Gry od których się zaczęło... - czyli mistew i jego pierwsze gry
Nie byłem dzieckiem, które w wieku 4. lat pykało już na kompie w co chciało. Nie, nie miałem NES-a czy innego GameBoy Color. Nie pamiętam nawet kiedy dokładnie się zaczęło. Zresztą i tak grałem głównie u kolegów. Oni zawsze mieli lepsze gry i kompy...
"Niby nic, a tak to się zaczęło"... Klasyczną piosenkę "Orkiestry Dęte" Haliny Kunickiej można w sam raz zacytować w moim wypadku. Pamiętam dokładnie jak w moim starym mieszkaniu ze ścianami obłożonymi korkiem, ojciec wyjął stareńki laptop z grą! "Oby się to nie skończyło uzależnieniem"- rzecze. Dziś nie wiem czy dałem radę.... Laptop dosyć maleńki jak na tamte standardy, z Windowsem 95. Łał, co za prestiż! Do tego miał grę. Gra zwała się... eee... nie wiem dokładnie. Była to "reklamówka" zachwalająca Fiata Multiplę pod pozorem kilku sympatycznych minigierek. Ach, ile się w to grało! Pierwsze nasiona zostały posadzone. Ile mogłem mieć wtedy lat? No nie wiem, sądzę, że cztery czy pięć. Wtedy też grywałem u kuzyna w jakieś gry edukacyjne...
Potem nadeszła zerówka i pierwsza klasa... Ta rozpacz, gdy nie dało się na stareńkim laptopie grać w "Kubusia Puchatka"! Raz tylko udało mnie się w go zagrać, gdy ojciec przyniósł z pracy Macintosha, piękny nowiuśki laptop. Niestety, zaraz musiał go odnieść... Większe znaczenie miało jednak to w co grałem u kuzynów i kolegów - FIFA 98, DSJ 2.0, Twierdza czy też hitowa Era Futbolu (wtedy mi się naprawdę strasznie podobała!). Łezka się w oku kręci wspominając te wszystkie piękne gry... Ileż to było funu, przy tym! Choć nie raz zdarzyły się też prawdziwe łzy - kiedy zawaliłem konkurs drużynowy swoją dyskwalifikacją, czy też gdy w jakimś minigolfie cały czas nie mogłem trafić. Co za wstyd! Ach, kuzyni mieli także GameBoy Color. Nie grałem u nich jednakowoż w Pokemony - moi i ich rodzice jakoś nigdy nie promowali tej bajki, wręcz przeciwnie. W ogóle byli raczej przeciwko wszelkim kreskówkom. Na szczęście zawsze był jeszcze dziadek - pamiętam te wspólne popołudnia, które razem spędziliśmy na oglądaniu Scooby Doo, czy też innych popularnych bajek (aczkolwiek dziadek nigdy nie pozwalał mi oglądać "krowy i kurczaka", chyba uważał to za coś ogłupiającego. Albo jeszcze razem z babcią obejrzeć Małysza!
No właśnie... W czasie jednej z większych faz na Małysza dostałem od kolegi "Skoki Narciarskie" - miałem już wtedy nowszy laptop - Windows ME - teoretycnie tylko dla mnie, w praktyce było różnie. Sprzęt byłby całkiem spoko, gdyby nie fakt, że nic na nim nie chodziło. Niefajnie było oddawać grę bez wypróbowania. Podczas imprezy po mej I komunii odkryłem z kolegami skarb - demówę FIFY WC 2002! Mieliśmy rozrywkę na resztę dnia.
III klasa to gra u kuzyna w jakieś WRC, podróbę Colina. Do tego grywaliśmy też wtedy w Twierdzę i Gta: San Andreas. To, że zaraz po grze w to ostatnie szliśmy oglądać "Odlotowe Agentki" dopełniał obrazu komiczności, jak teraz na to patrzę. A u siebie w domu muliłem w "Euro Club Manager", takie śmieszne coś podobne troszkę do Championship Managera. Zacząłem grę Peterborough United, to pamiętam do dziś. Do teraz zostało mi żeby grać w managery najniższymi klubami w Anglii. Ach, grałem też w "Królika Bystrzaka dla 4-6 klasisty". Nieźle, wyprzedziłem swój poziom.
Potem była IV klasa, w końcu porządny Pecet i wiele, wiele gier... Nie będę wam o nichh wszystkich opowiadał to nie ma sensu. A ten Pecet służy mi do dziś... Staruszek już ledwo dycha, był już parę razy w stanie śmierci klinicznej, a jednak cały czas żyje. I nie widzi mi się żeby szybko padł na dobre.
Przez ten cały czas zmieniał się mój stosunek do gier. Dziś gram bardzo sporadycznie, jakieś krótkie sesyjki w Football Managera (niezależnie którego, aktualnie pykam na zmianę w 2005 i 2011) wystarczą mi do życia. To nie jest taka miłość jak podczas gry w "Age of Empires III", gdzie z zapartym tchem przeszedłem całą grę. W sumie.. wróciłbym do niej, gdyby nie ten cholerny cd-key, który wraz z instrukcją mi się gdzieś zawieruszył. Cholera...
No ale nic. I tak wyglądają pierwsze podrygi mistewa z grami. W sumie chyba powiedziałem wszystko co chciałem. Do nasępnego wpisu!
? "Mistew" spółka - z tym - z ograniczeniem umysłowym 2010
4 komentarze
Rekomendowane komentarze