Skocz do zawartości

ABCD

  • wpisy
    12
  • komentarzy
    80
  • wyświetleń
    15250

Wszyscy będziemy grali w Simsy.


eMJ

785 wyświetleń

Nie od dziś wiadomo, że gracz głosuje portfelem. Wiedzą to chyba wszyscy, i każdy się z tym zgadza. Ale gdy przyjrzeć się na co głosują gracze, i jaką planują sobie przyszłość...

Mam nadzieję że branża nie pójdzie tą drogą. Inaczej za kilkanaście lat, wszyscy będziemy grali w Simsy.

Z czego znana jest seria The Sims? Wszyscy poważni gracze wśród konsumentów wiedzą, że Simsy to taka gra dla małych dziewczynek. I, jak wiedzą niektórzy czytelnicy CDA, także dla Huta Sędzimira, który od dawna niestrudzenie recenzuje kolejne części na łamach pisma.

Jako simsofan (nie będący małą dziewczynką), muszę przyznać, że jedna z moich ulubionych serii gier, jest jednocześnie pionierem w zakresie sprzedawania produkcji w kawałkach, bądź -innymi słowy- systematycznego dojenia kupujących z kasy.

Właśnie z tego znane jest The Sims, że składa się z podstawowej wersji, i rozszerzeń, czyli, jakby nie patrzeć, pierwowzoru dodatków DLC. I to w 2000 roku!. Dodatki podzielić można na te niewiele znaczące, jak ?zbroja dla konia?, itd., i te większe, które dodają do gry pomysły i mechanizmy, których nie udało się zaimplementować w podstawowej wersji.

Simsy są grą specyficzną, na swój sposób otwartą i nieliniową, i to dlatego, moim zdaniem, wymieniony model sprzedaży spisuje się na medal. Podstawowa wersja jest na tyle obszerna, by nikt nie poczuł się oszukany, po prostu ma wszystko czego się od niej oczekuje. A z mrowia dodatków możemy samodzielnie wyselekcjonować te, które odpowiadają nam najbardziej. Innymi słowy, The Sims to idealny przykład gry, w której dodatki działają tak, jak należy.

Nie samymi simsami EA żyje, Ebenezer Scrooge branży gier wydaje też serię Mass Effect, której, z oczywistych powodów, przedstawiał nie będę. Warto jedynie wspomnieć, że ME to gra liniowa, w którą gra się od początku do końca, a nie wedle swojego widzimisię jak w przypadku The Sims.

W dniu premiery Mass Effect 3 był grą niepełną, o czym gracze mieli się dopiero przekonać, kupując(bądź nie) wydane później DLC. Dodatków fabularnych wyszło cztery, w tym trzy są kanoniczne, czyli przedstawiają wydarzenia które rzucają nowe światło na historię z podstawki. Innymi słowy, jest to content który powinien znajdować się w podstawowej wersji, ale został bezczelnie wycięty. Czwarty dodatek, ?Citadel?, stanowi pożegnanie z bohaterami trylogii, które oczywiście powinno pojawić się w ?podstawce?, ale z jakiegoś powodu go zabrakło.

W przypadku Mass Effect 3 nie ma co mówić o ?pełnej wersji? gry, bo taka w dniu premiery po prostu nie istniała. Teraz, po czterech płatnych DLC wreszcie można zobaczyć, jak skończyła się ta historia. No świetnie, po prostu świetnie.

Najciekawsze jest to, co zrobili gracze na wieść o brutalnym wycięciu fragmentów swojej ulubionej gry (zakończenia trylogii, właściwie). Co zrobili? Potulnie zaczęli kupować wspomniane fragmenty w postaci DLC. Większość wręcz nie mogła się doczekać. Nie mam pojęcia, jak można z czystym sumieniem dać się wyr*chać EA. Gdyby to był gwałt, gdyby trzeba było je (DLC) kupować, zrozumiałbym. Ale nie, gracze zdecydowali zagłosować portfelami. Myśleli, że głosują na więcej Mass Effecta, a naprawdę przegłosowali w zarządzie EA pomysł cięcia gier na kawałki, które później bezwstydnie zostaną sprzedane tysiącom spragnionych graczy.

Jestem sfrustrowany, bo to była jedna z moich ulubionych gier, ale przecież jeden Mass Effect wiosny nie czyni, czyż nie? Otóż, czyni. Jeżeli dalej będziemy głosować za DLC, to za parę lat każda produkcja będzie właśnie takim ME3, i spełni się najczarniejszy scenariusz ? wszyscy będziemy grali w Simsy.

2 komentarze


Rekomendowane komentarze

Masz całkowitą rację z sama ideą DLC. Ale ja rozumiem ludzi którzy kupili te dodatki (chociaż do nich nie należę). Pomjając już fakt że wydali kasę na 3 części gry, ale spędzili nad nią wiele godzin ze swojego życia, i teraz mieliby odejść przed sama końcówką? To nie jest takie łatwe jak się wydaje. To jakby zacząć czytać "Morderstwo w Orientexpresie" i skończyć 15 stron przed końcem niedowiedziawszy się kto jest zabójcą. Takie rzeczy strasznie wciągają, a kiedy coś nie jest wyjaśnione to strasznie męczy psychicznie, jakiś rodzaj ciekawości.

Link do komentarza

Do samej idei DLC już się przyzwyczaiłem, bo to jest prawie to samo, co stareńkie dodatki, przecież przy premierach tychże nieraz było widać, że zostały wymyślane podczas prac nad podstawą. Bardziej mnie boli otwarte śmianie się z graczy przez wydawców. Bo jak inaczej nazwać takie sytuacje, jak Zombie DLC do Injustice? Gra jeszcze nawet do tłoczni nie trafiła, a twórcy otwarcie zapowiadają DLC do niej...

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...