Podążając za... Melem Brooksem cz. IX - Jak być biednym i bogatym (?Smród życia?)
Smród życia/Life Stinks
Występują: Mel Brooks, Jeffrey Tambor, Lesley Ann Warren, Stuart Pankin, Billy Barty
Tworzenie parodii musi być silnie uzależniające, bo nawet pomimo czteroletniej przerwy od ?Gwiezdnych Jaj? Mel Brooks nie mógł się powstrzymać od kręcenia nowych filmów. I choć wątpię, by brakowało mu pieniędzy, to w 1991 roku dał światu komedię, będącą komedią osobną, nie parodią innych filmów (?Gwiezdne Jaja?), książek (?Dwanaście krzeseł?) czy twórczości jakiegoś reżysera (?Lęk Wysokości?). ?Smród życia? to kompletnie osobny światek, zawierający co prawda w sobie nawiązania do innych filmów tego typu, ale i tak na tle pozostałych dzieł Brooksa wydaje się być dziwnie odmienny.
Krok pierwszy ? bądź bogaty i snuj złe plany
Goddard Bolt (Mel Brooks) to niezwykle bogaty i wygadany właściciel finansowego imperium, człowiek zrodzony dla pieniędzy i z pieniędzy pochodzący. Nurza się w swym bogactwie po uszy, wciąż starając się zrobić coś nowego, gdyż prawdopodobnie tapla się też w nudzie. Otoczony bandą prawników i pochlebców nie dostrzega prawdziwego życia. Postanawia zburzyć dzielnicę biedoty w mieście, by zbudować tam własne centrum handlowo-turystyczne. Naprzeciw temu pomysłowi wychodzi Vance Crasswell (Jeffrey Tambor) ? również milioner, który sam pragnie zająć dany teren. Panowie rozpoczynają zakład ? jeżeli Bolt przeżyje miesiąc bez pieniędzy i w środowisku bezdomnych to teren należy do niego, jeżeli nie ? nie dostaje nic. Czyli fabuła zbytnio oryginalnością nie powala (widzieliśmy coś podobnego w disneyowskich ?Nowych Szatach Króla?).
Sceny z tym panem należą do najlepszych w filmie
Krok drugi ? poznaj nieznany Ci świat
Bolt ląduje więc bez pieniędzy i cały potarmoszony wśród ludzi, którzy żyją chwilą, a jedyne co posiadają, to przyjaźń lub graty ze śmietniska. Przez jakiś czas obserwujemy zabawne wysiłki Bolta by spełnić podstawowe wymogi egzystencji (jedzenie, spanie), by potem wraz z nim zaprzyjaźnić się z kilkoma uprzejmymi bezdomnymi. Nasz bohater poznaje tu niejakiego Marynarza, jego czarnego kumpla i bardzo żywiołową i twardą kobietę o imieniu Molly (Lesley Ann Warren). Dalej wszystko toczy się niezwykle sztampowo ? oponent Bolta postanawia nieco ?pomóc? swojemu szczęściu, bohater wpada w kłopoty, traci wszystkie pieniądze, poznaje siłę prawdziwej miłości i tak do szczęśliwego końca, gdy odzyska fortunę i zatrzyma przy sobie miłość i zrozumienie dla biednych. Typowy film moralizatorski?
Wściekłość życia
Krok trzeci ? Strać wszystko
Z warsztatowego punktu widzenia ? i owszem, lecz nieodmiennie ogromną zaletą tego filmu jest nietypowy humor Brooksa, pełen przaśnych żartów, niewybrednych dwuznaczności i starych trików rodem ze slapsticku. Już w pierwszych minutach mamy natłok gagów wraz ze typowym ?żartem o wzwodzie i podnieceniu?, a historia tocząc się tworzy kolejne możliwości i kolejne? I tak przez cały film, żart tu, żart tam. Ciekawość kolejnego żartu jest w sumie najważniejszym czynnikiem, który trzyma widza przy ekranie. Z zadowoleniem muszę przyznać, że nie ma tu aż tak wiele prymitywnych gagów w stylu puszczania głośnych bąków ? dużo więcej znajdziemy tu nieco subtelniejszego humoru. Pomimo faktu że świństwa latają to tu, to tam, to zupełnie w niczym nam one nie przeszkadzają, jedynie bardziej zbliżając nas do bohatera. Znajdziemy tu też momenty, w których jest smutno, co stanowi pewną nowość w twórczości Brooksa.
Krok czwarty ? odzyskaj wszystko i zostań dobrym człowiekiem
Jeżeli miałbym wskazać największą wadę ?Smrodu życia? to byłaby to kłująca w oczy sztampowość historii. I to w moich oczach całkowicie by ten film przekreślało, lecz wada ta została zrównoważona przez niesamowitą ilość rozbrajających gagów. Dodatkowo na korzyść filmu działa fakt, że oglądamy Mela Brooksa we własnej osobie przez niemal cały czas i jest on tu stanowczo bardziej rozluźniony niż w ?Lęku wysokości?. ?Smród życia? to także nowi aktorzy, bo ze starej gwardii nie ostał się właściwie nikt. Czy warto dać temu filmowi szansę? Jak dla mnie warto ? ale nie obowiązkowo, lecz raczej w stylu ?dobra zabawa na niedzielne, nudne popołudnie?. Można go obejrzeć z rodziną, bo i dzieci się rozbawią wygłupami Bolta i dorośli będą smakować wybitne dwuznaczności, tak obce dla dziecięcego umysłu.
Zwiastun
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia.