Skocz do zawartości

Kopalnia Brylantów

  • wpisy
    15
  • komentarzy
    62
  • wyświetleń
    23751

brylant

891 wyświetleń

Słupsk, lipiec 2011. Nowa galeria handlowa. Empik. Między półkami przemykam ja, rozglądając się z ciekawością i uważnie wypatrując jakichś okazji.

Wtem... Antologia Warhammer 40000: Dawn of War. Trzy bardzo dobre RTS-y, jak kojarzyłem z recenzji. Za 15 złotych.

shut-up-and-take-my-money.jpeg

MFW

Tak się zaczęła moja przygoda z uniwersum i grami. Ten tekst może wymagać znajomości lore W40K. Mogą pojawić się małe spoilery, większe poukrywam.

Spodziewajcie się specyficznego poczucia humoru oraz nieudolnych prób żartowania.

Tragedia Rozpierducha w trzech aktach

Nim przejdziemy do mięska w postaci trzonu rozgrywki, musimy zapoznać się z miejscem, czasem i akcją dramatu. Autorzy zerwali z klasyczną zasadą trzech jedności. Wzięli planetę, nazwali ją Tartarus (GRIMDARK), umieścili na niej ludzką populację chronioną przez Gwardię Imperialną (podstawową armię ludzkości), dodali kilkumilionową inwazję Orków. Do tego miksu dosypali szczyptę Kosmicznych Marines (zmutowanych genetycznie "ludzi", najlepszych wojowników Imperium), ich zdradzieckich braci, służących Chaosowi oraz elfów Eldarów, walczących o jakiś artefakt. Scenarzyści uznali, że było tego za mało, więc dla poprawienia nastroju pola bitwy rozpętali nad planetą burzę spaczniową, która mogła w każdej chwili wysłać wszystkich do innego wymiaru. Tyle wrażeń w ciągu kilkunastu dni.

Dramatis personae

Dow_m01_angelos.jpg

Gabriel Angelos

Wielki, zmutowany koleś, dowodzący równie wielkimi, zmutowanymi kolesiami. Brat-Kapitan Trzeciej Kompanii Zakonu Krwawych Kruków. Gdy siły Gwardii Imperialnej nie wytrzymują już pod naporem zielonych, robi numer w stylu Big Damn Heroes i dosłownie spada z nieba ze swymi oddziałami na Orków. Wykazuje się ogromnymi zdolnościami taktycznymi i doświadczeniem. Po czym to poznać? Proste, przed każdą misją słuchamy jego dziennika i poznajemy punkt widzenia oraz plany. Ostrożnie postępuje z przeważającą masą zielonego mięsa bojowego, mordując dowódców i rozbijając ich oddziały nim zdołałyby zebrać się w jeszcze większą masę, co znacząco spowalnia inwazję. W miarę, jak rozwija się fabuła, kopie dupsko kilku innym większym wrogom Ludzkości, z imieniem Imperatora na ustach.

Spokojny, niesamowicie wierny Imperium (naprawdę niesamowicie), dba o cywilów, twardziel, jeden z niewielu Marines z włosami, pod koniec gry walczy ogromnym młotem... Czego chcieć więcej?

W sumie, to jeśli Krwawe Kruki trzymają się ogólnych zasad organizacji, to on, jako Kapitan Trzeciej Kompanii, jest też Mistrzem Arsenału. Oznacza to, że nadzoruje zapasy uzbrojenia Zakonu, amunicji oraz jest odpowiedzialny za maszyny bojowe, takie jak Land Raider. Biorąc pod uwagę

pochodzenie sporej części ekwipunku Kruków, można uznać go za największego pasera w Galaktyce, choć Adeptus Arbites i Inkwizycja nie mogą mu jeszcze nic udowodnić.

Dow_m01_isador.jpg

Isador

Ten łysy koleś przypominający podstarzałego dresiarza jest tak naprawdę Bibliotekarzem Kompanii. Oznacza to, że nie tylko pilnuje, aby Marines (trzymetrowe maszyny do zabijania) oddawali książki w terminie, ale też posiada moce psioniczne i dużą wiedzę. Z nim związany jest pewien myk, dotyczący ogólnie Zakonu Krwawych Kruków: otóż posiadają oni wręcz nieprzyzwoitą liczbę psioników w swoich szeregach...

Pochodzi on z tej samej planety co Angelos i jest jego największym przyjacielem.

Co sprawia, że przejście Isadora na stronę Chaosu tym bardziej wkurza Kapitana, który na koniec przedostatniej misji z satysfakcją wpakowuje mu kulę w łeb.

