Skocz do zawartości

Dzwienkoswit Tower

  • wpisy
    27
  • komentarzy
    54
  • wyświetleń
    24359

Mr. Brukowske i Halloween


Dzwienkoswit

199 wyświetleń

Nagle usłyszał zgrzyt otwieranych, metalowych drzwi. Ciarki przeszły mu po plecach, dolnej ich części, która już dawno straciła szlachetną nazwę, po czym po prawej nodze zwiały do markowego laczka. Detektyw Brukowske wiedział, że w Halloween nie będzie miał lekko. Jednym ruchem wychylił koktajl z spirytusu, Red Bulla i trzech łyżek mocnej kawy. Taka mega-magiczna sprawiała, że był kimś więcej niźli człowiekiem. Stawał się teraz hero. Założył sygnet BBB (Brutal Butmen Brukowske) i filmowo odwrócił się w stronę, z której ktoś nadciągał. Biała paskudna morda, długie krzywe zęby, snop długich, splątanych, siwych i suchych jak siano włosów z rozdwajającymi się końcówkami.

?Tak. Bez dwóch zdań wampir? ? pomyślał z wstrętem Brukowske.

Nigdy nie lubił truposzczaków. Z wzajemnością. I z tego właśnie powodu pewnie zawdzięczał tę wizytę.

Wampir z pofałdowanej sterty szmat, które miał na sobie w charakterze ubrania wydobył prymitywną przeżartą przez rdzę maczetę. Brukowske wcale się nie przestraszył. Uśmiechnął się szeroko i kiwnął na wampira palcami. Rozwścieczony krwiopijca ruszył do ataku. I niebawem zwolnił, gdy sidła na niedźwiedzie zatrzasnęły mu się na nodze. Wywinął orła na wyciągniętym łańcuchu tylko po to, aby wylądować twarzą na małym dywanie, a raczej zamaskowanej nim pułapce. Runął w głąb dziury razem z kupą żelastwa.

- Jeszcze cię dorwę! ? dobiegło z dołu.

- Nie sądzę. ? odparł Brukowske ? Skąd żeś się tu przyszwędał?

- Z portalu w twojej piwnicy. A ze mną mnóstwo innych. Nie masz szans.

- Z portalu? ? zdziwił się Brukowske ? Przecież zamknąłem go tydzień temu?

- Zasłoniłeś szafą. Myślałeś, że nie przejdziemy, ty? - wampir nie dokończył zdania, gdyż ręczny miotacz kołków błyskawicznie go uciszył.

- Są sprytniejsi niż się spodziewałem. Trza będzie to zasłonić jakąś lodówką, albo dwiema. A! I smacznego! ? rzekł Brukowske rzucając do dziury worek czosnku ? Jeśli się obudzi będzie miał przykrą niespodziankę.

Brukowske wyszedł ze swojego małego czteropiętrowego warsztatu. Przeszedł kawałek piaszczystą ścieżką, aż doszedł do chodnika na obrzeżach miasta. Jak to zwykle w tym rejonie w dużej części domów ryczała głośna muzyka przygłuszając odgłosy wystrzałów z broni palnej i innych domowych rozrywek. Takie to było miasto. Brukowske wziął głęboki oddech i rozkaszlał się, gdy do płuc naleciał mu dym z zasypanego petami wciąż tlącego się chodnika. Wciąż kaszląc ruszył w kierunku wieżowca ?DVCD-Powers?. Miał tam pewne sprawy do załatwienia. Ostatnio ci dranie wypuścili taką chałę oznaczoną jego nazwiskiem, że nie mógł pozostawić tego bez odwetu. Mianowicie: ?Detektyw Brukowske: The Best of World?. Gra mu się wybitnie nie podobała. Nie było opcji ?god mode?, a w multi ciągle przegrywał po jakimś headshoocie od jakiegoś campera. Musiał się teraz zemścić, bo ostatni atak napalmem trafił w inny wieżowiec. Tym razem wtargnie tam i trafi gdzie trzeba. Nie powstrzyma go ani ochrona, ani dresiarze, ani szalikowce, ani płaszczowce, ani żadne truposze.

Szybko znudził się tym marszem. Na szczęście zobaczył przed sobą jakąś grupkę przebierańców zbierających cukierki i zaczepiającego ich dresiarza na BMXie. Jego łysa łepetyna rzucała odblaski, gdy padało na nią światło latarni. Brukowske podszedł bliżej szukając w kieszeni płaszcza swojego maszynowego muszkietu.

- Stop! ? rzucił w stronę dresiarza Brukowske ? Zostaw te cukierki łysy! I w moim imieniu rekwiruję twór rower.

