Skocz do zawartości

...AAA...

Hall of FAme
  • Zawartość

    5960
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    16

Posty napisane przez ...AAA...

  1. Jeśli idzie o książki, to prowadzący ma obowiązek (na WPiA często to podkreślają) podać różnoraką literaturę i dać studentowi wybór. Oczywiście podkreślają przy tym, którą polecają i jest najbliższa ich wizji przedmiotu. To uczciwe podejście, bo dzięki niemu istnieje mniejsza szansa, że na egzaminie wyrazimy bzdurną według własnej katedry opinię. Ostatnio miałem taki przypadek na egzaminie z prawa rzeczowego, gdzie niemal zacytowałem fragment podręcznika wydawanego przez Poznań, który był po prostu nieprzemyślany. Na szczęście egzaminatorka była na tyle wyrozumiała, że odpowiedź uznała, jednocześnie wykazując mi na szybko, że tak przedstawiony stan rzeczy może prowadzić do absurdu. Teraz wiem, że miała rację. Podobnie nie poleciłbym nikomu z zewnątrz sięgania do podręcznika prawa karnego z UŚ, ponieważ profesorka posiada niezwykle kontrowersyjne i dziwne poglądy na niektóre instytucje.

    Dlatego też najbezpieczniej sięgać po literaturę serwowaną przez samego egzaminatora lub przynajmniej podręcznika powszechnie znanego o silnie ugruntowanej pozycji.

  2. Czasy mamy takie, że wiele osób kręci mniej lub bardziej zaawansowane video/audio blogi. Jest to dość konkretna i nie najprostsza działka, którą jak najbardziej można nazwać twórczością. Kamery, mikrofony, obróbka obrazu i dźwięku - początkujący jak i doświadczeni vlogerzy mieliby o czym dyskutować.

  3. Prawo, na uniwersytecie wrocławski, inżynierie środowiska na uniwersytecie przyrodniczym i Odnawialne źródła energii i gospodarka odpadami na uniwersytecie przyrodniczym. Interesują mnie zwłaszcza prawo, oraz odnawialne źródła,

    Prawo powinno Cię interesować najmniej z podanych kierunków.

    a propos prawa, jeszcze jakiś czas temu szedłbym na nie bez zastanowienie, ale tyle się nasłuchałem o tym, jak trudno dostać się na aplikacje, że mam coraz większy mętlik w głowie... . Czy faktycznie tak trudno dostać się na te aplikacje?

    Jeżeli jesteś jedną z tych owieczek, myślących o sobie w kategoriach przyszłego adwokata, prokuratora czy sędziego to oczywiście musisz się przygotować do walki na noże (jak to się u nas ujmuje). Mile widziani są znajomi prawnicy jak i niemałe fundusze. Oczywiście nie jest tak, że kasta zawodowych jurystów jest nieosiągalna dla reszty - człowiek o nieprzeciętnym talencie, korzystający ze wszystkich opcji jakie daje uczelnia, da sobie radę. Problem w tym, że takich perełek na roku znajdzie się kilka (na kilkaset), więc myśląc realistycznie trzeba mieć plan B. Mnie ta kwestia w ogóle nie dotyczy, bo od początku zakładałem, że prędzej uzyskam doktorat niż dostanę się na aplikację i ją zdam.

  4. No muszę przyznać, że tym razem panowie z Interii przeszli samych siebie. Niczym ulotkarzy w Sosnowcu, za cholerę nie da się ruszyć aby nie zobaczyć reklamy Battlefielda (swoją drogą już wiem w co nie zagram). Wyjątkowa upierdliwość.

  5. Up. Co nazywasz czczeniem demonów? Na stronie poświęconej buddyzmowi znajduję teksty świadczące dobitnie o tym, iż Buddyzm zakłada walkę z demonami/słabościami (podobnie jak w Chrześcijaństwie), pokonanie ich i zniewolenie.

    Kiedy będziesz przebywał razem z Guru, pojawi się demon zwątpienia w niego i traktowania go jako równego sobie. Oznaką tego wpływu stanie się to, że będziesz ślepy na zalety Guru i zaczniesz dostrzegać w nim najdrobniejsze wady; rozwiniesz wrogie sądy o czynach tej istoty obdarzonej mądrością; będziesz posługiwał się religią dla zdobycia bogactwa i pożywienia. Zaczynając od Dharmy, skończysz w piekle. To jest prawdziwie groźny demon. Aby go unieszkodliwić, ucz się widzieć Guru jako Buddę.

    Nie jestem specjalistą od religii wschodu, ale na pierwszy rzut oka ciężko mi się tu dopatrzyć czczenia demonów. Takie postawienie sprawy trąci naciąganiem, które ostatnim razem słyszałem z ust pewnego celebryty. Buddyzm, jak niemal każda inna religia zachęca do samodoskonalenia i spełnienia.

  6. Ciąg dalszy z Religii.

    Tyle, że dobór sztuczny jest formą doboru naturalnego. To trochę tak, jakbyś sugerował, że jabłko nie jest owocem.

    Przecież napisałem to w którymś z wcześniejszych postów. Widać nie dopatrzyłeś. Szkoda, mogliśmy dojść do ładu wcześniej.

    Ja dobrze rozumiem o co Ci chodzi, tylko mam wrażenie, że ty nie masz pojęcia o tym, co implikuje naturalistyczne spojrzenie na ewolucję.

    A ja doskonale wiem o co chodzi Tobie. Twierdzisz, że wszystko co robi człowiek to już są działania naturalne. Jesteśmy częścią przyrody, więc nasza medycyna to także część doboru naturalnego. Od pierwszego postu to wiem, ale równocześnie postuluję, że dobór naturalny można podzielić; doszukać się w nim mniejszych procesów w różny sposób kształtujący ewolucję. Nie ja to wymyśliłem, ale wydaje mi się to całkiem zasadne i pozwala lepiej zrozumieć oraz przewidzieć postęp ewolucji.

    A przy okazji, oprócz Vetulaniego znalazłem zdanie niejakiego prof. Christophera Willsa: W ciągu ostatnich 50 tys. lat populacja ludzka bardzo się powiększyła. Teoretycznie więcej ludzi oznacza więcej mutacji. Tylko niewielka ich część jest jednak korzystna, a większość ma neutralne lub wręcz szkodliwe skutki. Każdy człowiek gromadzi średnio około 100 mutacji, zanim dochowa się potomstwa. W naturze potomstwo, które odziedziczy zbyt wiele szkodliwych mutacji, ginie. W ten sposób nie dochodzi do nadmiernego wzrostu niekorzystnych zmian genetycznych w populacji. Skoro wyzwoliliśmy się spod presji selekcji naturalnej i przeżyć może prawie każdy, mutacje się kumulują.

    I od razu napiszę - wiem, że nie zgadzasz się z użyciem słowa natura w tym tekście. Twoja wola.

    My też w gruncie rzecz kierujemy się dobrze rozwiniętym instynktem, jedyna różnica jest taka, iż jest on uświadomiony.

    Nazwa jest nieistotna, grunt że dostrzegasz różnicę o której ciągle pisałem. Czym innym determinowane jest ssanie mleka matki, które wpisane w geny ma każdy ssak; a czym innym zaplanowanie lotu w kosmos.

    Fizyka kwantowa. Jeśli twierdzisz, że mamy realny wpływ na rzeczywistość (że w ogóle istnieje realne Ja), to zakładasz, iż - w relacji umysł ciało - umysł jest autonomiczny względem ciała, mózgu albo twierdzisz, że sieci neuronowe lub świadomość, mają tę magiczną zdolność, że potrafią kierować cząsteczkami, a nie cząsteczki i prawa fizyczne determinują funkcjonowanie mózgu. W każdym innym przypadku zakładamy, że nasze działania i przekonania to wypadkowe indeterministycznej materii.

