Jump to content

ABCD

  • entries
    12
  • comments
    80
  • views
    15,249

Kickstarterze, chciałbym cię zrozumieć.


eMJ

1,008 views

Kickstarterze, chciałbym cię zrozumieć.

Ale mi nie wychodzi.

Co jest celem ludzi, którzy zbierają pieniądze na kickstarterze? Gdy zaczynałem pisać ten tekst zadałem sobie takie pytanie, i ? ponieważ nie znałem odpowiedzi ? zapisałem je na papierze. Z nadzieją, że stawiając ostatnią kropkę będę już wiedział, jaki jest sens w zbieraniu całej tej kasy. Czy udało mi się uporządkować myśli? I tak, i nie.

W domyśle, jak powinna działać kickstarterowa machina? Przypuszczając, że jestem programistą. W mojej głowie zrodził się genialny pomysł na grę, jakiej jeszcze nie było. Albo była. Wrzucam swój pomysł na kickstarter, i czekam na swoje pieniądze. Dwa lata później zostaje wydana rewolucyjna gra mojego autorstwa, jakiej jeszcze nie było (albo była, lecz nie mojego autorstwa). Wszyscy są szczęśliwi, albowiem powstała gra komputerowa, która mogłaby nie powstać, gdyby nie kickstarter.

Wniosek: niezależnie od tego, czy twórcy mieli już pieniądze na produkcję swojej produkcji, czy też nie, teraz są bogatsi o ten milion czy dwa. I raczej się nie dowiemy, czy po prostu podzielili się łupem, czy naprawdę zainwestowali te pieniądze w stworzenie lepszej gry.

Ale zaraz, przecież większość darczyńców za pomocą kickstartera po prostu kupuje sobie grę, która zostanie ukończona dopiero za parę lat. Taki oryginalny preorder. I teraz już zupełnie nie ogarniam.

Przypuśćmy że ludzie stojący za Project Eternity nie mieli pieniędzy i szans na zrealizowanie produkcji przed kickstartem. Teraz je mają, jakieś trzy miliony na stworzenie wymarzonej gry. I w zestawie ze swoją kasą, otrzymali wierną grupkę kilkuset tysięcy ludzi, którzy zamówili swoje kopie gry. Ci ludzie nie wygenerują już żadnych zysków po premierze,bo wtedy dostaną już swoje egzemplarze. Pytanie, ilu graczy poza nimi zainteresuje się dwuwymiarowym erpegiem z rzutem izometrycznym? Bo moim zdaniem większość zainteresowanych już zamówiło swój ?preorder?.

Zebrana suma pieniędzy pozwala na utrzymanie ekipy programistów, grafików, scenarzystów itd., aż w końcu, w dniu premiery ich dziecko trafia do wspomnianych tysięcy graczy-darczyńców, nie generując żadnych zysków. Oczywiście, przy założeniu że cała kwota z kickstartera została przeznaczona na produkcję, i że była ona jedynym źródłem finansowania twórców.

Być może to nie brzmi jak idealny pomysł na biznes, a pozostawia o wiele większe wątpliwości. Czy 3.9 miliona dolarów pozwoli na wykreowanie tak wielkiej gry, jaka stara się być Project Eternity, albo Torment: ToN? Czy kickstarter nie stał się miejscem, w którym więksi gracze po prostu robią sobie reklamę i zbierają preordery?

Gdybym kilka miesięcy temu wsparł swoim portfelem proces powstawania np. Wasteland 2, dziś zastanawiałbym się, jak bardzo moje pieniądze przyczyniły się do sukcesu tej gry. Sukcesu, oczywiście, marketingowego.

Ostatecznie, jestem ciekaw, czy w 2014, po pierwszej fali dużych gier ufundowanych przy pomocy serwisu, twórcy nie dojdą do wniosku, że cały ten biznes im się nie opłaca. A może to gracze zbuntują się przeciw dorabiającym sobie na boku programistom? Wtedy dopiero będzie można podjąć skuteczną próbę zrozumienia, czym jest i czym będzie dla nas kickstarter.

5 Comments


Recommended Comments

...

"Wniosek: niezależnie od tego, czy twórcy mieli już pieniądze na produkcję swojej produkcji, czy też nie, teraz są bogatsi o ten milion czy dwa. I raczej się nie dowiemy, czy po prostu podzielili się łupem, czy naprawdę zainwestowali te pieniądze w stworzenie lepszej gry."

Dlatego przy wrzucaniu projektu na Kick'sa akceptujesz umowę w której zawiera się coś takiego, że środki zdobyte za pomocą tej strony można użyć jedynie w celu opisanym przy projekcie. Ta, sprawdzają.

Link to comment

Aj waj. Pilnie obserwuję co się dzieje z tymi grami, ale nikomu żadnych pieniędzy nie wpłacałem i nie mam zamiaru. Jak te gry już powstaną i faktycznie okażą się godne zakupu - to kupię. Nie będę wpłacał kasy na kota w worku.

Link to comment

Kickstarter, IndieGoGo itp. same w sobie są dobrymi inicjatywami, na zasadzie "niech lud zdecyduje, co chce", ale definitywnie jeśli chodzi o gry to wyrwało się to spod kontroli. Sama idea alphafundingu (czyli inwestowania w proponowany przez autorów projekt) jest IMO fajnym pomysłem, ale zdecydowanie zbyt wiele osób ktraktuje to jako metodę na szybkie wzbogacenie się, albo rzuca się z motyką na słońce (jedna osoba chcąca od zera stworzyć grę, nie mając doświadczenia ani softu poza instalką UDK czy Unity. Dlatego też Valve uznało Greenlight za porażkę - tysiące naprawdę dupnych gier (http://steambrownlight.tumblr.com/), mało wydajny sposób ich akceptacji na sklep, mnóstwo wersji pre-alpha-barebones-0.0001 i "jak zagłosujecie i zainwestujecie na KS, to zrobię Wam grę (jak nie będę miał nic lepszego do roboty)". I porażająca ilość gier typu "Alien Zombies vs. Pirate Marines in Meme Tower Defence, as seen on AppStore".

Lepszy jest alphafunding na Desurze, gdzie od razu można zagrać w przygotowywany projekt.

Link to comment

Najbardziej mnie rozwaliły akcje wydawców - "jak zbierzesz XXX XXX $ na kickstarterze to ufundujemy i wydamy twoją grę".

Cóż, "indie" to już od dawna modny biznes, więc szajsu i przekrętów jest tyle i gdzie indziej.

Link to comment
Guest
Add a comment...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...