Opowiadanie Left for Dead ciąg dalszy.
Powoli szliśmy z Vlauerrem przez las, mieliśmy nadzieję złapać coś żywego zanim dogonimy resztę grupy. Wyglądało jednak na to, że nic tędy nie przechodziło od kilku dni. O dziwo nie było żadnej ścieżki ani połamanych patyków. Nic co by wskazywało na obecność zwierząt. Postanowiliśmy jednak jeszcze trochę poszukać. Niedługo później zboczyliśmy z drogi żeby poszukać przy pobliskiej jaskini kilku kamieni dla niego.
- Co się stało z ostatnimi które dla Ciebie zebrałem ? - Spytałem z wyrzutem, bo ostatni raz jak mnie poprosił o skały to zmarnowałem na oczyszczenie jaskini z martwego ścierwa połowę magazynku.
- Rozkruszyły się, przy pierwszej próbie obróbki. Następnym razem sprawdź co podnosisz.
- Wiesz, że nie rozróżniam tych minerałów. Wszystko jest podobne i w cholerę nie mogę ich inaczej sprawdzić jak je przynieść do Ciebie.
Tak na prawdę nie rozróżniam ich tylko dlatego, że nigdy nie usiadłem do książki którą mi dał, ale pewnie i tak się tym by nie przeją. Drań lubi godzinami opowiadać o tych skałach.
- No dobra znalazłem. Chodźmy stąd, ta jaskinia zdaje się być głębszą niż przypuszczaliśmy.
Jak zwykle miał racje, sam też nie chciałem tu zostawać dłużej niż to potrzebne. Nie po tym jak o mało co mnie jeden nie ugryzł w jaskini. Od tamtego momentu zastanawiam się jak te martwiaki znalazły się w zimnej i ciemnej pieczarze. Nie mogę zrozumieć dlaczego one wchodzą do jaskini.
Niecałe dziesięć minut później natknęliśmy się na jagody. Oboje zgodziliśmy się, że na polowanie nie ma już czasu i lepiej pozbierać to co możemy i czym prędzej dogonić resztę. Było bardzo wietrznie i lepiej nie ryzykować spotkania z zombiakami przed dotarciem do grupy.
Nie minęło pół godziny gdy poczuliśmy zapach dymu i zaraz potem ujrzeliśmy blask ognisk.
Dlatego bez słów ruszyliśmy na zwiady, chociaż tyle mogliśmy zrobić dla tej bandy mieszczuchów. Nawet oni powinni wiedzieć że blask przyciąga nieumarłych.
0 Comments
Recommended Comments
There are no comments to display.