Przygodowy haremik, czyli Shukufuku no Campanella
Przyznam się szczerze, skusiły mnie głównie klatki z serii... niemniej jednak obejrzenia nie żałuję.
W jakimś gdziesiu, w świecie, gdzie za pomocą substancji zwanej Ale (nie, nie to do picia) zasila się wymyślne urządzenia, jest sobie kupieckie miasto Ert'Aria, w którym siedzibę ma dość znana gildia poszukiwaczy przygód Oasis. Należą do niej m.in. uzdolniony inżynier Leicester Maycraft, całkiem skromny człowiek, w którym podkochuje się ok. 75% żeńskiej obsady, oraz władająca magią córka lokalnego diuka Carina Verritti. Pewnego dnia podczas festiwalu udają się na dach katedry aby stamtąd obserwować deszcz meteorytów Ale. Widowisko przerywa im jeden z nich uderzający w wieżę; Leicester dotarłszy na miejsce odkrywa dziewczynkę imieniem Minette, która wita go jako "Papa!".
Zaczyna się intrygująco, jednym z motywów przewodnich jest fanserwis, a fabuła skręca w jeszcze inną stronę. Oczywiście, praktycznie każda pannica w okolicy (nie licząc jego matki, Niny oraz Garnet) chciałaby go usidlić; całej sprawie nie pomagają ciekawe eye-catche ani to, że Shukufuku no Campanella to w oryginale eroge (choć samo anime jest jak najbardziej SFW). Mimo wszystko historia jest całkiem fajna i przyjemnie się to ogląda od początku do końca. Jeśli chodzi o wygląd, powiedziałbym, że niektóre postaci troszkę za bardzo pastelowe, ale to chyba jedyna rzecz, do której bym się przyczepił - kreska ładna, a nie licząc magii Cariny, nie widać praktycznie śladu CGI. Głosy są całkiem fajnie dopasowane, zarówno kjutnej Minette, bishonena Leicestera jak i drwala Nicka. Po prostu seria świetna na każdym polu, jeśli traktować jako letnie oglądadło, bliskie ideału, stąd ocena 9/10.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia.