Pod wpływem chwili sięgnąłem w czeluście mych kieszeni i wysupłałem z nich ostatnie zaskórniaki, by stać się posiadaczem licencji niedawno wydanej ?bety? kolejnego modułu DCS (http://www.digitalcombatsimulator.com) , tj. śmigłowca Bell UH-1H. Model napisany przez białoruskie studio Belsimtek, jako pierwszy dodatek ?third party? ukazał się pod koniec kwietnia w sklepie Eagle Dynamics (wydawcy DCS).
Kilka godzin spędzonych na pobieżnej obserwacji pasku postępu pobierania podstawki (DCS: World ? niemal 6GB) i dodatku (Huey ? trochę ponad 500 MB) poświęciłem na zapoznanie się z instrukcją, która wprawdzie jak sam moduł, jest w wersji beta, ale najpotrzebniejsze informacje zawiera.
Szybka lektura dała mi do zrozumienia, że Huey został wymodelowany analogicznie jak wcześniejsze ?jednomaszynowe? elementy DCS, czyli Ka-50, A-10C czy ostatnio P-51D. Zatem mogłem się spodziewać zegarmistrzowskiej dokładności i mnóstwa klikanych przycisków.
Kilka minut poświęconych instalacji, wstępnej konfiguracji kontrolerów i można zabrać się za treningi. Szczęśliwie samouczek dotyczący wstępnego uruchomienia maszyny jest jak najbardziej interaktywny, więc wspierany przez kojący głos instruktora oraz podświetlenie stosownych przycisków na konsolach helikoptera przystąpiłem do pierwszego zakręcenia wirnikiem.
Sama procedura, w porównaniu do współczesnych maszyn jest stosunkowo prosta, więc kilka powtórzeń lekcji utrwaliło skutecznie całą listę wymaganych czynności w mej przemęczonej pracą mózgownicy.
Pierwsze pozytywne wrażenie wywarł bardzo ładny model helikoptera, zarówno z zewnątrz jak i w środku. Szczegółowe tekstury, dokładne wymodelowanie wszystkich elementów, z których składa się maszyna zachęca do podziwiania klasycznej linii śmigłowca oraz logicznie rozplanowanej tablicy rozdzielczej . Kokpit oczywiście klikalny i w pełni trójwymiarowy.
Kolejny plus to dźwięk. Powoli rozpędzające się łopaty wirnika przecinając powietrze wydają z siebie charakterystyczne furkotanie, doskonale znane z filmów o tematyce poświęconej wojnie w Wietnamie. Syk pracującego inwertera sugestywnie buduje atmosferę we wnętrzu kabiny, a wyjący alarm sygnalizujący niskie obroty skutecznie irytuje. Od strony dźwiękowej bardzo dobrze opracowany moduł.
Okej, silnik pracuje, obroty ustawione na właściwym poziomie, zgodnie z zaleceniami instrukcji i instruktora. Startujemy!
Kilka chaotycznych ruchów drążkiem i lot po 5 sekundach kończy się dymiącą dziurą w stojance. Z fizyką panie się nie wygra. Nawet wydawałoby się prosty zwis to w tym helikopterze ciężka praca wymagająca ciągłego skupienia. Huey w przeciwieństwie do Ka-50 to maszyna swoją historię zaczynająca w końcówce lat pięćdziesiątych XX wieku. Nie ma w niej systemów stabilizujących lot, komputerów pokładowych ani skomplikowanego autopilota, który niweluje błędy operatora. Tutaj liczy się doświadczenie i opanowanie. Żeby skutecznie latać Iroquis?em trzeba poświęcić sporo godzin na manualne opanowanie maszyny. Swego czasu w CDA pojawiła się recenzja BlackSharka. Autor w podsumowaniu wymienił skomplikowany model lotu jako potencjalną przeszkodę odrzucającą od tego symulatora ? w Huey?u pozbawionym elektronicznych wspomagaczy ta ściana jest jeszcze wyższa i grubsza Ale? mimo, że nie mam tyle czasu ile bym chciał i większość moich lotów kończy się podobnie do tego na poniższym obrazku, to i tak śmiganie UH-1 daje mi mnóstwo satysfakcji. Z godziny na godzinę czuję, że zaczynam panować nad maszyną i myślę, że jeszcze trochę, a będę latał tam, gdzie chcę ja, a nie helikopter.
Hej, wyszliśmy z tego cało... lot można uznać za udany
Czy warto kupić ten moduł? Jeśli jesteście gotowi na początkowe pasmo porażek i nie zrażacie się szybko, to myślę, że latanie tym cudem da sporo frajdy. Zwłaszcza w multiplayerze.
Niestety jak większość wiernych rzeczywistości symulatorów także i ten ma dosyć poważne wymagania sprzętowe ? i nie myślę tu o gigahertzach procesora. Żeby w miarę sensownie latać tym śmiglakiem dobrze jest mieć porządny joystick, z przepustnicą (najlepiej osobną) oraz usilnie wskazane są pedały, ponieważ nawet skrętna rączka to zbyt mało, by skutecznie operować w powietrzu tą zabawką.
W skrócie:
+niezwykle dokładnie wymodelowany kultowy śmigłowiec
+świetne udźwiękowienie i model graficzny
+zaawansowany oraz uproszczony model lotu i awioniki (do wyboru)
+fajna kampania i kilka pojedynczych misji z przyjemnym klimatem
-wysokie wymagania sprzętowe (zarówno pod kątem parametrów komputera jak i dodatkowego potrzebnego wyposażenia)
-wysoka cena
-wymagający (bardzo) dużo treningu model lotu
*) oczywiście wirtualnym
3 komentarze
Rekomendowane komentarze