Moralność w biznesie
Wpis opublikowany przez avocado20
255 wyświetleń
W biznesie lepszy zabiera słabszemu, cwańszy głupszemu itp, itd.
Ale gdzie jest granica, w której chęć zysku zamienia się w zwykłe sk******stwo?
Czytając blog pewnego inwestora natknąłem się na wpis, w którym autor decyduje sprzedać akcje Optimusa(producenta Wiedźmina) po niezbyt dobrych warunkach, tylko dlatego, że uważa Wiedźmina za grę zbyt brutalną i zbyt ociekającą seksem. Cóż - może tu i ówdzie się znajdzie naga Triss, ale przecież oznaczenie mamy odpowiednie, gra sama w sobie jest po prostu taka, jaka dobra gra z tego gatunku być powinna: brutalna, widowiskowa, ociekająca nie tylko seksem, ale i krwią. Mamy tutaj oznaczenie "PEGI 18", które przecież jest sugestią dla gracza-dziecka, czy gra nie niesie potencjalnego zagrożenia, więc jeśli ją kupuje - jego wybór - ja nie widzę tutaj złego działania inwestora na rzecz dzieci.
Zostawmy jednak gry, inna sprawa jest w dość ciekawej części polskiej gospodarki - w budownictwie.
Otóż budownictwo zalicza ostatnio bardzo niskie notowania, które są niewspółmierne do rzeczywistych wyników w tej branży, a oprócz tego - nie oszukujmy się - idzie lato, a po lipnej naprawie wałów pewnie i kolejne podtopienia i powodzie - ludzie będą płakać, a materiały budownicze będą się sprzedawać. Okrutne - niestety, prawdziwe - oby jednak jakimś cudem nie. Ale tak, czy inaczej - okazja do zarobku na firmach z tego sektora jest i to spora. Pytanie, czy zyskiwanie kasy, patrząc jednocześnie na płaczące dzieci i matki jest warte kilku zer w portfelu. Czy potrafilibyście bez skrupółow patrzeć, jak dotknięte przez los rodziny oddają niebezpośrednio Wam pieniądze swoimi drżącymi rękoma? Osobiście mam olbrzymie opory moralne - nie mam po prostu na tyle zimnej krwi, by patrzeć na te wykresy bez widoku tonących wsi.
Chyba tutaj właśnie jest granica moralności, której wierzący człowiek nie powinien przekraczać, bo jednak pieniądze nie są najważniejsze. Oczywiście nie dla wszystkich...
3 komentarze
Rekomendowane komentarze