Skocz do zawartości

Guy Fawkes's blog

  • wpisy
    131
  • komentarzy
    815
  • wyświetleń
    279670

Infernal [recenzja]


GuyFawkes

1429 wyświetleń

logozmq.jpg

Gdybym zasiadł do Infernala kilka lat wcześniej, jeszcze przed pojawieniem się na rynku Wiedźmina, Painkillera czy Call of Juarez, z pewnością byłbym sceptycznie nastawiony do jego jakości - w końcu polskie studia bogami gier nigdy nie były, a przypadki tytułów, którym udało się wybić na świecie można by policzyć na palcach obu rąk. Skoro jednak rodzimi deweloperzy dali się już poznać od dobrej strony na Zachodzie, Infernal mnie nie przerażał ? na udostępnionych materiałach sprawiał wrażenie dobrego, solidnego tytułu. I już na wstępie mogę napisać, że dzieło Metropolis Software spełniło te oczekiwania. Ale po kolei...

Youtube Video -> Oryginalne wideo

?Nie ma co się pieklić i w panikę wpadać?

Od strony fabularnej Infernal odgrzewa, stary jak świat, kotlet o walce dobra ze złem, tyle że robi to w dość intrygującej, nietypowej panierce, do której bez żadnych wątpliwości można dodać epitet ?modern?: oto mamy Niebo i Piekło, a gdzieś tam pomiędzy nimi wisi sobie mały, niebieski glob zapełniony, jakby to powiedział Pascal, trzcinami na wietrze. Wygląda to standardowo, zatem gdzie tu ?modern?...? Jak się okazuje, diabeł tkwi w szczegółach: Niebo i Piekło reprezentują na Ziemi dwie organizacje, EtherLight (?dobrzy?) i Abyss (?źli?). I właśnie tutaj wkracza główny bohater Infernala, Ryan Lennox. Przez długi czas był najlepszym agentem EtherLight, jednakże jego mocodawcy w końcu przestali tolerować stosowane przezeń metody pracy, które, najoględniej rzecz biorąc, bardzo przypominają archetyp typowego twardziela z wielu filmów akcji: owszem, osiągnie swój cel, a że przy okazji zniszczy pół miasta... to już inna bajka.

Lennoksowi nie dane jednak będzie spokojnie popijać herbatkę i dotrwać do emerytury jako listonosz ? z jakichś przyczyn EtherLight chce jego głowy. W sukurs przychodzi mu jednak dotychczasowy wróg, składając propozycję nie do odrzucenia.

W tym momencie fabuła nabiera rozpędu i skłania do refleksji, o co w tym wszystkim chodzi. Ogólnie rzecz biorąc, główną oś całej historii zbudowano na dość karkołomnym założeniu, którego rzecz jasna nie przytoczę, bo już mi tu miga lampka ?SPOJLER ALERT!?. Dla mnie ów argument wydał się dość głupi, lecz cóż ? lepszy rydz, niż nic.

Cała historia rozgrywa się jakby na uboczu normalnego świata ? praktycznie wszystkie odwiedzane lokacje to własność EtherLight, nie ma tutaj wałęsania się po mieście pełnym cywili. Z kolei sam Lennox jest postacią połowicznie udaną ? z jednej strony się mu kibicuje (w końcu jest ściganym, a poniewczasie ? łowcą), a z drugiej działa on na nerwy, wygłaszając komentarze, które w założeniu chyba miały być cięte, a w rzeczywistości są przydługie i niespecjalnie interesujące. Innymi słowy Ryan to nie słynny Książę i jego teksty z pewnością do legendy nie przejdą. Sam voice-acting stoi na przyzwoitym poziomie (bowiem Infernal został wydany w pełnej, polskiej wersji językowej). Wśród aktorów, którzy użyczyli głosów postaciom, są m.in. Mirosław Zbrojewicz, Artur Dziurman, Marek Obertyn (zmarł niedługo po premierze gry, rola w Infernalu była jego ostatnim wyzwaniem zawodowym) oraz Przemysław Nikiel. Niestety, same dialogi prezentują już dość nierówny poziom ? niektórych słucha się bardzo przyjemnie, inne dłużą się w nieskończoność i roztaczają smrodek twórczej niemocy. Do tego dochodzi dość słaba mimika postaci, co dziwi w kontekście dopracowanych i pięknych modeli postaci. Tak czy kwak ? to nie dobrze przemyślana i odegrana historyjka jest w strzelankach najważniejsza.

