Zastanawia mnie od jakiegoś już czasu zjawisko, które coraz bardziej dobija się do mojej świadomości, mimo, że naprawdę staram się nie zwracać uwagi na większość ?ekscentrycznych? pomysłów ludzi z mojego otoczenia. Chodzi mi o... no właśnie nie wiem jak problem nazwać. Zadufanie? Źle. Pompatyczność? W zasadzie to nie wiem czy jest to prawdziwe słowo. Ogólnie rzecz ujmując chodzi o zakończenia, bądź fabułę różnych historii, które w mojej opinii mają ze zdrowym rozsądkiem lub logiką niewiele do czynienia, przez co budzą skrajne emocje. Rozumiem wolność artystyczną, rozumiem, że niektóre fabuły bądź zakończenia nie muszą być oczywiste, że nad niektórymi rzeczami trzeba się chwilę zastanowić. Rozumiem, że istnieje coś takiego jak ?symbolizm?. Ale do stu diabłów, jeśli coś nie ma sensu, to jakiego grzyba pojawia się zgraja ludków, którzy z wyniosłością godną noblisty mówią sakramentalne: ?Ależ to było genialne. Po prostu... Och... Ach...?? Czasem, a zdażyło się to kilkakrotnie, choćby po wyjściu z kina, mam wrażenie, że wyżej wspomniani oglądali coś całkiem innego. Nie chodzi nawet o zakończenia. Czasem, zwykłe bzdury, jakiś ekranowy rekwizyt, jakiś NPC w grze, coś, co budzi, przynajmniej u mnie szczere ?ocb?? ewentualnie atak bezczelnego rechotu naraża mnie niemal na lincz ze strony ?sweterków?. ?Sweterkami? zwykłem nazywać zgraję napuszonych smutnych postaci, zwykle trzymają się w grupach, którzy wmawiają ludziom takim jak ja, którzy szukają sensu czymś/filmie/odcinku/książce/grze itepe, że są zbyt głupi, by zrozumieć co autor miał na myśli. Zazwyczaj jestem łagodny i spolegliwy, ale tego typu dyrdymały sprawiają, że i mnie się nóż w kieszeni otwiera.
Przykład pierwszy: Zakończenie stareńkiej gry Pariah. Przez całą grę, człowiek kombinuje, stara się, strzela, ochrania podopieczną tylko po to, żeby wysadzić się w powietrze na samym końcu. No i po co? Michał Wołodyjowski 2.0? Naprawdę nie wiem, co jest tak podniecającego w zaprzepaszczeniu wszystkich starań gracza przez te naście godzin grania (tak właśnie, kilkanaście, bo to jeszcze było w czasach, kiedy gry były trudne i przejście ich trwało więcej niż weekend) żeby od 2005 chyba roku pamiętał jak się gierka kończy? Może. Doskonale pamiętam ostatnią scenę i nie zapomnę do grobowej deski, bo poczułem się naprawdę paskudnie potraktowany przez twórców. Ale, wracając, jeśli chodziło o to, by zapaść w pamięć? Sukces. Czy od tego czasu siedem razy się zastanawiałem czy kupić jakąkolwiek grę, w której Digital Extremes maczało palce? No raczej nie o to chodziło.
Przykład drugi: Zakończenie Unreala 2. Czy naprawdę trzeba było zabijać ?panią ładną? i całą ekipę na końcu gry? No właśnie. Można, jak najbardziej, ale czy gracz powinien odchodzić od kompa/konsoli bez satysfakcji z ?disneyowskiego? zakończenia? Prawdą jest, że historia nie zawsze musi mieć happy end, ale jakieś ostrzeżenie by się przydało, bo nie siadam do gry, by pogłębić swoje doznania uczuciowe, tylko żeby się rozerwać, a takie podejście naprawdę rujnuje i tak już od początku nieciekawy humor.
