Zakończenie godne trylogii? - Mroczny Rycerz Powstaje
Bruce Wayne miał już sporo twarzy w ekranizacjach. I chociaż każdy bohater na takie honory zasługuje, pewnie większość z nich i tak nie chciałaby tego całego rozgłosu. A już na pewno nie Bruce - poprzez te filmy co to zdradzają jego alter ego i jeszcze bezczelnie bawią się z widownią, że to niby wielki sekret. Dodatkowo te Internetowe żarciki na temat zachrypniętego głosu. No i co?
-Dajcie mu żyć! Przecież takiego przesadzonego głosu nikt, by sobie sam nie wybrał - oprócz Batmana. - Anonimowy Trol
Może normalnie Batmana coś trafić! Tzn. "Człowieka"... A o tym wspominam, bo taka jakaś ludzka ta trylogia Nolan'a, no i sam Wayne. Mniej w tym komiksowości, a więcej jaj i realizmu (i tym podobnych). Ale czy "trójka" to rzeczywiście dobry sposób na pożegnanie się z Mrocznym Rycerzem?
Film-geneza zaczynający trylogię uświadomił maniaków Batman'a, że przeciwieństwie do poprzednich części będziemy się teraz skupiać bardziej na Bruce Wayne'ie niż samym Batmanie. Tak jest przez całą serię - pokazane jest z jakimi trudnościami musiałby radzić sobie hipotetyczny autentyczny bohater. (Tak! - widziałem Kick-ass). Ten motyw niby mógłby być jeszcze bardziej rozwinięty, co by to zrobić z tego jeszcze większy dramat ale to już by były Cierpienia młodego Wayne'a.
Zahaczając tutaj o Begins nie można nie wspomnieć też o Mrocznym Rycerzu i świetnej roli Heath'a Ledger'a. To rola, którą się poprostu pamięta. Na przykład takie dżokerowe motto "Why so serious" towarzyszy mi przez większość czasu pisania tej niby-recenzji i gdy tylko próbuje pisać poważnie - mam okropne poczucie winy. <creepy face>
A teraz przyjrzyjmy się temu:
Lista rzeczy potrzebnych na dobry film z Batmanem:
1. Aktorzy, którzy "poniosą" ciężkie role socjopatów i eko-terrorystów;
2. Średni aktor do zagrania Batmana;
3. Starszy aktor do roli Alfreda;
4. Gęsta, ciężka ale zarazem brzmiąca heroicznie ścieżka dźwiękowa;
5. Nowoczesny kostium batmański oraz inne gadżety (żeby, nie było że żal);
6. Kilka miast umiejętnie udających jedno
Pierwszy punkt. To w jaki sposób Hardy mówi zza swojego filtra powietrza (?) intryguje, a do tego zapada w pamięć. Jaki on jest naprawdę? Opanowany ale tylko do czasu? Nieprzewidywalny - to napewno. Trzeba jednak powiedzieć, że reszta "złych" z tej części raczej nie wryje się w mózgownicę jak kawałek, którego niby nie lubimy, a jednak (tak zwany loop na bani).
Drugi punkt to żaden hejtering, nie bijcie. Bale to przecież dobry aktor, ja wiem. Poprostu postać Wayne'a/Batmana nie wymaga specjalnych zdolności aktorskich, wymaga za to przypakowania kilkunastu kilo, a za to plus ot co.
I kolejny punkt - to nie żaden "ejdżyzm" z tym starszym aktorem. Gdyby Alfred był młody, flirtowałby z laskami Wayne'a. A zdanie "Kiedy byłeś mały..." mógłby dokończyć tylko - "to ja też byłem". No właśnie.
Muzyką z DKR zachwyca się niejeden i raczej mają dobry powód. A nawet jeśli ktoś uważa, że jest zła to wyobraźcie sobie, że Hans Zimmer mógł mieć wyje... wyjechać mógł na dłuższe wakacje i zapomniał o tej ścieżce w cholerę. A potem robił to "na szybko". To realistyczna opcja prawda?
Jeśli chodzi o kostium jest w porządku, ponieważ Batman nie ma obsesyjnie żółtego pasa jak za dawnych czasów. A do tego na plus idą takie rzeczy jak: motor jędżący bokiem, rękawice do walki typu pięść-twarz czy kreatywne wykorzystanie pasty do butów (kamuflaż). Jest nieźle.
Co tam zostało... Miasta udające jedno miasto. Iluzja kina, yo! Pittsburgh, Londyn, Nowy York to tylko niektóre miejsca, w których nagrywano Mroczny Gacek Zostaje. W moim kinie tak przetłumaczyli. Zresztą tytuł ma sens i brzmi... polsko. Co? Nie? Że żenada?
Zasiedział się Wayne nie wiadomo co robiąc przez prawie dekadę. Może oglądał stare filmy i grał w gry z Batmanem? Bez względu na wszystko w końcu jednak musi wyjść ze swojej posiadłości... bo złoczyńcy oraz bo koniec trylogii.
-Paniczu Bruce, przyszedł czas na zakończenie... pewnej epoki. - rzekł Alfred
-Zakończenie? Epoka?- spytał zaskoczony Bruce
-Panicz nie wiedział, że to film i że w końcu przyjdzie czas na nowego... Batmana?
-Biatch please... Jadę na wakacje!
Ale tak na serio - trzeba przyznać - każda część była czymś trochę innym. Jedynka to głównie przedstawienie bohatera, dwójka to walka z totalnym psycholem i dramatyczne poświęcenie, a "trójka"? Wewnętrzne zmagania Wayne'a i ukazanie jego więzi z Gotham. Ludzka strona superbohatera to jak dla mnie duży plus. Napewno jest to film, który można obejrzeć z dużą przyjemnością, nawet jako fan filmów z Batmanem. Ale taki fan, który potrafi iść z duchem czasu i przyjmować zmiany na klatę z wytatuowanym nietoperzem.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia.