They're more than just a piece in their Games - recenzja "Igrzysk Śmierci"
Podstawowe informacje o filmie
gatunek: - Akcja
- Sci-Fi
produkcja: - USA
premiera: - 23 marca 2012 (Polska)
- 12 marca 2012 (świat)
reżyseria: - Gary Ross
scenariusz: - Gary Ross
- Billy Ray
- Suzanne Collins
muzyka: - T-Bone Burnett
- James Newton Howard
zdjęcia: - Tom Stern
na podstawie: - Suzanne Collins "Igrzyska śmierci" (powieść)
"Igrzyska śmierci" to naprawdę było coś... Zanim przejdę do opisywania i omawiania filmu Gary'ego Rossa, chciałbym zaznaczyć, że nie czytałem książki Suzanne Collins, której ekranizacją jest wspomniany wyżej obraz, a co za tym idzie - nie doświadczyłem fenomenu tej wspaniałej, według wielu czytelników, powieści, "na własnej skórze". Bardzo się cieszę z tego powodu, ponieważ zabierając się za "Igrzyska śmierci", nie wiedziałem, czego się spodziewać i byłem otwarty na pomysły twórców. Nie miałem wyrobionej wizji świata i bohaterów, tak jak, domyślam się, prawie wszyscy fani książki, którzy wiązali ze wchodzącą do kin ekranizacją ogromne nadzieje. Tak, więc byłem do filmu nastawiony zupełnie neutralnie, a nawet trochę sceptycznie, lecz po zakończonym seansie zabrakło mi na parę dobrych minut słów. Jeśli chcecie się, dowiedzieć dlaczego, zapraszam do lektury.
"Igrzyska śmierci" to bardzo nietypowy film. Już sam początek, przedstawiający realia wykreowanej przez twórców rzeczywistości oraz wyjaśnienie, jak powstały igrzyska, wprowadza nas w ponury i przygnębiający klimat obrazu. Gdy spoglądamy oczami głównej bohaterki Katniss Everdeen na otaczający ją świat, dystrykt 12, w którym mieszka, budzą się w nas mieszane uczucia. To świat brudny, brzydki, obskurny, pełen nędzy i biedaków. Jednak nie to jest najgorsze - co roku z okazji upamiętnienia przywrócenia pokoju (stłumienia buntu) przez władzę - dobrotliwą, hojną oraz litościwą dla swoich poddanych - organizowane są w ramach zadośćuczynienia tytułowe "Hunger Games", w których bierze udział para dzieciaków, chłopak i dziewczyna w wieku od 12 do 18 lat, z każdego dystryktu. Zmagania odbywają się na wirtualnej arenie, toczą się na śmierć i życie, do wyłonienia jednego zwycięzcy oraz są oglądane przez cały świat. Muszę przyznać, że wizja świata przedstawiona przez twórców bardzo mnie zszokowała. Szerząca się wszędzie propaganda (film wyświetlany podczas naboru zawodników) czy godzenie się społeczeństwa na mordowanie dzieci w jakiś tam zawodach oburzyło mnie "nie na żarty". Dodatkowo muszę się przyznać, że już po pierwszych 20 minutach łzy spływały mi po policzkach, jak słuchałem rozmów Katniss z jej siostrą Primrose i przyjacielem Galem. Zapewnienia bohaterki, że wszystko będzie dobrze, że na pewno wybór nie padnie na jej krewną, bo jest przecież za mała, bo to jej pierwszy raz, i późniejsze zgłoszenie się na ochotnika w celu ratowania rodziny wzruszają do łez.
"Igrzyska śmierci" to wielowątkowa opowieść. Twórcy serwują tyle wątków, że w pewnym momencie trudno powiedzieć, który z nich jest najważniejszy, najciekawszy. Wszystkie wydają się równo wciągające, bardzo często przeplatają się ze sobą, tworząc niezwykle smutną, szokującą oraz poruszającą historię. W produkcji będziemy mieć do czynienia z motywem poświęcenia, przyjaźni, miłości, polityki, rodziny, sławy oraz bardzo wieloma innymi... Mi osobiście najbardziej spodobał się wątek romansowy pomiędzy dwojgiem głównych bohaterów, podobnie jak motyw motylka (Nawet w tak brutalnej rzeczywistości, gdy zawodnicy bezlitośnie się mordują, na dłoni Katniss siada motyl - symbol nadziei i piękna.). W produkcji jest też kilka niespodziewanych zwrotów akcji, które skutecznie wzmagają ciekawość. Jeśli dorzucimy do tego przewrotne, niebanalne oraz bardzo realne zakończenie, otrzymamy bardzo intrygujący oraz wymowny obraz.
