Skocz do zawartości
  • wpisy
    18
  • komentarzy
    38
  • wyświetleń
    6649

Drugi rozdział: Biurko


Kolo5141

386 wyświetleń

Dzień zacząłem jak zawsze. Mycie rąk, twarzy, uczesanie. Dzisiaj trzeba się ogolić. Potem wyjście z psem.

W parku jak zawsze było tylko kilkoro ludzi przechadzających się tu i ówdzie. Jakaś matka z dzieckiem na malutkim placu zabaw, gdzie indziej para trzymająca się za ręce. Dzisiaj już nie gonił mnie czas, mogłem spokojnie przemyśleć dzisiejsze zdarzenie. Wisiorek oczywiście miałem na szyji, ale jak się znalazł w mojej kieszeni? Co to była za kobieta? Przed czym uciekała? Miałem wiele pytań które mogłem skierować jedynie do siebie bo nikt inny by na nie nie odpowiedział, pewnie nawet nie uwierzyli by i uznali za jakiegoś dziwaka który wszystko sobie wymyślił i stara się zyskać podziw dający mu tylko i wyłącznie satysfakcję. Muszę sam uporać się z tym problemem.

Do wieczora wyszedłem z domu tylko raz, do sklepu. Nawet taki człowiek jak ja musi jeść. Noc spędziłem tradycyjnie, przy Internecie. Wisiorek włożyłem do małej, zatrzaskiwanej szkatułki w szafce biurka. Nie wiem jak się w nocy zachowuje, gdybym miał go na szyi to mogłoby się z nim coś stać. Nie ustawiam budzika, chcę się wyspać.

Obudziłem się. Nie otwieram oczu, próbuję sobie przypomnieć sny, ale w żaden sposób nie mogę tego zrobić. Tak jak bym w ogóle ich nie miał. Otworzyłem oczy, spojrzałem w prawo, w tej części pokoju stoi moja szafa, obok szafka z telewizorem, a pod nią zegarek. Jest godzina dziesiąta, wyspałem się jak nigdy. Wyciągałem się jak kot gdy uderzyłem łokciem w coś twardego po mojej lewej. To biurko, stało bezpośrednio przy łóżku. Przecież jak kładłem się spać to stało metr dalej, przy ścianie. Jak to możliwe? Czy to jakieś nadprzyrodzone moce? A może to ja lunatykowałem i go przesunąłem. Szybko zerwałem się z łóżka. Obejrzałem dokładnie cały pokój. Wszystko było w porządku, tylko za przestawionym biurkiem były ślady na podłodze. Definitywnie biurko zostało przesunięte.

Cały dzisiejszy dzień spędziłem na dumaniu co tak naprawdę mogło się tam stać podczas mojego snu. Postanowiłem na noc zostawić włączoną kamerkę internetową. Ma ona mikrofon dzięki któremu będę mógł wyśledzić jakieś niezidentyfikowane dźwięki. Ustawię je na telewizorze pod takim kątem, żeby było widać mnie jak i biurko na którym stoi komputer. Będzie włączona całą noc aby nic jej nie umknęło, potem tylko przewinę do momentu w którym będzie się coś dziać i trach... dzwonię po księdza.

Nadeszła upragniona noc. Nie wiem czy w ogóle będę w stanie usnąć z takiego nadmiaru stresu. Wiem tylko, że jutro muszę wstać przed ósmą, więc nagranie zobaczę dopiero po korepetycjach. Czas spać.

Znowu brak jakiegokolwiek snu. Biurko! Z zamkniętymi oczami powoli obracam głowę w jego stronę, bardzo powoli, czuję jak rośnie we mnie napięcie. Otwieram oczy. TAK! Biurko jest przesunięte w to samo miejsce co wczoraj! Wydarzenie z ubiegłej nocy znowu miało miejsce!

Już nie mogę się doczekać kiedy zobaczę nagranie. Pozostaje jedynie tylko je zapisać i można kontynuować dzień.

Nie mogłem przestać myśleć co mogło się dziać w nocy. Wiedziałem, że wyjaśnienie mam na komputerze w domu. Nie mogłem się doczekać. Ups... spóźnię się na korki. Tą samą drogą co ostatnio. Tym razem nie brałem karteczki. Adres i nazwisko miałem w głowie. Jestem pod blokiem. Wewnątrz już miałem iść w stronę schodów kiedy ktoś wysiadł z windy. Jeszcze kilka dni temu nie działała. Szkoda, że na mojej dzielnicy nie ma takiego luksusu. Szybko dostałem się na siedemnaste piętro. Korytarzem w lewo i jestem na miejscu. Zauważyłem, że na drzwiach nie brakuje już żadnej litery. To też naprawili. Lekko zapukałem w drzwi, wyszedł mężczyzna.

- Dzień dobry panie Bartku.

- Słucham? Znamy się?

- Tak - odparłem ze spokojem - kilka dni temu byłem u pana na korepetycjach. Nie pamięta pan?

- Nie było mnie w mieście od kilku tygodni, wróciłem wczoraj.

- Co? Jak to? Przecież byłem u pana we wtorek. Rozmawialiśmy o polityce, o samochodach. Musiał pan być!

- Poczekaj - powiedział wchodząc do pokoju. Po chwili wrócił trzymając w ręku bilet autobusowy - to jest bilet na którym przyjechałem z wykładów. Jesteś pewien, że to byłem ja?

- Absolutnie! Bartosz Mazur, tak?

- Zgadza się, wejdź - Wszedłem do mieszkania.

- Czy to mógł być sen? - głośno myślałem - mogła to być wymyślona rzeczywistość?

- Sen? Jaki sen? - spytał wystraszonym głosem Bartek.

- Ostatnio zagłębiam się w tajniki świadomych snów. Mogł...

- Wyjdź stąd!

- Słucham? - spytałem przerażonym głosem

- Precz z mojego mieszkania! Już! Wynocha!

- Dobrze, spokojnie - Wyszedłem a drzwi za mną zatrzasnęły się z hukiem.

Co to miało znaczyć? Dlaczego zaczął krzyczeć jak wspomniałem o świadomych snach? Pojawiły się kolejne pytania. Dzisiejszy dzień był fatalny. Myślałem, że już nic go nie naprawi. Zaraz, przecież jeszcze jest nagranie.

Popędziłem jak najszybciej do domu. Im byłem bliżej tym większe we mnie było napięcie. Dotarłem kiedy już było ciemno. Szybko włączyłem komputer. Zaczęło się żmudne przeglądanie nagrania. Czas płynął z podwójną szybkością żebym niczego nie przeoczył. Zrobiło się późno, oczy zaczęły mi się same zamykać kiedy nagle na nagraniu zobaczyłem siebie trzęsącego się i wijącego jakby z bólu. Trwało to jakąś minutę kiedy z głośników zaczęło dobiegać jakieś stukanie. Coraz silniejsze. Wiedziałem, że już jestem o krok od odkrycia prawdy. Widziałem jakna filmie drga monitor. Teraz całe biurko sie trzęsie, zaczyna się przesówać ale niczego nie widać. Samo, bez niczyjej pomocy. Zaraz, zaraz, coś widać. Zbliżenie na drzwiczki biurka, tak, teraz widzę, to... naszyjnik.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...