Zakończenie roku... Jakżeby się człowiek, nie starał to i tak zawsze się tak samo kończy. Ganiasz jak głupi za nauczycielami w pobożnej nadziei poprawienia ocen i ukończenia roku szkolnego bez budzącego politowanie świadectwa.
Niezwykle popularne stały się ostatnio szlacheckie(sarmatyzm powrócił za sprawą Kwejka?) i pseudo-mądre slogany pokroju "Oceny nie świadczą o inteligencji, ale o zmarnowanym czasie na edukację" itp. Dlatego też, jako tegoroczny absolwent Gimnazjum chciałbym się trochę wypowiedzieć na temat systemu szkolnictwa w Polsce i skomentować popularną postawę młodzieży wobec niego.
Rozumiem niezadowolenie z obecnego systemu edukacji jaki mamy w Polsce, ale czy na prawdę jest on aż tak zły, aby negować wszystko co jest związane ze szkołą? Sam, szczerze powiedziawszy jestem niespecjalnie zadowolony z otrzymanych ocen końcowych, które zobaczę na świadectwie, ale czy jest to aż taki BUL, ażeby chwalić się to wszem i wobec jaki to nauczyciel jest zły, niesprawiedliwy, złośliwy i nieuczciwy? Jak wiadomo każdy medal ma dwie strony, a że podstawową zasadą wkradania się w czyjeś łaski, jest nie podważanie autorytetu drugiej osoby, uważne wysłuchiwanie oraz zgadzanie się z poglądami. Jednakże w tym momencie dochodzimy do sedna całego mojego dzisiejszego wpisu jakim jest właśnie posiadaniem i wyrażaniem własnych poglądów, do czego trzeba to przyznać szkoła w żaden sposób nie zachęca, a wręcz można by rzec, że zabrania.
Przykładowa sytuacja: nauczyciel historii opowiada o Bitwie Warszawskiej, tym samym wychwalając niezwykły talent dowódczy Józefa Piłsudskiego i sposobu w jaki rozprawił się z Bolszewikami w 1920'tym. Uczeń zgłasza się, a ponieważ interesuje się czasami najnowszymi, koryguje nauczyciela, zwracając uwagę na osobę Tadeusza Rozwadowskiego oraz to, że praktycznie wszystkie jego zasługi przypisała sobie postać Naczelnego Wodza.
Wynik lekcji jest nietrudny do przewidzenia, przeważnie kończy się uwagą oraz domniemanym kwestionowaniem obrazu nauczyciela w oczach klasy.
Jak w podobnych sytuacjach dojść do porozumienia? Lepiej przemilczeć potyczkę nauczyciela i pozwolić mu wprowadzić całą klasę w błąd, czy też zgrywać bohatera, wraz ze wszystkimi tego konsekwencjami?
Prawda jest taka, że wiele zależy od tego z jakim pedagogiem mamy do czynienia, bo można trafić na kogoś świeżo po studiach, idealistę, czy też osobę z powołaniem do nauki młodzieży, aczkolwiek równie dobrze trzeba przyjąć taką ewentualność, iż trafimy na kogoś zupełnie wręcz nie zdatnego do kształcenia, nieprawdopodobnym wręcz zbiegiem okoliczności(lub też brakiem kadry pedagogicznej) zdobył szansę, na gnębienie uczniów, ze względu traktowania ich na poziomie znacznie niższym od siebie.
Sami mamy niewielkie szanse na jakiekolwiek przeciwdziałanie, lecz o to właśnie się tutaj rozchodzi - musimy działać zjednoczeni, jeżeli nie chcemy aby przyszłe pokolenia nie stały się ubezwłasnowolnionymi zombie! Dlatego też kiedy widzimy podobną sytuację nie dajmy nauczycielowi tej satysfakcji, stańmy w obronie kolegi/koleżanki! Na przerwach, buzuje w nas młodzieńcza zapalczywość, dlaczego więc, mamy belfrowi bezkarnie pozwolić na zmiażdżenie naszej godności?
Wszyscy jesteśmy ludźmi, zachowujmy się więc wobec nich, tak jakbyśmy chcieli by oni nas traktowali.
"Jestem człowiekiem, nic co ludzkie nie jest mi obce"
Terencjusz
Na zakończenie polecam od siebie dwa, spokojniejsze utwory:
PS
BigDaddy powraca do blogosfery!
3 komentarze
Rekomendowane komentarze