?Komiks erotyczny ? historia w obrazach
Od narodzin do lat 70. XX wieku?
Autor: Tim Pilcher
Każdy ma w sobie zboczoną naturę ? tak wynika z nauk Freuda, którego ostatnio modnie jest obalać. Pomimo tego, że ten starszy, brodaty pan mógł nie mieć racji we wszystkim, to powyższe zdanie zdaje się być całkiem realistyczne, jeśli chodzi o tajemnicze mechanizmy wewnątrz człowieka. Ale kogo to obchodzi, skoro jeżeli to czytacie, to zapewne jesteście Polakami, a więc zgodnie z narodową naturą macie wybite w umysłach ? seks i erotyzm to brud! Czy aby na pewno?
Muszę to przyznać ? nieczęsto widuje w empiku komiksy erotyczne, znacznie częściej natrafiałem na nie w bibliotecznych oddziałach dla dzieci (to nie żart!), lecz tym razem mamy do czynienia z pozycją wyjątkową, której celem jest ukazanie czytelnikom historii komiksu erotycznego/pornograficznego, który w Polsce - właściwie jak każdy komiks ? raczej nie występował. A szkoda! Bo to bardzo ciekawa część naszej kultury.
?Komiks erotyczny? to przede wszystkim świetnie wydany album w twardej oprawie i z lakierowanymi stronicami o wymiarach 247x247 mm, aby żyło i czytało się lepiej. Poza dosyć ogólnym omówieniem historii, która sięga czasów starożytnej Grecji, oraz biografii różnych autorów (głównie amerykańskich) znajdziemy tu to, na co czekał chyba każdy nabywca tej książki ? komiksy erotyczne!
(Co za zboczuch, zabierzcie mu klawiaturę!) Słucham? Zupełnie nic nie słyszę, mój wybitnie wysmakowany i konserwatywny guście, nic ci do tego! (Po co demoralizować ludzi? To mogą czytać dzieci!) Niech czytają, wszakże seks nie jest czymś złym, a erotyka tym bardziej. Wszystko zależy od wychowania i umiejętnego dawkowania odpowiednich informacji młodemu umysłowi. (Heretyk, perwert!) Taaak, taaak ? tym właśnie jestem, ale wstydzić się nie ma czego, a żeby kłótniom było zadość, to oświadczam z czystym sumieniem, że moje wydanie nie ucierpiało w żadnym wypadku. Ani trochę. Nic. (Wiem co myślicie, i się nie mylicie). Przejdźmy może do zawartości, dobrze? (Niech będzie, skoro musisz?)
Na przeszło 192 stronach, podzielonych 5 poszczególnych rozdziałów znajdziemy nie tylko tekst, ale i obrazki, masę obrazków, a pomiędzy nimi zarówno krótkie paski komiksowe, jak i prawdziwe arcydzieła ołówka. Co ciekawe ? nie znajdziemy tu samych ?szemranych? twórców wprost ze zgniłego środowiska, również słynne tuzy świata komiksu miały etapy tworzenia tego typu ?dzieł?, w tym chociażby nagrodzony Pultizerem Art Spiegelman ? twórca kanonicznego ?Mausa? ? a tu mamy jego historyjkę o fizycznym pociągu do martwych kobiet. Tego się kompletnie nie spodziewałem. Warto też nieco zaspoilować (bo i wiele do spoilowania tu nie ma) finalnym stwierdzeniem, że artyści wysublimowani w tego typu rysunkach bardzo rzadko kończyli dobrze. O ile pamiętam, to większość z nich popełniła samobójstwo, zapiła się na śmierć lub znarkotyzowała, co niezbyt dobrze o ich życiu świadczy. Ale czy można od nich wymagać racjonalności, gdy starali się tworzyć piękno tam, gdzie było to niemal absolutnie zakazane? Konflikt z kościołem to tylko jedna z przeszkód, pamiętajmy o tym. Całe życie w stresie, być obrzucanym obelgami, nikt otwarcie nie pochwali pracy takiego artysty, a większość z jego odbiorców ogląda je tylko dla instynktownej satysfakcji. I bądź tu artystą?
Większość albumu dotyczy kraju najbardziej (zgniłego) wyzwolonego ? Stanów Zjednoczonych, ale znajdziemy tu też akcenty europejskie, i to całkiem sporo. Samego świntuszenia też jest tu nie aż tak wiele, cóż za strata, ale za to mamy naprawdę pokaźny przekrój tej sztuki. Od lekko dwuznacznych pocztówek, po zakazane sado-maso i zupełnie zdziwaczałe perwersje. Jest tu tez wiele humoru ? przed oczami staje mi tu najbardziej subtelna ?pocztówka?: w wannie siedzi uśmiechnięta kobieta i trzyma w rękach naburmuszonego kota, a nad nią widnieje napis ?Zawsze myję swojego kociaka mydłem jakimśtam?, dowcip polega na słowie ?kociak? (z ang. ?pussy?). Mam też krótkie archiwum artystów tworzących dla Playboya i Hustlera. Jak na album ?świński? to uśmiać się można całkiem nieźle.
Przejdźmy do meritum ? czy warto się tym albumem zainteresować? Aby to ustalić musicie odpowiedzieć sobie na następujące pytania:
1) Czy lubisz komiksy?
2) Czy lubisz piękno kobiecego ciała?
3) Czy nie obawiasz się erotyzmu?
4) Czy cię to interesuje?
Jeżeli na większość z powyższych pytań odpowiedź brzmiała ?tak?, to inwestuj w ten produkt z pewnością, jeżeli nie, to szkoda twojego czasu.
(I co, jesteś zadowolony?) Z czego? (Z opisania tak obelżywych treści). Tak. (Co? Przecież to jest ohydne!). I co z tego? (Rezygnuję). I bardzo dobrze, zostawcie mnie z moimi świńskimi pisemkami. I niech ktoś mi spróbuje wmówić, że to nie jest sztuka!
Notka dla Xerbera:
Ocena Cyckowa - 12/10
13 komentarzy
Rekomendowane komentarze