miasto
    Kelvan obejrzał zbroje. Nie nadawała się już do niczego. Była przebita w miejscu, gdzie oberwał od potwora.
    Miecz też był w opłakanym stanie. Był tępy i powyginany. Trzeba było kupić nowy ekwipunek. Poszedł na miejski targ. Kramy zachwycały kolorami i różnorodnością towarów, a kupcy zachęcali żeby kupić właśnie u nich.
    Łowce wszedł na targ. Chodził po kramach dobre pól godziny. Znudzony podszedł do kolejnego kramu. I tam znalazł to czego szukał. Leżało tam wiele mieczy,ale ten jeden przykuł jego uwagę. Był to krótki miecz z poprowadzoną niebieską linią przez środek klingi, na której były wyryte runy.
    -Ile za ten miecz?
    -Jedyne dwa tysiące exów.
    -Biorę.
    -Świetny wybór! Mamy dzisiaj promocję. Pochwę i osełkę dokładamy gratis.
    -Świetnie.- Odparł Kelvan, po czym wyją z sakiewki kilkanaście złotych monet, przeliczył i oddał handlarzowi, który również przeliczył, po czym wręczył mu miecz, pochwę i osełkę. Kelvan z zadowoleniem odszedł, po czym obchodził resztę kramów. Na jednym z ostatnich zobaczył wytrzymałą zbroje.
    -Ile za nią.
    -Dwa i pół tysiąca.
    -Biorę.-Odparł, po czym zapłacił zabrał zbroję i odszedł. Zostało mu jeszcze dwa tysiące. Musiał jeszcze kupić łuk. Obchodził kramy, ale nic nie znalazł. Gdy wracał zrezygnowany do domu zauważył kram na uboczu, którego wcześniej nie widział. Podszedł do niego i jego oczom ukazał się największy zbiór łuków, kusz i amunicji, jaki dotąd widział. Oglądał przez pięć minut i znalazł. Duży, wiązowy łuk zdobiony wyrytymi w drewnie zwierzętami.
    -Ile za te łuk?
    -Tysiąc pięćset exów.
    -Kupuje.
    -Czy chce pan dokupić strzały, mamy promocyjne ceny, jedynie dwieście exów za kołczan.
    -Chętnie.
    -Razem to będzie tysiąc siedemset exów. Łowca odliczył sumę, zapłacił i odszedł do domu. To był dobry dzień.
    Część 3- Zadanie.
    Gdy Kelvan przekroczył próg domu zobaczył list. Natychmiast otworzył go i przeczytał.
    Drogi Kelvanie
    Znów potrzebna nam jest twoja pomoc. Jeżeli jesteś zainteresowany przyjdź jutro w południe do naszej siedziby. Strażnikowi pokaż glejt, który jest dołączony do listu, ALE POD ŻADNYM POZOREM NIE OTWIERAJ GO WCZEŚNIEJ!!! Podpisano Amateusz.
    Rzeczywiście do listu dołączony był papier zwinięty w rulon i zapieczętowany pieczęcią Magów. Było już późno. Kelvan postanowił położyć się spać. Tej nocy też przyśnił mu się ten sam koszmar. Gdy rano obudził się, szybko ubrał się, założył zbroję, przypasał miecz, przez plecy przerzucił łuk i kołczan ze strzałami, do kieszeni schował list i glejt. Tak wyekwipowany udał się do siedziby Magów. Straż zatrzymała go przed wejściem. On bez słowa podał strażnikowi glejt. Strażnik złamał pieczęć i przeczytał glejt.
    -Przed wejściem do sali Aracymaga musisz zdeponować broń. Kelvan posłusznie wyciągną miecz, z pleców zdjął łuk i strzały i wszystko oddał strażnikowi. Ten rozkazał drugiemu zanieść to do magazynu, a sam zaprowadził Łowcę do sali Arcymaga. Sala była urządzona z przepychem. Na ścianach wisiały obrazy w złotych ramach, wszędzie widoczne były złote zdobienia. Ale uwag Kelvana najbardziej przykuła wielka mapa na jednej ścianie. W centrum sali na zdobionym tronie siedział Arcymag, a na zdobionym fotelu Amateusz.
    -Witaj Łowco!
    -Witajcie dostojni Magowie! Jakiej pomocy potrzebujecie? Jestem do waszych usług.
    -Chodzi o Zamek Zapomnianych Dusz.- Kelvana aż zmroziło na dźwięk tej nazwy.
    -Według starego manuskryptu znajduje się tam pieczęć Dwunastu Smoków. Według legendy dwanaście smoków stworzyło ten świat, a swoją moc zamknęły w pieczęci. Każdy kto ją zdobędzie będzie mógł wezwać tę moc na pomoc, ale tylko w słusznej sprawie. Inaczej obróci się on przeciw Niemu. Czy podejmiesz się tego zadania?
    -To zależy ile zapłcicie.
    -Dwieście tysięcy exów.
    -Zgadzam się.
