Skocz do zawartości
  • wpisy
    75
  • komentarzy
    8
  • wyświetleń
    18299

...


Nicek

111 wyświetleń

10 dni później otrzymałem od dealera wiadomość, iż towar jest już u niego.

Poinformowałem o tym wydział i poprosiłem Sebastiana, abyśmy mogli spotkać się wieczorem, 3 listopada, na Wyspie Słodowej-jakieś 400 metrów od rynku.

Jako że listopad w tym roku był wyjątkowo zimny, nikt tam praktycznie nie chodził wieczorami, dlatego chłopak, mimo wahania, ostatecznie się zgodził.

W dni ?D?, jak to fajowo nazwałem, koło 21:00 zaparkowałem swoje auto na ulicy, która prowadziła na wyspę. Nikogo w pobliżu nie było, więc odetchnąłem z ulgą- Nie będzie, w razie czego, żadnych niewinnych ofiar.

W tym samym czasie Cupryś, Michał i oddział AT. siedzieli w nieoznakowanym radiowozie na drugim końcu wyspy, czekając na mój znak. Miałem im zasygnalizować wejście do ?akcji? jak tylko Sebastian pokaże mi narkotyki.

Miałem zdjąć czapkę i pomachać. Tak po prostu.

Ci, którzy oglądali film ?Akcja pod Arsenałem? albo czytali ?Kamienie na szaniec? powinni wiedzieć, jak to miałoby wyglądać. Czułem się niczym Zośka, który planował odbicie Rudego.

Ta?Całkiem zgrabnie to wymyśliłem, chociaż, z drugiej strony, jeśli koleś się uprze i nic nam nie powie, to będziemy mogli zwijać interes. Ale ostatecznie pomysł został zaakceptowany. Był to najprostszy i najszybszy sposób, by dowiedzieć się o transakcji albo-jak kto woli-wprowadzić mnie w struktury tej?ekhem?mafii.

Szedłem ciemną uliczką, którą znałem bardzo dobrze. Muszę jednak przyznać, że po raz pierwszy byłem na wyspie o tej porze roku. Zawsze przychodziłem tu latem lub wiosną. Ale nigdy zimą.

I chyba robią tak wszyscy wrocławianie, gdyż wyspa była pusta. Przez co traciła swój urok. Wyglądała teraz jak jakiś zwyczajny park.

Obszedłem całą wyspę, gdyż byłem kilka minut przed czasem. Z nudów zadzwoniłem do Cuprysia, by upewnić się, że są na swojej pozycji.

-Uwierzysz mi, jeśli powiem Ci, gdzie jesteś? Spytał oficer.

-A gdzie jestem?

-Koło zielonego kosza na śmieci. Na ławce leży gazeta, a ty masz na sobie zieloną czapkę z daszkiem.

-U?A to skąd pan wie?

-Mam lornetkę.

-No tak. Mogłem się domyślić.

Spacerowałem sobie jeszcze 5 minut, gdy zadzwonił do mnie Seba, informując, że czeka przy pagórku wyspy.

Gdy ruszyłem w kierunku chłopaka, zadzwoniłem jeszcze raz do Cuprysia, upewniając się, że mnie widzi i że są gotowi do ewentualnej interwencji.

Odpiąłem kaburę swojego pistoletu. Po raz pierwszy byłem na prawdziwej akcji od kilku miesięcy. Takiej zaplanowanej. Brakowało mi tego. Tego poczucia, że robi się coś dobrego. No i tej adrenaliny. Byłem pewny, że Seba nie ma pistoletu ani żadnej innej broni, jednak zawsze jest te minimum ryzyka. To jak pisanie sprawdzianu, do którego ktoś się uczył cały tydzień. Jest się pewnym swoich umiejętności, ale zawsze istnieje ryzyko, iż zostanie się czymś zaskoczonym.

-Zimno, co? Spytałem.

-Żebyś, cholera, wiedział. Nawet nozdrza mi zamarzły.

-Nie przesadzaj, nie jest tak źle.

-Są 2 stopnie poniżej zera!

-Jest już listopad. Przyzwyczajaj się. A poza tym, masz towar?

-Tak, mam, mam. Kurde. Jeszcze nigdy nie miałem przy sobie tyle towaru. A robię w tej branży trochę czasu.

-Tak, wiem. Pokaż, co tam masz.

Chłopak wyciągnął kilka woreczków i małą paczuszkę.

-Amfetaminę masz w workach. Reszta jest w paczce.

Wziąłem do ręki jeden z woreczków. Wyglądał tak samo, jak inne woreczki, które kupowałem.

Ściągnąłem czapkę i pomachałem nią.

-Gorąco się zrobiło, prawda?

-Oj tak. W końcu masz w łapach towar za?

Nagle mrok został rozświetlony przez koguta policyjnego. A po całej wyspie rozległ się hałas wywołany przez syrenę.

-O cholera. Policja. Krzyknął Seba.

-Ta?Policja. To ile jestem ci winny za towar?

Chłopak nic nie odpowiedział. Odwrócił się i zaczął po prostu uciekać.

Pokręciłem głową, wyciągnąłem pistolet i wystrzeliłem w powietrze.

-Stój!

Chłopak się zatrzymał.

-Na kolana. Już!

Podbiegłem do niego. Chłopak był przerażony. Założył ręce na kark.

-Masz prawo zachować milczenie, bla-bla-bla. Resztę znasz z filmów. Mruknąłem, zakładając kajdanki.

-Jesteś psem! Jesteś, cholera, psem! Ty gnoju!

-Nie psem, tylko policjantem. Jak Ci się to nie podoba, to złóż skargę do prezydenta. A na razie wstawaj. Idziemy w jakieś cieplejsze miejsce.

-Czyli gdzie?

-Na komisariat.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...