Skocz do zawartości

Co by tu teraz...

  • wpisy
    70
  • komentarzy
    216
  • wyświetleń
    29550

Moja Walka


kraven2000

274 wyświetleń

Wpis ten zdecydowanie NIE będzie dotyczył spraw związanych z grami :) Czego w nim nie zabraknie? Krótkiej informacji o mojej walce z moimi dwoma nałogami, jedzeniem i paleniem.

Zaczniemy od papierosów. Palę od 13 roku życia, kiedy to moja mądra siostra cioteczna poczęstowała mnie papierosem. Od razu zaznaczę, że od małego miałem talent w paleniu, ponieważ zaciągałem się od razu bez kasłania. Minęło kilka lat. W okolicach 20tki doszedłem do wniosku, że może jednak warto palenie rzucić? Zaczęły się trudne zmagania, trwające całe lata. Próbowałem wszystkiego, plastrów, gum, ćwiczeń itd itp W skrócie...[beeep]. Któregoś dnia trafiłem na pewną książkę, która w tłumaczeniu na polski brzmi "Prosta/Łatwa droga". Człowiek, który książkę napisał, był palaczem przez całe swoje życie, toteż wiedział na czym polega nasz ból. Czytało się to "dzieło" ciężko, bowiem gościu korzysta z najprostszych metod psychologicznych, żeby człowieka zaprogramować do konkretnych działań. Z drugiej strony, ma chłopaczyna wiele racji jak np. fakt, że palaczowi nie zależy na jego zdrowiu i zdaje sobie ten człowiek z tego rację. Toteż straszenie, że umrzemy na raka nie działa...bo mamy to gdzieś. Stało się jednak coś niesamowitego. Przeczytałem książkę około południa. Tak sobie wyliczyłem papierosy (a był to czas dwóch paczek dziennie), żeby ostatniego wypalić o 22, tuż przed snem. Rano obudziłem się wyspany i o dziwo...nie czułem potrzeby zapalenia. Od tamtego dnia minął ponad rok w przeciągu którego miałem ochotę zapalić dwa razy. Dodam, że ochotę krótką bo trwającą łącznie jakąś minutę.

W czym tkwi tajemnica udanego porzucenia nałogu? W zrozumieniu pewnej rzeczy. Mianowicie, palacz jest straszony. Straszony, że rzucanie jest takie ciężkie, że człowiek cierpi, że chce palić a nie może, że utyje itd itp. Błąd. Prawda jest taka, że nie ma nic prostszego jak rzucenie palenia. Trzeba wiedzieć, że to naprawdę nic strasznego, tak naprawdę to świetne doświadczenie. Z takim nastawieniem uwierzcie mi, rzucenie palenia staję się bardzo proste. Bo będąc pozytywnie nastawionym, nie czuć tego bólu rzucania, bez którego, rzucanie jest proste ;)

Moim drugim nałogiem jest jedzenie. Całe życie byłem dokarmiany przez babcię. Ogromne ilości jedzenia, w tym słodkości. Toteż nie dziwota, że w pewnym momencie zrobił się ze mnie potworek podobny do piankowego marynarzyka z pogromców duchów...

Zapisałem się jednak na zapasy, które ćwiczyłem dosyć krótko, bowiem ledwie 4 miesiące. W tym jednak czasie moja waga spadła ze 125kg do 98kg. Przez kolejne dwa lata spadłem do 85kg i zacząłem wyglądać jak człowiek.

Niestety, nastąpił mój wyjazd do Irlandii Północnej. Jakie jest jedzenie na wyspach każdy kto tam był wie. Chleb, który przypomina bułkę zalaną mlekiem. Mięso bez smaku, czy może raczej o smaku papieru. Tragedia. Po powrocie do naszego piekiełka, o mało nie skręciłem sobie karku (jakie kobiety są na wyspach każdy wie, kto tam był) i zacząłem jeść (chleb, chrupiący o smaku chleba). Dodatkowo pojawił się samochód służbowy i jadanie na tzw. mieście. Z 90kg szybko wskoczyłem na 117kg :/

W tym roku jednak powiedziałem sobie dosyć! Na pewno duża zasługa zbliżającego się zniewolenia mojej osoby, znaczy się ślubu...

Przypomniałem sobie moją starą pasję, rower. Zamiast autobusem, jeżdżę do pracy rowerem (nie codziennie...jak mam spotkania z klientami muszę być czyściutki, ale 100km tygodniowo robię). Zapisałem się na basen, co dodatnio wpłynęło na rozbudowę mojej klaty. Robię 6 Waidera, która wzmacnia mi mięśnie brzucha - schylanie przestało być takie trudne;)

Waga spadła do 100kg. Niedługo zaczynam biegać itd itp. Jedynie co, to fakt, że nadal pożeram wszystko co się rusza. Jem za dwóch. Z drugiej strony, nie jadam na mieście, żadnej pizzy, mcdonaldów (ta "restauracja" po prostu śmierdzi jak się obok przechodzi). Waga ciągle leci w dół. Czy pokonałem swojego drugiego demona? Myślę, że jeszcze nie. Stanie się to, gdy będę w pełni jadł tzw. zdrowe jedzonko od którego nie będę tył. Na razie jednak sport, pozwala mi na zmniejszenie wagi, poprawę kondycji (Panowie uwierzcie, lepsza kondycja to bardziej zadowolona nasza Pani) i polepszenie samopoczucia. Połączenie tego z rzuceniem palenia (po którym to ani razu nie chorowałem, chociaż normalnie już na 3 zwolnieniach bym był) znacznie poprawiło jakość mojego życia :)

pozdrawiam wszystkich walczących :)

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...