Skocz do zawartości
  • wpisy
    8
  • komentarzy
    46
  • wyświetleń
    14759

Narodziny nowego Hendrixa, czyli jak zacząłem grać na gitarze...


tyan

974 wyświetleń

hendrix-cisse.gif

Tytuł nieskromny, ale przyciągający uwagę, nieprawdaż? Skoro wszedłeś tu, to najwyraźniej tak :happy:

Tak więc będąc odizolowany od gitary postanowiłem zastanowić się nad tym jak to się wszystko zaczęło. No właśnie: jak?

Tak więc moja przygoda z gitarą wyglądała nieco inaczej. Nie miałem czegoś takiego jak "zauroczenie gitarą" czy też inna miłość od pierwszego wejrzenia. W wieku 12 lat (łał, jak to brzmi, jakbym gdzieś głęboko sięgał pamięcią.... 4 lata temu, gdzieś w okresie wiosennym :wink:) zobaczyłem, jak koleżanka z klasy chodziła na zajęcia gitary klasycznej u nauczycielki muzyki. Pomyślałem sobie, że zwyczajnie fajnie będzie poszpanować gitarą i pobrzdąkać trochę przy ognisku, aby tworzyć taki integracyjny klimat. No i chciałem traktować to jako zabawę.

Jednak mój entuzjazm ostudziła sama nauczyciela swoim podejściem. Przychodziła w kratkę ucząc mnie przede wszystkim prawidłowej pozycji trzymania wiosła, dźwięków na progach oraz samych dźwięków (przez jedną lekcję próbowała pokazać mi, tępakowi, różnice pomiędzy sekundą a półtonem... 12-letniemu chłopakowi, dobre sobie...). W końcu sama odwołała zajęcia, a gitara klasyczna poleciała w bok.

Tutaj z mojej strony mała dygresja, ponieważ gitarę klasyczną otrzymałem od mamy jako duży upominek, a nie było ich zbyt dużo. Ale za to jaki: Yamaha C-30. Szkoda tylko, że już ma dziurę w tylnej części, ale nada da się na niej grać. Ma duszę, a do rzeczy z duszą mam sentyment...

Temat o treści "gitara" powrócił 2 lata później (czyli niecałe dwa lata temu). Będąc w rodzinie na takim spotkaniu przedwigilijnym (czy jak to się zwie), kuzynka zaprezentowała mi swoją grę na pianinie (który to jeszcze do niedawna miał u mnie nazwę "fortepian", ahh...) i po tym mini-koncercie padła sugestia, abym ja również zaczął grę na jakimś instrumencie. Zauważono we mnie jakby wrażliwość na muzykę, nawet na trywialne "Włazł kotek" grane na klawiszach. Pierwsza myśl: gitara. Dlaczego akurat gitara padła mi na myśl? Primo - przecież niegdyś grałem na klasyku, secundo - byłem wtedy zafascynowany znaną grą, polegającą na graniu epickich solówek na plastikowej gitarce... :)

Dzielnie grałem na klasyku, chodząc na zajęcia do mojego mastera. Szkoliłem się i zauważono efekty mej ciężkiej pracy. Zawarłem przy tym układ z rodzicami, który polegał na tym, że gdy moja praca, nauka i cierpliwość zostanie zauważona przez rodziców & nauczyciela, dostanę wymarzone wiosło. Wybór był prosty - wygodna, uniwersalna gitara uznanej marki to?... Tak więc zgodnie z układem dostałem Fendera American Standarda.

Gram po dziś dzień, w sumie wychodzą mi dwa latka, a półtora na elektryku. Uznałem, że mam już wystarczające umiejętności manualne do tego, co zamierzam grać, stąd też obecnie ćwiczę u nauczyciela improwizacje oraz zdolności twórcze/kompozycyjne. Strasznie interesują mnie innowacje i sprzęt gitarowy, dużo czytam i sprawdzam, stąd też dzielę się swoją opinią na forum.

Oto cały ja :)


hendrix_guitar_hero.jpg

18 komentarzy


Rekomendowane komentarze

ok 3 koła.

Tyle to Meksykaniec w pobliskim Riffie kosztuje. A tutaj America!!! Kurdę, ale ci zazroszczę tego strata! :P No i święto bo coś napisaleś na blogu! Hooray! Mam nadzieję że jak ja będę gral póltora roku na elektryku to będę mial Fender American Eric Clapton Signature. Yay!

Link do komentarza

Luudziee...marnotractwo sprzętu ;) Ja gram ponad 3 lata [nie licząc brzdąkania na klasyku] i mam stare, dobre polskie wiosełko EMP Meg Ella. :) Wyglądem zabija...a brzmienie...jak podłączy do dobrego pieca to grać będzie dobrze. ;) I najważniejsze dla mnie, ma baaradzooo chudy gryf a ja mam strasznie małe łapki.

Ah, no i mam także niezastąpionego akustyka za 300 zł Washburn OF2. Troszkę żałuję, bo ma bardziej klasycznie i ciepłe brzmienie [pudło mniejsze niż w standardowym akustyku]. Ale kiedyś wpakuje chudsze struny to może zyska na 'metaliczności'.

Link do komentarza

Ja uczę się sam od jakichś dwóch miesięcy na jakimś znalezionym na szafie i nie dającym się nastroić trzydziestoletnim akustyku. Jak oceny będą dobre, to się rodzice dołożą do elektryka (bo o grze na nim od jakiegoś czasu marzę), co jednak nie jest takie pewne, bo to w końcu liceum...