    O realnym wpływie świadomości na rzeczywistość mówi New Age, nie ja. Nie pokuszę się o próbę zdefiniowania świadomości, bo i nie mam żadnych podstaw, które mi na to pozwalają.

    No właśnie smile_prosty.gif Prostszy nie znaczy lepszy smile_prosty.gif

    Ale jeśli dwie teorie równie dobrze sprawdzają się w praktyce, to jednak wybieramy prostszą.

    Ok, widzę, że nie wiesz, o co chodzi.

    Zabawne. Mógłbym napisać to samo.

    Mówisz o całkiem innych sprawach. Słyszałeś o twierdzeniu Godla lub zasadzie nieoznaczoności? Możesz zmienić system, ale w ramach danego systemu - pewne rzeczy są po prostu z natury niemożliwe do odkrycie, dowodzenia itp.

    Coś tam słyszałem. Niestety nie zrozumiałeś tego co na pisałem i po co. Choćby z wcześniejszych postów mogłeś się dowiedzieć, że przyjmuję tezę o niepoznawalności pewnych zjawisk. Tym razem chodziło natomiast o to, że nawet aby stworzyć zasadę nieoznaczoności, poprzednicy Heisenberga musieli spróbować wyznaczyć pęd i położenie cząstki. Ktoś tam wcześniej miał problem z dualizmem korpuskularno-falowym. Twierdzisz, że Penrose bawi się w naukę próbując wyjaśnić procesy rządzące świadomością. Nie możesz jednak postawić tezy o niemożliwości poznania, jeżeli nie spróbowałeś jej zbadać.

  7. Na razie chodzi mi o czystą teorię - fizykę jak na razie będę poznawał ze szkolnych podręczników.

    Skoro poznałeś już S. Hawkinga, to zachęcam również po jego "Teorię Wszystkiego". Poza tym ciekawym kompendium jest "Ewolucja kosmosu i kosmologii" M. Hellera, gdzie znajdziesz po trochu wszystkiego. Zapoznaj się również z tym tematem, omijanym jak dotąd szerokim łukiem.

  8. Nigdy nie słyszałeś o żadnych jasnowidzach? I nic mi nie proponuj do czytania ani do oglądania. Czytam, oglądam to co che. Jeśli nie wiesz wystarczająco dużo na ten temat, nie wpieraj innym swojego zdania na siłę.

    Bardzo dobrze! Szkoda tylko, że bzdury, o których piszesz (przepraszam, że będę bezpośredni) nie mają kompletnie żadnego umocowania w faktach i nauce. Żadnego. Twój jedyny argument to "poczytaj sobie, to nie urojenia!". Jeżeli możesz zaoferować tylko tyle to ciężko prowadzić dyskusję. Nie podałeś nawet konkretnego źródła na jakim opierasz swoją wiedzę; ja z kolei nigdy nie spotkałem się z żadnym przypadkiem jasnowidztwa, telepatii czy przechodzenia przez ściany. Nie dziwi mnie to, bo nie istnieją takie prawa przyrody, które umożliwiałyby takie cuda. Ostatni program jaki widziałem, z udziałem (rzekomo) najlepszego polskiego jasnowidza był tak żenującym spektaklem, że nie mogłem uwierzyć w to co widzę. Ten człowiek kompletnie bredził, rzucając bardzo ogólne hasła podparte danymi statystycznymi: Widzę, to był facet, miał czapkę (ale mógł ją zdjąć), i kurtkę (bo luty był) i zrobił jej krzywdę i zostawił w lesie (tyle to wiadomo z protokołu).

