Skocz do zawartości

FERROU FOR THE MASSES

  • wpisy
    6
  • komentarzy
    18
  • wyświetleń
    12220

"Crysis 2" - wart funta kłaków na pewno nie jest


Ferrou

344 wyświetleń

51673277.png prawie jak Venom ;)

Szczerze mówiąc, to po tym co pokazało mi demo nie sądziłem, że kiedykolwiek jeszcze zabiorę głos na temat "Crysisa 2". Stało się jednak inaczej. Do sięgnięcia po pełną wersję zachęcił mnie pewien gamplay ilustrujący fragment rozgrywki single player a zamieszczony na portalu gryonline. To co tam zobaczyłem, mając jednocześnie w pamięci banalną rozgrywkę multi w demie, bardzo mile mnie zaskoczyło i powiem bez ogródek, że odwróciło moje pierwotne zdanie na temat "Crysis'a 2" o całe 180 stopni. Raptem kilku minutowa prezentacja możliwości bohatera, broni jaką może ów dysponować w tym nanokombinezonu, nakręciły mnie w takim stopniu, że już następnego dnia cieszyłem się zakupionym egzemplarzem gry.

Pierwsze co zwróciło moją uwagę w rzeczonym gameplay'u, to bardzo zgrabne połączenie klimatu rozgrywki "DOOM'a 3" i "Half-Life'a 2". Wiem - to dość osobliwa mieszanka, niemniej nowego "Crysisa 2" właśnie tak widzę. To hybryda prostych rozwiązań prekursorów gatunku FPS - pukawka do łapy by kasować kolejne grupy przeciwników - nie mniej ni więcej, zmieszana z pewnego rodzaju wizja przyszłości, w której dotychczasowa rzeczywistość, tu na Ziemi, została nagle zamieniona w pobojowisko za prawą najeźdźców z poza znanego nam świata. Wprawdzie nie są to ruiny na miarę świata Fallout'a, niemniej opustoszałe ulice Nowego Yorku jasno pokazują, że to co spotkało zamieszkującą ową metropolię populację, przyszło nagle i niespodziewanie. Wokół panuje prawie absolutna cisza, na ulicach stoją samochody tak jakby ludzie, którzy jeszcze chwilę wcześniej nimi podróżowali nagle zniknęli. Taką właśnie wizję Nowego Yorku A.D. 2033, przedstawia Crytek za sprawą swojej najnowszej produkcji.

W "pierwszego" "Crysis'a" nie grałem (zapoznałem się jedynie z demem). Jakoś nie specjalnie podeszła mi wizja prowadzenia zabawy wśród bujnej roślinności wyspy. Może to i dobrze. Kto wie jakbym teraz patrzył na "Crysis'a 2".

Pierwsze co zwróciło moją uwagę, to znakomicie wyreżyserowane i wykonane intro, w którym oczami widza, "przerzucamy" kolejne programy w TV, gdzie na zmianę, serwisy informacyjne przeplatają się z rozrywką czy filmem. Niezwykle budującym nastrój niepewności i napięcia jest towarzysząca temu telewizyjnemu seansowi muzyka oraz fakt, że za sprawą wspomnianych kanałów informacyjnych moglibyśmy zrozumieć co dokładnie się stało, skąd to całe zamieszanie, gdyby nie to, że w najmniej odpowiednim momencie, ów kanał zostaje zmieniony. Fajna sprawa - niby czegoś się dowiadujemy, coś tam mówią o tajemniczym wirusie, o jakiejś chorobie a jednocześnie nie mamy możliwości poukładania tych puzzli w sensową całość.

Muszę przyznać, że intro w "Crysis'ie 2" jest jednym z najlepszych jakie widziałem. Oczywiście pomysł na "takie" nawiązanie do rozgrywki nie jest żadną nowością. Świat "przerzucane" kanały w TV miał już okazję widzieć przy okazji "pierwszego" "Command & Conquer" (tutaj serwisy mówiły o tajemniczym Tyberium).

Nie gorzej wygląda aspekt wprowadzenia do rozgrywki. Tutaj po praz pierwszy mamy okazję zapoznać się z oprawą audio wizualną oraz naszym bohaterem. Jest żołnierzem, zwie się Alcatraz i raczej nie ma za dużo powiedzenia. Wspólnie z kolegami z oddziału płynie jednostką podwodną. Żołnierze jak to żołnierze - mówią prosto, zwięźle, bez makaronizmów za to ze sporą dawką bluzgów. W tym momencie "Crysis 2" ponownie mnie zaskoczył. Jako zatwardziały przeciwnik pełnych polonizacji (czyt. tekst + audio) bałem się, że dobór aktorów, intonacji głosu itp. będzie znów spartolony niczym analogiczny np. w "Falloucie 3" czy "StarCraft II". Nic z tych rzeczy. Ekipa polonizująca "Crysis'a 2" spisała się na medal. Nie mam pojęcia jak dialogi brzmią w oryginale ale ich odpowiedniki w języku polskim nie przyprawiają gracza o krwawienie uszu - tych rodzimych pań na K aż chce się słuchać.

