Skocz do zawartości

Okruszki Gofruszki

  • wpisy
    77
  • komentarzy
    914
  • wyświetleń
    81845

Gofer w chmurze


Gofer

433 wyświetleń

Cloud computing to stosunkowo nowe zjawisko w świecie informatyki, ale pomimo swojego młodego wieku wywołało już wiele kontrowersji. Idea jest dość prosta ? nasz komputery to jedynie klienty, które podłączone są do chmury, gdzie trzymane są wszelkie pliki, aplikacje itp. Nie mam zamiaru rozpisywać się tutaj nad wadami i ewentualnymi zaletami tej technologii (więcej o 'chmurze' możecie przeczytać tutaj i tutaj). Opiszę tutaj mój stosunek do tej technologi, oraz moje z nią spotkanie.

Nie będę ukrywał, że nie jestem zwolennikiem CC. Technologia ta odstrasza mnie przede wszystkim dlatego, że nie zapewnia nam takiej prywatności i bezpieczeństwa jak standardowy PC. Wiem, że nikogo nie obchodzą moje pliki, bo na komputerze nie trzymam nic ważnego (dokumenty wolę trzymać na papierze w szufladzie ? straszna ze mnie konserwa), ale mimo tego lubię mieć poczucie prywatności. Do moich danych może dostać się tylko ktoś, kto osobiście pofatyguje się do mojego pokoju i dobierze się do mojej maszyny, ale najpierw będzie musiał pokonać dwa przyciski, żeby maszynę uruchomić, następnie będzie musiał przebić się przez hasło BIOSu (którego tak naprawdę jeszcze nie założyłem, jestem zbyt leniwy), a następnie przez hasło systemu. Chmura zaś pilnowana jest przez tylko JEDNO hasło do naszego profilu i można dostać się do niej z każdego miejsca na świecie, w którym jest internet. Jest różnica, prawda? Drugi jest taki, że współpraca z chmurą wymaga szybkiego i nielimitowanego łącza, a to w naszym pięknym kraju kosztuje. A trzeci? Ten jest chyba najgorszy ? w razie awarii internetu jesteśmy całkowicie odcięci od naszych dokumentów, aplikacji i wszystkiego innego. To moje trzy główne argumenty przeciw tej technologii i absolutnie ŻADNE tłumaczenia tego nie zmienią.

Więc skąd mój romans z tym rozwiązaniem, skoro tak go nie lubię? Odpowiedź jest prosta ? robię się strasznie wygodny ostatnimi czasy. Coraz częściej zdarza mi się korzystać z wielu komputerów. To swój, to szkolny, to sprzęcik znajomego. Wiadomo,życie jest nieprzewidywalne i nigdy nie wiadomo, gdzie nagle się znajdziemy. Wcześniej radziłem sobie nosząc ze sobą mojego pendraczka, ale straszny ze mnie sklerotyk, więc często ważne pliki zostawały w domu, lub co gorsza u znajomego. Niezbyt wygodne było też robienie kopii bezpieczeństwa. Wcześniej używałem do tego osobnego dysku, ale żeby go podłączyć musiałem odłączać DVD, co wiązało się z otwieraniem obudowy, grzebaniem w kablach... Zwyczajnie mi się nie chciało, przez co ważne dane często narażone były na zniknięcie. Tu z pomocą nadszedł mi PCF (nie kupuję, ale jak gdzieś dorwę to czytam) i krótki poradnik na temat mapowania w systemie dysku internetowego. Nie zagłębiałem się specjalnie w treść artykuły, znalazłem w niej jedynie dwa słowa ? SkyDrive i Gladinet. Pierwszy z nich to internetowy dysk MS, drugi to program, który pozwala zamapować go w systemie. Aktywacja dysku (darmowe 25GB!) oraz instalacja i konfiguracja Gladineta zajęły mi zaledwie trzy minuty i byłem gotowy do akcji. Pełen entuzjazmu kliknąłem w 'Mój Komputer' i spotkałem pierwszy tego dnia problem. Zazwyczaj MK otwierał się natychmiast, teraz musiałem poczekać na księcia ponad dziesięć sekund. Moje oczekiwanie wynagrodził nowy napęd oznaczony literką Z. Tak, to mój własny internetowy dysk SkyDrive. Postanowiłem nie zwlekać i natychmiast zająłem się wrzucaniem moich plików do chmury. Tutaj pojawił się kolejny problem, maksymalna prędkość przesyłania danych z mojego komputera to 256kb/s (32KB), średnio transfer utrzymuje się na poziomie 160kb/s (20KB). Nie było tego dużo ? zdjęć i plików, które trzymam na dysku, miałem do zabezpieczenia zaledwie 58MB, co jak łatwo obliczyć daje 59392KB danych. Jeśli moje łącze pracowałoby ze swoją maksymalną wydajnością, to pliki skopiowałyby się na serwer w 1856 sekund (ponad pół godziny!). Nie stanowiłoby to oczywiście problemu, gdyby nie fakt, że program Gladinet korzysta z utworzonego na dysku folderu cache, na którym cały czas mieli dane w czasie przesyłania plików, co oczywiście widocznie wpłynęło na możliwość pracy z komputerem w tym czasie.