    Gdybyś wrzucił jakiś godny zainteresowania tekst czy dokument to chętnie bym się z nim zapoznał aby zweryfikować swoją wiedzę. Twoja asertywność - oglądam to co chce - jest godna pochwały. Żebyś tylko kiedyś nie trafił na jakiś film obalający teorię względności i nie uznał go za fakt. Bo przecież czytasz, oglądasz i uznajesz za prawdę tylko to co chcesz =). Problem w tym, że rzeczywistość nie jest prosta, a próba jej poznania nie polega na wybieraniu najbardziej odpowiadającej i kontrowersyjnej opcji, przy jednoczesnym zamykaniu się na inne możliwości. Co gorsza, rzeczywistość nie jest taka jaką byśmy chcieli ją widzieć, a taka na jaką wskazują nam twarde prawa natury i teorie naukowe. Wiem, że to może być dla niektórych przykre, ale magii nie ma i listy z Hogwartu nie zalegają na poczcie.

    Down: Jestem z Ciebie dumny. Łezka zakręciła mi się w oku.

    • Upvote 4
  9. @ Banza96, podobnie jak gadające zwierzęta. Poczytaj sobie o rozmowach zwierząt na całym świecie, to nie są urojenia i nigdy nie były!

    A poważniej, nie będę wymagał od Ciebie poczytania sobie o czymkolwiek, a o obejrzenie krótkiego programu dr Michaela Shermera - Wykrywacz bzdur. Robię to z troską, bo ilość wymysłów, które bezpodstawnie i bezkrytycznie uważasz za fakty jest zatrważająca. Obejrzyj, przemyśl i przerzucaj te wszystkie rewelacje choćby przez ten mały filtr.

    • Upvote 2
  10. Panowie, mylicie Majów z Aztekami. Pierwsi byli Majowie, którzy zbudowali piramidy i rozwijali swoją cywilizację najlepiej jak potrafili. Potem nagle zniknęli w niewyjaśnionych okolicznościach. Po prostu pyk! i już ich nie było. I na ich miejsce przyszli Aztekowie, którzy przejęli po nich częściowo wierzenia. To Aztekowie składali ofiary z ludzi, aby Słońce mogło podróżować po niebie. To Aztekowie mieli grę, po której ucinano głowy. Aztekowie byli brutalnym ludem, który podbijał okolicznych "tambylców". I w końcu to z Aztekami spotkał się Cortez. Wynik tego spotkania jest nam znany.

    O Majach wiemy jeszcze mniej niż o Aztekach. Proszę nie mylić tych dwóch ludów. Dziękuję. smile_prosty.gif

    Aż zajrzałem do encyklopedii historii żeby się upewnić co rzekomo pomyliłem. Jak się okazuje nic i nie bardzo wiem co chciałeś przekazać. Aztekowie nie weszli w miejsce Majów, a po prostu żyli obok siebie. Aztekowie na terenach Meksyku, a Majowie na Jukatanie. Piramidy budowali jedni i drudzy (można je spotkać zarówno w Theotihuacan, jak i w dzisiejszej Gwatemali). I nadal nie wiem o co chodzi z "nagłym" zniknięciem, skoro państwa miasta Majów (Chichen, Itza, Uxmal) znamy jeszcze z kronik szesnastowiecznych.

  11. Szkoda,że nie dysponujemy wystarczającymi dowodami na tyle, żeby poznać dogłębnie Majów. Ich historię, kulturę i najważniejsze- dla czego zniknęli tak nagle. Niektórzy mówią, że przeczuwali swój koniec.

    Też bym przeczuwał, gdyby na brzegach mojego państwa pojawili się agresywnie nastawieni i bardzo groźni biali ludzie. Do tego roznoszący wyjątkowo nieprzyjemne, nieznane tubylcom choroby. Nie wiem też czy można mówić o "nagłym" zniknięciu - wszak krwawe powstania przeciw Hiszpanom trwały dość długo. Nie widzę tu miejsca na mitologizowanie tego ludu, ani tworzenie tajemnic.

    • Upvote 1
  12. Wszechświat ciągle jest coraz większy, więc szansa na życie pozaziemskie jest coraz większa.

