Skocz do zawartości

KruszynBlog

  • wpisy
    162
  • komentarzy
    544
  • wyświetleń
    169414

"Złodziej tożsamości" - recenzja


crouschynca

972 wyświetleń

818646_full.jpg

Zapewne nikt nie obraziłby się za solidny zastrzyk gotówki, który pozwoliłby na zakup zarówno rzeczywiście przydatnych rzeczy, jak i na zaspokojenie dodatkowych zachcianek. Diana, bohaterka komedii pt. ?Złodziej tożsamości?, ma ten komfort, że dysponuje tak pokaźną sumą pieniędzy. Tkwi w tym jednak istotny szkopuł, ponieważ kobieta szasta cudzymi dolarami. Co więcej, nie poprzestaje na zwyczajnym okradaniu ludzi, lecz również podszywa się pod swoje ofiary.

W wyreżyserowanym przez Setha Gordona filmie, Diana obiera sobie akurat za cel niejakiego Sandy?ego Pattersona z Denver. Imię mężczyzny pasuje dla obu płci, w związku z czym obrotna niewiasta nie ma problemu z podawaniem się za nieboraka. Pracujący w księgowości Sandy stanowi stuprocentowe przeciwieństwo Diany, która w krętactwach znalazła sposób na dostatnie życie. Niestety szef pana Pattersona nie docenia podwładnych, sumiennie i uczciwie wykonujących swoje obowiązki. Odnosi się do nich z jawnym lekceważeniem, a premie zagarnia wyłącznie dla siebie oraz najbliższych wspólników. Wprawdzie Sandy, jego żona i dzieci nie przymierają z tego powodu głodem, lecz pieniędzy starcza im w zasadzie na same bieżące wydatki (rachunki itp.).

378404.1.jpg

Szansa na poprawę sytuacji finansowej pojawia się w momencie, kiedy mężczyzna przechodzi do nowej firmy. Sandy ma tam otrzymywać kilkukrotnie wyższą pensję, ale niedługo nacieszy się pozytywnym obrotem spraw. Los płata mu bowiem figla, gdyż w międzyczasie Diana poczyna sobie w najlepsze, w zastraszającym tempie opróżniając konto Pattersona. W końcu poszkodowany zauważa, że coś jest nie tak. Karty kredytowe protagonisty zostają odrzucone, a na domiar złego, zaczyna interesować się nim policja. I choć nieszczęśnik przekonuje stróży prawa co do swojej niewinności, kłopoty nie znikają jak za magicznym dotknięciem różdżki. Patterson nie odzyska dobrego imienia, póki naciągaczka nie stawi się w Denver. Jako że postępowanie policyjne może potrwać bardzo długo i nie gwarantuje skuteczności, bohater postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Tak więc wyrusza na Florydę, żeby odnaleźć tytułową złodziejkę tożsamości. Na wykonanie zadania ma dokładnie jeden tydzień, zaś przekroczenie owego terminu równa się utracie intratnej posady.

Jak łatwo przewidzieć, Diana nie zamierza zgrywać potulnej owieczki, która grzecznie usłucha Sandy?ego i wraz z nim pojedzie do Denver. A już na pewno nie pali się do wyznawania własnych występków ani do rezygnacji z hulaszczego trybu życia. Zdesperowany Patterson nie poddaje się, mimo że nie posiada równie ekspansywnej osobowości. Tak oto dochodzi do starcia zupełnie różnych charakterów, które zaowocuje mniej bądź bardziej zabawnymi sytuacjami. Duża w tym zasługa dobrej gry aktorskiej Melissy McCarthy oraz Jasona Batemana. Oboje tworzą interesujący duet, którego siła drzemie w odmienności bohaterów. Sandy w interpretacji Batemana to z natury spokojny i wyciszony człowiek, ale przyparty do muru potrafi mocniej tupnąć nogą. Z kolei McCarthy to chodzące szaleństwo. Jej Diana jest wygadana, kłamstwa wymyśla na poczekaniu, lubi imprezować, a jak się zezłości, nie omieszka ostro przyłożyć. Z owej dwójki szczególnie w pamięć zapada McCarthy, aczkolwiek trzeba przyznać, że rola dynamicznej oszustki daje zdecydowanie większe pole do popisu.