    -Dobrze. Amateusz pojedzie z tobą, by rozpoznać pieczęć. Zamek Zapomnianych Dusz wznosi się na odległych stepach południa. Wyruszacie jutro o Świcie. Żegnaj.
    -Żegnajcie dostojni Magowie.- Odpowiedział Kelvan, po czym udał się do magazynu odebrać broń. Gdy to zrobił wrócił do domu.
    Koniec części pierwszej. Część druga ukaże się prawdopodobnie w poniedziałek. PozdrawiamSmok12345
  2. Smok12345
    Krótka ankieta a propos mojego wczorajszego opowiadania.
    PS. Dodam jeszcze coś, co może wpływać na ocenę, a mianowicie mam niespełna 14 lat.
    PozdrowieniaSmok12345
  3. Smok12345
    Część 1- Zlecenie
    Była zimna, ciemna zimowa noc. Kelvan siedział w karczmie czekając na zleceniodawce. Nie był on taki jak wszyscy. Tym światem rządzili Magowie, on nie przejawiał talentów magicznych. Nie potrafił rzucić nawet najprostszego czaru: ,,Pocisku Ognia" w swoim wieku, a ten czar rzucały dzieci w wieku kilku lat. Jednak nie martwiło go to. Górował nad wszystkimi biegłością w strzelaniu z łuku i walką krótkim mieczem. W straży nie był doceniany z powodu nie możliwości rzucenia ,,Uzdrowienia", które było wymagane w straży. Pracował sam, na własny rachunek. Był Łowcą. Przyjmował zlecenia od wszystkich. Magów, Elfów, Straży. To akurat nie było dla niego ważne, liczyło się to, że dobrze płacili. Siedział tak w skórzanej zbroi, w kapturze podszytym cieniutkim futrem, masywnych butach. Przy pasie wisiał krótki miecz, na piersi ukryte były dwa noże, przez plecy przewieszony miał kołczan pełen strzał, przy nodze stał długi, cisowy łuk. Siedział tam popijając z wolna piwo korzenne, gdy do jego stolik przysiadł się on. Miał na sobie długą granatową szatę podszywaną gdzieniegdzie złotymi nićmi. Z pewnością był to mag. Zamówił sobie też piwo korzenne.
    -Co mam zrobić? burkną Kelvan.
    -Sprawa jest dosyć prosta. Musisz udać się na północ do starożytnych ruin Amarathu i zgładzić mieszkające tam ,,Zwierze". Odparł nieznajomy.
    -Dlaczego Wy potężni magowie-powiedział sarkastycznie - tego nie zrobicie?
    -No cóż. Ruiny Amarathu są szczególne. To jedyne miejsce, gdzie nasza magia przestaje działać. Nadal pomimo dziesięcioleci badań nie wiemy dlaczego tak się dzieje.
    -Czemu nie wyślecie straży?
    -Te nadęte bubki miały by problem ze zlikwidowaniem stada chrząszczy. Dlatego zwracamy się do Ciebie.
    -Ile płacicie?
    -Dziesięć tysięcy exów plus mapa plus wierzchowiec. Połowa pieniędzy płatna z góry, drugie pół kiedy przyniesiesz mi dowód wykonania zadania.
    -Biorę. Wierzchowiec z torbami jucznymi, w których będą mapa i pieniądze ma stać przywiązany do pompy wodnej przed moim domem, jutro przed południem.
    -W takim razie jesteśmy umówieni. Nie zawiedź nas.
    -Nie zwiodę. Odpowiedział Kelvan po czym mag dopił piwo, zapłacił i wyszedł. Kelvan uczynił tak samo.
    Część 2- Podróż
    Wierzchowiec stał w umówionym miejscu o umówionej porze. Kelvan sprawdził zawartość toreb. Pieniądze i map były na swoim miejscu. Po chwili wpakował tan resztę rzeczy. Osełkę do noży i miecza, eliksiry liczące, które było bardzo ciężko dostać, gdy królowała magia, kilka pochodni, wytrychy i prowiant. Po trzykrotnym sprawdzeniu czy czegoś nie zapomniał zamkną dokładnie dom i wyruszył w daleką i niebezpieczną podróż.
    Droga była trudna ze względu na panujące warunki. Po całodziennej jeździe, Kelvan zatrzymał się w karczmie. Gdy położył się na łóżku w wynajętym pokoju spojrzał na mapę. Nie ucieszył się faktem, że przejechał tylko 25 staj, a do celu z miasta było ich 1500. Miał nadzieje że w ciągu kilku dni pogoda poprawi się. Następny dzień był bardzo słoneczny. Kelvan wstał wcześnie, by jak najszybciej ruszyć w drogę. Zapłacił za pokój i dokupił jeszcze trochę jedzenia, i ruszył w dalszą drogę. Dzięki dobrej pogodzie mógł nadrobić drogi straconej poprzedniego dnia. Dojechał do oddalonej o 300 staj wioski, gdzie zatrzymał się na noc. Niestety w karczmie upił się i wygadał o pieniądzach. W nocy grupka wieśniaków zakradła się do jego pokoju i chciał ukraść pieniądze. Ale Kelvan wiedział co się święci i gdy tylko usłyszał cichy skrzyp drzwi obudził się, chwycił nóż leżący pod poduszką i przystawił wieśniakowi do gardła.
