Nieznani, a szkoda: Opowieści o Zwyczajnym Szaleństwie
Co prawda cykl o nieznanych dziełach i artystach cieszy się średnio popularnością, ale jeszcze tym się z Wami muszę podzielić. Potem cykl pójdzie sobie na wakacje - niech odpocznie, może wróci kiedyś do formy. Tym kierujemy się na południe, ale bardzo blisko. Do Czech.
I od razu zapoznam Was z czeskim filmem... znaczy trailerem:
Część z Was może i film widziała, część z Was może kojarzy 'Samotnych' lub 'Guzikowców', lecz dla pozostałych: taki czeski film to dobry film. Jest w nim nieco komedii, nieco dramatu, trochę śmiechu, sporo samotności i dużo poszukiwań. Ten film ma niepozornie miły klimat i wiele genialnych scen (choćby widoczne w trailerze urywki przejazdu wózkiem lotniskowym przez ulice Pragi - pikne). Sama historia skupia się na... zwykłych ludziach. No i (jak sam tytuł sugeruje) na ich drobnych (i mniej drobnych) szaleństwach.
Jest miłość do manekina. Jest para, która płaci innym, żeby obserwowali, jak się kochają (główny bohater do nich 'trafia'). Jest ojciec głównego bohatera, który lubi patrzeć na rozpryskiwanie się bąbelków tworzących się u ujścia butelki z ciepłym piwem. Jest matka wmawiająca ojcu Alzheimera i terroryzująca resztę rodziny. Jest główny bohater noszący koszulkę z Che, a z buntem nie mający nic wspólnego. Reżyser do swoich zwykłych szaleńców podchodzi z sympatią, ale i ukazuje smutek ich zwykłego życia. I tak układały się moje 'relacje' w filmem - mam do niego bardzo dużo sympatii, ale budzi też sporo smutku. Bohaterowie walczą z samotnością, nudą, szukają miłości, oryginalności... Ale niezbyt im to wychodzi.
Wszyscy szukają szczęścia, a desperacja tych poszukiwań graniczy z.... szaleństwem. Sam do końca nie wiem dlaczego ten film mi się tak spodobał. Może dlatego, że jest bliski? Opowiada nieco szalone historie, ale jest bliski zwyczajności, którą znamy. Czasem pewnie i my mamy sporo wspólnego z tymi szaleńcami. Ba, na pewno większość z nas ma różne - skrywane lub nie - dziwactwa i ekscentryzmy.
Film ten dodatkowo ma u dla mnie też nieco sentymentalne wartości, bo zobaczyć go miałem na festiwalu filmowym ENH w Cieszynie, ale nie dostałem biletów. Rozeszła się fama, że film bardzo dobry (mi też koleżanka poleciła) i nie udało mi się dostać. Zamiast tego leciałem prędko na czeską stronę i tam obejrzałem Strach zżerać dusze Rainera Wernera Fassbindera (to dopiero niezany film). A same 'Opowieści...' udało mi się zobaczyć jakiś czas później w Bydgoszczy na jakiś wakacyjnym przeglądzie.
W skrócie - polecam ten film każdemu, kto szuka kina ciekawego, nieco nietypowego i lekkiego choć smutkiem trącącego.
Khalil Gibran
Szaleniec
7 komentarzy
Rekomendowane komentarze