Link do komentarza

@hefpiot - tak, ale tego Amerykańca kupiłem za te ~3 tysiąca (konkretnie za 3500 złotych). I szczerze mówiąc mógłbym kupić taniej, gdybym się nie uparł na ten kolor :wink:

No i to nie jedyny wpis, jaki dziś napisałem. Zobacz też ten niżej :wink:

@k4cz0r - czemu marnotrawstwo? :) Można spojrzeć na to z tej strony: po co kupować super szybki komputer za te 6000 złotych, skoro na tę chwilę starczy za 2 tysiące? Można mieć ochotę na coś mocniejszego, aby starczyło na dłużej albo odpalił gry na wyższych wymaganiach. Tak samo pomyślałem w kontekście gitary.

@ghost02200 - eee... No cóż, dzięki za porady, mistrzu [no offence] :)

Link do komentarza

@tyan, ale niedoświadczony gitarzysta może zepsuć takie wiosło. Nie wszyscy wiedzą, że gitare należy trzymać w miarę suchych miejscach bo się wygina gryf. Tak samo należy mieć cały czas nastrojone struny itd.

Link do komentarza

O gitarę dbam jak oka w głowie. W kwestii konserwacji jestem dobrze obyty.

W dodatku niedoświadczony gitarzysta może zepsuć każde wiosło, ale to wyjątkowe sytuacje. Rozumiem, że w przypadku Fendera strata będzie bardziej bolesna, ale... taki Fender, jak na ironię, daje większą motywację i dba się o niego z całych sił.

Link do komentarza

@k4cz0r ja posiadam Epi SG 310, nie narzekam, jeśli przetrwał u punka przeszło rok, to u mnie będzie wiecznie. :laugh: W nim jest właśnie "wyścigowy", cieniutki gryf. Ciutkę irytujący, bo mam dłuugie paluchy i czasem trzymając jedną strunę zdarza mi się przypadkiem wyciszać opuszką strunę niżej. :tongue:

W przyszłości zapewnę kupię coś o Lespaulowym kształcie, co by tu nie mówić, kręci mnie. ^^

Link do komentarza
@Adam0o - wcześniej grałem na Laneyu VC15, teraz z powodu przeprowadzki musiałem wymienić go na Voxa AC4 - piękny, ciepły clean, rasowy przester i ogranicznik mocy :wink:
Link do komentarza

@tyan, znam to bo sam gdy miałem rok temu Washburna X50 [kosztował nie całe 2000 zł, a gdyby rozłożyć na części lub sprzedawać pod marką Ibaneza, to podszedłby do 3000 zł] to dbałem o niego lepiej niż o dziewczynę. Ale cóż, sprzedałem. Kupiony został ze względu na kapelę, niestety się rozleciała, sam nie mogłem nic znaleźć to szkoda było mi takie wiosło trzymać w domu żeby się marnowało i sprzedałem za 1500 zł w niemal idealnym stanie.

Link do komentarza

No, zgadzam się z Twoim rozumowaniem. Zależy to od potrzeb indywidualnych. Ja już nie jestem w stanie rozstać się z Fenderkiem, a Tobie starcza EMP i to rozumiem :wink:

Link do komentarza

Dalbym Ci do ręki Squiera czy jakąś podróbkę Stratocastera za 1000-1500 i dam głowę uciąć, że nie usłyszysz za wielkiej różnicy. :) Ja dopiero usłyszałem przesiadając się z WI14 [za 400 zł] na tą X50. Zaś gdy porównywałem ją później z kumpla Ibanezem za 1100 zł [nie pamiętam jaki, na pewno miał aktywne pickupy], nie słyszałem żadnych różnic. I nie chodzi o słuch, bo mam bardzo dobry. W końcu sam się uczę już 3 lata.... ;)

Link do komentarza

Gitary na aktywnych przetwornikach z reguły podobnie brzmią. I ta sytuacja niezbyt pasuje do mojej. Ba, grałem już nieraz na takim Squieru (konkretnie na Strat Standardzie) i różnica w brzmieniu była słyszalna. Prędzej nie usłyszałbym różnicy pomiędzy Fenderem MiM a Americanem.

Link do komentarza

Nee....mój X50 był na pasywnych Duncanach. Jego miał aktywne EMG.

No może Squier to zły przykład właśnie, tym bardziej obecne, które są kompletnym złomem. Jeszcze starsze, sprzed 10 lat MiM są w miare przywoite i chodzą na Allegro po 1000 zł.

Link do komentarza
No może Squier to zły przykład właśnie, tym bardziej obecne, które są kompletnym złomem. Jeszcze starsze, sprzed 10 lat MiM są w miare przywoite i chodzą na Allegro po 1000 zł.

Squiery nigdy nie były MIM, te najstarsze z lat 80 były Made in Japan, a później to już ta "gorsza" ( jakościowo ) Azja ( Korea, Chiny itd. ). MIM były tylko i wyłącznie Fendery. A co do współczesnych Squierów - sam mam jednego, i jak trafi ci się dobry egzemplarz, to za taką cenę nie widzę powodów do narzekania. Oczywiście że w porównaniu do Fendera USA, czy chociażby MIM to Squier wymięka, ale nie widzę powodu nazywania tej gitary byle złomem, bo jak na swoją cenę jest naprawdę dobra.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...