Naczelny traci grunt, Zuzanna dzieli się lekarstwem, a czas ucieka
Autor: Jacek Skowroński.
Problem wyglądał potężnie i to nie tylko dlatego, że był trupem. Był też członkiem redakcji, a ściślej mówiąc: była. Zarówno w sensie płci denata, jak i statusu.
? Zwalniasz czwartą osobę w tym roku? ? Jacek wsadził sobie w usta papierosa i wyciągnął glocka. Lufę skierował niedbale w kierunku naczelnego. ? I żadna nie opuściła redakcji o własnych siłach.
Naczelny zbladł i cofnął się o dwa kroki. Plecami zawadził o wysoki na cztery metry regał z czasopismami, przeciążone półki nie wytrzymały, runęły z potwornym rumorem, wzniecając tumany kurzu i grzebiąc szefa pod stertą papieru.
Tomasz ruszył w stronę żywego stosu makulatury, a Zuzanna w przeciwną. Jacek nacisnął spust, niebieski płomyczek zatańczył na końcu lufy, przytknął do niego papierosa i zaciągnął się głęboko.
? [beeep], co za burdel! ? Naczelny błyskawicznie odzyskał rezon. ? Jacek, jeszcze raz mi wytniesz taki numer, będziesz sobie szukał roboty w cyrku! U nas nie ma miejsca?
? Przecież zakazałeś mi przynosić gnata do redakcji. Że niby robimy wrażenie jakiejś podejrzanej agencji, a nie poważnego pisma. To wziąłem zabawkę, bez tego czułbym się goły.
Zza regałów dobiegł podejrzany chichot Zuzanny.
? Pamiętacie, jak graliśmy w pokerka po drugim numerze? Cztery rozdania i Jacek był w samych szelkach, Tomek licytował gatki, tylko ja byłam ciągle w kreacji wieczorowej!
? Bo przyszłaś do redakcji ubrana jak na wyprawę do Arktyki. I to ty zaproponowałaś pokerka?
? Ale normalnego! ? Zuzanna wyłoniła się z ukrycia i dyskretnie podsunęła Jackowi piersiówkę. ? To Tomek wyskoczył, że skoro naczelny w delegacji, to szkoda sobie zawracać gitarę robotą. Ale pieniędzy też mu było szkoda? prawda, Tomeczku?
? Przypominam, że mamy trupa! ? obiekt pomówień skończył otrzepywać naczelnego rozkładówką Playboya, przyjrzał się zdjęciu i dodał: ? Z tym ciałem może być kłopot.
? Fakt? ? Jacek odwrócił się i pociągnął z piersiówki. ? Warunki ma, ale takie lale bywają kosztowne.
? Dom wariatów! Czyście pogłupieli już doszczętnie, nie mam w redakcji normalnych ludzi?! ? głos Naczelnego zadudnił w pomieszczeniu. Ciągle siedział na podłodze wśród papierzysk. ? Zdajecie sobie sprawę, że niedługo zaroi się tu od glin i wszyscy będziemy podejrzani?
? Ja mam alibi szefie ? Zuzanna wyglądała na wcielenie niewinności. O ile wcielenia niewinności pochylają się nad uchem pracodawcy, zasłaniając dekoltem całe pole widzenia. ? Wczoraj cały dzień wydzwaniałam, żeby załatwić ci pokój na Festiwalu Kryminału we Wrocławiu. ? Pochyliła się jeszcze niżej i spytała szeptem: ? Czemu nie chciałeś mieszkać w tym samym hotelu, co Jacek??
? Cholera, ciszej. Żona zapowiedziała, że jak jeszcze raz wrócę z delegacji, a w walizce znajdzie stringi? Nie chciała jakoś uwierzyć, że on ma takie spaczone poczucie humoru i mi podrzucił.
? Ja poświadczę, jakby co ? Zuzanna rzuciła scenicznym szeptem w stronę swojej, opróżnianej właśnie przez Jacka i Tomka, piersiówki.
? Niczego nie podrzucałem. ? Właściciel glocka najwyraźniej odznaczał się doskonałym słuchem. ? Pokojówki do dziś opowiadają sobie, że jak zespół Qfantu pojawił się w Krakowie, to nikt z gości oka nie zmrużył, a zabawa w chowanego w apartamencie prezydenckim?
? Ykhm?! ? Naczelny zakaszlał i zerwał się z ziemi niczym fryga. ? To nie ma nic do rzeczy, słuchajcie, mamy zwłoki!
? Świeże, zdaje się.
? Po czym to wnosisz? ? spytał rzeczowo Tomasz.
? Po zapachu, a raczej jego braku.
Wszyscy równocześnie pociągnęli nosami.
? Stęchlizna, ale raczej nie fetor. ? Tomasz skrzywił się i dla pewności potrząsnął piersiówką. ? [beeep]. Znaczy, chciałem powiedzieć, umarła dzisiaj.
? I jak przy poprzednich, znów brak wyraźnych śladów ? Jacek kucnął nad ciałem i badał je metodycznie wzrokiem. ? I nie zginęła tutaj. Spójrzcie na ułożenie ciała.
Ofiara leżała na wznak z rękoma splecionymi na brzuchu, w dłoniach trzymała resztki dopalonej świecy. Wielkie sople wosku zastygły na skórze, spływając kilkoma strumykami po ubraniu.
? Nikt nie kładzie się sam w taki sposób.
? Chyba, że wampir? ? Zuzanna wzdrygnęła się i przywarła mocno do Naczelnego. ? Zimno mi.
? Wampiry nie kładą się na e? spoczynek w redakcyjnym archiwum ? zauważył rozsądnie Naczelny. ? Jeśli już to w trumnie.
? Może zmęczona była po nocnych łowach i nie chciało się jej schodzić do piwnicy? ? Tomasz lubił proste rozwiązania. ? Tutaj też nie dochodzi światło słoneczne.
? Boże, z kim ja pracuję, za jakie grzechy?! Matko noc, uchlaliście się wszyscy? ? Naczelny z niejakim trudem oswobodził się z objęć podwładnej i potoczył dookoła ciężkim wzrokiem. ? Za pasem Qfantoeroticon, nowa szata magazynu, numer specjalny i kolejna edycja Horyzontów Wyobraźni. Jak policja zacznie nam tu węszyć?
? Pozamykają połowę redaktorów ? dokończył obojętnym tonem Jacek. Zerknął przelotnie na Zuzannę. ? I redaktorek. ? Pstryknął glockiem, przypalając następnego papierosa. ? I prędko nie wypuszczą, na każdego znajdzie się to i owo.
? Więc? ? Naczelny przez dłuższą chwilę z uwagą studiował czubki swoich butów. Wreszcie podszedł do drzwi, wyjrzał na korytarz, potem przekręcił od środka klucz w zamku. ? Co robimy?
Pisnęła komórka Zuzanny, wyjęła ją prędko i wcisnęła klawisz, nie patrząc na wyświetlacz. Jacek wypuścił kunsztowne kółko dymu, szary obwarzanek oddalał się powoli, tracąc kontury. Tomek zajrzał do piersiówki, westchnął i zakręcił ją starannie. Piotr zbliżył się do reszty towarzystwa, wszystkim zdawało się, że skrzypienie jego butów słychać w całej kamienicy.
? To co poprzednio?
5 komentarzy
Rekomendowane komentarze