078l.jpg

Ten to dopiero ma ogniki w oczach...!

Diabeł tkwi w szczegółach

Na pierwszy rzut oka Infernal nie wyróżnia się niczym szczególnym spośród całej masy innych gier typu TPS. Na początku dowiadujemy się, że Lennox stracił swoje ?anielskie? moce (i nawet za nimi nie płaczemy, gdyż nie bardzo wiadomo, jakie one były...) i następuje kilka minut standardowej wymiany ognia. Tutorialowy charakter tego etapu podkreśla fakt, iż nasz podopieczny jest niemal nieśmiertelny ? broń przeciwników zadaje mu skandalicznie małe obrażenia (potem jest już normalnie). Niestety, etap ten przyucza gracza do obsługi gry w nieco niedopracowany sposób ? wiemy np. który to klawisz akcji. Ale co się z tym robi? Czy można tak odbierać pokonanemu przeciwnikowi ekwipunek? Do tych i innych szczegółów należy już dojść samemu.

Graczy przyzwyczajonych do standardów, jakie wprowadził Gears of War, spotyka zdziwienie ? prawy klawisz myszy wcale nie przybliża widoku, broń działa jakby z opóźnieniem, a Lennox, mimo iż potrafi przywierać do osłon, wychyla się zza nich tak chimerycznie (na dodatek cały...), że bardzo łatwo w ten sposób... zginąć. Szkoda, że Metropolis postawił na własny, niezbyt udany wariant systemu osłon ? przecież wzorowanie się na najlepszych to nie grzech.

W tym miejscu kończy się czerpanie ze standardów i zaczyna inwencja twórców: oto Lennox zyskuje nowe, diabelskie moce, a do wskaźnika poziomu zdrowia dołącza pasek many (sic!), dzięki której Ryan może psocić w nieco mniej typowy sposób. Owa energia przydaje się przede wszystkim do wyprowadzania piekielnych ataków ? po prostu strzelamy z broni po naładowaniu ataku, a wystrzelony pocisk zada o wiele większe obrażenia. Manę można również spożytkować na teleportację Ryana w miejsca niedostępne klasyczną metodą ? w jedno lub nawet w kilka po kolei ? jest to wymagane w wielu zagadkach związanych z otwieraniem drzwi i włączaniem/wyłączaniem różnorakich mechanizmów, ponadto może się przydać w starciach z przeciwnikami. Dzięki mocom piekielnym Ryan może również się leczyć, sprowadzając przeciwników do kilku punktów HP ? wygląda to dość efektownie, jednakże wtedy nasz agent jest wystawiony na wraże ataki.

Kwestia many wydaje się być nieźle wykoncypowana ? Lennox ładuje ją poprzez zabijanie wrogów, traci gdy porusza się w świetle lub w miejscach świętych i analogicznie zyskuje, gdy otacza go ciemność i zniszczenie. Ponadto może szukać jej ukrytych skupisk (dotyczy to także energii życiowej), wykorzystując tzw. piekielny wzrok, który ani chybi, przypomina orli wzrok z Assassin's Creed ? wyróżnia przeciwników, zapasy many i zdrowia, a także umożliwia znalezienie kodów do drzwi. W praktyce z tych wszystkich mocy korzysta się w różnym stopniu, niemniej jednak stanowią one bardzo ciekawe urozmaicenie. Być może odgrywałyby większą rolę w multi, jednakże Infernal nie umożliwia gry wieloosobowej.

Poza piekielnymi mocami Ryan może korzystać z gogli (ech, kilka razy napisałem to przez 2 ?o?. dziwne, prawda? wink_prosty.gif, które działają jak lornetka ? moim zdaniem są niepotrzebne, bo i tak pojawianie się kolejnych wrogów jest oskryptowane i często wchodzimy do lokacji, omiatamy ją wzrokiem i nie stwierdzamy niczyjej obecności, by za chwilę wypadł na nas cały oddział wroga, i to niejednokrotnie znikąd... Lennox może także teleportować przedmioty i osoby. Teleportować to w tym przypadku złe słowo, bo całość jak nic przypomina telekinezę z Dead Space ? wskazujemy obiekt i go ?przeciągamy?. Proces ten jest powolny, niewygodny i denerwujący, czyli zupełnie inny niż w DS. wink_prosty.gif

Ogólnie rzecz biorąc, fizyka w Infernalu również ma swoje 5 minut: poza wymienioną teleportacją nieraz trzeba będzie pogłówkować, jak się gdzieś dostać ? a rozwiązanie bywa bardzo proste i intuicyjne.