    Chyba źle rozumujesz. Wszechświat jest większy, rozmiarowo, ale składników ma tyle samo. Nie przybywa energii (a więc również materii) - wręcz odwrotnie, staje się ona coraz bardziej rozrzedzona w puchniejącej przestrzeni. Entropia musi wzrastać.

    przed statkiem "zwężanie" materii. Nie wiem dokładnie na czym to polega, ale tak słyszałem i wydaje mi się to bardziej logicznie, jeśli byśmy coś zwężali i rozciągali z tyłu, niż teleportacja. ponieważ człowiek posiada duszę. To nie jest tylko ciało. Dlatego teleportacja moim zdaniem odpada.

    Dobrze by było gdybyś jednak mógł sprecyzować. Z tego wstępnego opisu to jakieś farmazony New Age (jaka dusza?!). Najbardziej obiecującym zjawiskiem, pozostającym w zgodzie z prawami mechaniki kwantowej, jest oczywiście splątanie. Wątpię czy zostanie ono kiedyś wykorzystane w jakiś sposób do transportu, ale do komunikacji na dowolną odległość jak najbardziej.

    Polecam stronę poświęconą kosmosowi wink_prosty.gif : KLIK

    Akurat dziś na nią wpadłem. Niestety przerost formy nad treścią (w zasadzie nie ma żadnej).

  13. Piszesz, że nie wierzysz w UFO. czytałeś o Roswell? Tam właśnie rząd Stanów Zjednoczonych początkowo potwierdził, że miała miejsce katastrofa Unidentified Flying Object, a potem bez pardonu zaprzeczyli wszystkiemu i tak pozostało do dziś.

    Piszesz, że wierzysz w UFO. Czytałeś cokolwiek o futurologii i egzobiologii? Bo tak się składa, że nikt poważny nie marnuje czasu na inteligencję pozaziemską, która rzekomo objawiła się na Ziemi w ten czy inny sposób. Jak słusznie zauważył Tomsto, wystarczy użyć zasad logiki oraz znajomości podstaw fizyki aby dać sobie z tym spokój. Niestety wszechświat jest skonstruowany w tak niewdzięczny sposób, że wcześniej coś zniszczy dany gatunek niż zdąży on się na tyle rozwinąć, aby uciec przed zagładą. Jeden spory meteoryt, jedna supernowa, jeden rozbłysk gamma. Więcej nie trzeba do wysterylizowania planety. Mamy wyjątkowe szczęście, że otrzymaliśmy tyle cennego czasu bez większych zagrożeń.

    Jednak nawet jeżeli przyjmiemy, że jacyś kosmici uchronili się na spokojnej planecie krążącej wokół czerwonego karła i akurat ewoluowali w takim kierunku jaki sobie wyobrażamy - musieliby prześcigać nas o tysiące lat w rozwoju. Po co tak inteligentne istoty zostawiałyby kręgi w zbożu, porywały przypadkowych Amerykanów i ustawiały posągi na Wyspie Wielkanocnej? Dlaczego zachowywaliby się w tak irracjonalny sposób, jaki często przypisują im entuzjaści UFO?

    Przechodząc do spraw bardziej technicznych. Nawet gdyby jakaś cywilizacja odnalazła praktycznie użyteczny sposób transportu w odległościach lat świetlnych (w co nie wierzę, nie w latające spodki), to nie jedyny problem. W skali kilku miliardów lat jakie potrzeba dla wyewoluowania rozwiniętego organizmu, musieliby wstrzelić się idealnie w ten moment. W te kilkadziesiąt tysięcy lat, które żyje homo sapiens. W skali kosmicznej to ułamek sekundy.

