...miłość to zazwyczaj placebo
Weźmy sobie taki scenariusz: jest sobie chłopak. Chłopak spotyka dziewczynę. Dziewczyna jest oczywiście piękna, śliczna, mądra itd. itp. Chłopak się zakochuje, traci głowę, w końcu po paru tygodniach (wariant przyspieszony) zaczynają chodzić. Wszystko jest pięknie, ptaszki ćwierkają, słoneczko świeci a oni się kochają. Do czasu.
Jestem typem człowieka do którego ludzie cały czas przychodzą się pozwierzać i poprosić o pomoc, zupełnie nie mam pojęcia dlaczego (jestem cynikiem i introwertykiem). Strasznie często wygląda to tak:
K(umpel) - Siema. Słuchaj, jest taka sprawa...
J(a) - Oho, zaczyna się.
K - No bo wiesz, spotkałem taką jedną Olę i ten...
J - Tak tak tak, zakochałeś się, a co ja mam z tym wspólnego?
K - No bo jakoś byś pomógł czy coś...
Oczywiście ja jestem pieprzonym cudotwórcą i od razu przekonam dziewczynę której nie znam żeby zaczęła z gościem chodzić -.- Nie mniej daję Kumplowi kilka wskazówek (całkowite podstawy w stylu "rozmawiaj z nią, pamiętaj o urodzinach, odprowadzaj po szkole" blablabla). Kumpel przez parę tygodni robi podchody a potem zazwyczaj zaczyna się "okres próbny", znaczy już są razem, ale jeszcze nie oficjalnie. Ja jako Wujek Dobra Rada oczywiście dowiaduję się pierwszy.
Od tego momentu są dwie możliwości. Albo efekt placebo już teraz się skończy prowadząc do zerwania, albo związek stanie się oficjalny. W dzisiejszych czasach oznacza to oczywiście [ironia] sakramentalne [/ironia] "Kumpel jest w związku z użytkownikiem Ola".
(Osobiście uważam że jeżeli związek ma się rozpaść to lepiej już w okresie próbnym. Oszczędza to potem fali współczucia i pytań. Ale o tym później)
Od tego momentu zaczyna się oficjalne szczęście, radość kolegów i koleżanek, ogólna harmonia, yin yang, jest cudownie, ptaszki ćwierkają, słoneczko świeci. A potem przychodzi ten moment.
Jak już wspomniałem w tytule wpisu, miłość to zazwyczaj placebo. Ludzie którzy mówią że miłość to lekarstwo życia są zazwyczaj w błędzie. Widziałem to już tyle razy. Nagle jedna ze stron zauważa że to już jakoś nie jest to samo. Partner daje mniej szczęścia, zaczyna bardziej irytować, nasilają się kłótnie, Ona strzela focha, On się denerwuje... I to prowadzi nas do momentu w którym zostajemy poinformowani że znaleźliśmy się w grupie placebo. Nigdy nie otrzymaliśmy prawdziwego lekarstwa. I co potem?
"Użytkownik Kumpel zmienił status związku na Wolny"
"Użytkownik Ola zmienił status związku na Wolny"
Potem współczucie ogółu, "a dlaczego", "a jak to się stało", "byliście taką piękną parą".
Teraz tak - tytuł zawiera w sobie słowo "zazwyczaj". Dlaczego tam jest? Ponieważ jeden z Kumpli którzy przyszli do mnie po pomoc jest szczęśliwie zakochany już od ponad pół roku. I życzę mu i jego dziewczynie wszystkiego najlepszego. Są najlepszym przykładem na to, że jednak można dostać się do grupy lekarstwa. Szkoda tylko że jest to tak wąska grupa.
11 komentarzy
Rekomendowane komentarze