"Igrzyska śmierci" dzielą się na dwie części. Pierwsza z nich jest typowym dramatem, który poruszy nawet najbardziej zatwardziałych kinomanów. Twórcy podczas niektórych scen "targają" naszymi emocjami oraz uczuciami. Ja przez cały seans byłem głęboko poruszony - obok większości fragmentów po prostu nie da się przejść obojętnie. Świetnym tego przykładem jest scena, w której Katniss wychodzi na wywiad z Caesarem Flickermanem. W tym momencie możemy poczuć to samo, co czuje bohaterka: strach, bezradność oraz bezsilność. Druga połowa filmu to z kolei dramat przeplatany z surviwalem, coś na wzór "Uciekiniera" z Arnoldem Schwarzeneggerem. Dynamiczne pojedynki pomiędzy zawodnikami, przelatujące tu i ówdzie strzały, a nawet kule ognia czy porozkładane wszędzie miny to tylko niektóre z atrakcji, które zobaczy zdemoralizowana publiczność z "Igrzysk śmierci". W tej części twórcy prezentują świetne efekty specjalne, wybuchy, pożar lasu, rzuty mieczami czy toporkami. Równie ciekawie zrealizowane zostały retrospekcje czy halucynacje głównej bohaterki.
Wielkie wrażenie zrobiło na mnie udźwiękowienie oraz muzyka. Dobry pokład dźwiękowy idealnie oddaje to, co widzimy na ekranie. Warto wspomnieć o scenie, w której dochodzi do pierwszego starcia zawodników - odgłosy walk zostały w niej zupełnie wyciszone, zamiast nich słyszymy dynamiczną muzykę wzbudzającą niepokój. W innych fragmentach, w których bohaterka przemierza gęsty las, do ucha wpada bardzo intrygująca oraz tajemnicza ścieżka dźwiękowa. Manipulacja dźwiękiem to niewątpliwy plus "Igrzysk".
Film niesie też ze sobą pewną refleksję, a nawet alegorię. Czy nasz świat nie zmierza do takiego upadku, jak ten przedstawiony przez twórców? Czy sami nie jesteśmy tacy sami, jak ci żądni wrażeń i krwi ludzie, obserwujący tą całą masakrę? W dodatku dodajmy, że przyglądają się mordowaniu dzieci. Gdzie ich uczucia, emocje, moralność, poczucie dobra i zła? Czasem mam wrażenie, że niewiele nam brakuje do tych bezuczuciowych "potworów" skandujących imię swojego zawodnika, licząc na zyski i pieniądze. W filmie pada nawet stwierdzenie, że kiedyś była to kara, a teraz to tak jakby tradycja - szokujące słowa.
Plusem jest również aktorstwo. Główna bohaterka zagrana przez Jennifer Lawrence, była wyrazista oraz bardzo przekonująca. Swoją grą przysłoniła innych aktorów, którzy również spisali się niczego sobie. Dziewczyna naprawdę ma talent, w paru scenach, a szczególnie w tej, gdy przygotowywała się do wyjście na arenę, mogłem zobaczyć to przerażenie, strach w jej oczach przed przystąpieniem do zawodów.
Pomimo wszystkich zalet w produkcji znalazło się parę niedomówień np. jak działała i w jaki sposób została zaprojektowana arena, na której walczyli główni bohaterowie. Twórcy pominęli tę kwestię i nie wyjaśnili jej zupełnie. Jednak "Igrzyska śmierci" to w mojej ocenie film wybitny, pokusiłbym się nawet o określenie go mianem arcydzieła. Sposób, w jaki działa na nasze uczucia i emocje, tematy, jakie porusza, dobre aktorstwo i efekty specjalne to dla mnie wystarczająco dużo. Drobne potknięcia, których nie sposób się ustrzec, są dla mnie, w tym wypadku, bez znaczenia. Film gorąco polecam wszystkim, a ja sam w najbliższym czasie będę musiał zabrać się za książkę Suzanne Collins, aby rozjaśnić sobie niewytłumaczone w produkcji motywy.
Podsumowanie:
Plusy
+ Emocjonalna historia dostarczająca wielu okazji do wzruszeń
+ Świetny pomysł na film - w pełni wykorzystany potencjał
+ Aktorstwo z najwyższej półki
+ Bardzo udana ekranizacja powieści - gdyby wszystkie były takie!
+ Niebanalny scenariusz z ciekawą wymową i alegorią
+ Znakomity podkład dźwiękowy
Minusy (dla bardzo wybrednych i czepliwych kinomanów)
- Film dość mocno ugrzeczniony, umowna brutalność
- Mała ilość naprawdę efektownych scen
Recenzja ma już z ponad rok, więc proszę o wyrozumiałość. Niedługo zamieszczę tekst na temat części drugiej, tak więc postanowiłem przypomnieć blogerom pierwszy odcinek Pozdrawiam Dajcie znać, jak podobają Wam się zmiany Na plus, czy raczej na minus.
8 komentarzy
Rekomendowane komentarze