Nie poddałem się. Stwierdziłem, że skoro już umieściłem moje dane w chmurze, to przydałoby się je jakoś ładnie uporządkować w odpowiednich folderach. Tak, zgadliście ? kolejna gorzka niespodzianka. Operacja przenoszenia danych między folderami jest dużo bardziej złożona niż bym tego chciał ? Gladinet najpierw pobiera wszystkie pliki, które kazałem mu przenieść, a następnie znów wrzuca je na serwer! Kolejne 37 minut stracone na pobieranie plików i ponowne umieszczenie ich w chmurze. Nie poddałem się, kopia bezpieczeństwa jest tego warta... Oczywiście ponownie się rozczarowałem ? pliki nie zostały przeniesione, a jedynie skopiowane, więc straciłem kolejną minutę na odnalezieniu i usunięciu zbędnych duplikatów.

Jak widać moja opinia, w którą to uzbroiłem się już podczas pierwszych informacjach o chmurze, okazała się dość trafna ? technologia ta ma sporo wad, a korzystanie z niej na co dzień jest dużo mniej wygodne niż korzystanie z własnego fizycznego sprzętu. Oczywiście do kopii bezpieczeństwa CC nadaje się świetnie (szczerze polecam wszystkim tą metodę), ale moim zdaniem tylko do tego i nie zmieni się to jeszcze przez długi czas.

7 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Gofer, zainteresuj się raczej usługą Live Mesh - to taka upgrade'owana Moja aktówka z poprzednich Windowsów, pozwala na synchronizację danych z chmurą i urządzeniami klienckimi. Dużo bardziej wygodne na daną chwilę, niż SkyDrive, mam w synchronizowany folder z plikami 'uczelnianymi' i nie ma żadnego problemu, by dobrać się do nich czy to z netbooka, czy z potężniejszego PC, albo w dowolnym miejscu z poziomu przeglądarki.

Link do komentarza

Szczerze? Wolę trzymać wszystkie pliki u siebie na dysku niż gdzieś w wirtualnej przestrzeni, bo wysyłanie danych może trwać dość długo. O ile zrozumiałem to coś w stylu CC zostało zaimplementowane w Live( choć zdarzyło mi się, że lokalne zapisane gry były nowsze niż te z sieci- gra nie zdążyła ich wysłać, przed poprzednim zamknięciem) oraz w grach ze Steama np. Torchlight. Jednak wysyłanie danych prowadziło do konfliktu z antywirem, choć ten o niczym nie informował i efektem były dziwne pokazy slajdów. Po wyłączeniu antywira wszystko było ok. Artykuł ciekawy i czekam na więcej.

Link do komentarza

Ja też jestem przeciwnikiem chmury, ale mimo to szukam w niej zalet. Jako dysk na backup dokumentów i małych plików się nadaje i do tego jej używam. Znaczy używałem, bo niestety cały ten gladinet negatywnie wpływa na komfort pracy z SĄ. Teraz włączam go tylko raz na tydzień-dwa i podrzucam dane. To jednak wygodniejsze niż wewnętrzny dysk/pendrive. Oczywiście, nie zawsze, ale przy bakapach tak.

Następny techniczny tekst? Spoko, jak tylko będę miał o czym pisać. Niedługo kupuje nowy zasilacz - interesuje to kogoś?

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...