Skocz do zawartości

Blogowa Klawiatura

  • wpisy
    38
  • komentarzy
    354
  • wyświetleń
    38116

Przykłady znęcania się nad zwierzętami (AUTENTYKI!) - Bestialstwo wobec zwierząt 2


FollF

788 wyświetleń

Po ciepłym przyjęciu mojego wpisu ponad 2 lata temu zdecydowałem się ponownie skrobnąć na temat autentycznych przypadków okrutnego zachowania się wobec zwierząt. Zebrane przeze mnie, mych znajomych oraz rodziny przypadki są autentyczne. UWAGA! Nie dla wrażliwych!

Przypadek I - "Psychol!" - właściciel norek

Tą historię opowiedziała mi znajoma (zresztą o tej sprawie mówiono kiedyś w wiadomościach telewizyjnych lokalnej tv). Mieszkaniec pewnej wsi (niedaleko mojego miejsca zamieszkania) posiadał sześć norek amerykańskich. Jako iż mieszkał na oddalonej od innych placówce, nikt nie wiedział, że pijany właściciel znęca się nad swoimi zwierzątkami. Jego okrucieństwo polegało na podcinaniu skóry w okolicy karku norce i wpuszczeniu do klatki z innymi zwierzątkami. Gdy norki amerykańskie poczują krew robią się bardzo agresywne, więc małe pchały się na ofiarę rozdzierając jej skórę na całym ciele, byle zabić, byle dostać się do krwi.

Martwe norki znalazła dopiero pani z tzn. "opieki" wchodząc na posesję tego jegomościa. Poinformowała policję.

W czasie zatrzymania sprawca miał 2.3 promila alkoholu. Twierdził, że bardzo zabawne było zachowanie i walka norek zawsze go rozśmieszała.

Od tamtej pory lokalny "pijak" zmienił w się w "mordercę" i "psychola".

Przypadek II - "Co to k**wa ma być, panie policjancie?" - policjant na miejscu wypadku

Wybrałem się sobotniego ranka do sklepu oddalonego o jakieś pół kilometra. Patrzę - wypadek. Stłuczona szyba, zbita maska i krew na siedzeniach. 2 funkcjonariuszy jest już na miejscu, karetka oddala się na sygnale. Policjanci robią porządek zbierają potłuczone szkło z jezdni, kontrolują ruch drogowy. W chwili, gdy zbliżałem się do miejsca wypadku koło samochodu pojawił się kot - ot maluch rudo-biały, przyszedł zerknąć co się dzieje. I rzecz najważniejsza - gdy ów maluch pojawił się na miejscu wypadku, jeden z funkcjonariuszy zrobił coś czego bym się po policjancie nie spodziewał - kopnął kotka w brzuch.

Młode kociątko po uderzeniu twardego buciora, aż odrzuciło. Zaczęło się czołgać na przednich nogach wierzgając tylnymi. Miało prawdopodobnie złamany kręgosłup. Po chwili wysiłku padło. To co widziałem mnie po prostu zmroziło. przejęło do głębi, osłabiło. Miałem ochotę krzyknąć, palnąć idiotę w czerep, rozsadzić go, zadać mu ból. Policjant był na tyle głupi, że nawet nie pomyślał o tym, by podejść i nawet za skórkę złapać i zanieść na miejsce bezpieczne (czyli tam, gdzie nie ma potłuczonego szkła). Miałem ochotę ale nic nie zrobiłem (oprócz oczywiście zabranie martwego kotka z miejsca wypadku)

Przypadek III - "Przejazdem wyrzuć psa" - kierowca BMW

W miejscowości mego wuja przez pewien czas kręciła się po ulicach suczka z rakiem na pyszczku oraz ze złamaną tylnią łapą. Usłyszałem od niego, że podobno już kręci się tu 2 tygodnie i nie daje się złapać (przestała ufać ludziom) i od początku ma tego raka oraz złamanie łapy. Chodziła też po wsi plotka, że psa przywiązał do jednego ze znaków drogowych kierowca BMW, a ktoś go odwiązał. Postanowiła wraz ze swymi znajomymi złapać psa do klatki-pułapki. Umieściliśmy w takiej klatce miskę z jedzeniem. Po uwolnieniu i kontroli weterynaryjnej okazało się, że sunia oprócz złamanej łapki i raka ma także wybite lewe oko, jest głucha i nie posiada większości zębów. Weterynarz uznał, że trzeba suczkę uśpić.

Jeśli nawet część z tych rzeczy stało się po wypuszczeniu suczki na ulicę to i tak właściciel wykazał się wielką nieodpowiedzialnością oraz, za przeproszeniem, debilizmem. Zamiast wyleczyć sunię postanowił wypuścić ją na wieś, gdzie mentalność ludzi jest okropna.

Przypadek IV - "Okrucieństwo!" - nastolatkowie

Znajomy weterynarz opowiedział mi tą historię. Otóż koło gabinetu weterynaryjnego znajdowało się gniazdo sójek. Pewnego dnia, pewnie złapana przez kota młoda sójka spadła z drzewa ze złamanym skrzydłem - (widać to było po dziurkach na skrzydle oraz brzuchu). Normalna kolej rzeczy - chciał kot zapolować. I dobrze by było, żeby ktoś tą sójkę zatrzymał przez noc i na następny dzień zaniósł ją do weterynarza. Na nagraniu z kamery przed weterynarią widać było (osobiście jej nie widziałem), że ludzie wyraźnie ignorowali cierpiącą sójkę, która leżała na boku wycieńczona. Dopiero grupka nastolatków zdecydowała się "pomóc" sójce. Złapali ledwo żywego ptaka i związali jej łapki drutem. Końcówki tego druta przywiązali do klamki od drzwi od weterynarii i tam zostawili. Sójka zdechła do rana z wycieńczenia i z braku wody, pożywienia.

Ludzie największym zagrożeniem zwierząt

Nie wiem co się dzieje z ludźmi (umysł mi podpowiada, że z roku na rok są coraz głupsi). Te powyższe przypadki pokazują, że debilizm szerzy się wśród ludzi i zasada "nie widzisz, że kotka też boli?" nie jest powszechnie znana. W wielu przypadkach ignorancją oraz typowym wieśniactwem wykazują się ludzie dojrzali i poważni (panie policjancie?). A raczej tacy, którzy powinni tacy być. Ale mentalności ludzi starszych nie da się zmienić...

Ale! Można by przyszły pokolenia poprzez przedszkola, szkoły czy nawet kościół uczyć wrażliwości i pokazywać jak zajmować się zwierzakami. Może w tym jest pomysł, by przyszłe pokolenia zmieniały ten świat, by uczyły kolejne pokolenia. Idea zaszczepienia zdrowego rozumowania w młodych jest o tyle sensowna, że szkoły i przedszkola właściwie wychowują dzieci.

PS: Może za niedługo traficie na edycję Kociociekawostek na Faktopedii.

2 komentarze


Rekomendowane komentarze

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...