Skocz do zawartości

Imb

Forumowicze
  • Zawartość

    12
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wpisy blogu napisane przez Imb

  1. Imb
    Kilka tygodni temu kanał Discovery Channel rozpoczął nadawanie nowego programu, o nazwie "The Colony - Misja przetrwanie". Jest to jedna z tego typu produkcji typu "eksperyment" (coś w tym stylu było/jest na Discovery HD - "Alaska - przetrwać na krańcu świata"), gdzie poruszono dosyć ciekawą kwestię: otóż autorzy chcieli się przekonać, jak (jeśli w ogóle) poradziłaby sobie ludzkość po globalnej katastrofie, tutaj akurat wywołaną epidemią zabójczego wirusa na globalną skalę - wiadomo, mało to oryginalne, ale w gruncie rzeczy to nie o to chodzi; ma to być tylko jakieś "fabularne" i całkowicie nieistotne tło dla wydarzeń w programie. Liczy się tylko to - zginęło jakieś 90-95% ludzi na Ziemii, i teraz to pozostali muszą sobie jakoś radzić.



    Na powyższej miniaturce widać część zespołu ochotników, biorących w tym udział. Stanowić mają oni swoisty przekrój społeczeństwa - jest tam m. in. instruktor samoobrony, pielęgniarka, naukowiec, złota rączka i jeszcze kilka innych osób, każda o pewnych zdolnościach, mogących pomóc w przetrwaniu i odbudowie cywilizacji. A tutaj do roboty jest naprawdę dużo - od prostego zaopatrzenia w wodę (i znalezienia sposobu na jej przefiltrowanie), poprzez zapewnienie energii elektrycznej, aż po próby nawiązania kontaktu z innymi "ocalałymi". Wszystko, a raczej większość, odbywa się na terenie Azylu (Sanctuary), czyli starej i opuszczonej fabryki, znajdującej się na obrzeżach Los Angeles w USA. Ochotnicy wykorzystują jedynie to, co odnajdą na miejscu lub okolicznych budynkach, i w całej 10-odcinkowej serii można obserwować ich postępy (takich jak filtracja wody za pomocą ozonu wytworzonego z energii elektrycznej, generatora na gaz drzewny czy zupełnie nieprzewidzianego przez twórców planu naprawienia starej ciężarówki i ucieczki stamtąd), czy zmian w nich samych - z biegiem czasu uczestnicy sami zaczynają wierzyć w to, że otaczająca ich rzeczywistość jest prawdziwa, w czym utwierdzają ich zaaranżowane przez producentów sytuacje, takie jak spotkanie z głoszącymi misjonarzami, handlarzami czy przypadkowymi, proszącymi o pomoc wędrowcami. Dodatkowo, żeby nie było zbyt pięknie , ochotników od czasu od czasu dręczą grupy szabrowników, którzy mają za zadanie spróbować okraść ich lub zasymulować próbe ataku - w każdym razie, mają napędzić im jak największego stracha. Jednak ci "bandyci" nie mogą w żadnym wypadku zranić/skrzywdzić żadnego z uczestników, o czym ci jednak nie wiedzą - ale to tylko potęguje w nich uczucie zagrożenia.

    Każdy odcinek przedstawia kolejny z dziesięciu tygodni trwania eksperymentu, kiedy to przeprowadzane są kolejne "doświadczdenia" - w formie tzw. faz wprowadza się jakieś sytuacje w konkretnym kontekście (takim jak spotkanie obcych, plądrowanie opustoszałych budynków, ale i także tych, w których najwyraźniej wciąż ktoś mieszka), żeby zobaczyć, jak uczestnicy się zachowają. Można wtedy przekonać się, czy zwykli ludzie (kiedy już się "wczuli", i zaczęli w to wierzyć) będą zdolni przełamiać własne opory moralne i etyczne, i czy na przykład okradną niewielkie obozowisko, w którym nikogo nie ma, z pożywienia, aby sami przeżyć, albo czy zaczną żywić się szczurami w przypadku braku żywności.

    Inną, odbijającą od powyższego kwestią jest dbałość, z jaką potraktowano tutaj tłumaczenie - otóż nie jest to jedynie standardowy tłumacz, ale dodatkowo wszystkie napisy przetłumaczono - po raz pierwszy chyba widać, kiedy w chwili, gdy jakaś osoba mówi, to podczas pokazywania danych o niej będzie np. "John C, xx lat, naukowiec". Podobnie jest podczas wizualizacji danego narzędzia, żeby było łatwiej zrozumieć, jak to działa (wtedy jest np. "cewka Tesli", a nie "Tesla coil"). Nie, żeby miało to jakieś szczególne znaczenie, ale mimo wszystko miło zobaczyć rodzimy język, a dodatkowo starania, jakie włożono w spolszczenie tego są (w porównaniu ze standardami) dosyć imponujące).