Lord_Bale.jpg

Bale

(ale serio, wrzuciłbym tu zdjęcie dowolnego Lorda Chaosu z DoW i nie byłoby różnicy)

Lord Chaosu, dowodzący znajdującymi się na Tartarusie siłami tajemniczego (bardzo, bardzo tajemniczego, tak mało jest materiałów) Legionu Alfa. Brzydki, knujący i obrzydliwy. Kiepski strateg, taki sam wojownik. Jego działania na planecie opierają się na planie zaufanego w przypadku Chaosu zaufany doradca jest tak samo godny zaufania jak Skaza doradcy, którym jest ulubiona przeze mnie i wielu postać całej serii...

WAIT FOR IT...

Syndri_Myr.jpg

SIIIIIIIINDRIIIIIIIII

Najlepsze na koniec. Od czego by tu zacząć? Hm, ma głos jak woda po wędrówce przez pustynię, jak miłość po latach rozłąki, jak dawno upragniona wolność... Poszukajcie na YT sami, gdyż każda ewentualna scena zawiera spoilery, ale warto. Inteligenty, bystry, arogancki, potężny i charyzmatyczny Czarnoksiężnik Chaosu,manipulujący każdym na planecie, dążąc do osiągnięcia swego marzenia. Oprócz tego to źródło wspaniałego mema, pierwszego i najwspanialszego z wielu, jakie spłodziła gra aktorska w Dawn of War.

Ponadto, jak zauważono m.in. na 1d4chan, udało mu się w jakiś sposób dogadać z Khornem, bóstwem, które nienawidzi czarnoksiężników. Widocznie jest tak wspaniały, że kanon W40K nagina się do jego woli.

W sumie to tyle, bo Orkowie to samo mięso armatnie, a Eldarów nikt nie lubi. Przejdźmy teraz do mechaniki, która wtedy była sporą nowością, kontynuowaną w dodatkach i potem rozwiniętą w Company of Heroes.

Mają rozmach, synowie żeńskich osobników psiej rasy.

Strategia, głupcze

Spójrz na swój standardowy RTS, potem na Dawn of War, potem znowu na standardowy RTS, potem znów na DoW. Co widzisz?

Brakuje zbierania surowców przez robotników. Są dwa, ale ich zdobycie wiąże się z czymś innym niż kopanie w ziemi. Pierwszy z nich to energia, wymagająca wybudowania generatorów plazmowych (albo turbogeneratorów w specjalnych punktach), służąca głównie do rozwoju parku maszynowego.

Najważniejsza jest jednak rekwizycja, gdyż to sposób jej zdobywania to główny wyróżnik gry, wymuszający ciągłe starcia i parcie do przodu.

DOW_Strategic_Point.jpg

Aż się chce postawić sztandar

Oto punkt strategiczny, który można przejmować jednostkami piechoty (co zajmuje trochę czasu), a następnie ufortyfikować. Za każdy taki, który posiadamy, dostajemy dodatkową rekwizycję, więc im więcej tym lepiej. Jako, że są one rozsiane po całej mapie, konieczne jest ciągłe powiększanie kontrolowanego terytorium i parcie do przodu. Tak więc im więcej walczymy, tym jesteśmy mocniejsi. Nie da się tutaj zabunkrować w bazie, uzbierać ile się da surowców i ruszyć na podbój. Koniecznością jest stopniowy rozwój naszych oddziałów i zdobywanie terenu, punkt po punkcie.

Oprócz zwykłych punktów są także relikty (pozwalające na produkcję najpotężniejszych jednostek) oraz lokacje kluczowe (dające więcej rekwizycji). Ok, mamy zasoby, ale co za nie możemy "kupić"?

D-d-d-drop the BASE

Weźmy sam początek, kiedy zaczynamy jeno z kwaterą główną, Klasztorem, oraz kilkoma robotnikami i dowódcą. Chcemy zbudować na przykład Koszary, aby sprowadzić na dół kolejnych zmutowanych superżołnierzy w pancerzach wspomaganych. Zaznaczamy robotnika, wybieramy budynek i wskazujemy miejsce...

W KTÓRE SPADA WYSTRZELONY Z ORBITY BUDYNEK, WBIJAJĄC SIĘ W ZIEMIĘ I ROBIĄC MAŁY KRATER.

Tak się dzieje z każdym budynkiem, który potem musi zostać przez robotnika "rozłożony" (tak, też skojarzyło mi się ze szwedzkim producentem mebli). Dobra, mamy Klasztorne Koszary, chcemy więc już mieć tych trzymetrowych osiłków z pistoletami załadowanymi rakietami. Wybieramy jednostkę, spoglądamy na Koszary...

W KTÓRE SPADA WYSTRZELONY Z ORBITY LĄDOWNIK, TRAFIAJĄC W ZAPADNIĘ W ZIEMI I ZJEŻDŻAJĄC POWOLI DO PIWNICY.

