Skocz do zawartości

Blog pisany nocą

  • wpisy
    31
  • komentarzy
    90
  • wyświetleń
    39790

Coś mi tu nie gra


849

468 wyświetleń

Ta muzyka wciąż mnie zadziwia.

Kryjące się w niej pokłady kolokwialnie rozumianej epickości, cała ta energia i dynamika wprost wylewa się z ekranu i obejmuje widza, by dopełnić filmowego obrazu i unausznić, że oto dzieją się rzeczy wielkiej wagi, skali i dramaturgii. Wyrywa człowieka z jego człowieczeństwa pozostawiając same instynkty, emocje oraz niezbędne dla tegoż gatunku filmowego napięcie. Sprawia, że nie zastanawiamy się, czy netoperek w ogóle może zginąć - biorąc pod uwagę, że zmiotłoby to za jednym zamachem celowość istnienia całego superbohaterskiego uniwersum osadzonego w Gotham, a przy okazji, jak mawiają producenci liczący zyski, odstrzeliłoby kurze złote jaja - ale doznajemy tego samego skoku ciśnienia, poczucia walki w słusznej sprawie, co postać na ekranie; nie patrzymy na to jak na historię z Hollywood, licząc wszelkie stosowane przez fabrykę snów klisze, lecz zanurzamy się w opowieść - czy raczej zostajemy wchłonięci.

Oczywiście o ile na to pozwolimy. Jednak chyba nikt nie idzie do kina na takiego The Dark Knight Rises Begins, żeby zimnym okiem oceniać warsztat imć Nolana i jego ekipy. We just wanna have fun, więc się nie opieramy - niech akcja nas porwie!

W tym miejscu jednak coś się u mnie psuje i nie potrafię ulec tej ścieżce dźwiękowej. Gdy pozwolę jej sobą zawładnąć, staje się pusta metafizycznie, gdyż nie mogę nabrać doń dystansu. Weźmy pierwszego lepszego z brzegu geniusza.

Lacrimosa nas nie pożera. Możemy się nią zachwycać, zrozumieć jej wyraz, jednocześnie pozostać w pewnym dystansie. Możemy ją badać i smakować świadomie, możemy po kantowsku dokonywać aktu transcendentalnego wedle woli, zanurzyć się w niej i pozostać w rzeczywistości.

Tymczasem siła człowieka-nietoperza tkwi w tym, że jego theme nie pozwala na to. Gdy muzyka umożliwia, jak u imć Amadeusza, doświadczenie estetyczne i metafizyczne, niejako dodaje czwartego wymiaru naszej rzeczywistości, pozwala "doświadczyć więcej", doznać rzeczy, których nie jesteśmy w stanie opisać, ale które są rozwinięciem świata realnego, poszerzyć nasze horyzonty, na te chwile obcowania z Pięknem. Batman za to, zamiast dodać ów wymiar, sam zabiera jeden. Dzięki temu sprowadza nas do poziomu, na którym można poczuć fałszywą pełnię. Nie dlatego, że oto doznaliśmy iluminacji, lecz dlatego, że jesteśmy już tylko na płaszczyźnie emocji, bodźców. Ale jeśli choć mrugniesz, na chwilę spojrzysz w bok, całe wrażenie od razu się sypie.

I żeby nie było - nowe Batmany są naprawdę porządnie wykonane i przyjemnie się je ogląda, ale nie pozostawiają po sobie wiele więcej (chociaż pewne drobinki lekkiego zachwytu zostały).

Jako ciekawostka - motyw (będący wariacją innego, przygrywającego w pewnej komedii) z filmu, który o mało co by nie powstał.

3 komentarze


Rekomendowane komentarze

Batman: Początek - spoko, Mroczny Rycerz - ujdzie, ale to jest film jednej postaci, Mroczny Rycerz Powstaje - średnica

Muzyka do TDKR nie podobała mi się o tyle, że jest monotonna. Brakuje w niej różnorodności, choć muszę przyznać, że, przez perkusyjne nastawienie, zostaje na chwilę w głowie. Niemniej uważam, że niektórzy przesadzają z pochlebnymi recenzjami tej ścieżki (Znam recenzenta, który uważa to za najoryginalniejszą muzykę Zimmera od długiego czasu, a paru jego kolegów idzie dalej i niemal nazywa Niemca geniuszem) i lepsza ocena oprócz trói się nie należy.

Poza tym myślę, że nieco przesadzasz porównując popcorn do prawdziwego geniuszu. :D

Gwoli ścisłości - Mozart napisał tylko pierwsze szesnaście taktów Lacrimosy, podczas gdy resztę dokończył kto inny. Ja bym wsadził

, ale to Twój wpis. :D

Edit:

Tak po chwili zastanowienia: podobnie (jak w TDKR) sprawa ma się z Two Steps From Hell, Immediate Music, X-Ray Dog, Markiem Petrie czy innymi, którzy zajmują się muzyką do zwiastunów. Część z ich utworów jest naprawdę piękna i miło się ich słucha (polecam Itinerius Spiritus Thomasa Bergersena), ale reszta (czyli zdecydowana większość) to patetyzm, heroizm, podniosłość, akcja, czyli pusta eksplozja emocji.

  • Upvote 3
Link do komentarza
Batman: Początek - spoko, Mroczny Rycerz - ujdzie, ale to jest film jednej postaci, Mroczny Rycerz Powstaje - średnica

Heretyk! Burn Him!

Oczywiście żartuję, ale Mroczny Rycerz jest właśnie najlepszy z całej trójki. Przecież te zwroty akcji, wspaniałe gadżety i genialna gra Jokera z Batmanem, i aktorstwo... Ale to już kwestia gustu.

Jeśli zaś chodzi o muzykę do Batmana, to jest ona wspaniała. Idealnie oddaje nastrój filmu. Jest zwyczajnie epicka.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...