    Oglądałem kiedyś cały cykl dokumentów o tym jak prawdopodobnie kiedyś UFO pomagało cywilizacją. pooglądaj sobie. Nie pamiętam jak się one nazywały, ale chyba dawni kosmici czy coś w ten deseń. Będziesz mieć dużo do myślenia

    Jako, że zajmuję się historią, mogę Ci z czystym sumieniem odradzić takie "dokumenty". Istnieje nawet teoria wedle której Sumerowie pochodzą z kosmosu. Co prawda, ciut bardziej prawdopodobne jest, że swoją praojczyznę mają w okolicach Tybetu bądź są ludem autochtonicznym, ale jakiś geniusz chciał błysnąć niekonwencjonalnością.

    Biorąc pod uwagę Wielki Wybuch, oraz to, że ciągle on trwa, to szansa na istnienie drugiej planety takiej jak Ziemia, jest dosyć duża.

    Tego zdania akurat nie rozumiem. Gdyby przyjąć model wszechświata stacjonarnego, to cokolwiek by zmieniło w kwestii życia pozaziemskiego?

  14. Przepraszam, ale chciałem odkopać moje pytanie sprzed dwóch postów. Jak wspominałem, jest to dla mnie dość istotne i chciałbym wiedzieć czy goście będą kiedyś mogli komentować blogi.

    Down: To rozumiem. Dlatego nie proszę o natychmiastowe załatwienie problemu, a jedynie odpowiedź =).

  15. 2. Skąd wiesz, że USA wiedziało, że technologia pójdzie tak daleko w przód?

    Nie przesadzaj. Możesz uważać władze USA za debili, ale w pewnych granicach. Skoro ZSRR było w posiadaniu głowic jądrowych, pierwsze wysłało człowieka i zwierzę w kosmos, a także już w latach '60 wysyłało sondy do różnych zakątków Układu Słonecznego, to byłoby czymś dziwnym gdyby wkrótce nie byli zdolni wykryć takiego oszustwa. Na przykładzie Google Earth możesz sobie zobaczyć, jak dokładne zdjęcia potrafią robić satelity, a przecież to nie wszystko na co nas stać. A więc, USA było pewne, że technologia pójdzie na przód.

    3. Przecież i tak USA, a dokładniej NASA kontroluje satelity itp.(w dużej mierze).

    Te radzieckie też? I w jakiś sposób kontrolowała sygnały radiowe? Powiem Ci, że wedle tych teorii spiskowych USA musiałoby się tyle nakombinować i tyle ryzykować, że łatwiejsze wydaje się rzeczywiste wysłanie człowieka na Księżyc.

    A tak mówił Neil Armstrong: 82-letni Armstrong, w godzinnym wywiadzie udzielonym agencji CPA Australia, starał się jednak dowieść prawdziwości misji kosmicznej Apollo 11. Zapytany o teorie, zgodnie z którymi nagranie z lądowania na Księżycu było sfałszowane, roześmiał się i stwierdził, że gdyby tak było naprawdę, to zapewne któryś z 800 000 pracowników NASA pracujących przy tej misji już dawno ujawniłby prawdę. Tymczasem nie ma żadnego świadka ani innego dowodu świadczącego o nieprawdziwości filmu.

    Natomiast dzięki za link, którzy podrzuciłeś, dot. tego pomysłu z misją na Marsa. Muszę rozważyć napisanie wpisu na ten temat.

  16. To wytłumacz jeszcze te zdjęcia, wykonane przez wystrzeloną w 2009 roku satelitę. Widać tu kilka flag, pozostałych po różnych misjach programu Apollo.

    Twój pierwszy argument jest bardzo nieprzekonujący i zawsze o tym powtarzam. Jeżeli ZSRR był bardziej zaawansowany od USA, to Amerykanie nie próbowaliby takich mistyfikacji, wiedząc, że zostaną zdemaskowani. Jeżeli nie teraz to za 20 lat. Dziś właściwie każde państwo byłoby zdolne zweryfikować prawdziwość takiej misji, totalnie ośmieszając Amerykanów. Jakoś ani Rosjanie, ani Chińczycy takiej próby się nie podjęli. Ponadto, Rosjanie podczas całej misji byli "obecni" nasłuchując drogą radiową co się dzieje w rejonie Księżyca. Wszak w tym samym roku 1969, Łuna 15 podejmowała kolejną próbę lądowania na Księżycu.

