Japonią w Amerykę - Mecha
Witam po raz kolejny. Chciałbym rozpocząć mały cykl w ramach bloga. Nazywa się Japonią w Amerykę. Pomysł jest prosty - pisać o przenikaniu się tych dwóch kultur. Temat, jaki wybrałem jest oczywiście bardzo rozległy. Dlatego też raz na jakiś czas będzie się pojawiać. Na początek chciałem sie zająć kwestią gatunku - MECHA.
Mecha przedstawiane w produkcjach zachodnich oraz wschodnich są dobrym przykładem krzyżowania się tych kultur. Mecha pochodzi od japońskiego słowa meka, będącego skrótem angielskiego słowa "mechanical" (mechaniczny). Wszyscy prawidłowo zresztą kojarzymy to z wielkimi robotami bojowymi. Mecha z kraju kwitnącej wiśni są bardziej subtelne wręcz szlachetne przez co mniej realne. Mecha projektowane przez amerykanów są wielkie, silne i ociężałe. Każdy ich ruch wygląda na taki dodając im majestatu i realizmu.
Gatunek dla wielu jest całkowicie odrębny w świecie anime, ale rzesza otaku może mnie poprawić, że przynależy do gatunku sh?nen. Otóż ja wolę myśleć, że to jednak nieprawda i można znaleźć zapewne anime dla dziewczynek z gatunku Mecha. Czy być pilotem, czy też mechem zdalnie sterować oto jest pytanie. Pilotem być brzmieć powinna odpowiedzieć, w taki sposób Japonia przedstawia Mecha. To jest póki co jedna z podstawowych różnić między tymi krajami. W końcu Transformersi nie słyną z kabin dla pilotów.
Pierwszą mangą traktującą o gigantycznych robotach był wydany w 1958 Gigantor. Gigantor (krótko mówiąc) zapoczątkował cały ten szał. Wprawdzie każda seria ma nieco inne spojrzenie na temat, ale zwykle w produkcjach Japońskich cała fabuła kręci się wokół mecha i ich pilotów(przynajmniej w najpopularniejszych seriach). Czego jak wspomniałem brak u ich zachodnich pobratymców. Ponieważ w najbardziej znanej produkcji zachodniej Transformery są żywe, posiadają własne dusze ( Iskry) i same stanowią o swoim losie są w pełni niezależne (przedstawiane jako rasa obcych). Trudno je traktować jako jakąś plagiatową zbrodnię. Myślą za siebie mówią za siebie et cetera. Mieszczą się w specyfice gatunku mecha ponieważ są humanoidalne. Są przeniesieniem, adaptacją wzorców anime na wzór bardziej Amerykański. Taka interpretacja mnie nie boli. Właściwie to jestem zadowolony, że inspirowali się japończykami. O ile Michael Bay zrobił całkiem udaną pierwszą część, to nie miał szczęścia już do następnych. Nr 2 i 3 są jawną kpiną z kinomanów. Ciężko strawną papką i jeśli mrugniesz na dłuższą chwilę stracić możesz wątek - co się stało?
Transformery są wynikiem inspiracji motywu transformacji mecha bądź innych pojazdów którą po raz pierwszy pokazano w Getter Robo. Oczywiście lepiej znany niemal kultowy w Polsce Generał Daimos będzie lepszym przykładem. W wyniku tej fascynacji mogliśmy niedawno oglądać te wielkie żelastwa na ekranach kin. Getter Robo (wyemitowany w 1974), wprowadził ciekawy nowy motyw składania jednego wielkiego mecha z kilku pojazdów i transformacji. Co wykorzystano choćby w Power Rangers. Produkcji jak na ironię losu Japońsko-Amerykańską.
Mimo, że są przykłady jak choćby w Gigantorze (sterowanym zdalnie) braków pilota wewnątrz robota to ja osobiście za świetny przykład uważam znane z GITS Tachikomy (Fuchikoma pochodzi z mangi) są czymś w rodzaju mini-czołgów wykorzystywanych przez Sekcję 9. Posiadają sztuczną inteligencję. Mimo to, są pilnowane przez członków Sekcji 9, aby uniknąć rozwoju niepożądanych u nich emocji. Owe robociki jako jedyne chyba bliskie są uduchowionym Transformerom. Które to notabene w filmie doczekały się własnego nieba, nawiasem mówiąc w życiu nie widziałem czegoś głupszego. Japonia górą!
Teraz Del Toro wziął się za projekt Pacific Rim. Patrząc na zwiastun (mechy kontra potwory) na myśl przychodzi mi tylko Evangelion i Godzilla. Czyżby ten znakomity reżyser (Labirynt Fauna) wyczuł nadchodzący trend? I chciał wyprzedzić wysyp japońskich produkcji, albo na ich licencji? Gaiking, Daimos czy Gundam Wing zasługują na ekranizacje na wielkim ekranie. A może brak mu inwencji własnej i postanowił na szeroką skalę brutalnie skopiować wzorce z kraju kwitnącej wiśni?
Odpowiedź pozostawiam wam. Kiedy Hollywood zmądrzeje? A może uda się im wcisnąć nam dosłownie wszystko? Wystarczy przecież zmienić logo.
3 komentarze
Rekomendowane komentarze