Tytuł - Dead Island
Platforma testowa - PC (PS3 - v, XBOX360 - v)
Gatunek - Action-RPG
Rok 2011 był obfity nie tylko w dobre gry, ale także w polskie gry. Niektóre z nich sprostały oczekiwaniom, niektóre niestety nie, a sukcesu niektórych nikt się nie spodziewał. Dead Island wyskoczyło jak z podziemi i już na początku wywołało zamieszanie swoim trailerem. Na szczęście sama gra nie jest gorsza niż wspomniany wyżej trailer.
Techland w tym roku oprócz średnio udanego Call of Juarez: The Cartel wydał jeszcze jedną grę i tym w mojej opinii ocalił swoje dobre imię. Rzadko widuje się takie gry jak Dead Island, niby korzystające ze sprawdzonych schematów, jednak z drugiej strony dość oryginalne. No bo w jakiej jeszcze grze gracz był rzucany w środek wielkiej piaskownicy wypełnionej zombiakami i ludźmi? Na pewno jest to coś innego niż Left 4 Dead, czy Resident Evil. Samo DI to RPG ze wszystkimi tego wadami i zaletami.
Gdy zaczynamy nową rozgrywkę, gra prosi nas o wybranie postaci. Do wyboru są cztery, z nieco odmiennymi zdolnościami i ze swoimi własnymi historiami. Wybór postaci, nie wpływa na fabułę, jest tylko informacją dla nas. Sam B, czarnoskóry były raper preferuje bronie obuchowe. Xian, szczupła azjatka daje upust swojej miłości do broni siecznej. Purna, była agentka policji króluje w broni palnej, a Logan najlepiej sprawdza się w miotaniu przedmiotami. Balans bohaterów nie pozostawia wiele do życzenia, dlatego podczas wyboru, można kierować się tylko swoimi upodobaniami.
Po wybraniu odpowiedniego bohatera, zaczyna się właściwa gra. Postać budzi się w swoim pokoju, a gdy wychodzi na korytarz, wita ją grupka zombie. Pokrótce z mechaniką rozgrywki zapoznaje prolog. Prolog wprowadza także do fabuły, która z trzymającą w napięciu opowieścią ma niewiele wspólnego. Szkoda, bo miejsce i czas akcji stanowią dobrą podstawę. Niestety, ale historia w DI jest bardzo schematyczna. Główny bohater jest odporny na wirus przenoszony przez żywe trupy, więc wykorzystuje swoją zdolność. Jak zwykle chodzi o uratowanie ocalonych, lecz zanim to się stanie, wykonuje setki zadać i ćwiartuje/miażdży tysiące wrogów.
Zadania są oklepane i liniowe do bólu. Większość sprowadza się do komend typu pójdź tam, przynieś to, pozamiataj itp. W grze co prawda jest multum zadań pobocznych, ale większość to nadal kilka prostych komend na krzyż. Zdarzają się przebłyski, jednak rzadko się je spotyka. Po za tym, po każdym wyłączeniu gry, wrogowie się resetują, przez co musimy je za każdym razem zabijać, to trochę potęguje wrażenie monotonii. Na szczęście gra nie do końca prowadzi nas za rączkę i pewna wolność postępowania pozostaje, jednak nie tak duża jak w prawdziwych sandboksach. W kwestii fabuły za to nie uświadczymy wyborów moralnych i głębokich uczuć.
Wykonując zadania i przechodząc główny wątek fabularny odwiedzimy cztery różne lokacje. Opowiadana historia podzielona jest na cztery akty, każdy rozgrywa się w innym miejscu. Poziomy są różnorodne i pod tym względem na monotonię nie można narzekać. Oprócz tego każda lokacja ma swój klimat. W mieście widać rozmiar klęski, która nawiedziła wyspę, w dżungli czuć pewne wyobcowanie człowieka. Każde z tych miejsc wywiera na graczu inne wrażenia. Wszędzie jednak czuć spustoszenie i widać, że coś jest nie tak.
Świetnie dobrana muzyka i bardzo ładna grafika potęgują klimat tej gry. Gdy jest spokojnie, w tle leci spokojny utwór, a gdy tempo się zwiększa, przyśpiesza także muzyka. Każda lokacja jest starannie zaprojektowana i posiada własne cechy szczególne. Poziom oprawy graficznej nie pozostawia praktycznie nic do życzenia, jednak modele samochodów są co najwyżej średniej jakości, podobnie jak modele postaci. Znacznie lepiej jest z otoczeniem i wodą. Produkcja Techlandu jest bardzo brutalna, latające kończyny i lejąca się zewsząd krew są tu na porządku dziennym. Przemoc nie wygląda realistycznie, ale to nawet dobrze.