    • Upvote 1
  17. Ponoć Isaac Newton obliczył, że Jezus Chrystus powróci na Ziemię w 2060 roku.

    To mnie zaciekawiło. W której pracy Anglik poświęcił się takim rozważaniom? Względnie, jakie jest źródło tych rewelacji? Być może nie są one kompletnie bez pokrycia, gdyż Newton rzeczywiście należał do ludzi bogobojnych.

    Coraz więcej się także słyszy, jakoby miał nadejść koniec świata i sąd ostateczny, ponieważ dzieje się coraz więcej złych

    rzeczy. Patrz trzęsienia ziemi, tsunami, wojny, głód. Co wy o tym sądzicie?

    Coraz więcej? Więcej niż kiedy? Bo wybuch Krakatau czy katastrofa Tunguska są dawno za nami. Nie wspominam o Merapi i Wezuwiuszu.

    Down: Akurat nazwę Grenlandii nadał Eryk Rudy, który chciał w ten sposób zachęcić swoją brać do osiedlenia się na nowej ziemi.

  18. Problem poważny i prosiłbym o rychłą odpowiedź. Co się dzieje z możliwością komentowania wpisów na blogach przez gości? Przed chwilą dostałem od kogoś pytanie, czemu wyłączyłem komentowanie niezalogowanym; sprawdziłem i okazuje się, że w opcjach wszystko dobrze. Mimo to gość nie może nic napisać, choć wcześniej była taka możliwość. To tłumaczy, dlaczego mimo 10 tyś. wyświetleń mojego artykułu nikt spoza forum nie wyraził swojej opinii.

    Dla mnie to niezmiernie istotne i chciałbym wiedzieć kiedy opcja ta będzie dostępna.

    • Upvote 1
  19. Czy pisanie często wpisów na blogu, które czyta i komentuje dużo osób, byłoby powodem do nominacji?

    BTW jak tak patrzyłem, to ta gala była swoistą sesją RPG. smile_prosty.gif

    Przecież istnieje smugglerkowy Blogopis roku (który to tytuł dumnie dzierżę). Dobre prowadzenie bloga niewątpliwie zaowocuje nominacjami w tej kategorii. Zwłaszcza, że konkurencja wydaje się mniejsza niż w latach ubiegłych. Poza tym, może znów uda się zorganizować konkurs na wpis roku.

    Wyróżniać, może i wyróżnią, ale kto wpadnie na to, żeby nominować do gali, skoro ten konkursów i tak rzadko się odbywa. sad_prosty.gif Napiszcie jeszcze, że będzie to zależeć od tych kolorowych strzałek statusu, to pewnie przed smuglerkami przybędzie wam kilkuset użytkowników. jezyk1.gif

    Ciężko się wyróżnić na forum w tydzień czy miesiąc. A wszelkie przekręty i agitacja są w zasadzie zabronione i surowo karane (patrz Dekret).

  20. Czy w ogóle dużo się uczycie sami, czy raczej "od sesji do sesji"?

    Dopóki był jeden kierunek na głowie, to udawało się ciągnąć bez ciągłego, doskonale systematycznego kucia. W tym momencie byłoby to samobójstwo, bo niemożliwym jest ogarnięcie ponad dwudziestu zaliczeń robiąc sobie jakiekolwiek przerwy w ciągu semestru.

    Dużo korzystacie z internetu, staracie się szukać dodatkowych informacji?

    W ogóle. Jeżeli nie liczyć lexa, który jest po prostu bazą wszelkich ustaw. Jeżeli chodzi o prawo, to sieć jest zbrukana tysiącami kompletnie bzdurnych tekstów, a poza tym wszelkie potrzebne informacje mam w podręcznikach i kodeksach.

×
×
  • Utwórz nowe...