Skocz do zawartości
  • wpisy
    11
  • komentarzy
    4
  • wyświetleń
    10469

W czym mogę służyć...?


Normaner

192 wyświetleń

Otworzyłem oczy. Rozejrzałem się chwilę. Zamknąłem oczy. Pięć minut później znów otworzyłem oczy. Przez chwilę gapiłem się na żyrandol.

Następnie spojrzałem w kierunku okna, tego przy ścianie. Po głębszym namyśle stwierdziłem, że jest dzień.

"Tak, to na pewno jest dzień" - z przekonaniem powiedziałem sam do siebie, oczywiście w myślach, bo nie jestem jakimś psycholem, żeby gadać ze sobą na głos.

-K***A! DZIEŃ?! TAK SZYBKO?! JESZCZE KWADRANS TEMU BYŁ WIECZÓR!!! - krzyknąłem. No, wrzasnąłem. Ekhm... Wykrzywrzasnąłem.

Zamknąłem oczy.

Ale natychmiast je otworzyłem, bo przypomniałem sobie o czekających mnie obowiązkach.

Zakupy w mieście... A mianowicie niezbędny zestaw szkolnych podręczników, który MUSIAŁEM dziś kupić. Próbowałem rodzicom wytłumaczyć, że pójdę jutro, ale gdzie tam...

"k***a..." - burknąłem i wygramoliłem się z łóżka.

A teraz w wielkim skrócie:

-Zaspany dolazłem do łazienki i zrobiłem to, co w łazience robi się zaraz po przebudzeniu.

-JEST! Nareszcie udało mi się wygrzebać z szafy moją ulubioną koszulkę! Zaś spodnie wisiały sobie grzecznie na najbardziej uniwersalnym wieszaku we wszechświecie, czyli na krześle.

-Czas na śniadanie. Zajrzałem do lodówki i... stwierdziłem, że obejdzie się bez posiłku. Następnie zwymiotowałem.

Postanowiłem wyjść wreszcie do miasta. Byłem już gotowy do owego wyjścia, gdy z lekkim niepokojem stwierdziłem, iż drzwi są zamknięte. Definitywnie.

"No nic" - pomyślałem - "Starzy niemal zawsze zamykają je, po wyjściu do pracy."

Niestety i tym razem żadne z nich nie pomyślało o zostawieniu klucza kochanemu synkowi.

"KU**AAA!!!" - elokwentnie stwierdziłem po dłuższym namyśle.

Przyznaję, byłem załamany, gdyż musiałem dosyć wcześnie wstać i co gorsza iść po te cholerne książki, a w takiej sytuacji było to raczej niemożliwe... Po jakichś dwudziestu minutach przypomniałem sobie o kołeczku, na którym wiszą wszelkie klucze do wszystkich drzwi w tym domu.

No wiecie, taki pęk żelaza, nad którym trzeba spędzić co najmniej pół godziny, jeśli chce się znaleźć konkretny klucz.

Spojrzałęm na zegarek. 13.55...

"Klucze do garażu, do spiżarni, nieee, do starego samochodu, niee, o! jaki fajny breloczek!...

O 14.48 "zaparkowałem" swój rower przy księgarni, która mieściła się w samiutkim, zafajdanym centrum zafajdanego miasteczka, którego nazwy nie pomnę z przyczyn prawnych, a właściwie bezprawnych.

Szyld owej księgarni, zapewne nie chcąc odróżniać się od otoczenia, był koloru brązowego z odcieniami gołębiej bieli.

Spodziewając się najgorszego, wziąłem głęboki wdech i wszedłem...

Pierwsze co przeciętny człowiek stwierdzał po wejściu do tego obskurnego pomieszczenia to kolejno:

-Ależ ta lampa jarzeniowa uderza swym światłem w me wrażliwe oczy (czyt. ku**a! ale tu światło je**ie po oczach!)

-Ależ tu śmierdzi, ależ tu ciasno, ależ tu brzydko. I wszystko jasne.

Ciasno... co poradzisz, skoro samo centrum miasta jest tak ciasne, że nawet karaluchy muszą się garbić...?

A taka księgarnia...? Pfff...

Niezmiennie czołowe miejsce na półce z bestsellerami zajmowała "Siostra Amelia i 666 potraw na każde święta". Co dziwne, tego dnia siostra Amelia bardzo niepewnie trzymała tacę z makowcem, a i uśmiechała się jakoś nieswojo. Może czuła się zagrożona przez "Kontrowersyjne życie Michaela Jacksona", znajdujące się nad karteczką z napisem "TOP 2"...?

-W czym mogę pomóc? - usłyszałem tuż nad uchem.

"Sp****j! Jak mnie wku...rzają te słowa... Zaraz po wejściu: W czym mogę pomóc? Moze w czymś pomóc...?"

-Emmm... Jest może podręcznik do polskiego i zeszyt ćwiczeń do języka angielskiego?

-Która klasa?

-III gimnazjum

Zgięła się w pół i wyszła na zaplecze.

Po 15 minutach wróciła.

-Eee... Która to miała być klasa?

...

-... III gimnazjum - powiedziałem, ale już znacznie głośniej i wyraźniej. A co! "Klient nasz pan", niech wie.

Spojrzała na mnie krzywo, po czym znów zgięła się w pół i wyszła na zaplecze.

(kilkanaście minut i straconych nerwów później)

Wku...ekhm... zdenerwowany wyszedłem, trzaskając drzwiami "księgarni".

Dlaczego? Dlatego, że nie było książek, o które prosiłem. Nie było ich od dwóch tygodni, ale...

-...i bez nerwów! Jutro będzie dostawa - zakończyła swój monolog pani "księgareczka" ...

Ja chcę na bezludną wyspę!!!

Np. na taką:

9614_21052009.jpg

Może i nie jest jakoś szczególnie "bezludna", ale coś czuję, że i tak może mi się na niej spodobać. Nawet bardzo.

C.D.R.N.N.

czyli:

Ciag Dalszy Raczej Nie Nastąpi.

No bo po co?...

3 komentarze


Rekomendowane komentarze

Dosyć fajnie napisane, nie powiem, ciekawie, zalatuje "Dniem Świra";). Ale tak, przekleństwa lepiej sobie zostawić do rynsztoku, albo w ogóle ich nie używać, zwłaszcza, że... A zresztą, co będę pisał, wystarczy przeczytać, co mówi Lord Nargogh. No i, choć zwykły gimnazjalista słow na "k" używa gdzieś koło 300 na godzinę (albo i więcej), to jednak jest to uważane za niekulturalne i za głupie w ustach niepełnoletniego, zwłaszcza tutaj, w społeczności Forum Actionum. Ale powtarzam - dobry tekst, gdyby nie te przekleństwa;).

Link do komentarza

Rozmumiem Wasze oburzenie, ale owe przekleństwa były artystycznym zamysłem;]

Tak, wiem, do słów, które użyłem określenie "artyzm" pasuje jak świni siodło...

Cóż... obiecuję poprawę, szanowny Panie Cenzorze;>

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...