043vs.jpg

Szklane domy jednak istnieją!

Gdzie diabeł nie może, tam Lennoksa pośle

Mimo iż niemal wszystkie przemierzane lokacje należą do EtherLight, postarano się o duże zróżnicowanie ? jest m.in. ośrodek badawczy, misja na statku czy w rafinerii. Od strony graficznej wyglądają świetnie (ogólnie pod tym względem Infernal prezentuje bardzo wysoki poziom) i choć prowadzi przez nie niewidzialny tunel (liniowość), Metropolis wykazał się dużą pomysłowością ? często trzeba kombinować jak się gdzieś dostać i wykorzystywać zdolności głównego bohatera.

Sam gameplay na szczęście nie sprowadza się tylko do standardowej wojaczki ? poza rozwiązywaniem wspomnianych zagadek (w niektórych trzeba myśleć błyskawicznie, bo inaczej Lennox zginie!) trzeba unikać pułapek, rozbrajać systemy, a także walczyć z bossami ? tych nie ma dużo, jednakże potyczki z nimi są ciekawe i wymagają pomyślunku - brutalna siła nie zawsze wystarczy.

Ogólnie gra nie należy do łatwych ? brak tutaj modnej ostatnio autoregeneracji zdrowia, kulawy system osłon nie pozwala efektywnie z nich korzystać, zaś przeciwnicy mają coraz lepsze zabawki i możliwości, ponadto nie są w ciemię bici. Na szczęście, save'y na życzenie likwidują sporo niedogodności. wink_prosty.gif

082aj.jpg

Zagadka: który z nich to dr House...?

Lennox strzela, Pan Bóg kulę nosi

Arsenał w grze nie należy do pokaźnych ? ot, 3 typy pistoletu (w tym maszynowy), trochę karabinów szturmowych, snajperka, nieco broni cięższej i granaty. Ciekawostką są shurikeny (sic!) oraz miny aktywowane ruchem, śmiertelne także dla Ryana. Intrygujące jest to, że instrukcja wspomina także o istnieniu wersji zdalnie odpalanej, lecz na takowe miny nie natknąłem się ani razu. Czyżby więc manual powstał na bazie niefinalnej wersji gry...?! Same bronie trapi (poza dużym odrzutem) pewna przypadłość, przez którą co bardziej krewcy maniacy przeładowywania po 1 strzale będą miotać klawiaturą o ściany: otóż przy reloadzie pozostałe w magazynku naboje... znikają. Z jednej strony to logiczne (w końcu kiedy bohater miałby uzupełniać magazynki??), a z drugiej ? szalenie niepopularne w grach. Jeśli się w porę tego nie zauważy, można relatywnie szybko skończyć z ręką w nocniku zamiast na spuście. Na dodatek, Lennoksa nie sposób objuczyć pasami z amunicją ? zabierze ze sobą raptem kilka magazynków.

106yo.jpg

Lennox na zimowisku. Za chwilę rozpocznie się bitwa, ale raczej nie na śnieżki

Do nieba, do piekła za Lennoksem będą szli

? upierdliwi przeciwnicy. Pal licho zwyczajnych żołdaków, którzy dość szybko i posłusznie giną, problemem tutaj są jednostki latające, teleportujące się, a także przechodzące w formę niematerialną (Lennox potrafi tak tylko przy przewrotach), co czyni ich odpornymi na obrażenia, przy czym nie przeszkadza im to w wymianie ognia. Niemilce lubią się kryć, strzelać zza osłon, zamieniać pozycjami i wymieniać informacje przez radio. Jeśli dodać do tego dużą skuteczność broni ? mamy pewne wyzwanie.

142km.jpg

Lennox zwarty i gotowy do gry w dwa ognie

Boskie jak diabli

? te wszystkie użyte w Infernalu shadery. Gra wygląda świetnie, modele postaci są nad wyraz dobre, a niektóre widoczki mile połechcą niejednego estetę. Oczywiście nie jest to Crysis i brak tutaj takiej złożoności świata, niemniej jednak fizyka stoi na bardzo przyzwoitym poziomie, a i sam ragdoll nie straszy dziwacznymi pozami przybieranymi przez poległych przeciwników jak to w FPS-ach od City Interactive. Jest miło, przyjemnie i co najważniejsze ? szybko, bowiem z Infernalem datowanym na rok 2007 poradzi sobie chyba każdy nowy (w miarę) komputer.

