Star Wars: The Old Republic - Oszukani
Punktem wyjściowym drugiej książki z cyklu "The Old Republic" jest świetny trailer gry MMO "Star Wars - The Old Republic", który macie okazję zobaczyć powyżej (jeśli ktoś jeszcze go nie widział... W co wątpię...). Tytułem trailera jest "Deceived", czyli "Oszukani" i tak samo nazywa się recenzowana tutaj ksiażka.
Muszę od razu zaznaczyć, że od pierwszych stron ma się wrażenie, pewnie słuszne, że najpierw powstał trailer, potem postanowiono napisać książkę. Wydarzenia z filmu promocyjnego zostały rozpisane na całe dwa rozdziały. No, może przesadzam. W czasie wydarzeń, które mają miejsce na Coruscant w Świątyni Jedi, równolegle dzieją się też inne, ważne rzeczy.
Całym pomysłem na "Oszukanych" jest fakt, że Jedi spotykają się na rozmowach pokojowych z Lordami Sithów na Alderaanie, a w tym samym czasie Lord Malgus przeprowadza atak na Świątynię Jedi. Podczas ataku ginie Mistrz Jedi Ven Zallow, co wyczuwa Rycerz Jedi Aryn Leneer - uczestniczka pokojowych rozmów. Od tej chwili kobieta jest zdeterminowana odnaleźć zabójcę swojego Mistrza i nic nie stanie jej na drodze. Trzecim głównym bohaterem, na którym skupia się książka, poza Aryn i Malgusem, jest Zeerid Korr, przemytnik pracujący dla Kantoru, który jest także znajomym Aryn. Ich losy splączą się w niespodziewany sposób...
Książka nie jest długa, czyta się ją dobrze. Aczkolwiek muszę przyznać, że jej druga połowa jest ciekawsza i bardziej wciągająca. Szczególnie kiedy zaczyna się część "Dzień drugi". Wtedy jest znacznie lepiej i poziom podnosi się tak o punkt albo nawet dwa.
Patrząc na okładkę i opis z tyłu nastawiałem się na jakieś głębsze spotkanie z Darthem Malgusem... Co właściwie dostałem. Ciekawie zarysowano jego charakter, ale powiem szczerze - wolałbym więcej. Nie jest źle, ale niedosyt pozostał. Tym bardziej, że "główniejszymi" bohaterami są Aryn i Zeerid. Chyba dlatego, że są "tymi dobrymi". Ale Malgus na pewno ma swoje piętnaście minut. Jednak jak już napisałem - chciałoby się więcej.
Co najbardziej przeszkadzało mi w "Oszukanych"? Chyba opisy walk. To, co powinno być epickie, moim zdaniem sprawdza się tylko na ekranie. Czytając opisy walk najczęściej chce się już przewrócić kartkę i przejść do rozmów i/lub działań, które ruszą fabułę do przodu. Moim zdaniem opisy nie są złe, ale walki na miecze świetlne wolę oglądać w telewizorze/w kinie/na monitorze. W książkach z serii Star Wars najbardziej cenię sobie intrygi, opisy działania Mocy i różne spojrzenie na nią. Ale zaznaczyć trzeba, że to ostatnie również dostajemy w tej książce.
Lektura "Oszukanych" była lekka i przyjemna. Ani się nie zorientowałem, kiedy książkę skończyłem czytać. Prawda, początek był trochę toporny, ale potem akcja się rozkręciła i zakończono książkę dosyć ciekawymi wątkami, które składają się na typowe "otwarte zakończenie". Aż się człowiek zastanawia, co się dalej działo z bohaterami. Takie książki to ja mogę czytać! Ha!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia.