Uncharted - Recenzja
Co by było, gdyby wziąć Tomb Raidera i przenieść nacisk z zagadek na walkę, a bohaterem uczynić faceta? Uncharted by było. No i jest.
Opis może i skrótowy, a nawet nieco krzywdzący dla tej wydanej w 2007 roku wyłącznie na PS3 gry akcji, ale według mnie oddaje istotę rzeczy. Nasz bohater to Nathan Drake ? drobny cwaniaczek o dobrym serduszku, na tropie skarbu poszukiwanego wcześniej przez jego pra-pra-pradziada. Ów skarbem jest legendarne El Dorado, które, jak się okazuje, wcale nie jest złotym miastem, a czymś bardziej kompaktowym. Reszty fabuły zdradzać nie będę, ale tak naprawdę nie ma za bardzo o czym mówić ? jest przewidywalna i uzbrojona w hordę stereotypowych postaci (stary cwaniak, pakująca się w kłopoty laska, zły zły, pomocnik złego złego itp.). Tym, co sprawia, że mimo miałkości historia wciąga, jest znakomite aktorstwo i reżyseria. Cut-scenki są efektowne, postaci przekonujące, a aktorzy głosowi (i nie tylko głosowi ? polecam obejrzenie ?Behind the scenes?) dobrze dobrani. Mój ulubiony to naturalnie zły Zły ? Simon Templeman (Kain z serii Legacy of Kain) jest jak zwykle znakomity. A skoro o LoK-u mowa ? za scenariusz odpowiada Amy Hennig (Soul Reaver 1, 2 i Defiance). W sumie więcej bym się po niej spodziewał.
Dobra, jak się w to właściwie gra? Tradycyjnie. Widok z trzeciej osoby, skakanie po platformach, bujanie się na lianach, strzelanie do złych panów zza osłon, a co jakiś czas rozwiązywanie banalnych łamigłówek. Tutaj właśnie mam największe zastrzeżenie do tej gry ? zbalansowanie tych kluczowych elementów. O ile w Tomb Raiderze strzelanie było przerywnikiem między kolejnymi zmyślnymi łamigłówkami, o tyle w Uncharted to walka jest filarem podtrzymującym rozgrywkę. Jako taka nie jest zła ? mamy sporo broni krótkiej i długiej, granaty, a nawet walkę wręcz. Problemem bywa jednak amunicja (niektóre spluwy mają śmiesznie mały limit), granaty trzeba wybrać osobno, co jest mało intuicyjne (a efekty wybuchów są mało spektakularne ? może i dobrze, bo przeciwnicy często z nich korzystają), a walka wręcz sprowadza się do dwóch kombosów. Poza tym starć jest za dużo, a w większości zalewa nas kilka fal wrogów. Po jakimś czasie zaczyna to nużyć, a dodatkowo frustruje fakt, że tylko strzał w głowę jest śmiertelny, w klatę możesz wpakować czasem pół magazynka z kałacha, a gościu nadal stoi na nogach. Absurd, tym bardziej, że ze snajperki czy rewolweru (sic!) wystarczy postrzał w stopę czy rękę, by pan po drugiej stronie lufy wykręcił komicznego fikołka i padł na glebę.
Nie pytajcie mnie, co oni robią.
No, a co poza walką? Jeśli chodzi o elementy platformowe, czyli skakanie i wspinanie się, to mamy tu kopiowanie żywcem z TR i Prince of Persia. Poza tym jest trochę za łatwo. Kamera elegancko pokazuje gdzie skoczyć dalej, a Nathan złapie się nawet, gdy skoczymy wyraźnie za wcześnie. I jeszcze coś ? animacje wspinania i przesuwania się po krawędziach wyraźnie kuleją w porównaniu do całej reszty. Gdy już poskaczemy, czas rozwiązać jakąś zagadkę ? sprowadza się to najczęściej do kliknięcia SELECT, by otworzyć dziennik i zobaczyć co trzeba zrobić. Banał i prostota, wszystkie zagadki mieszczą się w pojedynczych pomieszczeniach, nie musisz szukać żadnych brakujących elementów ? zero wyzwania. Szkoda. A zagadki typu ?obróć w odpowiedni sposób cztery elementy? widzieliśmy już 20 lat temu w takiej samej formie.
Zapomniałbym ? mamy też dwa etapy ?pojazdowe?. W jednym strzelamy z pędzącego dżipa, w drugim płyniemy skuterem po rzece i strzelamy jednocześnie. Zaprawdę powiadam wam ? sterowanie pod prąd i jednoczesne likwidowanie przeciwników i wybuchowych beczek jest niezbyt fajne.
Narzekam i narzekam, a przecież gra w sumie mi się podoba. Co przemawia na jej korzyść? Pierwsze, co rzuca się w oczy, to oprawa. Postacie wyglądają znakomicie, dżungla jest żywa i zielona, woda jest po prostu bajeczna (szkoda, że nie można nurkować), a to wszystko bez śladu loadingów (mimo, że gra nie instaluje się na HDD). Do tego przyjemna, pasująca do akcji muzyka i mamy ucztę dla oka i ucha (a nawet obu!). Choć w niektórych miejscach przydałyby się tekstury nieco wyższej jakości, można na to bez problemu przymknąć oko ? tym bardziej, że gra utrzymuje stały, wysoki framerate nawet w czasie ostrej wymiany ognia.
Wypadałoby to jakoś podsumować, ale mam pewien problem ? otóż czepiam się Uncharted straszliwie i można by pomyśleć, że gra mi się nie podobała. Nic bardziej mylnego ? grywalność jest bardzo wysoka i mimo przekleństw nie mogłem się oderwać od telewizora. Mimo banalności historii chciałem wiedzieć, co będzie dalej, satysfakcję sprawiało mi zdobywanie kolejnych trofeów w rodzaju ?100 headshotów?, a oprawa wprowadzała mnie w stan błogości. A czemu tak narzekam? Bo lubię I nie rozumiem, dlaczego ludzie swego czasu wychwalali tę grę pod niebiosa. Jest to bardzo solidna pozycja, którą polecam wszystkim fanom action-adventure, ale daleko jej jeszcze do ideału. Może w Uncharted 2...?
Plusy:
-Piękna oprawa
-Świetne cut-scenki
-Grywalność!
-Niezłe strzelaniny...
Minusy:
-...ale jest ich za dużo!
-Odporność przeciwników czasem irytuje
-Kilka kulawych animacji
-Banalna i wtórna fabuła
Ocena: 8/10
2 komentarze
Rekomendowane komentarze