Naczelny spada ze ściany, Zuzanna (nie) pisze erotyka a szafa jest oczywiście pełna
Autor: Zuzanna Lenska.
To był jeden z tych pięknych dni, gdy nic się nikomu nie chce a czas jakby zwalnia i toczy się bezgłośnie w koleinie codzienności. Muchy srają, wybałuszając oczy, pająki kołyszą się na powietrznych swych huśtawkach a godziny rozpadają jak kule dmuchawca i ulatują chmarą minut w nicość.
Drzwi redakcji otworzyły się z hukiem. Ze ściany spadło zdjęcie Naczelnego. Naczelny podniósł głowę znad biurka. Pęknięta szybka wypadła z cichutkim brzękiem na walający się pod ścianą maszynopis. Pełno ich było, poustawianych w krzywe stosy niezamówionych tekstów, recenzji, nowych książek i starych numerów Playboya.
? Co to? ? spytał, niespiesznie mieszając cukrem w herbacie. ? Kogo diabli przynieśli?
? Przeciąg ? odpowiedziała leniwie Zuzanna, pozorując pisanie opowiadania erotycznego, o które już się kilka razy upominał. Od lanczu przeszła już dwa levele Diablo i szła na rekord.
? Pociąg ? westchnął tęsknie Tomasz, porządkując zdjęcia z Afryki.
? Pośpiech! ? Jacek wszedł dziarsko, rzucił kapelusz (Fedora, a jakże) na wieszak i popukał w szkiełko zegarka. ? No, ruszcie się.
? Po co? ? Naczelny odchylił się na krześle i ziewnął. ? Co jest?
? Czwarty. ? Jacek zdusił papierosa w bułce z białym serem.
? Ta? ? Naczelny nie bez uczucia urazy wydłubał peta. ? Czwarty, i co?
Poprzednio był trzeci i się tak nie emocjonowałeś, Jack. Przyniosłeś artykuł o kwantowej teorii pola? ? Zagadnął a propos, gdyż lubił porządek i dyscyplinę.
? Co? ? Jacek rozpiął marynarkę a glock na szelce lekko odznaczył się pod ciemną tkaniną. Potoczył po nich chmurnym spojrzeniem. ? Ale jest czwarty?
? Wiem. ? Naczelny pracowicie oczyścił ser z popiołu i resztek tytoniu. ? Wszyscy wiemy ? dodał łagodnie i wywalił bułkę do kosza. ? Czwarty.
? No, a potem będzie piąty i szósty? ? Zuzanna zarąbała kolejnego nieumarłego. I jeszcze jednego. ? I kolejny.
Kwiknęła radośnie, patrząc jak z beczek i kościotrupów sypie się złoto. Będzie mogła pohazardować u Elzixa. Stać ją!, pomyślała, napychając kieszenie kruszcem.
? Trup?
? Numer ? sprostował Tomasz.
? Trup! ? uparł się Jacek, wyciągając papierosa z paczki.
? Numer ? powtórzył cierpliwie Naczelny, pokazując kalendarz z wielką, zakreśloną na czerwono datą. ? W styczniu.
? Trup. W szafie.
Zuzanna oderwała wzrok od monitora. Tomasz upuścił słonia a Naczelny odchylił się w fotelu, uniósłszy brwi.
? Chcecie zobaczyć, czy zaczekacie na policję? ? Jack przerwał ciszę. Nagle zerwali się ze swoich miejsc i rzucili na korytarz. Minęli pokój grafików, serwerownię, skręcili za sekretariatem, przecisnęli koło wielkiego fikusa czy filodendrona przy pokoju socjalnym, omal nie połamali nóg na ciasnych, wąskich schodkach prowadzących na strych i pchnęli skrzypiące drzwi do archiwum.
? No ? powiedział Tomasz.
? No? ? mruknęła Zuzanna.
? No! ? chrząknął Jacek.
? No to mamy problem ? podsumował Naczelny, spoglądając na zwłoki.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia.