Skocz do zawartości

Dark Shadow's Soulforge

  • wpisy
    4
  • komentarzy
    8
  • wyświetleń
    1430

Powiew przeszłości - The Lost Vikings


DarkShadowMW

597 wyświetleń

Lost_Vikings_snes_ScreenShot1.jpg

Jak gra o grafice rodem z GBA może wciągnąć w dzisiejszych czasach? Zapraszam do czytania i komentowania.

Załóżmy zatem, że jest rok 1992. Nasze komputery nadal przypominają przerośnięte kalkulatory, zaś pod naszymi telewizorami króluje (albo i nie) konsola Snes. Wtedy właśnie za sprawą firmy Silicon & Synapse (dzisiejszy Blizzard) w odmętach 32 bitówek zagubili się Wikingowie. Erik, Baleog i Olaf - to nasi trzej bohaterowie, którzy wracając z polowania zostali porwani na statek kosmiczny złego Tomatora. Naszym zadaniem jest przebrnąć przez pięć światów najeżonych pułapkami, których sposób rozwiązania może być o tyle zręcznościowy, o ile logiczny.

Każdy z naszych wikingów jest wyspecjalizowany w określonej dziedzinie - Erik potrafi szybko biegać, rozbijać głową mury i jako jedyny umie skakać, Baleog umie walczyć mieczem i strzelać z łuku, zaś Olaf może bronić pozostałych za pomocą tarczy, której często używa jako spadochron. Cały "fun" tej gry polega na tym, żeby te zdolności łączyć i dzięki temu przechodzić kolejne levele. Przykładowo, mamy sytuację gdzie poza zasięgiem Baleoga i Olafa znajduje się przycisk. Skaczemy w to miejsce Erikiem i wciskamy przycisk. Powoli zaczyna opadać wąski fragment ściany. Wybieramy więc Olafa, żeby swą tarczą przytrzymał rzeczony fragment w miejscu. Wykorzystując zrobioną w ten sposób "furtkę" Erik i Baleog przechodzą dalej, gdzie ten drugi pokonuje wroga mieczem. Takich sytuacji jest tu bez liku i są naprawdę dobrze przemyślane.

Lost_Vikings_II_snes_ScreenShot1.jpg

W roku 1994 powstał sequel jedynki wprowadzający dwóch nowych bohaterów - wilkołak Fang i smok Scorch i nowe zdolności wikingów. Fabuła jest taka: Tomator znowu atakuje przenosząc naszych wikingów w czasie i wysyłając na nich swoje roboty. Dzielni wojownicy pokonują puszki i przywdziewają ich poszczególne fragmenty. Gra jest równie miodna jak część pierwsza, a przy tym prostsza - w jedynce np. zetknięcie z płomieniem zabijało z postać z miejsca, w dwójce zabiera jeno punkt zdrowia. Nadal można prowadzić tylko trzy postacie, a w poziomach z nowymi bohaterami, zwykle zastępują oni jednego z wikingów.

Reasumując, obie gry są bardzo fajne i choć nie wiem czy można je gdzieś dzisiaj legalnie pozyskać (Choć Blizzard coś tam umieścił do pobrania), to polecam z całej siły - niedawno odpaliłem moje kopie na Snesie i dałem się porwać wspaniałej nostalgicznej przygodzie, przenosząc się w czasy, kiedy miało się mniej zmartwień niż dziś...

PS. W jedynkę po raz pierwszy grałem w roku 1997, a w dwójkę rok później.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...