378403.1.jpg

Szkoda jednak, że główne gwiazdy ?Złodzieja tożsamości? nie zdołały wynieść całej produkcji powyżej stanów średnich. Nie chodzi tu oczywiście o brak komediowego talentu, lecz o niezbyt udany scenariusz. Gagów nie ma aż tak dużo, a wśród nich trafiają się też słabsze żarty. Poza tym, odpowiedzialny za napisanie skryptu Craig Mazin chciał upchnąć w historii kilka pomysłów, co nie wyszło na dobre perypetiom Sandy?ego i Diany. Sądzę, że najlepszym wyjściem byłaby koncentracja na potencjale tkwiącym w zderzeniu przeciwieństw. Dzięki temu moglibyśmy otrzymać naprawdę zwariowaną komedię, którą oglądalibyśmy z nieustannym bananem na twarzy. Tymczasem główny atut filmu zostaje niekiedy odstawiony na bok, ustępując miejsca innym motywom. W efekcie fabuła wydaje się nieco rozmyta i miewa momenty przestoju.

Co zatem znajdziemy w obrazie Gordona, pomijając wątek skontrastowania postaci granych przez Batemana i McCarthy? Otóż spotkanie dwójki bohaterów posłużyło ponadto do wykorzystania konwencji kina drogi, co wiąże się z koniecznością ściągnięcia Diany do Denver. W trakcie owej eskapady nie zabraknie różnych komplikacji, wynikających po części z oporu, jaki stawia niepokorna kobieta. Do tego należy również doliczyć reprezentantów światka przestępczego, z którymi zadarła żeńska połowa duetu. Ścigający bohaterów osobnicy uparcie depczą im po piętach, ale elementy kryminalne nie przynoszą spodziewanego skoku adrenaliny. Nie zostały one na tyle wyraziście zarysowane, aby móc w większym stopniu zaangażować widzów.

378411.1.jpg

Po drugiej stronie barykady stoją natomiast motywy zaczerpnięte z filmu obyczajowego, na które położono zbyt silny nacisk. W konsekwencji następuje pewien zgrzyt pomiędzy głupawym humorem a potrzebą moralizowania oraz wzruszania. Omawiając refleksyjny aspekt produkcji, warto jednocześnie zaznaczyć, że historia stanowi lekcję życia dla obojga bohaterów. Sandy dostaje doskonałą okazję na obserwowanie pomysłowości kobiety, która szuka szybkiego wyjścia z problematycznych sytuacji. Wszak bycie obrotnym nierzadko pomaga w życiu, pod warunkiem że nie przegina się tak jak Diana. Z kolei zaradna oszustka uczy się od Pattersona co nieco na temat moralności, a także przypomina sobie o własnej wrażliwości. Według mnie twórcy polegli na próbach usprawiedliwienia zachowania zaradnej niewiasty, czyniąc z niej skrzywdzoną przez los osobę. Z takim podejściem wypadałoby bronić niemalże każdego kanciarza.

?Złodziej tożsamości? nie spotkał się z entuzjazmem krytyków filmowych, co nie dziwi zważywszy na nierówny poziom obrazu. Słabe recenzje nie przeszkodziły bynajmniej w osiągnięciu sukcesu kasowego, ponieważ produkcja zarobiła w amerykańskich kinach około 135 milionów dolarów przy budżecie równym 35 milionów. Prawdopodobnie w dużej mierze przyczyniła się do tego popularność McCarthy, która jest obecnie na fali wznoszącej za sprawą udanego występu w ?Druhnach?. W filmie Setha Gordona zresztą także nie dała plamy, podobnie jak jej ekranowy partner. ?Złodziej tożsamości? po prostu niedomaga jako całość. Tragedii co prawda nie ma, ale też daleka jestem od zachwytów. To taki typowy przeciętniak, który da się obejrzeć bez większego bólu, głównie dzięki Melissie McCarthy oraz Jasonowi Batemanowi.

Ocena: 5,5/10

Tytuł polski: Złodziej tożsamości

Tytuł oryginalny: Identity Thief

Reżyseria: Seth Gordon

Scenariusz: Craig Mazin

Obsada: Melissa McCarthy, Jason Bateman, Jon Favreau, Amanda Peet, Genesis Rodriguez

Gatunek: komedia

Produkcja: USA

Rok produkcji: 2013

Czas trwania: 107 minut

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...