Przykład trzeci: Film dla odmiany. Planeta małp, ta ostatnio nakręcona z Markiem Wahlbergiem. Zakończenie pierwszych części miało jakiś sens. Nie było pozytywne, owszem, ale miało sens. Tutaj. No właśnie. Koleś na koniec filmu wylądował gdzie? W przyszłości? Przeszłości? Ciężka sprawa. Albo takie ?Znaki? z Gibsonem, albo beznadziejna ?Wojna Światów? z coraz bardziej zwichniętym psychicznie Tomem Cruisem. Potężni kosmici pojawiają się na Ziemi, w taki a nie inny sposób. Technologicznie lata świetlne przed ludzkością, robią z nami co chcą, tylko po to, by zdechnąć w konwulsjach od wody. Skoro woda szkodzi, to jakiej cholery podbijacie planetę, której gruba większość to ocean? Logiki moim zdaniem brak, ale cóż, sweterek jeden z drugim twierdzi, że za głupi jestem, by zrozumieć przesłanie. Może i tak, ale nie podoba mi się to ani nawet pół.
Przykład czwarty: Seria Battlestar Galactica. Ta najnowsza próba. Seria super, zakończenie, no cóż, logiczne. Wątek mistyczny i całe to zbawienie Cylonów. Poważnie? Czy bez tego nie dało się tego zrobić? ?No bo przecież Cyloni? muszą mieć jakieś powody do eksterminacji takiej a nie innej dwunastu kolonii. No dobra, ale tak na głupa, jakby ze scenariusza wyciąć bezczelnie wszystkie wątki mistyczne, to czy seria nie skończyłaby się tak samo?
Przykład piąty: Ten nieszczęsny Mass Effect 3. Kończy się jak się kończy, ok. To jestem w stanie pojąć, ale za nic zrozumieć nie mogę tego całego ?hajpu? wokół symbolicznego zakończenia. Bo to o poświęceniu jest! Bo Shepard musiał! Bo tak! NIE! Ja chcę zakończenia, które zależy od moich decyzji!
Przykłady można mnożyć. Naprawdę nie mam nic przeciwko temu, żeby każdy sobie robił filmy, gry, pisał książki w sposób jaki uważa za stosowny. Ja rozumiem, że części odbiorców może się to podobać, a części nie, ale do ciężkiej... Niech się sweterek nie wychyla twierdząc, że nie rozumiem, że za głupi jestem, że przesłanie, że symbolizm, że ble... Poezji nie rozumiem, bo od zawsze odmawiałem odpowiedzi na pytanie ?Co autor miał na myśli??. A co mnie obchodzi co miał na myśli? Ja jestem odbiorcą, więc to chyba moja opinia liczy się bardziej, nieprawdaż? Bo niebo jest niebieskie, więc oznacza nadzieję, albo rozpacz po stracie... Blablabla... gadaj zdrów ? skoro jest niebieskie, to pewnie dlatego, że jest niebieskie, nie? (pomijam oczywisty fakt, że to powietrze jest niebieskie, długość fal świetlnych i refrakcje ? wiem, dlaczego jest jak jest) Faktem jest też, że jeśli mi się coś nie podoba, to moje święte prawo kijem tego więcej nie dotykać, więc choć protesty w sprawie kiedyś Fallout 3 a teraz Mass Effecta 3 rozumiem, ale sam nie biorę w nich udziału. Bioware i EA straciło klienta na amen, jeśli o mnie chodzi, ale jak mawiał Churchill ?tylko osioł nie zmienia zdania?.
Szukanie na siłę ukrytego przesłania to jest to co mnie drażni. Wlepianie symboli i doszywanie ideologii tam gdzie jej nie ma i to nieszczęsne obrażanie każdego, kto się nie zgadza ze swetrem. Najlepsze jest jednak to, że jak się sweterka złapie gdzieś samego w kącie i podda ogniowi pytań pt. ?No dobrze, więc teraz Obywatel Sweter powiedzcie, wytłumaczcie, tak genialnego jest w produkcie X, że się aż tak zachwycacie?? Zastrzegając jednocześnie, że odpowiedzi, że nie zrozumiem, albo powtarzanie w kółko durnego ?genialne? nawet gdzie nie jest genialne nie będzie brane pod uwagę jako odpowiedź. Oj, niejeden się wił, a z do tej pory przepytanych żaden nie odpowiedział.
- Czytaj dalej...
- 10 komentarzy
- 568 wyświetleń