- Że co *****? ? rzekł w dresiarkim łysy ? Ty chyba ***** jesteś, bo ***** i *****, albo *****. Zaraz ci *****.

- Zobaczymy, kto komu. ? odparł Brukowske dobywając swej broni i przeładowując magazynek w zamontowanym obrotowym działku.

- Giń *****! ? krzyknął dresiarz i natychmiast wystrzelił swoim przedwojennym poniemieckim pistoletem.

Doniczka 10 metrów od Brukowske?ygo rozsypała się rozwalona pociskiem dresiarza. Kolejne dwa strzały dresiarza trafiły w hydrant po drugiej stronie ulicy. Dresiarzowi skończyły się naboje i teraz Brukowske skoczył w bój. Nacisnął spust i całą dzielnicę spowiły kłęby dymu. Gdy wreszcie magazynek się wypróżnił Brukowske naciągnął na oczy termowizor i ruszył śladem zmasakrowanego chodnika. Dresiarz zniknął gdzieś za rogiem, o czym świadczył zgubiony przezeń pozłacany łańcuch rowerowy oraz smycz z mnóstwem kluczy.

Detektyw Brukowske podniósł leżącego na ziemi BMXa i paląc gumę ruszył w stronę wieżowca ?DVCD-Powers?. Spokojnie grzał środkiem drogi. W Halloween nikt nie miał odwagi jeździć samochodem. Co chwile mijał, bądź niekiedy przejeżdżał przez grupki przebierańców lub prawdziwych potworów. Wreszcie dojechał do celu podróży. Przed budynkiem na szczęście było pusto. Brukowske zeskoczył z roweru i ruszył w stronę drzwi. Nagle usłyszał za plecami skrzypienie starych trampek. Obrócił się błyskawicznie dobywając pistoletu.

- Vincent?! ? zdziwił się Brukowske spoglądając na obdartusa ? Myślałem, że nie żyjesz.

- Bo tak było. ? odparł tamten ? Ale wiesz jak to jest w Halloween.

- No. ? rzekł inteligentnie Brukowske i widząc już w życiu niejedno nawet się nie przejął widokiem dawnego znajomego.

Vincent był kiedyś w jego drużynie, gdy na wojnie szturmowali jakiś zamek, w którym ukrywali się kosmici. Vincent będąc zwiadowcą za bardzo się przybliżył, wdepnął w minę, oberwał trzema granatami i strzałem z rakietnicy przeciwpancernej.

- Gdzie się wybierasz? ? zapytał Vincent.

- A takie tam interesy? - rzekł Brukowske ? Zemsta w sensie rabunku i małego pobicia.

- To może się przyłączę? ? zapytał Vincent podnosząc leżący na ulicy kij basketballowy.

- Spoko. ? odparł Brukowske ? Tylko ja dowodzę.

Po tych słowach obaj ruszyli w stronę budynku. Sam wieżowiec pamiętał Dawne Dni, kiedy było Lepiej. Powstał w wyniku pewnego dekretu. Miało to być wielopiętrowe centrum handlowe, ale minister w typowy dla siebie sposób źle odczytał gryzmoły i przez to powstał masywny budynek ze zbrojnego betonu. Kiedy okazało się, że przebudowa jest niemożliwa sprzedano budynek obcokrajowcom. I tak powstało studio ?DVCD-Powers?, które tworzyło, co najmniej jedną grę-kaszankę na tydzień. Do czasu aż zdenerwowali Brukowske?ygo. Potem firma ograniczyła działalność na pewien czas. Obecnie w wieżowcu powinien siedzieć jedynie prezes Sapersky.

Brukowske podszedł do drzwi z okutej żelazem drewnianej sklejki. Na środku wisiała kartka z napisem ?Sapersky wyszedł?. Detektyw zerwał kartkę. Pod nią wisiała kolejna: ?Poszedł na obiad?. Zerwał tą i odczytał kolejną ?Wyszedł na ryby?.

- Jeśli dobrze to rozumiem, gościa nie ma w biurze. ? rzekł Vincent.

- Bzdura! ? powiedział Brukowske waląc uparcie w drzwi.

Po pewnym czasie w drzwiach pojawiło się małe okienko, a w nim oko.

- Czego? ? padło kulturalne pytanie.

- My do Sapersky?ego. W interesach. ? odparł Brukowske.

- Sapersky?ego nie ma. Na wakacjach. Żadnych akwizytorów.

Otwór zamknięto z trzaskiem. Brukowske?ygo wpieniła taka bezczelność. Zadudnił ponownie. Tym razem dłużej i głośniej.

- Znowu wy? Mówiłem, bierze prysznic.

