A co ja będę robić po szkole?
Wakacje w pełni, słoneczko, plus 30 stopni. Nie chce się myśleć ani o matematyce, ani o nauczycielach. Wzory z fizyki i regułki gramatyczne wylatują z głowy. Nic dziwnego - w końcu mamy 2 miesiące wolnego! A może w tym czasie warto pomyśleć i zaplanować swoją przyszłość?
Warto zrobić to jak najwcześniej. Po gimnazjum czeka nas szkoła średnia, i nieważne co mówią - na swoje wymarzone studia możesz dostać się po każdej szkole średniej - sukces i powodzenie zależeć będzie wyłącznie od Ciebie. Przy wyborze szkoły także nie warto zbytnio sugerować się rankingiem. Szkoły z poziomu top 20 mogą być gorsze niż te z przedziału miejsc 60-80. Sukces zależy wyłącznie od Ciebie i od nakładu pracy włożonej w osiągniecie swojego celu. Warto zastanowić się, na jakie konkretnie kierunki studiów możemy się udać po naszym profilu. W przypadku techników to jest jasne - mamy zawód, więc dalsza droga edukacji jest w sumie już załatwiona. Ale co zrobić z tymi, którzy idą do liceów ogólnokształcących. Bo co można robić po profilu z roszerzoną geografią i polskim? Tu chciałbym przejść do clue całego wpisu.
W wyborze danego profilu gimnazjaliści kierują się przede wszystkim przedmiotami, a nie tym, na jakie studia otwiera on drzwi. Dlaczego poszedłem na biol-chem? A no, chcę zostać ekonomistą, ale nie lubię geografii. Ekonomia bez geografii? Niestety, o wymarzonym zawodzie można w takim wypadku zapomnieć. Jestem na mat-geo, ale chciałbym być informatykiem. I tu również klapa - aby studiować informatykę, potrzebna jest raczej fizyka i sama informatyka, o którym nie można było pomyśleć wcześniej... Na tym polega problem w polskich szkołach: wszystkiego musisz dowiadywać się na własną rękę.
Uczenie się może być nudne, ale tylko tego, czego nie lubisz.
Za przykład niech posłuży imć Murezor, który zmienia klasę z humanistycznej, na biologiczno-chemiczną. Ja również zmieniam klasę - z matematyczno-geograficznej na matematyczno-fizyczną. Chciałbym iść na politechnikę, a tam fizyka jest wymagana na każdym wydziale. Mnie i Murezora czeka nas dużo pracy związanej z nauką nowych rozszerzonych przedmiotów, ale niestety - jest to cena, jaką trzeba zapłacić za zorientowanie się w swoich zainteresowaniach nie w porę. Grunt, że i tak z Murezorem doszliśmy do takich wniosków teraz, a nie po maturze. Wtedy byłoby już zdecydowanie za późno. Wszystkiego trzeba dowiedzieć się samemu. Nauczyciele, szkoła, dyrekcja - nikt nie powie Ci, co konkretnie możesz robić po swoim profilu. Dlatego już po gimnazjum trzeba czytać informatory uczelni, chodzić na dni otwarte, pytać się starszych kolegów, którzy już studiują na upatrzonej przez nas uczelni. Kto pyta nie błądzi, a przynajmniej nie popełni podobnych błędów w wyborze szkół i studiowaniu kierunków, które nas w ogóle nie interesują.
Upływający czas to duża presja dla kandydata na studia. Nie tylko on działa na nas niekorzystnie: czynnikiem wpływającym na szkołę oraz studia są także rodzice, a raczej ich ambicja. Niespełnione ambicje rodzicieli to najgorsze, co może być. Chcą mieć utalentowanego matematyka, który bez problemu radzi sobie z 5 językami obcymi, który ma pojęcie o wszystkim, i studiowałby 3 kierunki jednocześnie? W takim razie niech rodzice się sami uczą tych języków. Wtedy warto usiąść i porozmawiać z nimi na spokojnie - być może to właśnie oni zatrzymali się gdzieś 20 lat temu, i teraz próbują znaleźć dla siebie jakąś rozrywkę? Złym doradcą może być również sytuacja na rynku pracy. Owszem, jeśli jest w naszym kraju mało inżynierów (i będzie nadal, bo jeden-dwa roczniki tego nie zmienią), to warto pomyśleć nad takimi studiami. Gorzej, iż kierujemy się tylko tylko rynkiem pracy: parę lat temu rozwijający się kapitalizm potrzebował speców od marketingu, reklamy, i zarządzania. A dziś? Tysiące ludzi są bez pracy po takich właśnie kierunkach.
Dlatego najlepiej jest kierować się swoimi własnymi odczuciami. Potrzebni są informatycy, ale Ciebie najbardziej fascynuje kultura Japonii oraz ich język? Idź na japonistykę! A że jakiś "specjalista" od rynku pracy powiedział, że po takim czymś nie można znaleźć pracy? Niech taki kit wciska komu innemu. Ty rób to, co lubisz najbardziej. Nie byłoby chyba nic gorszego niż robić to, czego nienawidzimy, prawda? Dlatego też najlepiej jest poznać samego siebie. Usiądź na spokojnie, weź kartkę i długopis. Zapisz to, co najbardziej Cię fascynuje, co najbardziej chciałbyś robić. Zapisz listę zawodów które Cię interesują. Czy chciałbyś pracować w grupie, czy samemu? Lubisz języki obce? Poznaj siebie, poznaj własne "ja". Realizacja marzeń jest istotna, dlatego nie warto się obijać, tylko zacząć spełniać je już teraz!
18 komentarzy
Rekomendowane komentarze