Po kilkunastu sekundach pojawia się oddział czterech Astarates (jak nazywają się oficjalnie Marines). Dalsza rozbudowa bazy (głównie budowa Zbrojowni, wykupywanie w tym budynku ulepszeń oraz rozwijanie Klasztoru) pozwala na zwiększenie liczebności oddziału do 8, dodanie sierżanta, który zbierze oddział za pysk w krytycznej chwili (o morale zaraz napiszę), zwiększenie celności, wytrzymałości i co najważniejsze, wykupienie maksymalnie pięciu sztuk broni ciężkiej. Zaliczamy do niej ciężkie boltery (to samo, co mają standardowi Marines, ale do kwadratu), miotacze ognia, rakietnice oraz karabiny plazmowe. Każda z nich pozwala wyspecjalizować oddział przeciw konkretnemu typowi przeciwników.

Oprócz tego możemy wyszkolić m.in. Szturmowych Marines, wyposażonych w plecaki odrzutowe(!!) i uzbrojonych w piłomiecze łańcuchowe(!!!), Szarych Rycerzy do kopania dupska demonów i wyposażonych w najcięższe zbroje i sprzęt Terminatorów, elitę Zakonu, których możemy zrzucić wprost na głowy wroga. W odpowiednim budynku wezwiemy dostawę (niestety, taką zwykłą, samolotem) czołgów, transporterów opancerzonych, szybkich ścigaczy oraz wspomnianego już Land Raidera, w innym wzmocnimy Dowódcę, a budując Przekaźnik Orbitalny będziemy mogli pominąć Klasztorne Koszary i wzywać Marines od razu na pole walki, podobnie jak Terminatorów.

Aha, z Przekaźnikiem Orbitalnym Angelos, jako stały klient, dostaje możliwość wezwania morderczego Bombardowania Orbitalnego.

BA_Terminator_trophy.jpg

Emperor's Finest, reporting.

Squad morale restored

Oczywiście nie zabrakło ciekawych elementów dotyczących samej walki. Są to między innymi system morale, zsynchronizowane zabójstwa oraz system osłon.

Oddziały piechoty mają określoną z góry pulę morale, która w miarę ponoszenia strat i wrogiego ostrzału spada. Gdy osiągnie zera, wtedy drastycznie spadają możliwości żołnierzy, bardzo osłabiając oddział. Morale da się u większości ras w jakiś sposób odnowić natychmiastowo (zwykle wymaga to chwili odpoczynku na tyłach), przykładowo u Marines poprzez wykorzystanie specjalnej zdolności sierżanta. Morale błyskawicznie spada, gdy oddział jest dosłownie pod ogniem. Z miotaczy.

dow-morale.jpg

Zdemoralizowani Gwardziści

Ponadto wykorzystywany jest system osłon, których jest kilka rodzajów: wzmacniające, neutralne i osłabiające. W zależności od osłony zmienia się defensywa oddziału.

Jest takie powiedzenie, że żaden fan W40k nie wytrzyma pięciu minut bez widoku walki na ekranie. Relic wyszedł naprzeciw morderczym skłonnościom graczy i dodał specjalne animacje dobijania osłabionych przeciwników w walce wręcz. Warto czasem zwolnić, zrobić zbliżenie na orka zabijanego strzałem z przyłożenia w głowę i docenić drobne radości życia...

WNIOSKI

Niestety, jak dotąd nie ukończyłem gry, gdyż w okolicach 10. misji (z 11) dopadło mnie znużenie wywołane małym zróżnicowaniem zadań. Oczywiście często zdarzały się pewne urozmaicenia, jednak było to głównie na samym początku. Nie oznacza jednak, że gra jest słaba. Wręcz przeciwnie.

To dzieło moim zdaniem niemal wybitne, zapewniające masę frajdy w singlu oraz rozwijające gatunek. Relic stosunkowo wiernie przedstawił klimat W40k pomimo pewnych błędów (jak przy wspomnianym Sindrim). Niestety, nie dane mi było zagrać w multi (nie chciałem grzebać się w Gamespy i raczej mało kto już grał), jednak po przejrzeniu kilku for mogę podejrzewać, że gra nazbyt faworyzowała cholerne elfy Eldarów. Bolał także brak kampanii dla innych ras, które jako tako może rekompensować tryb potyczki, w którym możemy kierować własnoręcznie namalowaną armią, co sprawia, że gra wiernie oddaje ducha bitewniaka, w którym przecież tyle czasu spędza się na malowaniu dziesiątek figurek do naszej armii.

Jednakże wspomniane kłopoty ze zróżnicowaniem misji oraz kampanii Relic sprawnie naprawił w dodatkach (nie licząc Soulstorm). Największą słabością gry oprócz multi mogła by być muzyka. Jest dobra i mile przygrywa do rzezi na ekranie, lecz nie zapada w pamięć.

Niemal dziesięć lat po premierze ta produkcja jest nadal godna zainteresowania każdego fana RTS-ów i w tej płaszczyźnie bije na głowę drugą część.

Za Imperatora.

250px-Emperor_RotJ.png

trollface.gif

4 komentarze


Rekomendowane komentarze

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...