I znowu zamknięto okienko. Brukowske nic nie powiedział. Wyjął spod płaszcza czarną kulę z sznurowadłem, które podpalił zapalniczką. Następnie wrzucił przedmiot przez otwór na listy, po czym pospiesznie się oddalił. Vincent poszedł w jego ślady.

Rozległo się wielkie boom. Po drzwiach nie było śladu. Obaj przeszli spokojnie przez dymiący portal.

- I co teraz? ? zapytał Vincent.

- Znajdźmy Sapersky?ego.

- Może się rozdzielimy?

- No. To nie głupi pomysł.

- To powodzenia. ? rzekł Vincent klepiąc Brukowske?ygo w plecy ? To ja pójdę schodami w górę, a ty sprawdź parter.

- Dobra. ? odparł Brukowske i zanim się zorientował Vincenta już nie było.

Nie przejmując się tym otworzył pierwsze drzwi i przeszedł przez nie. Pomieszczenie wypełnione były tłumem dziwnych ludzi.

- Moderator? ? padło spokojne pytanie.

- Nie. ? odpowiedział Brukowske i odwrócił się w stronę wyjścia.

Nagły powiew wiatru zaszeleścił kartką zawieszoną na jego plecach.

- To on! ? rozległ się krzyk ? To on nas zsanował!

Brukowske przeklął swojego zdradliwego znajomego, zerwał sobie kartkę z napisem ?Moderator? z pleców i ruszył w długą. Tłum z kijami i łomami w rękach pognał za nim. Brukowske pędził skacząc po stołach, kompach i stertach śmieci. Wreszcie zamykając się na klatce schodowej zgubił pościg. Otrzepał się z kurzu i lotek, którymi parokroć oberwał. Popieklił się jeszcze chwilę i ruszył schodami w górę. Obrana droga doprowadziła go do obszernego pokoju z murowaną fontanną na środku. Związany sznurem, zakneblowany i ubrany w kaftan Sapersky wisiał nieprzytomny pod żyrandolem. Brukowske cicho ruszył w bok mijając fontannę z lewej. Wreszcie ujrzał swojego wroga. Vincent siedział na wielkiej kupie krótkoterminowych obligacji samorządowych i drogocennych bonach towarowych. Zajęty był odcinaniem kuponów, wiec Brukowske podkradł się do niego i zdzielił go łomem w łeb. Vincent z jękiem sturlał się pod fontannę.

- I co zdrajco?! ? zapytał Brukowske ? Zginiesz po raz drugi.

- Nie Brukowske? Tym razem ty polegniesz. Zawarłem sojusz z truposzami. Będę rządził światem! He, he! Ale możemy rozegrać pojedynek na zagadki. Wygrany wybiera broń do walki. Co ty na to?

- No dobra. I tak zginiesz.

- Zobaczymy? Zobaczymy?

- Co to jest: Nie je, nie pije, a chodzi i bije?

- Bokser na diecie. Łatwe. Teraz ja. Ile par męskich chodaków w rozmiarze 39 znajdowało się na terenie delty Wisły na przełomie lat 1993-1994?

*****

Brukowske po czasie około czterech godzin wprowadził wynik 2:1.

- No dawaj zagadkę. Musi być przewaga dwóch punktów. ? ponaglił Vincent.

- Co mam w kieszeni? ? zapytał Brukowske ściskając ręczny pistolet maszynowy.

Vincent zamyślił się. Po dobrych pięciu minutach stracił cierpliwość i zaczął jęczeć:

- Pokaż mi! Pokaż!

Brukowske spełnił jego prośbę wyciągając maszynówkę i opróżniając cały magazynek w jego kierunku. Vincent runął do fontanny i szamocząc się usiłował nie utonąć. Brukowske nie wykończył go w przypływie żalu. ?Żałuję, że skończyły mi się naboje? ? pomyślał i pociągnął za spłuczkę. Cała woda razem z szamoczącym się intruzem wyleciała rurami za budynek.

*****

Dnia następnego w wiadomościach aż dudniło od licznych napadów na przebierańców i dziwnych zjawiskach w mieście. W TVŁ24 poinformowano, że firma ?DVCD-Powers? splajtowała, a jej miejsce zajęła ?The Best Brukowske Company?. Gracze przyjęli to z wielkim entuzjazmem, który równie szybko minął, gdy się okazało, że nowa gra ?Detektyw Brukowske ? The Halloween Supreme Shooter? pójdzie jedynie na komputerach w NASA, a gra w trybie multi będzie dostępna dopiero po złożeniu podania i konsultacji z samym Brukowske?ym.

Wtedy dopiero zrobiło się strasznie?.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...