    -Wypad stąd albo mnie popamiętacie.- Groził im. Mieszkańców wioski nie trzeba było długo namawiać. Reszta nocy przebiegła spokojnie. Pod koniec następnego dnia pogoda pogorszyła się. Do najbliższej karczmy było daleko, a wracać do poprzedniej nie miał zamiaru. Rozbił obóz w lesie. Dzięki latom doświadczenia nie musiał obawiać się wilków, niedźwiedzi i złodziei. Pozostałą część trasy przebył bez zbędnych przygód.
    Część 3- Ruiny Amatathu
    Po około trzech tygodniach drogi dotarł do ruin. Budziły podziw. Było to wykute w skale zamczysko z licznymi basztami i blankami. Do środka prowadziła wielka brama wielkości Uniwersytetu w rodzinnym mieście Kelvana. Jednak do niej biła groza. CO najdziwniejsze zwykle przy takich ruinach kręci się dużo mniejszych stworów, a tutaj nie było żywej duszy.
    To musi być coś potężnego.- Pomyślał Łowca. Przywiązał konia do bramy i z toreb jucznych przepakował najważniejsze rzeczy do kieszeń w zbroi. Napinając strzałę Kelvan wszedł ostrożnie do budynku. Gdy otworzył drzwi koń nagle spłoszył się i o mało co nie urwał się. Gdy Łowca zapalił pochodnię okazało się, że w budynku nie było budynku. Zamiast niego stała tam wielka grota, prawdopodobnie legowisko. Nagle Kelvan usłyszał nie ludzki ryk. Z ciemności wyłonił się potwór trzy razy wyższy od Kelvana o posturze wilka. Z czoła wyrastały mu dwa rogi, a ślepia płonęły żywym ogniem. Łowca natychmiast strzelił w klatkę piersiową potwora, ale strzała odbiła się jak od kamienia. Potwora rozwścieczyła obecność obcego i zamachną się łapą. Kelvan w porę uskoczył i wystrzelił kilka strzał w potwora, ale podzieliły one los pierwszej. Potwór zamachną się i tym razem trafił Kelvana. Łowca poleciał i z impetem uderzył o ścianę jaskini. Na moment stracił oddech. Ból paraliżował całe ciało. Z wielkim bólem Kelvan wyciągną z kieszeni fiolkę z eliksirem i wypił dwa łyki. Ból natychmiast ustąpił. Od łuku Łowcę dzieliło kilkanaście metrów. Nie miał szans go dosięgnąć. Jedną ręką złapał pochodnie, która leżała blisko, a druga wyciągnął miecz. Klinga błysnęła w świetle pochodni. Gdy potwór chciał dokończyć dzieła Kelvan przypalił mu łapę, dzięki czemu zyskał czas bu przebiec pod potworem i podciąć mu ścięgna przednich łap. Potwór przewrócił się
    na przednie łapy, dzięki czemu Łowca mógł wspiąć się na niego i wbić miecz w kark potwora. Klinga przecięła rdzeń nerwowy. Potwór zawył, po czym znaczą się szarpać i zrzucił Kelvana z siebie. Łowca upadł, ale już nie z takim impetem jak wcześniej. Potwór położył się na ziem, po czym wyzionął ducha. Kelvan Wyrwał rogi i pazury oraz zdjął skórę i zabrał trochę mięsa na podróż.
    Cześć 4- Znów w domu
    Po powrocie Kelvan od razu udał się do siedziby magów.
    -Stać! Kto idzie? Zapytał strażnik.
    -Powiedzcie, że Przyjechał Kelvan ze zdobyczą z Ruin Amarathu. Strażnik na moment zniknął w bramie, ale po chwili wrócił.
    -Możesz wejść. Mag Amateusz oczekuje Cię na dziedzińcu. Kelvan przejechał przez bogato zdobioną bramę. Kilka metrów za nią zaczynał się dziedziniec. Mag od którego brał zlecenie stał pod drzewem. Kelvan rozpoznał go bez problemu.
    -Tu jest skóra rogi i pazury tego, co żyło w ruinach Amarathu. Powiedział Łowca i rzucił magowi pod nogi wypchany plecak.
    -A tu twoje pięć tysięcy Exów. Powiedział mag wręczając sakiewkę Kelvanowi. Miło się z Tobą robiło interesy.
    -Gdy będziesz miał następne zlecenie wiesz gdzie mnie szukać odparł Kelvan i dojechał. Wracał do domu.
  4. Smok12345
    Siemka!!!
    Witam na moim blogu wszystkich zainteresowanych.
    Na tym blogu, jak sama nazwa wskazuje będę pisał różne opowiadania. W jakich klimatach będą zależy od mojego nastroju. Mam też do was prośbę, a mianowicie piszcie w komentarzach co należy poprawić.
    PozdrowieniaSmok12345
×
×
  • Utwórz nowe...