Wspominamy! - czyli pożegnanie pewnego trenera...
10 stycznia 2009 roku
Mecz AZS Politechniki Warszawskiej z Jastrzębskim Węglem. Mecz oglądam w telewizji. Wszyscy wiemy jaką chorobę zdiagnozowano u trenera Krzysztofa Kowalczyka. Jest to jego ostatni mecz przed poddaniem się leczeniu przeciwko nowotworowi. Wygrywamy 3:0. Wszyscy, a razem z zawodnikami i kibicami trener są niezwykle zadowoleni ze zwycięstwa naszego AZS-u... Kowalczyk zapytany kiedy powróci stwierdził, że może na play-offy...
9 stycznia 2010 roku
Mecz AZS Politechniki Warszawskiej z Jastrzębskim Węglem. Jestem na trybunach. Jak wszyscy na meczu zdzieram gardło krzycząc "Gramy dla Krzyśka!"... Przegrywamy 0:3, choć wyniki równie dobrze mógłby być 3:0 dla AZS-u. AZS zajmuje ostatnie miejsce w tabeli.
Jako że minął już rok postanowiłem tamtego dnia powspominać i dowiedzieć się cóż robił wcześniej nasz ukochany trener...
Urodził się w 1968 roku w Lublinie. Jako młodziak grał w kilku polskich klubach, po skończonych studiach opracował bardzo dobry statystyczny program Q-volley. Potem przez długie lata współpracował z kadrą siatkarzy - praktycznie przez cały czas pracy tam był głównym statystykiem i szefem banku informacji... Dwukrotnie też pełnił funkcję asystenta trenera w czasie swej pracy z reprezentacją.
W AZS-ie objął posadę trenera w październiku 2008 roku i wywarł duże piętno na drużynie i kibicach, którzy po prostu go uwielbiali. Jednakże jak wspomniałem z powodu choroby nowotworowej w styczniu 2009 roku wycofał się ze sportu.
I oto 10 stycznia (tj. wczoraj) dotarła do mnie straszna nowina Krzysztof Kowalczyk nie żyje .
Zmarł dokładnie rok po ostatnim prowadzonym przez siebie meczu AZS-u. Miał tylko 41 lat...
Cześć jego pamięci
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia.