HoMM, czyli o tym, jak DarkShadowMW podbił Erathię
Zgodnie z obietnicą, poopowiadam dzisiaj o serii Heroes of Might and Magic. Dla mnie, zaczęło się od trzeciej części, a ściśle od jej dema, które znalazłem na cedeku jakiegoś czasopisma. Demo ważyło 90 MB i zawierało jedną tylko misję (Dead and Buried - Martwi i Pogrzebani - można ją znaleźć w zestawie scenariuszy), miało jeszcze ograniczenia czasowe. Ale wciągnęło mnie. I to bardzo. Po tym nabyłem całość wraz z dodatkami, a że było to w roku 2000, pół stówy poleciało:) Potem jeszcze trafiła mi w ręce połączona edycja "jedynki" i "dwójki" z jakiejś eXtra klasyki CDP. No a dalej było już z górki, więc w zasadzie, na obecną chwilę, mogę złożyć całą edycję kolekcjonerską (wyłączając artbooki).
Pragnąłbym więc teraz podsumować ze swojej strony całą serię:
Heroes of Might and Magic: (ocena 2/6) No cóż, trudno wypowiadać się o tej części, gdy tak naprawdę nie od niej się zaczęło. Ujmę to tak: cztery zamki, kupa bohaterów i map do rozegrania. Muzyka w porządku, gameplay też. Jednak, od tej gry odepchnęła mnie trochę grafika. Nie, nie chodzi mi o jej wiek, chodzi mi o jej styl. Za bardzo bajkowy. Jak zobaczyłem w niej smoka, to mi się śmiać z niego chciało. No, ale od niej się zaczęło, więc jedziemy dalej.
Heroes of Might and Magic II + Price of Loyality: (ocena 5/6) To jest to. Ta część jest świetna. Ba, pykam w nią do dziś. Grafika utrzymana już w poważniejszym stylu. Fabuła bardzo ciekawa. Opowiada o walce o koronę między dwoma synami starego króla Ironfista - Archibaldem i Rolandem. Sześć frakcji, w tym moi ulubieni nekromanci. Na uwagę zasługuje strona muzyczna produkcji (Rob King w akcji) - można wybrać pomiędzy midi a cd stereo. (Jakoś wersja midi jest ładniejsza, ale to tylko moje odczucie) Pojawiły się nowe elementy rozgrywki, takie jak ulepszenia jednostek, możliwość wynajęcia kapitana, ażeby ten bronił zamku, gdy bohatera w nim brak, większe mapy itd. Dodatek PoL dodał nowe kampanie, niezwiązane z walką Ironfistów. Słowem, bardzo dobra część, którą polecam tym graczom, których nie brzydzą piksele, a lubią miło spędzić czas.
Heroes of Might and Magic III + Armageddon's Blade + Shadow of Death: (ocena 6/6) Najlepsza część serii, bez dwóch zdań, a dla mnie Najlepsza Gra Jaka Kiedykolwiek Powstała. Serio. W tej grze doskonałe jest wszystko: Od muzyki, przez styl graficzny aż do gameplayu. Jest niesamowicie miodna. Fabuła bardzo fajna, zarówno z podstawki, jak i z dodatków. Część trzecia dzieje się długo po drugiej części i nie tak znowu długo po szóstej części cyklu M&M. Erathia(królestwo ludzi) chyli się ku zagładzie, oblegana z jednej strony przez Eofol(inferno), z drugiej strony przez Nighon(lochy). Jej północne i południowe krańce pustoszą barbarzyńcy i ludzie bagien, zaś nekromanci knują spisek przeciwko królowej. Zadaniem gracza jest oczywiście uratować ten kraj (stąd podtytuł podstawki: Odrodzenie Erathii).
Co ciekawe, gra rzuca człowieka po obu stronach barykady; najpierw podbija tereny jako demony, potem broni się przed nimi ludźmi. Mechanika gry jest bardzo prosta, a zarazem wciągająca. AI w zależności od misji, potrafi być bezdennie głupia, ale też momentami wymagająca. Dodatki wnoszą do całości mnóstwo map i nowe wątki fabularne przedstawione w interesujących kampaniach. Absolutny must have dla każdego szanującego się gracza.
Dodam jeszcze że nie jestem zwolennikiem moda Wake of Gods. Dla mnie, psuje on trochę rozgrywkę, która powinna być prosta i przyjemna. Ale to tylko moje zdanie, nikomu go nie narzucam.
Do trzecich Hirołsów wyszły jeszcze oddzielne kampanie (ewidentne odcinanie kuponów) znane jako Heroes Chronicles. Każda opowiada o przygodach nieśmiertelnego bohatera - Tarnuma. Całkiem przyjemne i ciekawe, ale trochę za mało jak na płatny produkt.
Heroes of Might and Magic IV + Gathering Storm + Winds of War: (ocena 5/6) Wiecie co? Ja lubię czwartą część. Serio. Jest bardzo dobra, pod wieloma względami lepsza od piątej części. Cenię ją przede wszystkim za muzykę, świetną fabułę (opowiadaną w sposób niezwykle książkowy; są nawet dialogi. Choć może właśnie ten sposób opisywania fabuły przyczynił się do klęski tej części. Wiadomo, w dzisiejszych czasach większość ludzi nie lubi czytać, co widać po piątej części, ale o niej zaraz) i nowe rozwiązania. Owszem ma swoje mankamenty (np. teleporty umieszczane przy naszych miastach w kampaniach, co prowadzi do częstych wrażych najazdów, itp) ale która gra ich nie ma. Nowych elementów nie będę tutaj opisywał bo każdy pewnie je zna. Od strony fabularnej, mamy tutaj zniszczenie Enrothu, wskutek czego cała ocalała ludzkość (i nie tylko:) przenosi się do Axeoth - nowego świata M&M. Dodatki do tej części wypadają już trochę gorzej - praktycznie cały czas mamy to samo. Cóż, reasumując, gra jest godna polecenia. No bo kto nie chciałby zabić 4 czarnych smoków swoim paladynem lv 34?
Heroes of Might and Magic V + Kuźnia Przeznaczenia + Dzikie Hordy: (ocena 4/6) Piąta część serii, od naszych wschodnich, gazowych przyjaciół jest na pewno Hirołsem z najładniejszą oprawą Audio/Wideo. I na tym koniec. Fabuła jest beznadziejna (Nikolai, Isabel, Imperium Gryfów - nie, ja dziękuję), ale z drugiej strony HoMMV jest kalką "trójki" z paroma patentami z "czwórki", więc nie mam prawa narzekać. Parę misji autentycznie mnie wciągnęło, zaś jeśli chodzi o dodatki to oba wnoszą nowe frakcje i sporo funkcji. Gdyby tylko fabuła była inna. I gdyby Izabelę dubbingowała inna aktorka...
Tak kończę swój "riwiu" serii Heroes of Might and Magic, w którym zaznaczyłem co mi się podobało, a co nie. Dzięki za uwagę i mając nadzieję że wybaczyliście mi długość tego wpisu, zapraszam do komentowania.
8 komentarzy
Rekomendowane komentarze