Dalsze, interaktywne, wprowadzenie niczym specjalnie nie zaskakuje - łódź została trafiona, nabiera wody. Nie pozostaje nic innego jak ja zabrać w troki swoje cztery litery z tonącego wraku. Po udanym "kursie nurkowania", dryfując już na powierzchni wody oczom gracza ukazuje się wieczorny pejzaż zniszczonego miasta w tym i jego symbolu - Statuły Wolności.

Rozgrywka nabiera tempa sensu stricte chwilę później, po wskoczeniu w nanokombinezon. "Prorok", napotkany żołnierz, w swojej uprzejmości podzielił się z nami swoim sprzętem by chwilę później, nie widząc dla siebie ratunku, niczym Kordian, palnąć sobie w łeb. Nowe wdzianko świetnie leży, wszystko pasuje, nic nie uwiera a do tego daje możliwość, chociaż na chwilę, stać się super bohaterem - niewidzialność, nadludzka siła, takowa odporność i jeszcze parę innych bajerów, np. nanowizja. Ta ostatnia to nic innego jak tryb widzenia kamery termowizyjnej. W sumie to żadna nowość. Takie "czary" można było uskuteczniać jako drapieżca w grach z serii "Alien Vs Predator". Szczerze powiedziawszy, patrząc już na sprawę z perspektywy kilku godzin spędzonych z grą, rzeczone nanowdzianko jeste moim zdaniem swego rodzaju gadżetem mającym "Crysis'a 2" odróżnić od pozostałych FPS'ów dostępnych na rynku. Słowem - można by się bez tego obyć i to bez żadnego uszczerbku na klimacie rozgrywki.

Sam początek zabawy również jest zaskakujący. Wszak nie często się zdarza by w shooterach, łapiąc pierwszy raz broń do ręki, owa była pozbawiona amunicji. Przyznam, że tego typu zabieg niezwykle skutecznie potęguje w graczu poczucie niepewności.

A sam gameplay? Cóż, jako entuzjasta zgoła innego gatunku gier, któremu nie w smak większość produkcji spod szyldu FPS, powiem, że w "Crysis 2" chce się grać od momentu pierwszego uruchomienia. Niby gra w segmencie rozgrywki nie pokazuje niczego nowego, jednak pomysł w jaki została stworzona i pokazana graczowi, w jakiś magiczny sposób wieje bardzo miłym wiaterkiem odmienności od wiodących tytułów gatunku (i nie mam tu wcale na myśli nakreślonej rzeczywistości, realiów czy "fabuły"). To po prostu rasowy shooter - bez zbędnego ględzenia "dowództwa", bez ogonów w postaci kumpli z oddziału, bez "reinkarnacji profesji" (gdzie raz jesteśmy "szeregowym" wojakiem, za chwilę pilotem a na końcu artylerzystą). Słowem - prostota podana na srebrnym półmisku .

Dodatkowo od gry nie odpędza oprawa wizualna. Chyba nie pomylę się jak napiszę, że marzeniem każdego gracza jest perfekcyjnie funkcjonująca symbioza pięknej grafiki i kapitalnej optymalizacji. Myślę, że "Crysis 2" idealnie wywiązuje się z tego. Nie było żadnego problemu by swobodnie śmigać w tzw. trybie hardcore, z wymaksowanymi suwakami pozostałych opcji graficznych. Nawet na moim sprzęcie (Q9550 / GTX 260 / 4Gb / Win XP) gra powala tym co można zobaczyć na monitorze a tylko zaznaczę, że w/w konfig pozwala jedynie na cieszenie się możliwościami DX9; żadnego spadku płynności, nic z tych rzeczy. Przy tak olbrzymiej szczegółowości otaczającego świata (w większości otwartego), wysokiej rozdzielczości tekstur oraz całkiem niezłego zamieszania na polu walki, można śmiało powiedzieć "Crysis 2" to wzór dla innych producentów gier w ogóle.

Aż strach pomyśleć co ta gra potrafi pokazać na highend'owym sprzęcie.

Tak czy siak, jak już wspomniano w CDA, przynajmniej do premiery "Battlefield'a 3", nic lepszego w FPS'ach się nie znajdzie.

2 komentarze


Rekomendowane komentarze

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...