Skocz do zawartości

Życie I Śmierć.

  • wpisy
    51
  • komentarzy
    646
  • wyświetleń
    23790

Samobójcy(Kontynuacja)


PCS

211 wyświetleń

Witam Ludziska !!

Ten wpis, to odzew na komentarz użytkownika Paweł92.

Powiem tak niestety zgadzam się z twoim całym komentarzem. Ale niestety jedno małe, ale.

Załóżmy, że komuś umrze cała rodzina albo osoba dla której on oddał by całe swoje życie. Jakby co to są twoje słowa.

Osoba to może wybrać samobójstwo co dla mnie jest lekkim kretynizmem, gdyż niestety, ale zawsze jest coś dzięki czemu człowiek chce żyć. Może tego po prostu nie zauważyć będąc w szoku po stracie bliskich mu osób/osoby.

Nie wiem czy powinienem podawać siebie jako przykład, ale spróbuje napisać jak to wygląda z mojej strony.

Pisałem, że nigdy nie myślałem o śmierci niestety muszę się przyznać, że kłamałem, były takie dni kiedy myślałem o samobójstwie jako metodzie która ukróci moje cierpienia. Jak napisałem, kiedyś może nie chciałem popełnić samobójstwa dlatego, że zależało mi na rodzinie. Ale wiesz co rodzina nie jest już dla mnie, aż tak bliska. I gdybym chciał mógłbym popełnić samobójstwo, gdyż nie ma już osoby na której w jakimś stopniu zależało. Mógłbym zrobić to, ale nie zrobię tego gdyż znalazłem inny motywator do życia. A jest nim uwaga..................... miłość(Chcecie możecie się śmiać, gdyż sam sobie jakby przeczę). Może to naprawdę jest śmieszne ale żyję tylko dlatego, iż chciałbym poznać smak miłości. Smak pierwszego pocałunku, i innych rzeczy związanych ze znalezieniem sobie drugiej połówki.

Może mój przykład jest do [beeep], ale poprzez to chciałbym pokazać, że zawsze znajdzie się coś dzięki czemu nabierzemy ochoty do życia. Może to być miłość, może to być rodzina, albo jakąś pasja. Więc niestety, ale muszę uznać samobójców może nie za tchórzy, ale za desperatów którzy samobójstwo chcą na siebie zwrócić uwagę. Niestety, tak rzadko udaje się odratować samobójców. Bo mogę się założyć, że gdy już spojrzeli osobiście śmierci w oczy to najpewniej chcieli by móc żyć.

Ps Stary dzięki za tamten komentarz. Zmusił mnie on, do refleksji. Obym więcej takich komentarzy doświadczył na mym blogu.

3 komentarze


Rekomendowane komentarze

To zarzucę hipotetyczną sytuacją:

Jesteś młodym chłopakiem, ledwo skończyłeś 17-18 lat.

1. W szkole idzie Ci... fatalnie... nie zdajesz do następnej klasy tylko dlatego, że nauczyciel Cię nienawidzi.

2. Dziewczyna, z którą się spotykasz okazuje się tępą blacharą i zdradza Cię... Ale nic to, dajesz szanse kilku kolejnym i okazuje się, że każda szydzi z Ciebie i gra Tobą.

3. Własna rodzina wyrzuca Cię z domu, nikt nie chce Cię przyjąć, musisz spać na ławce w parku, bez jakikolwiek środków.

4. W społeczności jesteś wyszydzany, bity, poniżany e.t.c. i nie masz możliwości wydostania się.

To tylko kilka aspektów, które pozwalają na zrozumienie znacznych skłonności (oraz próB) samobójczych...

Wszelkie nawiązania tej hipotetycznej sytuacji do rzeczywistości (a są, i to spore) pozostawiam tylko i wyłącznie sobie.

Niestety, łatwo jest mówić, że w życiu jest tyle wspaniałych aspektów... Niestety, to, że sami je widzimy, nie znaczy, że inni też to widzą... Ani że kiedykolwiek zobaczą... Dla mnie pięknym w życiu jest to, że mogę poczuć łagodny wiatr, świeże powietrze, zobaczyć kołyszące się źdźbła trawy, wsłuchać się w burzę, kontemplować w Kościele i setki innych czynności i rzeczy, dla których warto żyć (dla mnie), a z powodu których jestem wyszydzany.

Link do komentarza

Może to głupie, ale napiszę to:

Czasem podziwiamy np. piękny kwiat (czy cokolwiek innego, co daje nam powód do życia - chodzi o otoczenie). Widzimy, więc podziwiamy, czyli mamy powód do życia. Często jednak patrzymy, ale nie widzimy. Nie dostrzegamy wielu pięknych zjawisk na świecie, nie dostrzegamy miłości rodziców, rodzeństwa, nie dostrzegamy rzeczy i zjawisk pięknych (przepraszam za powtórzenia), dlatego wydaje się nam, ze nie mamy po co żyć i mamy ochotę skrócić swoją "mękę"...

