Jump to content
  • entries
    28
  • comments
    60
  • views
    8,080

Left for Dead. Zły ogień


gmork

294 views

Wzgórza na zachód od obozu, tak bardzo przez blask ognia widocznego, skrywały całkiem dużą gromadkę chodzącego mięsa.Vlauerr nie chcąc tracić czasu zajął się tym co umiał najlepiej. Wyjął dwa ząbkowane ostrza i spokojnie ukryty w cieniu powili zbliżał się do pierwszego wynaturzenia. Noże wbił dokładnie połowie czaszki i w środek kręgosłupa. Dwa ciosy dla pewności.

Ludzie z obozu mieli szczęści, po tej stronie nie było prawie żadnego martwiaka. Tego jednego co się szwędał miedzy ruinami wykończyłem trzema ciosamy kolby. Nawet nie zauważył. Skręciłem w stronę obozu, trzeba przecież zobaczyć jak tam nasi podopieczni się sprawują.

Strażnik skoczył na równe nogi i popatrzył w stronę drzew. Nic jednak nie zauważył. Nie cierpiał pilnować, za każdym razem gdy była jego kolej dostawał gęsiej skórki na samą myśl o spędzeniu nocy na wpatrywanie się w tą ciemność.

Chwilę potem gotów był wystrzelić cały magazynek przed siebie, gdy się okazało że ktoś chrząknął za jego plecami. Tym razem miał szczęście, bo byli to zwykli ludzie. Po chwili jednak odzyskał panowanie na sobą i odzyskał głos.

- Poczekajcie tu! Pójdę po kapitana. - Wyjąkał.

Mężczyzna odszedł w pośpiechu. Obaj spoglądaliśmy za strażnikiem, sam się uśmiechnąłem, a Vlauerr wyglądał na nieporuszonego.

Po chwili pojawił się kapitan z kilkoma ochroniarzami.

- Witaj Kazik. Rozsądnie, że rozstawiliście straże, ale dobrym pomysłem byłoby sprawdzić teren dookoła.

- Nie pierwszy raz wychodzę poza miasto i dobrze wiesz, że z kilkoma zombiakami poradzilibyśmy sobie bez problemu. - Kapitał wskazał podbródkiem na gęste krzaki. - Dotąd zawitało tu z siedmiu zombiaków i wygrzewają się pod zielenią.

- Jesteś nieostrożny i kiedyś Cię to zabiję. Zresztą wiesz co o tym myślę... - Spojrzałem na niego z pogardą. Nigdy nie lubiłem typa.

Już od dawna powinien był sam leżeć w jakiś krzakach, ale skubaniec miał jak dotąd szczęście i mnóstwo ludzi którzy zginęliby za niego.

- Zresztą nie przyszliśmy tu się z tobą kłócić. Daj nam jakieś miejsce na odpoczynek, jak najwcześniej jutro powinniśmy ruszyć mamy spory nieosłonięty kawałek do pokonania.

Kapitan wskazał nam namiot i bez słowa odszedł w swoją stronę.

2 Comments


Recommended Comments

Guest
Add a comment...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...