Filmoteka #1 - Pluton
Tym wpisem, po dość długiej abstynencji, powracam do wrzucania jakichś tekstów na mojego bloga. Zmieniam w pewien sposób również formę i zaczynam "nowy cykl" wpisów, które myślę, że pojawiać się będą dość regularnie, a w których będę się starać - BEZ SPOILERÓW - prezentować filmy, które szczególnie zapadły mi w pamięć i które chciałbym polecić wszystkim.
Na pierwszy ogień idzie Pluton (Platoon) Olivera Stone'a z 1986 roku.
Nagrodzone 4-ema Oskarami dzieło Stone'a (za najlepszy film, dla najlepszego reżysera, za najlepszy montaż oraz za najlepszy dźwięk) przenosi widza do "modnego" wówczas - film powstał w latach '80 - motywu wojny wietnamskiej. Oczywiście nie będę zdradzał nic z fabuły filmu, ponieważ w przeciwieństwie do większości amerykańskich produkcji, Pluton, mimo tego, iż został nakręcony "w hołdzie poległym i walczącym w Wietnamie żołnierzom", nie jest typowym, pełnym patosu i gloryfikacji amerykańskiej armii dziełem. Ba! On jest tego wręcz zaprzeczeniem i przeciwieństwem... Obecnie film uważany jest już za jedno z dzieł kinematografii i na dobre przeszedł do panteonu nie tylko filmów podejmujących tematykę wojenną, ale kina rozumianego bardzo szeroko. Film w pewnym stopniu jest autobiografią samego reżysera, który w wieku 21 lat trafił do Wietnamu i swe doświadczenia, kilkanaście lat później, przekazał światu w formie wspomnianego wyżej filmu. Przy czym Stone w przeciwieństwie do Coppoli (który w swym Czasie Apokalipsy wprowadził trochę duszny i dziwny klimat) zrealizował film nie tylko z głębokim przekazem, ale również z wartką akcją na tle której psychologiczne aspekty dzieła stają się jeszcze bardziej wyraziste. Oczywiście warto również wspomnieć o aktorach, którzy według mnie spisali się genialnie i każda z ról jest nie tylko bardzo wyrazista, ale na swój sposób niepowtarzalna - Tom Berenger jako "Barnes" i William Defoe "Elias" swymi postaciami na dobre przeszli do historii kina. W tym miejscu, powoli zbliżając się do końca, chciałbym również wspomnieć o kilku aktorach, którzy w chwili kręcenia filmu dopiero pukali do bram Hollywood jak np. młody Depp mówiący po wietnamsku, Forest Whitaker, John McGinley, czy choćby będący osią fabuły Charlie Sheen "Chris Tylor".
Nie chciałbym zdradzać nic z fabuły, a ciągnąć ten wpis niewątpliwie do tego by doszło, dlatego sądzę, iż należy już skończyć, a każdemu kto filmu nie widział naprawdę mogę go z całego serca polecić - w mojej opinii najlepszy film podejmujący tematykę wietnamską ever i prócz klasyków takich jak np. "O jeden most za daleko" jeden z najlepszy filmów wojennych w historii!
6 Comments
Recommended Comments