Link do komentarza

Cieszę się, że ktoś to zauważył i przemyślał. Dziękuję też za uznanie.

Jak już wcześniej pisałem nie mogę zaprzeczyć temu, że chyba większość samobójstw to nieprzemyślane akty desperacji, efekt depresji czy głupota, bo tak niestety jest. Chodziło mi o tą małą część, którą rozumiem, chciałbym żeby inni również potrafili dostrzec to czego przeważnie nawet nie szukają.

Tak jak piszecie, dla dużej części ludzi samo życie jest wiele warte, piękne miejsca, zjawiska itd. Dla mnie piękne widoki nie są wystarczającą motywacją (żeby nie było, że upłycam, bo wiadomo o co chodzi) i podejrzewam, że nie tylko dla mnie, a życie jest mało ważne. Nie mogę zgodzić się z tym, że zawsze znajdzie się powód do życia, może chcielibyśmy żeby tak było, ale świat nie jest idealny (pisałem to poprzednio). Jeśli dacie radę, pomyślcie o wszystkich rzeczach i ludziach na jakich wam zależy, później wyobraźcie sobie, że tracicie to wszystko... czy zostałby wtedy jakiś powód do życia? Oczywiście dla tych, którzy potrafiliby żyć dla pięknych kwiatków, tak, lecz nie wszystkim to wystarcza. O podobnym problemie pisał Goethe przedstawiając problemy Wertera. Pewnie część z was czytała, ponieważ jest to lektura w liceum, poza tym każdy powinien słyszeć o takim artyście. Bohater powieści całkowicie oddał się jednej kobiecie, był pewien, że nie zechce już innej. Tak wielka miłość zdarza się w książkach czy filmach i każdy uważa, że jest to piękne, ale jeśli zdarzy się w życiu uznawane jest za szaleństwo. Możliwe, że powinno się mnie zamknąć... Jest to tylko jeden przykład, pisałem też o rodzinie. Mógłbym powiedzieć również o ludziach, którym kompletnie w życiu nie wyszło, co dziennie walczą o to żeby przetrwać do następnego ranka, zbierając drobne na coś do jedzenia. Wiem, że może was to szokować, ale nie rozumiem jaki sens ma takie życie.

Nie ma co spierać się o każdy przykład, bo chodzi głównie o to, że czasem sytuacja naprawdę jest beznadziejna i życie wówczas nie ma sensu, nie sprawia przyjemności, a po co żyć w cierpieniu jeśli czasem nie ma dla kogo.

Mówiłeś o szoku, w którym nie zauważa się powodów do życia, ale ile może on trwać? Sześć miesięcy, rok, dwa? Myślę, że jeśli po dłuższym czasie ktoś nie zauważa żadnej motywacji to może mieć racje.

Napiszę teraz trochę o sobie, chciałbym jednak prosić żebyście nie komentowali tej części wypowiedzi, nie chcę rad ani krytyki, nadal jest to dla mnie aktualne.

Było ze mną podobnie jak z Tobą teraz, też uratowała mnie miłość.

Nie ważne już dlaczego pragnąłem śmierci, ale tak było. Pewnego dnia miałem nawet to zrobić, ale dziewczyna, którą znałem bardzo słabo, bo tylko ze szkoły, z widzenia, zaproponowała mi spacer. Nie wiem dlaczego się zgodziłem i nie wiem też jak to zrobiła, że wyciągnęła ze mnie to wszystko. Później rozmawiała ze mną, kłóciła się i kazała mi żyć chociażby dla niej. Wtedy zrozumiałem, że dla niej warto i ja też tego chcę. Przez jakiś czas byliśmy przyjaciółmi, późnej ona rzuciła chłopaka (odradzałem jej to mimo tego, że już ją kochałem; chciałem żeby była szczęśliwa), byliśmy razem nie cały rok. Było mi z nią cudownie, nie myślałem już o śmierci, jednak żyłem tylko i wyłącznie dla niej, kazała mi obiecać, że nigdy jej nie zostawię, obiecałem. Stałem jej własnością i chciałem żeby to się nigdy nie zmieniło. Niestety... zostawiła mnie na początku tych wakacji, które miały być najwspanialsze ze wszystkich. Nie chciałem żyć ani dla rodziców ani dla pięknych zachodów słońca. Na początku uciekałem do świata książek, filmów czy gier, starałem się nie myśleć, ale tak się nie da. Boję się teraz pokochać. Ciężko było mi znaleźć jakikolwiek powód by żyć, teraz też jeszcze go nie sprecyzowałem, ale inaczej patrzę na to wszystko.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...