Przypowieść o miejscu strasznym i makabrycznym, Zespołem Szkół zwanym.Kto narzeka na swoją szkołę, niech ma pocieszenie.
Komputerów jest jedenaście, wszystkie się zacinają, więc informatykę mamy na pracowni przyrodniczej, wybudowanej w tamtm roku (na której byliśmy już na wszystkich przedmiotach, ale nie na biologii bo, jak to nauczyciel powiedział, "to nie jest pracownia biologiczna, tylko przyrodnicza" ), w której jest sześć komputerów. Mamy też od 2010 roku duży telewizor, który stoi nieodpakowany, w kartonie, w gabinecie pani dyrektor. Są też laptopy, które nauczycoel informatyki wyjął tylko raz, żeby włączyć i naładować. Mężem pani dyrektor jest nauczciel chemii i biologii, który jest dyrektorem w innej szkole, więc albo spóźnia się do szkoły, albo wcześniej wyjeżdza. Tak samo nauczyciel fizyki. Wszystkie te trzy przedmioty miała obecna trzecia gimnazjum niezrealizowane, więc nie wiem jak im poszła Mała Matura. Do tego pan nauczyciel na chemii w ogóle nie otwiera książki (uczniowie też), tylko równania każe pisać. Mamy maj, a w książce jesteśmy w 1/4, bo wtedy nauczyciel powiedział, że wybrał kiepskie podręczniki, i nic w nich nie ma, mimo że spełniają podstawę programową. Przez niego i nauczyciela fizyki, większość dzieci z sąsiedniej wsi chodzi do innej szkoły, bo ich rodzice wiedzą jak chemia, fizyka i biologia są u nas nauczane, więc naszej szkole grozi zamknięcie przez wójta, który oczywiście pani dyrektor nie wywali. PATOLOGICZNA SZKOŁA.
BTW, żeby nie zasmucać totalnie. Co wziąć z Kompanii Graczy? Mam 465 punktów, a śniadaniówek z Fallouta już nie ma
18 komentarzy
Rekomendowane komentarze