W DI jak to w każdym RPG-u, mamy drzewko umiejętności. Postać zabijając wrogów awansuje na kolejne poziomy doświadczenia, przy czym dostaje punkty umiejętności. Te można rozdysponować w jedną z trzech ścieżek rozwoju. U każdej postaci wygląda to trochę inaczej. ?Skille? zawsze podzielone są na trzy drzewka: walka, przetrwanie, szał. Jednak umiejętności są inne, w zależności od tego którym bohaterem gramy. Jak przystało na produkt tego typu, interfejs jest czytelny. Oczywiście nie brakło także ekwipunku, w którym przechowuje się bronie i inne przedmioty. Jest również mapa i przejrzysty dziennik zadań, wystarczy zaznaczyć zadanie, a droga wyświetli się na mapie.
Mimo całej tej RPG-owej otoczki, Dead Island opiera się głównie na walce, którą zrealizowano mistrzowsko. Można łamać, miażdżyć, ciąć, giąć, strzelać itp. Na szczęście zombie nie są na tyle głupie, by wystarczyło wciskać na ślepo LPM. Taki styl gry szybko wpędzi gracza do mogiły. Celne ciosy, na przykład w głowę, są nagradzane znacznie większymi obrażeniami. Jest również broń palna, ale ta jest skuteczna głównie przeciwko żywym przeciwnikom. Korzysta się z niej zdecydowanie rzadziej. Siekiery, młoty, kije bejsbolowe i inne przedmioty do walki w zwarciu mają jeden duży minus. Nienaturalnie szybko się niszczą, przez co trzeba je naprawiać praktycznie co chwile. Dużo to kosztuje, co może być problemem nawet pod koniec gry. Do broni palnej za to, często brakuje amunicji.
Twórcy udostępnili możliwość ulepszania swojej broni. Po mapie porozrzucane są plany różnorodnych, niszczycielskich przedmiotów. Mając kij bejsbolowy, gwoździe i odpowiedni projekt, jesteśmy w stanie zrobić ?zagwozdkę?, czyli kij nabijany gwoździami. Oczywiście jest wiele, wiele więcej bardziej zmyślnych kombinacji. Za to wielki plus, ponieważ opcji rozbudowy jest naprawdę dużo.
Po za tym, gdy mamy problem z grupką przeciwników, do pomocy przybywa szał. Aktywowany jednym przyciskiem tryb walki, który sprawia, że postać zadaje znacznie większe obrażenia, jest szybsza, bądź pojawia się wkoło niej aura lecząca drużynę. Każdy bohater inaczej korzysta z szału. Jest to pomysłowo zrobione i znacznie urozmaica rozgrywkę. Na dodatek, doświadczenie zdobyte w szale, mnoży się.
W grze jest tryb kooperacji, który spisuje się bardzo dobrze. Możemy przechodzić fabułę i wykonywać zadania maksymalnie w cztery osoby. System jest stworzony tak, że można dołączyć do każdej osoby, która znajduję się mniej więcej w tym samym miejscu (oczywiście da się to wyłączyć). Ze znajomymi gra się znacznie ciekawiej niż samemu.
Niestety Polacy znów wypuścili niedopracowany produkt. Często zdarzają się bugi i niedoróbki, które na szczęście nie uniemożliwiają skończenia wątku fabularnego, jednak czasami uprzykrzają zabawę. Od czasu do czasu gra potrafi wywalić do pulpitu, zdarza się, że nie można dołączyć do znajomego grającego w trybie co-op. Po za tym niektóre rozwiązania są co najmniej bezsensowne. Postać podnosząc jakiś przedmiot z ziemi, nie raz wyrzuciła broń trzymaną aktualnie w ręce. Jest to o tyle frustrujące, że nie raz już tak straciłem ulubioną broń. Warto też wspomnieć, że DI korzysta z narzędzi Steam i osobiście miałem problemy z zarejestrowaniem gry, mimo kupionego oryginalnego egzemplarza.
DI jest świetne. To naprawdę dobra produkcja, która powinna zadowolić i fanów gier z żywymi trupami jak i fanów RPG. Brak rzetelnej fabuły, parę błędów i niedoróbek nie przeszkadza w wsiąknięciu w wykreowany przez Polaków świat. Nie ukrywam, że ocena poszła do góry za kooperacje, która znacznie urozmaica rozgrywkę. Produkt polecam z czystym sercem.
Plusy:
+ klimat
+ wciąga
+ walka
+ co-op
+ lokacje
Minusy:
- brak fabuły
- błędy i niedoróbki
Ocena = 9/10
- Czytaj dalej...
- 0 komentarzy
- 607 wyświetleń