Shelter
Czyli dowód na to, że w grze komputerowej można z powodzeniem ugryźć dowolny temat.
Shelter to gra o borsukach, ale nie byle jaka - jeśli pominąć umowność grafiki, to prawdziwy symulator życia borsuków.
Jako że dorosłemu borsukowi niewiele może zagrozić, twórcy postanowili oddać w nasze ręce stery borsuczej mamy, która musi zaopiekować się młodymi.
Rzecz jest całkiem prosta (choć niekoniecznie łatwa): WSADem kierujemy, Shift to bieganie, Ctrl kucanie, a LPM obsługuje pysk. Zależnie od kontekstu łapiemy nim zwierzynę, wyrywamy rośliny z ziemi lub warczymy na lisy. Po skończeniu tutoriala który tego nie tłumaczy (ani tego, że im bardziej nasycone kolory borsuka tym wyższy poziom jego zdrowia) zaczyna się regularna walka o przetrwanie. Zaczynamy z pięcioma młodymi i od naszych umiejętności zależy ile z nich doczeka zakończenia gry.
Młode wymagają bowiem nieustannego karmienia i opieki, a co etap to inne zagrożenie. Mamy więc lisy, które trzeba przeganiać, wielkie ptaki, przed którymi trzeba szukać schronienia, powódź, pożar, czy po prostu noc, podczas której młode łatwo się płoszą. Gra nie jest trudna - ukończenie wszystkich etapów nie stanowi przeszkody dla nikogo, kto ma jakiekolwiek doświadczenie z grami wideo. Nie jest też długa, historię można zamknąć w ciągu godziny.
Żeby gra miała jakieś walory, jej twórcy, studio Might & Delight (twórcy całkiem niezłego pid) postawili na oryginalną oprawę. Jest do tego stopnia nietypowa, że bez screenów trudno ją opisać. Grafika jest surowa, modele są kanciaste a tekstury nie są zrobione ze zdjęć, tylko z powtarzanych, podobnych do patchworku, prostych rysunków. Cały obraz jest przy tym bardzo wyblakły.
Pic related
I to w zasadzie wszystko, co można powiedzieć o tej grze. Nie powala fabułą, oprawą ani mechaniką, jest krótka i łatwa (chyba że chcemy uratować wszystkie młode). Jeśli jednak podoba Wam się klimat gry i 10 dolarów za eksperymentalny tytuł nie jest dla Was wygórowaną ceną, to warto dać grze szansę.
2 komentarze
Rekomendowane komentarze