Skocz do zawartości

Blogowa Klawiatura

  • wpisy
    38
  • komentarzy
    354
  • wyświetleń
    38182

TRON - wczoraj i dziś


FollF

771 wyświetleń

Chociaż nie był wysoko oceniany, chociaż nie zarobił strasznie dużo, wpisał się w historię kina. Pierwszy TRON wykorzystywał komputerowe efekty. Dodajmy, że został wypuszczony na świat w 1982 roku...

Historia tego niezwykłego filmu sf sięga 1976 r. Gry nie były jeszcze wtedy dobrem międzynarodowym i kawałkiem kultury. Niektórzy dostrzegli potencjał gier wideo i wykorzystywali go na swoim poletku. Jednym z nich był Steve Lisberger. Animator zafascynowany Pongiem zamierzał stworzyć film. Tak powstała idea TRONa.

Kłopot za kłopotem

Zrealizować pomysł było bardzo trudno, przede wszystkim przez brak finansów. Projekt Lisbergera wymagał skrzydeł jakiejś wytwórni. Wielkie studia odmówiły realizacji projektu. Przecież film o komputerach nie ma powodzenia, a w dodatku wymagał sporego zasobu pieniędzy. Dopiero jeszcze mało potężna firma Disney zgodziła się na próbną scenę. Wyszła perfekcyjnie, więc dyrektorzy wytwórni zgodzili się na ten bardzo ryzykowny pomysł.

Chociaż firma Disney podpisała kontrakt z ekipą Libergera, traktowali ich po prostu jak zarazę. Ale produkcja ruszyła rozwijając coraz bardziej ideę Steve'a. Do produkcji zostali zaangażowani dosyć znani ludzie m.in. komiksiarz Jean Giraud, który zajmował się kostiumami, Syd Mead od pojazdów, czy Peter Lloyd od wnętrza komputera, w którym dzieje się akcja.

tron1982.jpg

Co, że dziś nie robi wrażenia?...

Efekt trickowych improwizacji

Wydawać, by się mogło, że jeśli był to pierwszy film z efektami to musiało być ich mnóstwo. Nie. Stanowiły one tylko około 15% całości. Resztę scen nagrano techniką animacji podświetleniowej. Sceny z aktorami kręcone były w czerni i bieli. Dopiero później klatka po klatce wszystko było kolorowane tworząc neonowy klimat. Naprawdę było to dzieło sztuki.

Będąc w komputerze

Po sześciu latach realizacji pomysłu (czyli w 1982 roku) film wyszedł do kin. Krytycy uważali go za klasykę kina science-fiction. Cenili go za pomysł, kostiumy, efekty i ogólną innowacyjność.

Fabuła opowiadała o losach Kevina Flynna (zagrał go aktor Jeff Bridges), pracownika ENCOM, który za pomocą eksperymentalnej techniki zostaje wciągnięty do komputera. Tam z tytułowym Tronem łączy siły, by zaradzić zbuntowanej sztucznej inteligencji. Miałkość fabularna? Bynajmniej. Krytycy nie rozumieli tego co doszukiwć mogli tylko nerdzi. Nie rozumieli fabuły, nie widzieli dziesiątek zapożyczeń z gier video. TRON stał się później kultem gier video.

TRON.jpg

Ten na pewno wygląda efektowniej, ale nie dajcie się zwieść pozorom...

Komiks, gra, a może kontynuacja?

Po dobrze kulturowym nastały tysiące inspiracji TRONem. Powstawały komiksy i gry. Najmilszym wspomnieniem był TRON 2.0, który najlepiej obrazował pierwowzór. Dostaliśmy też kilka gier zręcznościowych inspirujących się TRONem. Ale i tak był to tylko powód, by rozreklamować wiecznie żywy film.

W końcówce roku 2010 wyszła kontynuacja. Niewarta swoich pieniędzy, nudna, absurdalna, przegadana, efektowna i... zalatująca amatorszczyzną. Naprawdę panowie z Disney, nie oskubujcie z kasy tych co się jarali pierwszą częścią (np. mnie!). A jak chcecie zobaczyć TRONa, to nie idźcie na nową część tylko znajdźcie na Allegro wydanie z 2001 pierwszego TRONa. Hm, czy to mamy kolejny dowód na to, żeby nie niszczyć pierwowzoru?

5 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Pierwowzoru nigdy nie widziałem, ale przyznam, że moim zdaniem kontynuacja nie jest taka zła. Być może spodobała mi się dlatego, bo nie miałem wobec niej żadnych oczekiwań. Chciałem akcji i efektów specjalnych i to dostałem.

Link do komentarza

Ja na kontynuacje nastawiałem się z pewną niechęcią, ale po cichu liczyłem na chociaż mały sukces. A po za tym, to po prostu profanacja legendy. W mojej skali dostałby co najwyżej 1 kciuk w górę, naciągając bardzo.

Link do komentarza

Powiem tak: bezpretensjonalnie to twój najlepszy wpis (jeśli nawet jest to zlepek informacji z wiki). A co do TRONa: wychodzę z założenia, że uważasz go za film genialny. Wg. mnie: to jeden z najbardziej porąbanych filmów w historii kina, które wniosły trochę innowacyjności. A po za tym film usypiał...

PS: Daję ci 4 gwiazdki, za to, że mam co na tym poletku czytać przez wakacje...

Link do komentarza

Powiem tak: bezpretensjonalnie twój poziom durnych komentarzy. A jak się oglądało w czasach moich, był to hit, on nie musiał nie nudzić.

PS: Daję ci 0 gwiazdek oczekując coraz bardziej żałosnych komentarzy (tzw. spadniesz jak temperatura, poniżej zera).

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...