Niestety, odnotować muszę pewien babol: otóż przy zbliżaniu się do ognia czy to morza, twarz i w ogóle cała postać Ryana zostaje jakby ?rozdwojona?, co nie wygląda szczególnie atrakcyjnie.

157ohm.jpg

Jak to mówią: "Tu się zgina dziób pingwina!"

?Na miłość boską, ścisz to!?

Z pewnością usłyszy to każdy, kto uruchomi Infernala na komputerze podłączonym do porządnego nagłośnienia. Strzały brzmią należycie, wybuchy też, lecz nie o to tutaj się rozchodzi, a o samą ścieżkę dźwiękową ? jest urozmaicona i obok anielskich pień mamy tutaj ostre motywy gitarowe, które kapitalnie pasują do postaci głównego bohatera i świetnie wpasowują się w klimat gry. Za tak wspaniały stan rzeczy odpowiada osoba znana nie tylko w polskim światku gier ? Adam Skorupa, który za muzykę do Wiedźmina został wyróżniony przez portal IGN twórcą najlepszej oryginalnej muzyki do gier komputerowych. Oby tak dalej, Skorpik!

243mg.jpg

Ryan musi uważać. W górach słońce opala mocniej

Diabli wiedzą, co jest w pudełku

? z premierową edycją gry. Wiadomo natomiast, że w wydaniu Kolekcji Klasyki Cenega dorzuciła na płytę z grą poradnik stworzony przez Gry-Online, co stanowi ukłon w stronę użytkowników uruchamiających coś od święta, nie chcących łamać sobie głowy nad jakimś bardziej skomplikowanym zadaniem.

272c.jpg

"Jeszcze sobie tylko spojrzę ostatni raz i do roboty"

Rozanielenie

Niemal to właśnie czuję po ukończeniu Infernala. Niby zawiera on pewną ilość irytujących niedoróbek, lecz w żaden sposób nie przekraczają one masy krytycznej. Po uodpornieniu na nie okazuje się, że Infernal to całkiem grywalny, a w dodatku polski, nasz, rodzimy produkt, który nie ma się czego wstydzić postawiony obok zagranicznych produkcji, nota bene też nie zawsze prezentujących wysoki poziom. Jeśli więc macie dwadzieścia kilka złotych i rozważacie zakup jakiejś słabej budżetówki, rzućcie ten pomysł w diabły i kupcie Infernala. Rogi ani skrzydełka wam od tego nie wyrosną, a z pewnością samopoczucie się poprawi.

285o.jpg

Lennox to typowy fatalista - nie patrzy na świat przez różowe okulary

PLUSY:

? ciekawy pomysł na walkę dobra ze złem

? grafika

? urozmaicony gameplay

? nieźle wykonane lokacje

? dość wysoka grywalność

? nie najniższy poziom trudności

? polska gra smile_prosty.gif

? cena

MINUSY:

? tylko 5 misji...

? brak multi

? drobne, irytujące niedoróbki

? miejscami nieco słabsze dialogi

WERDYKT: 75%

covertn.jpg

4 komentarze


Rekomendowane komentarze

Na początku - wow, takie "nasze" Gears Of War! Potem - meh, strzela się jak do kaczek, zbieranie amunicji/czegokolwiek trwa zdecydowanie za długo, ogólnie zbyt wolne tempo jak na strzelankę, kiczowaty strasznie scenariusz (zły koleżka i piękna, sexy anielica - luuudzieee!) optymalizacja taka sobie - na moim niestarym sprzęcie potrafi sobie mocno chrupnąć, no ale PainEngine nigdy do najlepiej napisanych nie należał. Ogółem, przeciętna gierka, wyprodukowana dla budżetowej firmy (Playlogic). Zachodu też gra nie podbiła, a konwersja na X360 jest jedną z gorszych gier na platformę.

Link do komentarza

Ja tam dobrze wspominam tą grę. Podobał mi się dubbing i niektóre teksty, gra jest faktycznie krótka ale te 5 misji to troszkę dziwne dla mnie. Powinno być chyba oznaczone jako 5 rozdziałów bo jedna misja miała kilka etapów. Według mnie jedna z lepszych (ale bez przesady) gier Polskich. Szkoda że studio metropolis zostało przejęte przez CDP które rozwiązało studio a ich projekt THEY nigdy nie ujrzy światła dziennego bo CDP męczy kontynuację wiedźmina. Szkoda że CDP nie wiedział co robi przejmując Metropolis.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...