    Naprawdę, jest to kawał dobrze zrobionego programu, potrafiącego zaciekawić, a do tego jest tak lubiana przeze mnie postapokaliptyka. Premiera nowych odcinków jest we wtorki o godzinie 22.30, ale powtórki są (z tego, co udało mi się zauważyć) w czwartki około 11 rano oraz w weekendy - wtedy bardziej po południu (godzina 15-16 - coś koło tego).
  2. Imb
    Tak sobie czytam pierwsze strony dyskusji o grach (jak na przykład MoH: Airbone czy też Prototype) i zauwazyłem, że wielu ludzi jeszcze przed premierą gry spisuje dany tytuł na straty, jedynie patrząc po screenach/video tylko dlatego, że grafika nienajlepsza, że animacje koślawe itd. No, wiadomo - grafika odgrywa pewną rolę w grach - odpowiednie, dynamiczne oświetlenie może zbudować klimat, ale jak wiadomo (a przynajmniej mam taką nadzieję) grafika to nie wszystko. IMHO znacznie ważniejszy jest jak najlepszy gameplay, fabuła oraz klimat.
    Dlaczego tak uważam? Hmm... Myślę, że jedną z ważniejszych przyczyn (może poza wrodzonym nawykiem patrzenia bardziej "w głąb' ) jest sprzęt, na jakim przyszło mi grać. Otóż, w czasach, gdy w CDA zachwycano się Half-Lifem 2, gdzie zauważono, jaka ładna grafika albo drobniejsze drobiazgi (jak lupa) ja grałem na mającym już swoje lata sprzęcie (kupionym jeszcze w latach '90), gdzie taki Unreal Tournament '99 ledwie działał na najniższych ustawieniach (wszystko co się tylko dało na low lub było wyłączane całkowicie), a starusieńki Quake 2 przycinał się na wyższych ustawieniach (bodajże któryś DirectX, ale głowy tu nie dam), a wszystkiego doglądał Windows98. Ale kilka lat temu przyszedł ten czas - w moim domu pojawił się nowy komputer, teraz wzbudzający raczej uśmiech politowania (Intel Duo 3,2GHz, 1GB RAM, grafika GeForce 7600 256 MB), gdzie jednym z najlepszych osiągnięć było odpalenie FarCry2 na średnich (nienajgorsza optymalizacja to chyba najlepsza strona tej gry ) czy Prototype'a (tutaj cieszę się, że w ogóle się odpalił). O takim Crysisie nie mam nawet co marzyć - wiem, bo sprawdzałem.
    Dobra, ale nie o tym chciałem pisać... A więc (użyję tutaj takiego mało lubianego przez polonistów zwrotu), chciałem tyle przekazać, że grafika, a właściwie oprawa audiowizualna nie są wcale najważniejsze, czy to w dawaniu przyjemności podczas gry, czy tworzeniu nastroju. Ot, taki System Shock 2 mimo braku tych wszystkich graficznych wodotrysków wzbudzał we mnie znacznie większe odczucia niż np. pseudo-horrory Dead Space i Doom 3 razem wzięte - w SS2 nieraz łapałem się na tym, że podczas wychylania się zza załomu korytarza sam wychylałem się odpowiednio na krześle, a nawet przysuwałem łeb do monitora, żeby więcej ujrzeć. Z kolei, Doom 3 wyłączyłem za pierwszym razem po 2 godzinach, i nie dlatego, że była straszna czy coś w tym stylu. Nie, po prostu w tym czasie zdążyłem zorientować się już, jakie strefy są bezpieczne, a gdzie zaatakuje mnie jakiś pokrak, a do tego wszędobylska ciemność, połączona z koniecznością schowania broni przy używaniu latarki (zresztą, to jeden z największych faili, jakie widziałem w grach - ja na miejscu Doomguy'a przy pierwszej okazji skombinował rolkę taśmy klejącej i przyczepił latarkę do gnata) były nie tyle straszne, co po prostu wybitnie wkurzające.
    Mimo tego, że nie mogę pograć w większość nowych gier, nie przeszkadza mi to zbytnio (jedynie coś kombinuje ze S.T.A.L.K.E.R.em Czyste Niebo i Zew Prypeci, ponieważ Cień Czarnobyla [naturanie zmodowany ] jest grą wręcz wybitną, ale z tego co czytałem, następne części nie są aż tak dobre), i dalej wolę odstawić UT3/GoW na rzecz gier starszych - KK'n'D (kojarzy jeszcze ktokolwiek ten tytuł? ^.^), Submarine Titans (tak samo) czy pierwszego Half Life'a.
×
×
  • Utwórz nowe...